W czerwcu 1994 roku na łamach "Gazety Uniwersyteckiej UŚ" zabrałem głos na temat projektu kwestionariusza oceny zajęć dydaktycznych. Podkreślałem wówczas, że główną zaletą projektu jest fakt... jego opracowania. Moje wątpliwości dotyczyły m. in. zbyt wielu pytań (20), pytania o stopień trudności zajęć (najwyżej proponowano ocenić zajęcia, których stopień trudności odpowiadał studentowi), o to, czy pytania na kolokwiach, egzaminach dotyczyły tylko treści zajęć (tutaj najwyższą ocenę student miał postawić w sytuacji, gdy "sprawdziany dotyczyły wyłącznie tych treści, które przerabialiśmy na zajęciach"), wreszcie czy dobór materiałów, z których student miał się przygotować do zajęć był właściwy. Twierdziłem również, że w projekcie kwestionariusza brak jest miejsca na indywidualną, opisową charakterystykę nauczyciela akademickiego i przedmiotu oraz na własne uwagi.
"Nowy" kwestionariusz oceny zajęć dydaktycznych wypada ocenić zdecydowanie lepiej, co nie znaczy, że i tym razem nie towarzyszą mi wątpliwości. Sygnalizowane przeze mnie wyżej kwestie zostały usunięte z kwestionariusza. Zastanawiam się, czy "tytuł" - "Kwestionariusz oceny zajęć dydaktycznych" nie powinien zostać uzupełniony o sformułowanie "i nauczyciela akademickiego", przecież i jego dotyczą niektóre pytania. Stosowanie i nadużywanie określeń "prowadzący", "osoba prowadząca" nie uważam za właściwe. Wyraz "prowadzący" kojarzę bardziej z "prowadzącym pojazd mechaniczny", a sam czuję się bardziej nauczycielem akademickim, który pojawia się dopiero w punkcie 13 (na 14).
W poprzedniej wersji znalazło się pytanie, które wywołało moje wątpliwości - czy prowadzący opanował przedmiot, którego uczy. Tym razem student musi ocenić, czy "prowadzący dysponuje głęboką wiedzę z tego przedmiotu". W zasadzie to samo nie tak samo. Wątpliwości pozostają, myślę bowiem, z całym szacunkiem dla studentów, że są inne osoby i gremia, których ocenom w kwestiach "głębokiego opanowania wiedzy" podlegamy (kierownicy zakładów, dyrektorzy instytutów, wydziałowa komisja ds. oceny, CKK i inni). W poprzedniej wersji proponowano pytać studentów o przydatność danego przedmiotu w całym programie studiów - konia z rzędem studentowi na przykład pierwszego roku, który zna szczegółowo program swoich studiów (na marginesie dodam, że szczegółowy program studiów na poszczególnych wydziałach i kierunkach powinien być drukowany w formie informatora, ale to już inna kwestia dotycząca promocji poszczególnych wydziałów i kierunków, którą też będzie trzeba poruszyć na łamach "GAzety Uniwersyteckiej UŚ"). Tym razem czytamy wersję nieco "złagodzoną": "Zajęcia uważam za cenną część moich studiów". Moje wątpliwości pozostają.
Feralne jest pytanie 13: "Ogólnie oceniana osoba jest dobrym nauczycielem akademickim". Czy rzeczywiście może to ocenić student (znów przy całym dla niego szacunku), który dość często spotyka się z nauczycielem akademickim na przykład w ciągu piętnastu godzin zajęć w semestrze i jest to jego jedyne spotkanie z tą osobą. Poza tym znam kilka innych osób i gremiów... (zob. wyżej).
W poprzedniej wersji kwestionariusza bardziej podobał mi się system oceniania: proponowano oceny od 1 do 5, przy ocenach skrajnych podając odpowiedni opis. Było to chyba bardziej twórcze dla studenta, który obecnie ma "wskazać (zakreślić) jedną odpowiedź, która oznacza, że:
- zdecydowanie się zgadzam (4),
- zgadzam się (3),
- nie mam zdania (2),
- zdecydowanie się nie zgadzam (0)
z danym stwierdzeniem".
Z zadowoleniem przyjąłem natomiast tak zwane pytania uzupełniające na dołączonej kartce. Z zadowoleniem, co nie znaczy, że nie mam i tu wątpliwości. Pytania zadano trzy:
1. Jakie są najbardziej pozytywne strony: a) ocenianych zajęć, b)
osoby prowadzącej?
2. Jakie są słabe strony: a) ocenianych zajęć,
b) osoby prowadzącej.
3. Co należałoby zmienić, udoskonalić?
Natomiast pytania 1 b i 2 b i 3 (zwłaszcza, gdy dotyczy kwestii
podpunktów b) uważam za... dziwne. Sugerowałbym, aby umieścić
tutaj przykłady "odpowiedzi", np. czy prowadzący jest punktualny,
czy opuszcza zajęcia bez przyczyny, czy informuje wcześniej o
odwołaniu lub przesunięciu zajęć z powodu wyjazdu służbowego,
czy jest obecny podczas dyżurów konsultacyjnych, o terminach
których sumiennie informuje itp. ).
Próbując wejść w rolę studentki (to one bowiem stanowią zdecydowaną większość na studiach polonistycznych) oceniającej moje słabe strony uważam, w kwestionariuszu mogą się znaleźć informacje - sugestie, aby na przykład urosnąć o kilka centymetrów (mam 172 cm), zgolić brodę?, zapuścić większą?, posiadać bardziej aksamitny głos? itd. No cóż, nikt i nic nie jest doskonałe - kwestionariusz oceny zajęć dydaktycznych i ja również.