Z Senatu - Listopad 1996

Pierwsze w nowej kadencji posiedzenie Senatu odbyło się 30 września i nie miało żadnych szczególnych "inauguracyjnych" akcentów. Senatorzy - jak wiadomo - nie ślubują (tak jak posłowie). I dobrze. Choć może jakieś małe choćby w duchu przyrzeczenia sumiennej obecności na posiedzeniach, a najlepiej - udziału w pracy Senatu - by się przydało.

Sprawą ważną i - jak się okazało - kontrowersyjną było ustalenie składu komisji senackich. Pan dziekan Zioło (MFCh) zakwestionował - jako niezgodną z obowiązującym statutem - procedurę głosowania nad zaproponowanymi przez JM Rektora składami komisji, zawierającymi również wskazania przewodniczących komisji. Do tego głosu dołączyły inne, wyrażające wątpliwość czy wszystkie kandydatury na członków komisji nie będących senatorami mają akceptacje Rad Wydziałów. Padł wręcz wniosek o przełożenie całej tej sprawy na następne posiedzenie. Przeciw temu wnioskowi oponowali stanowczo prorektorzy - i Pani prof. Ratajczak i prof. Jania, uzmysławiając Senatowi, że przynajmniej ich dwie "resortowe" komisje senackie powinny koniecznie zostać powołana bo czeka je dużo pracy, od wykonania której zależy normalne funkcjonowanie uczelni - zwłaszcza w kontekście finansowo-budżetowym. Szczęśliwie osiągnięto kompromis polegający na tym, że przegłosowano (pozytywnie) rektorskie propozycje składów komisji, jednakże unieważniając rektorskie "wskazanie" przewodniczących. A zatem to komisje dokonują wyboru swych przewodniczących. Zastrzeżono jednak, że w niektórych nastąpią jeszcze uzupełnienia składów. Rację miał Pan prof. Zioło, że w myśl Statutu - ani Senat ani Rektor nie wybierają czy powołują przewodniczących. Ale i nie pozbawione jakichś racji było wytłumaczenie Pana rektora Sławka, że proponując przewodniczących komisji korzystał ze swoich praw senatora a zarazem jako rektor i w imieniu zespołu rektorskiego w tych konkretnych kandydaturach upatrywał rękojmi owocnego partnerstwa w codziennym współdziałaniu z Senatem. "Pierwsze śliwki - robaczywki" - można by rzec po tym zamieszaniu senackim, lub bardziej stosownie: "wszyscy się uczymy" (w uniwersytecie zwłaszcza).

Duże zainteresowanie Senatu wzbudziła informacja Pana Rektora, ze szczegółami przedstawionymi przez dyrektora Jelonka o możliwości objęcia przez uniwersytet obiektów wraz z rozległymi terenami po jednostce wojskowej na granicy Chorzowa i Świętochłowic. Piszemy o tym osobno na str. 5.

Autorzy: F.S.