Katowickie Bogucice współcześnie wydają się być atrakcyjną dzielnicą tylko ze względu na bliskość centrum miasta. Są jednak chwile, gdy nawet najwięksi sceptycy doceniają urok tamtejszych kamienic, altanek i familoków. Jeśli napotkać w okolicy grupę ludzi o rozmarzonych, tkwiących w urokach przeszłości spojrzeniach, można być pewnym, że właśnie odbyli jeden ze spacerów historycznych z doktorantem UŚ Przemysławem Piwowarczykiem.
Rozpoczynając przechadzkę po Bogucicach, Przemek zaznacza, że nie wiążą go z tym zakątkiem rodzinne korzenie. Przeciwnie – pochodzi z Podlasia, a do Katowic przeprowadził się przed dwudziestoma laty. Skąd w takim razie zainteresowanie historią lokalną?
– Przyszło w sposób naturalny – odpowiada Przemek. Zaintrygowało mnie, czemu inne dzielnice Katowic mają swoje przewodniki i materiały promocyjne, a Bogucice – nie. Bezpośrednim impulsem była zaś lektura książeczki miejscowego nauczyciela, Władysława Majowskiego, opisującej dzielnicę na krótko przed I wojną światową – z brukowanymi ulicami i lampami gazowymi.
Kompletowanie informacji o dziejach dzielnicy okazało się żmudną pracą. Podstawą była kwerenda w zbiorach Archiwum Miasta Katowic, gdzie pomocne okazały się szczególnie akta budowlane. Interesującą lekturę stanowiły też księgi parafialne i stenogramy rad gminy Bogucice-Zawodzie. Przydałaby się jednak większa biegłość w czytaniu ręcznego pisma neogotyckiego, żeby odkryć wszystkie smaczki – stwierdza Przemek – ale może zachęciłem innych boguciczan do zajęcia się odcyfrowywaniem ksiąg?
O ile w dokumentach można znaleźć informacje dotyczące miejsc, istniejących i tych dawno zapomnianych, to relacje o ludziach przewodnik zbierał bezpośrednio od starszych mieszkańców dzielnicy.
– Niesamowitym doświadczeniem było przeglądanie drzew genealogicznych Boguciczan – mówi. Niekiedy układane są o całe stulecia wstecz!
Tym sposobem Przemek wzbogacił swoją wiedzę o historię naczelnego lekarza szpitala w Bogucicach Brunona Żogały oraz Zofii Koniarkowej, której wnuczka mieszka dziś na ulicy imienia swojej babci. Przystając obok sześciu figur przed kościołem świętego Szczepana, przewodnik nieoczekiwanie stwierdza, że w Bogucicach nie pozostało nic wyjątkowego, związanego z „wielką historią”: – Dzieje dzielnicy to opowieść podobna do setek innych: zakład przemysłowy, który rzutował na dalszy rozwój okolicy, konflikty polsko- -niemieckie, neogotycki kościół z przełomu wieków. – A jednak kryje się za tym coś więcej, bo po chwili Przemek ponownie snuje interesującą gawędę.
Jako przewodnik współpracuje z Młodzieżą Górnośląską, Muzeum Śląskim i Miejskim Domem Kultury Bogucice-Zawodzie. Najczęściej oprowadza osoby w jakiś sposób związane z dzielnicą, nie tylko opowiadając, ale też słuchając ich mikrohistorii.
– Moi rozmówcy mają chęć mówienia o własnych doświadczeniach – tłumaczy Przemek. To radość dla nich i dodatkowe, unikalne źródło poznania lokalnej historii. Jako jedną z najciekawszych wspomina grupę studentów Ruhr-Universität z Bochum, realizującego wraz z Uniwersytetem Śląskim projekt o życiu języka polskiego i niemieckiego na terenach przygranicznych po I wojnie światowej. Szczególne wrażenie wywarła na nich maszyna parowa uruchomiona w KWK „Katowice” w latach 90. XIX wieku, która pracowała aż do ostatniej dekady kolejnego stulecia.
– Bogucice nigdy nie staną się Nikiszowcem – mówi Przemek – miejscem pokazowym, które jednak, poprzez zainteresowanie mediów, traci swoją autentyczność. Mają natomiast swoistą „siłę przeciętności”.
Być może trudno w to uwierzyć, ale Bogucice stanowią dla Przemka Piwowarczyka tylko hobby. Na co dzień oddaje się zdecydowanie bardziej odległym czasom, poświęcając pracę doktorską aspektom organizacyjnym w gnostycyzmie II–IV w. n.e. Doktorant solidnie przygotował się do podjęcia tej tematyki, kończąc studia historyczne oraz licencjat z filologii klasycznej. W trakcie nauki uczęszczał też na KUL w ramach programu MOST oraz był na wymianie w niemieckim Bonn. Przemek jest pięciokrotnym stypendystą MNiSW, a także laureatem wyróżnienia JM Rektora UŚ i wielu innych nagród.
Sam patrzy z dystansem na swoje osiągnięcia: – Spotkałem życzliwych ludzi, którzy wsparli moją pracę radą i pomocą, także instytucjonalną. Obok promotorów doktoratu realizowanego w ramach Akademii „Artes Liberales”, ks. prof. zw. dr. hab. Wincentego Myszora (UŚ) i prof. dr hab. Ewy Wipszyckiej- -Bravo (UW), Przemek szczególnie docenia pomoc dyrektor MISH, prof. UŚ dr hab. Olgi Wolińskiej oraz indywidualne konsultacje u śp. profesor Anny Świderkówny. – Zyskałem nie tylko merytorycznie – mówi – otrzymałem też lekcje uczciwego naukowego życia.
W swoim nowym filmie Woody Allen rolę przewodnika po Paryżu powierzył Carli Bruni. Gdyby reżyser zajrzał kiedyś do Katowic, powinien analogicznie obsadzić człowieka, który z równą swobodą wskrzesza historie małych ojczyzn i tłumaczy teksty z, używanego w późnoantycznym Egipcie, języka koptyjskiego.