Wspomnienie o prof. dr. hab. Ryszardzie Mańce-Marciszu

Odszedł nauczyciel kilku pokoleń fizyków

W końcu lutego 2016 roku Uniwersytet Śląski pożegnał prof. dr. hab. Ryszarda Mańkę-Marcisza, emerytowanego profesora Instytutu Fizyki Uniwersytetu Śląskiego, pierwszego kierownika Zakładu Astrofizyki i Kosmologii.

Profesor Ryszard Mańka-Marcisz
Profesor Ryszard Mańka-Marcisz

Profesor Ryszard Mańka-Marcisz związał swoje życie zawodowe z Wydziałem Matematyki, Fizyki i Chemii Uniwersytetu Śląskiego, najpierw z Zakładem Fizyki Teoretycznej, a następnie z Zakładem Astrofizyki i Kosmologii, którego był pierwszym kierownikiem. Dzięki zainteresowaniom naukowym profesora zapoczątkowano m.in. kontynuowane do chwili obecnej badania równania stanu materii gwiazd neutronowych. W latach 1990–1993 profesor pełnił funkcję zastępcy dyrektora Instytutu Fizyki ds. naukowych. Po przejściu na emeryturę nie zaprzestał aktywności naukowej, współprowadził seminaria z zakresu filozofii nauki w ramach Towarzystwa Metafizycznego im. A.N. Whiteheada. W ostatnich latach w kręgu badawczym profesora znalazła się nowa pasja: oceanografia fizyczna. Był aktywnym członkiem wielu stowarzyszeń naukowych, m.in.: Polskiego Towarzystwa Fizycznego, Astronomicznego, Astronautycznego...

Należał do grona ludzi, którzy dzięki rozległym i różnorodnym zainteresowaniom naukowym, a także bogatej osobowości pozostawiają trwały ślad we wszystkich mających szczęście spotkać ich na swojej drodze. W pamięci dr hab. Ilony Bednarek (z Zakładu Astrofizyki i Kosmologii) profesor Mańka-Marcisz pozostał godnym najwyższego szacunku naukowcem, ale także człowiekiem o niezwykłej wrażliwości.

– Odznaczał się bogatą i ciekawą osobowością – wspomina pani adiunkt – którą doceniało się dopiero podczas bliższego spotkania. Miał bardzo rozległe i różnorodne zainteresowania naukowe. Fizyka, astrofizyka, filozofia… Otoczenie postrzegało go jako introwertyka, a w rzeczywistości był człowiekiem niezwykle wrażliwym, kochał muzykę, był stałym bywalcem filharmonii, a także ogromnym miłośnikiem zwierząt. Teoretycy pamiętają jeszcze zapewne dzikiego kota, który przez pewien czas pomieszkiwał u nas na trzecim piętrze. Niedoszłym właścicielem tego niesfornego zwierzęcia był właśnie profesor Mańka – nawet nie zauważył, kiedy kot uciekł z torby, w której zamierzał zabrać go do domu.

– Być może nie wypada we wspomnieniach pośmiertnych wprowadzać żartobliwego tonu i snuć opowieści o kocie – kontynuuje swoje wspomnienia dr hab. Ilona Bednarek – ale profesor taki właśnie był. Pełen sprzeczności. Z jednej strony ścisły, wręcz zimny umysł poszukujący nowatorskich rozwiązań zawiłych problemów naukowych, z drugiej – serdeczny człowiek, który napełniał miski upartego kota. Jego uczniowie i współpracownicy uczyli się od niego pasji i specyficznego podejścia do pracy naukowej. Spotkania z profesorem Mańką były zawsze twórcze, dyskusje wiodły nie tylko do rozwiązania aktualnie rozpatrywanych problemów naukowych, ale prowokowały także nowe, intrygujące pytania.

Był niebywale oczytany, szczególnie uwielbiał książki historyczne, ponieważ historia była jego kolejną pasją. Czytał literaturę w różnych językach.

Dr hab. Ilona Bednarek dodaje, że Profesor miał bardzo szerokie horyzonty i ciągle starał się pogłębiać swoją wiedzę. Interesowała go filologia klasyczna i aby dobrze poznać grekę i łacinę oraz oryginalne dzieła literatury starożytnej, wraz ze swoją żoną Iloną rozpoczął studia filologiczne. Uczył się także języka hebrajskiego, co pomagało mu w dogłębnych studiach nad tekstem Biblii. Bardzo interesowała go filozofia. Fundamentalne problemy mechaniki kwantowej i ich konsekwencje filozoficzne stanowiły tematy organizowanych przez niego spotkań i seminariów naukowych.

Różnorodność zainteresowań profesora znakomicie obrazują wspomnienia dr. Jerzego Kuczyńskiego (doktoranta Profesora Mańki-Marcisza), który, wliczając czasy studenckie, znał profesora blisko czterdzieści lat. Epizodem zapewne mało znanym w życiorysie zmarłego fizyka były próby zmierzenia się ze sportami ekstremalnymi.

– Choć wyróżniał się mało okazałą posturą i niewielką sprawnością fizyczną – jak wspomina doktor Kuczyński – próbował jazdy konnej, a potem tego, co było zawsze moją miłością, czyli żeglarstwa. Zdał odpowiednie egzaminy i trochę pływał po Mazurach. Udało mi się go zabrać na morze. Był ze mną na co najmniej dwóch rejsach na s/y Bies i s/y Freya. Biesem odwiedziliśmy m.in. Lubekę, Freyą Visby. Morze bardzo się Ryśkowi podobało i później na stronie Zakładu umieścił swoje zdjęcie przy sterze Biesa.

Prof. dr hab. Marek Biesiada, zastępca dyrektora Instytutu Fizyki, żegnając pierwszego dyrektora swojego zakładu, podkreślał ogromne zasługi Profesora Ryszarda Mańki-Marcisza nie tylko na polu naukowym, ale i pedagogicznym.

– Nauczyciel kilku pokoleń fizyków, lubiany przez swych uczniów i współpracowników. Był człowiekiem o dużej wiedzy i głębokiej wrażliwości. Takim pozostanie w naszej pamięci.

Autorzy: Maria Sztuka