Niemałym zaskoczeniem był dla mnie zamieszczony w czerwcowym numerze "Gazety Uniwersyteckiej" tekst Katarzyny Bytomskiej, dotyczący imprezy, jaka w połowie kwietnia b. r. miała miejsce w sosnowieckim Kolegium. Z uwagi na bardzo subiektywny dobór informacji na temat charakteru, organizacji i samego przebiegu owej uroczystości jest to nie tyle rzetelna, obiektywna relacja, ile raczej napisany z pewnym przekąsem felieton. Ironiczna tonacja, pobłażliwe dopowiedzenia, a także nieścisłości zawarte w wypowiedzi są nie tylko w moim przekonaniu, ale także innych osób, które brały udział w "Dniu Ukraińskim", krzywdzące zarówno dla organizatorów, jak i gości zaproszonych na ową imprezę. Wedle zasady suum cuique rzecz wymaga zatem uściśleń i sprostowań.
Całodziennej imprezy nie można sprowadzić do wokalno-tanecznych, filmowych, artystycznych i kulinarnych atrakcji - choć bez wątpienia były to najbardziej spektakularne momenty owej uroczystości, przyciągające uwagę i angażujące emocje wszystkich uczestników. Podkreślenia wymaga fakt, sygnalizowany zresztą w inauguracyjnym wystąpieniu dyrektora KJB, prof. dra hab. Piotra Fasta, iż ideą przyświecającą temu przedsięwzięciu było umożliwienie studentom praktycznego sprawdzenia i zastosowania wiedzy zdobytej w toku studiów, a także sprawności w operowaniu językiem, którego uczyli się od podstaw przez trzy lata. A zatem dla ośmioosobowego zespołu organizatorów "Dzień Ukraiński" był przede wszystkim trudnym i odpowiedzialnym, bo odbywającym się na forum publicznym, sprawdzianem, egzaminem z profesjonalnego przygotowania do czekającej ich już wkrótce pracy zawodowej, być może z ukraińskim partnerem.
Kwietniowa impreza zorganizowana w KJB była specyficznym, praktycznym aspektem pracy dyplomowej studentów III roku z grupy rosyjskiej. Ośmioosobowy zespół nie tylko umiejętnie dokonał podziału i przydziału obowiązków organizacyjnych, ale także wzorowo się z nich wywiązał, o czym świadczą oficjalne i kuluarowe wypowiedzi uczestników imprezy - gości ukraińskich (m. in. konsula Ukrainy, przedstawicieli kadry i studentów Politechniki Lwowskiej), sponsorów, wiceprezydenta Sosnowca........ Płatka (Wydział Kultury Urzędu Miasta był współorganizatorem całodziennej uroczystości), a także dyrektora i kadry dydaktycznej Kolegium. Studenci znakomicie poradzili sobie ze wszystkimi problemami, sprawnie wykorzystując znajomość języka ukraińskiego, a także umiejętnie wyzyskując w praktycznym działaniu teoretyczną wiedzę zdobytą w ciągu trzech lat na wykładach i ćwiczeniach m. in. z zakresu reklamy, marketingu, sponsoringu, profesjonalnej korespondencji, organizacji różnego typu imprez, wspierając i wzbogacając te wiadomości indywidualnymi predyspozycjami i umiejętnościami
O sukcesie organizacyjnym ośmioosobowej grupy zdecydowało świetne pod względem merytorycznym, profesjonalnym przygotowanie jej przez kadrę Kolegium do przyszłej pracy, a także odpowiedzialność i sumienność, jaką ci młodzi ludzie wykazali się w pracy zespołowej. Biznesplan całej imprezy opracowała Joanna Nos, a sponsoringiem zajął się Bartłomiej Jabłoński. Nad organizacją artystycznej części uroczystości oraz bankietu czuwała Maja Przybyła. Sylwia Skrzypiciel skupiła uwagę na ekonomicznych kontaktach naszego kraju ze wschodnim partnerem. Gabriela Romańska syntetycznie ujęła historię Ukrainy, a Sylwia Labus opracowała prospekt informacyjny o KJB. Przygotowanie sprawozdania z "Dnia Ukraińskiego" pozostawiono w gestii Wojciecha Pałusznego. Akcja reklamowa i projekt estetycznego wystroju wnętrza Kolegium były dziełem (nie jedynym zresztą) Agnieszki Wilczek, która z wyobraźnią oraz estetycznym wyczuciem wykorzystała również swe artystyczne predyspozycje i uzdolnienia. Nie tylko opracowała od strony graficznej i merytorycznej programy, zaproszenia oraz informacyjne i reklamowe plakaty, ale także przygotowała ekspozycję wykonanych przez siebie techniką pastelowa obrazków o tematyce ukraińskiej (zabytki i pejzaże wiejskie). Uczestnicy mieli możliwość podziwiania wystawy w końcowej części kwietniowej imprezy i wcale nie trzeba ich było odciągać w tym celu od kulinarnych atrakcji bankietowego stołu, jak z przekąsem sugerowała autorka felietonu. Zainteresowanie eksponatami było tak duże, że byli nawet chętni do kupienia urokliwych obrazków. Ostatecznie młoda artystka podarowała kilka z nich ukraińskim i polskim gościom.
Za spektakularnymi imprezami artystycznymi i naukowymi towarzyszącymi uroczystości zorganizowanej w Sosnowcu kryje się zatem ogromny trud, wielotygodniowa praca, a także godny uznania profesjonalizm wszelkich, podjętych działań, nawet tych wykraczających poza obszar ściśle rozumianego biznesu. Tylko dzięki temu studentom KJB udało się pozyskać hojnych sponsorów, zaprosić interesujących gości i zapewnić uczestnikom wiele artystycznych atrakcji. Gratulacje należą się nie tylko ośmioosobowemu zespołowi, ale także kadrze sosnowieckiego Kolegium, która tak znakomicie przygotowała swych podopiecznych do praktycznego działania.
Na uwagę zasługuje szczególnie operatywność młodych organizatorów, dzięki której pozyskali nie tyle "różnej maści" - jak stwierdziła autorka felietonu - ile hojnych i licznych sponsorów, wśród których znalazł się Wydział Kultury Urzędu Miasta w Sosnowcu oraz szereg przedsiębiorstw : Ekochem, Centrostal Górnośląski, Radan, Petrochemia Płock, a także Towarzystwo Polska Wschód. Wiceprezydent Sosnowca Stefan Płatek oraz prezesi i dyrektorzy wymienionych firm gościli w sosnowieckim Kolegium. Organizatorzy zdołali również zainteresować lokalną prasę kwietniową imprezą ("Dziennik Zachodni", "Nowe Zagłębie") i pozyskać medialny patronat Radia Rezonans nad "Dniem Ukraińskim". Reporterzy tej stacji przez cały dzień przekazywali entuzjastyczne relacje z polsko-ukrańskiej uroczystości. Informowali na bieżąco słuchaczy o kolejnych atrakcjach zgotowanych uczestnikom imprezy, a równocześnie akcentowali organizacyjne i artystyczne walory tego przedsięwzięcia. Wywiady przeprowadzone z konsulem Ukrainy, członkami zespołu "Zwierciadło" i samymi organizatorami "Dnia Ukraińskiego" przybliżały słuchaczom entuzjastyczny nastrój panujący w tym dniu w sosnowieckim Kolegium, a także wrażenia i odczucia zaproszonych gości i uczestników przygotowanej z rozmachem uroczystości.
Godna podkreślenia jest właśnie niezmiennie towarzysząca całodziennej imprezie niepowtarzalna, radosna aura zdominowana przez pragnienie porozumienia i przyjaźni, mimo przywoływania w czasie projekcji filmu i w wypowiedzi lwowskiego historyka bardzo bolesnych i drażliwych momentów z dziejów polskiego i ukraińskiego narodu. Czytelnym wyrazem dążenia organizatorów do zaakcentowania przyjaznego charakteru więzi łączących oba kraje było m. in. zadbanie o gustowne eksponowanie w estetycznej oprawie imprezy polskich i ukraińskich barw narodowych. Sądzę, iż odnosząca się do tego aspektu imprezy uwaga autorki felietonu na temat "węzła gordyjskiego" była zupełnie nie na miejscu, zważywszy na to, jaka atmosfera panowała w Kolegium w czasie "Dnia Ukraińskiego", jakie jest źródło tego frazeologicznego wyrażenia i jaki sposób rozwiązania sugeruje. Potrzeba bowiem nie dolewania oliwy do ognia, ale obustronnej rozwagi, przyjaznych gestów oraz wyzwolonego ze schematów i uprzedzeń patrzenia na przeszłość, a także spoglądania w przyszłość obu naszych narodów. Bardzo pięknie mówił o tych problemach konsul Ukrainy, wyrażając radość z faktu, że to właśnie ludzie młodzi zorganizowali polsko-ukraińskie święto, gdyż właśnie od ich postaw, otwartości i dobrej woli zależeć będzie w dużej mierze już wkrótce charakter kontaktów oraz relacji między obu naszymi narodami i państwami. Jestem przekonana, iż uroczystość zorganizowana w sosnowieckim Kolegium pozwala na duży optymizm w zakresie owych przewidywań na nadchodzące miesiące i lata.