SCRABBLE I TAKTYKI

Grając w scrabble zazwyczaj od samego początku meczu wyczuwa się, czy los nam sprzyja, czy też stawia barykady (np. samych samogłosek lub spółgłosek na stojaku). Niekiedy trudno opanować zniechęcenie po kolejnych losowaniach liter: oto przeciwnik dostaje łatwiejsze zestawy (tzn. zrównoważenie ilości samogłosek i spółgłosek), a ja mam na stojaku chaotyczną zbieraninę, którą należy "ucywilizować" (pozbyć się np. "ó", "h", "f"). I wtedy może powstać odruch warunkowy scrabblisty, polegający na tym, że zawsze najpierw trzeba wyeliminować "nagie" "h" (w duecie z "c" ta sama litera tworzy miły oku scrabblisty dwuznak!). A najtrudniej zwalczyć własne przesądy taktyczne: przecież każda litera w odpowiednim otoczeniu traci swe negatywne skojarzenia, a skrable zaczynają się również na "f" i na "h" (o czym poniżej).

Gdy od początku rozgrywki czuje się wiatr w żagle (tak przenośnie potraktować scrabblistę-żeglarza, parającego się z żywiołem słów), to można sobie pozwalać na niebanalne i - zwykle - odważne zagrania (włącznie z wystawieniami na marginesach, czyli ewentualnym 9-krotnym mnożnikiem dla przeciwnika). Spotkanie dwóch żeglarzy - mających dogodne warunki "pogody" (czytaj: zrównoważone dostawy liter) - prowadzi w kierunku 1000 punktów łącznego "utargu", co mieści się w rejonach rekordu Polski. Przeciwieństwem postawy żeglarza jest nastawienie jubilera, czyli kogoś, kto kontentuje się zazwyczaj bardzo małymi ruchami (wyrazami 2- lub 3-literowymi). Jubilerstwo może stać się nawykiem i przeszkadzać w obmyślaniu droższych i trudniejszych pociągnięć. Dodam jeszcze, że walka dwóch jubilerów (np. graczy początkujących) prowadzi zwykle do zablokowania planszy, a nawet do przerwania gry przed wyczerpaniem 100 liter z worka (po prostu jakaś połać planszy jest niedostępna, a na dostępnych jej polach nie można dostawić ani jednej litery, bo przeszkadzają np. nieprzedłużalne zakończenia wyrazów na "ś", "ć", "ń"). Należy oczywiście współczuć takim graczom, którzy pomimo 3-krotnych wymian liter (jubiler, niestety, z zasady nie modernizuje zestawu stojaka!) nie potrafią wypłynąć na szerokie wody - wykładanie skrabli i długich, drogich słów.

Pierwszy mój przykład rozgrywki towarzyskiej dotyczy starcia jubilera (z charakteru) z żeglarzem (z genetycznych predyspozycji). Korzystam tu z pełnego zapisu wszystkich zestawów literowych, więc mogę nieco "pogdybać" o konsekwencjach różnych zaniechanych ruchów. Grę zaczyna grach A, który wylosował blanka i "beełny", co pozwala mu na ułożenie pierwszego skrabla: "nIebyłe". Gracz B ("aaihszu") mógłby ułożyć słowa "hasał" czy "huba", ale wybiera - charakterystyczną dla jubilera zagrywkę - wiązankę 3 słów 2-literowych: "hu" + "ah" + "bu". Przeciwnik ma piękny stojak ("dgiopwź"), pozwalający na ułożenie wyrazu "podżwig" (gdyby na planszy było "a", powstałby skrabel "podźwiga"), na uformowanie "buź" (27 p. ), ale wybiera przedłużenie swego pierwszego słowa: "nIebyłego" (45 p. ). Jubiler teraz ("aacijsz") mógłby zagrać "szajce", lecz znów decyduje się na wiązankę: "buc" + "czaj". Jest to niezłe zagranie, gdyby później pamiętał o przedłużeniu: "czają" + "magią" (44 p. ). Żeglarz ("dipśwwź") układa tylko "śni", pozostając - ryzykant - bez żadnej samogłoski.

Następuje decydujące losowanie liter dla gracza B. Dostaje bowiem blanka i piękny skład "aahiłs", dający skrabla "hałasiE" (doczepić można go do "śni"). Mając jednak wyraźną awersję do litery "h", powtarza znowu wiązankę 2-literowców ("ha" + "he" + "ag"). Losy gry potoczyłyby się zupełnie inaczej, gdyby jubiler wyłożył łatwego do wykombinowania skrabla (żeglarz mógłby wtedy zakotwiczyć swojego skrabla - "murenom" - na słowie "uśniE"). Los mści się! Tak jak w piłce nożnej niewykorzystana tzw. sytuacja stuprocentowa przekształca się w gola wbitego naszej drużynie, tak tu niezauważalnie skrabla okazało się katastrofalne: jubiler nie ma więcej okazji do upolowania "siódemki". Natomiast gracz A żegluje nieustraszenie: wylosował dwie samogłoski "a", więc powinien był zagrać "zwadź", ale - mając sporą przewagę punktową - zaryzykował wystawienie na dolnej linii ("zwadź"). Jubiler (blank + "aiiiłs") nie może bez pomocy blanka zagospodarować wystawki (z blankiem: "Złaź" lub "właź"), więc układa "siała", co przeciwnik przedłuża na "wsiała" i rozbudowuje przez "plwam" (38 p., podczas gdy "wadź" dawało 33 p. ).

Jubiler zostaje zablokowany samogłoskami (blank + "iioóyy"), więc - nie robiąc koniecznej tu wymiany - pozostaje przy "ii" + "ii"... Żeglarz ("cćdeinz") zagrywa "cedzić" + "ci". Jubiler dostaje znów samogłoskę "i" oraz spółgłoskę "b", co daje mu "bidy" (nie decyduje się na "Pobić" za 36 p. ). Żeglarz wylosował szczęśliwie ("emnoru"), ale sytuacja na planszy nie sprzyja wyłożeniu skrabla "numerom" bądź "murenom". Splata więc wiązankę "murem" + "ehe" + "mag". Jubiler odpowiada także wiązanką: "szot" + "om" + "tu". Żeglarz "konsumuje" swoje "ć" układając "ronić" (33 p. ). Przeciwnik mógłby odpowiedzieć jeszcze mocniejszym ruchem ("magią" + "czają" = 44 p. ), ale woli - bo zapomniał, po co zagrał słowo "czaj" - tańszą wiązankę: "wizą" + "ił" + "za" (26 p. ). Żeglarz, mając "ę", nie czeka na "magię", lecz stawia na kombinację "lśnię" + "cię". Jubiler pozbywa się trudnych liter "f" i "ów" w zagraniu: "foków" + "haf". Żeglarz odpowiada wiązanką: "jedz" + "be" + "id" (25 p., a łącznie 351 do 199). Jubiler cyzeluje: "sań" + "som" + "atu", nie ryzykując zagrania do bocznej linii: "sypań" + "stu" za 46 p. Żeglarz ofensywnie: "fotos" (33 p. ), jubiler defensywnie: "typ" + "psom". Wówczas gracz A przygląda się "rypsom", a gracz B - mając niedokładalnego skrabla "pOgance" lub epitet "źgane" (48 p. ) - zagrywa "gań" (11 p. ). Żeglarz zawiązuje supełek: "kol" + "go" + "al. ", a na co jubiler odpowiada spójnikiem "iż". Żeglarz: "krowy" + "wy", jubiler: "ket". Żeglarz: "zer" + "zjedz", jubiler: "fIrn" + "Iwy" (zostaje z "cnp"). Żeglarz finiszuje: "no", "ts". Wynik: 449 do 259. Układ na planszy prezentuje diagram nr 1.

diagram

Nie można wykluczyć sytuacji, że jubiler bywa natchniony przez żeglarza i próbuje mu dorównać. Tam ma się sprawa w następnym przykładzie, gdy gracz A - z zasady i charakteru jubiler - zdobył się na kilka odważniejszych ruchów ("naród", zwidź", skrabel "spaCzona"), co dało mu w rezultacie aż 385 (żeglarz miał tu 515 p., więc w sumie uzbierało się równe 900 p. ). Zaczął jubiler od "firmy" (gdyby poczekał na "a" mógłby ułożyć: "fruniemy"), a żeglarz od "foruj". Jubiler cyzeluje "nud", na co żeglarz: "pokalamy" (pierwszy z 4 jego skrabli). Gracz 8 miał wówczas także innego skrabla: "polakami" na E1 - E8, czyli "lekcjami polskiego". Jubiler: "uwag", żeglarz: "bek" + "foruje". W następnym ruchu gracz A uzyskuje 6-krotnie drogą literę "ę": "snę" + "uwagę" (40 p. ). Żeglarz tylko: "da" + "nuda", a jubiler pozbywa się "f" ("fu"). Gracz 8 ma na stojaku "łopiany", więc anagramuje to słowo i wykłada drugiego skrabla: "dopinały". Gracz A nie jest tu gorszy i odpowiada klinem na klina: "spaCzona". Szczęście żeglarzowi niesamowicie sprzyja, bo po pewnym wahaniu (forma czasownika jest dopuszczalna tylko w tej grze!) kreuje trzeciego skrabla: "ściekano". Jubiler pozbywa się "ó" w słowie "naród", wystawiając sobie "zwidź". Żeglarz cyzeluje kombinacje po zagraniu "sił" układa czwartego skrabla: "cietrzew"! Jubiler cyzeluje kombinacje i wiązanki: "etą" + "siłą", "że" + "że" + "et", "ha" + "hi" + "iw", by drugiego blanka sprzedać w słowie "lAń" (27 p. ). Żeglarz polotnie kombinuje: "wii" + "ni", "zmyć" + "matą" (46 p. ), "sochy" (30 p. ), "bań", "gest", "la" + lA" i pozostawia sobie "a" na "beks", ale jubiler konczy wyrazami "oś" i "czy". Ostateczny układ liter na planszy ukazuje diagram nr 2.

diagram

Jak już wspominałem, gdy żeglarz natknie się na żeglarza, to mogą popłynąć do wymarzonego portu o nazwie "tysiącznik" (może to być statek, ale także roślina lub dowódca). Niekiedy początkowe zagrania wcale nie wskazują na to, co później może się wydarzyć w takim morskim "abordażu". W moim ostatnim przykładzie "dryfowanie" zaczęło się pod znakiem "tokaju" i "dafni", z ich naturalnymi rozwinięciami. Pierwsza "siódemka " pojawiła się w czwartym ruchu z pomocą blanka ("stadAmi" +"ci"). Gracz A odpowiedział nerwowo "liderami", choć mógł drożej zagrać "deliami" + "iw". Po pięciu ruchach był prawie remis (157 do 156). Ryzykowne pociągnięcie "zeźlę" (42 p. ) dało drugiemu graczowi tylko "cerę" (27 p. ). Po zagraniu "wczep" + "iw" gracz A układa drugiego swojego skrabla: "ratalne" + "ze" (90 p. ), a za chwilę trzeciego: "obelżywi" (90 p. ). Tu się przebrała miarka, gdyż gracz B zdobywa się na rekordowe zagranie: "morfinoM" za 185 p. (premia z mnożnikiem 9-krotnym!). Po dziesięciu ruchach wynik brzmiał: 444 do 405. Wszystko zależało więc od końcowych pociągnięć. Pierwszy żeglarz atakuje: "nań" + "ta" + "oń" (35 p. ), "hyź" (24 p. ), "obelżywie" (17 p. ), "póz" + "pa" + "zA" (23 p. ), pozostawiając sobie "a" do słowa "wóda". Nie zdążył ramowo czy klamrowo zagrać (pierwszy ruch "tokaj", a niedoszły ostatni "wóda"), gdyż gracz B wcześniej ukończył pojedynek: "ślaz" (28 p. ), "nać" (20 p. ), "oj" + "obelżywiej" (36 p. ), "he" (8 p. ). Łącznie osiągnięto 1040 p. (544 do 496). Tę piękną partię demonstruje diagram nr 3.

diagram

Oczywiste jest, że do takich pokazowych spotkań nie dochodzi zbyt często. Oprócz taktyki sportowej, potrzeba tu także takich taktyków, którzy szukają satysfakcji w wyśrubowaniu osobistego rekordu, ale bez złośliwych zagrań, uniemożliwiających przeciwnikowi wykładanie swoich skrabli. I wtedy powstaje fenomen: scrabbla i taktyki (w tej grze słowo "taktyki" jest synonimem familiarnym wyrazu "taktycy!").

Autorzy: Jerzy Paszek