Wielkim, historycznym usprawiedliwieniem istnienia uniwersytetu jest to, iż pozwala on osiągnąć rzecz unikatową: połączyć zdobywanie wiedzy i umiejętności podnosząc jednocześnie stopień zaangażowania jednostki w konstruowanie życia indywidualnego i zbiorowego w imię wartości, które nawet wtedy, gdy podlegają badaniu uważnego oka nauki (a rozumiemy Uniwersytet jako miejsce skupionego i troskliwego spojrzenia, spojrzenia które jest zupełnie inne od rozproszonego widzenia ożywiającego np. reklamę) i krytycznemu oglądowi wynurzają się z tych dociekań jako głęboko nas dotykające kwestie, których waga nie słabnie w procesie analizy, lecz przeciwnie - rośnie. Powiedzmy wyraźnie, sercem Uniwersytetu jest wolna refleksja, której cechą jest odwaga: uczony to ten, który nie lęka się zadawania pytań dotykających nawet najbardziej podstawowych i zdawało by się niekwestionowanych tez. Człowiek Uniwersytetu czyni tak dlatego, iż wie, że prawdziwa wartość rodzi się nie na skutek akceptacji, lecz powstaje w trudnym, często dramatycznym procesie stawiania pytań, na które odpowiedzi okazują się najczęściej jedynie kolejnymi wersjami pytania. Taka interrogacja jest warunkiem godności człowieka i jego myśli. Jednym z głównych zadań uniwersytetu jest przywrócić człowiekowi godność jego bycia wywodzącą się z dyspozycji do nieustannego zadawania pytań o znaczenie losu jednostki i jej społecznej roli. Wśród młodzieży zainteresowanie tymi kwestiami jest wyraźnie dostrzegalne i jest wyrazem pragnienia budowania swojej egzystencji tak, by w hałasie powszechnego zachwytu nad "sukcesem" i "powodzeniem" nie zapomnieć o pytaniach należących do kategorii "wewnętrznie nękających", aby nie zostać zdyskwalifikowanym w swoim człowieczeństwie.
Uniwersytet jest miejscem troski i uważnego spojrzenia nie tylko dlatego, iż taka postawa prowadzi naszą myśl drogą refleksji uznanej za naukową, lecz także dlatego, że ścieżka ta przebiega nieuchronnie przez obszar etyki. Kto zdobywa się na uwagę poświęconą Drugiemu (może to być twarz innego człowieka, lecz równie dobrze problem matematyczny, czy filologiczny), ten umniejsza siebie, cierpliwie czeka na "odezwanie się" nowych głosów w badanym słowie, śladu nowego rozumowania w zapisie algebraicznym, w konsekwencji zmniejsza sumę zła w świecie poprzez wyzbywanie się niecierpliwości, która narzuca swoje rozwiązania, wymaga ślepego posłuszeństwa, zawłaszcza przestrzeń cudzej wolności. Tak rozumiany Uniwersytet, jako miejsce wolnej myśli (często dramatycznie, a nawet tragicznie wolnej, bowiem pozbawionej łaski łatwej i gotowej odpowiedzi) jest - choćby na skromną skalę - miejscem szerzenia Dobra. Simone Weil pisze w swych notatkach: "Jest coś w naszej duszy, co wzdraga się przeciwko wysiłkom skupienia uwagi o wiele gwałtowniej, niż ciało wzdraga się przed zmęczeniem. To coś jest o wiele bliższe złu niż nasze ciało. Dlatego za każdym razem, gdy robi się prawdziwy wysiłek uwagi, niszczy się w sobie trochę zła". Na pytanie co będę miał z tak wielkiego wysiłku uwagi, Człowiek Uniwersytetu odpowiada: nic, poza tym, iż ujrzę nagle tekst, który czytam, doświadczenie, które przeprowadzam, problem, z którym się zmagam nie jako coś melancholijnie banalnego, lecz coś co jest wydarzeniem. (a może nawet o ile słowo to nie nadmiernie ryzykowne - objawieniem). Nieuchronnie dotykając w swym działaniu, w każdej głębokiej skupionej refleksji, w każdym uważnie wypowiedzianym słowie wykładu problemu dobra i zła Uniwersytet obcuje u samych swych podstaw z pytaniami fundamentalnymi. Stefan Świeżawski zauważa: "Myślę, że Wydział Teologiczny jest koniecznością każdego uniwersytetu. Bo przecież każde studium, jeżeli jest dość głęboko pojęte, otwiera się na problematykę religijną". Przypomnijmy, iż "katolicki" oznacza w swym źródłosłowie "powszechny", a zatem otwarty na każdą myśl i zbliżony w swym charakterze do universitas.
Teologia była obecna w uniwersytetach europejskich od początku ich istnienia. Jako teoLOGIA, dyscyplina zajmującą się dyskursem o Bogu, rozumowaniem na temat Boga, wnioskowaniem tyczącym się Jego relacji z rzeczywistością, bliska jest innym naukom, służebnicom Logosu. Nawet niepokój, jaki mogła budzić teologia, był taki sam jak lęk, który budzą inne nauki: myślenie, które zostaje zideologizowane, które zawierzy w swoją nieograniczoną moc narzucaną innym jako rozwiązanie wszystkich problemów, sprzeniewierza się swojemu powołaniu. Każda dyscyplina naukowa uprawiana bez skupionego spojrzenia, które uczy krytycyzmu wobec swoich procedur jest zagrożeniem wolności. Losy teologii nadmiernie uwikłanej w ideologiczny spór z reformacją (nie miejsce tutaj na prezentowanie rozbieżności między teologią katolicką a protestancką, czy prawosławną nie wątpię, iż wszystkie będą reprezentowane na nowym Wydziale) są tak samo wymowne jak dzieje innych zideologizowanych szkół myślenia: w XVII i XVIII wieku teologia coraz trudniej znajduje się w zmieniającym się świecie prawnych innowacji, tworzenia się państw niezależnych od Kościoła, wyzwalania się filozofii jako świeckiej refleksji. Ale ta sama teologia w swym wydaniu arystotelesowskim była ostoją metafizyki i logiki, a w wersji cycerońskiej doprowadziła do wielkiego rozkwitu nauk filologicznych. Nauka prawa kanonicznego odegrała wielką rolę w formowaniu się nauk prawnych. Dzieje teologii są ściśle przeplecione z losami innych dyscyplin uniwersyteckich; czytając historię obecności teologii na Uniwersytecie jednocześnie odczytujemy losy filologii, filozofii, prawa, medycyny. Nie należy więc obawiać się teologii; natomiast obowiązkiem Uniwersytetu jest nie osłabiać czujności wobec stylu myślenia niezależnie od tego z jakiej dyscypliny nauki dochodzi nas jego głos. Zadaniem każdej nauki - podkreślmy, iż teologia nie odróżnia się tu od swych siostrzanych dyscyplin uniwersyteckich - jest spełnienie dyspozycji człowieka do znalezienia własnej postawy. Wśród prawideł natury skodyfikowanych przez naukę, wśród tekstów i przekazów, między wydarzeniami stanowiącymi osnowę teologii tropimy swoje własne ścieżki. Wierzyć, nie oznacza automatycznego postępowania tak, jak czynią inni zgodnie z nakazem zasad religii; wierzyć to zajmować mocą indywidualnej decyzji pewną postawę egzystencjalną. Nauki teologiczne starają się rozumieć historię dochodzenia do owej postawy. Na początku XIX wieku wielki teolog i twórca nowoczesnej hermeneutyki Friedrich Schleiermacher akcentował ten właśnie wolnościowy aspekt studiów religijnych: "Chcieć wierzyć - co tak zazwyczaj nazywamy - przyjmować to, co zrobił inny, myśleć i czuć, jak pomyślał i czuł kto inny, to twarda i niegodna służba, a miast być w religii czymś najwyższym, jak to wielu sobie roi, jest właśnie czymś, co powinien porzucić każdy, kto chce przeniknąć do świątyni religii. (... ) Wszędzie chcecie stanąć na własnych nogach i iść własną drogą; ... religia nie jest niewolniczą służbą ani niewolą; także tu macie należeć do samych siebie, ba, jest to nawet jedyny warunek, pod którym możecie w niej partycypować". Teologia dzieli z innymi naukami uniwersyteckimi owo dążenie do niezależności myślenia i postawy, i jej miejsce w rodzinie Uniwersytetu nie może być kwestionowane.
Losy Uniwersytetu są także dziejami autokorektur i wyciągania wniosków z popełnionych błędów. Nauka, która nie uzupełnia, nie modyfikuje swoich dyskursów jest martwa. Teologia nie kieruje się dzisiaj w stronę dogmatycznego ideologizowania, lecz staje się sztuką zadawania pytań w obliczu niepokojów najgłębszych i najbardziej doskwierających. Nie jest pouczaniem, lecz poszukiwaniem lub raczej oczekiwaniem na słowo prawdy. Stefan Świeżawski pisze w duchu Schleiermachera, iż "Sobór zerwał definitywnie z ideologizacją filozofii i teologii. Zrezygnowawszy z ambicji państwowo- totalitarnych, nie potrzebuje Kościół żadnej ideologii. Wystarczy szczere szukanie prawdy i dawanie jej świadectwa. " Wydział Telogiczny nie działałby w żadnym wypadku w duchu Tridentinum, lecz nosiłby charakter ekumenicznej i otwartej (także na inne wyznania chrześcijańskie) refleksji w duchu Vaticanum Secundum.
Proponując naszej Społeczności i Wspólnocie Akademickiej powołanie na Uniwersytecie Śląskim Wydziału Teologicznego kierowaliśmy się zarówno przywołaną wyżej refleksją, jak i chęcią zamknięcia łańcucha nauk związanych z uniwersytetem od początku jego istnienia w europejskiej tradycji. Nieobecność teologii na śląskiej Wszechnicy była już wcześniej sygnalizowana jako wyraźny niedostatek w strukturze Uniwersytetu, czemu Senat Uniwersytetu Śląskiego dał wyraz w swojej uchwale w roku 1987, i w sposób bardziej zdecydowany w maju 1991 roku. W kwietniu ubiegłego roku Senat obecnej kadencji zatwierdził dokument "Główne kierunki rozwoju UŚ", w którym ponownie przychylnie odniósł się do idei utworzenie Wydziału Teologicznego. Powołany przez Rektora Komitet Patronacki, w skład którego weszło grono Profesorów naszego Uniwersytetu, jednogłośnie poparł projekt utworzenia Wydziału Teologicznego, argumentując to zarówno wielką tradycją uniwersytetu europejskiego, jak i wyraźnie zauważalnym zainteresowniem młodych ludzi problemami wartości Słowa i sposobów przejawiania się jego wartości w naszym życiu, a także interdyscyplinarnym charakterem nauk teologicznych, tak mocno związanych z naukami filozoficznymi, prawnymi, społecznymi, filologicznymi, a w refleksji kosmologicznej także ścisłymi. Zarówno bogata historia duszpasterstwa akademickiego, w którego obrębie organizowano dyskusje i kształcenie w zakresie kwestii teologicznych i ich etycznych aplikacji, jak i doświadczenie Filii Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie, w której w uruchomiono jako specjalizację, cieszącą się dużym wzięciem, ekumenicznie traktowaną wiedzę o religii pozwalają być pewnym, iż dążenie do utworzenia Wydziału Teologicznego jest kierunkiem działania akceptowanym przez Społeczność Uniwersytecką.
Jaki kształt przybrałby przyszły Wydział? Po dwuletnich rozmowach z Władzami Kościoła katolickiego wiemy, iż idea utworzenia Wydziału Teologicznego znalazła uznanie i akceptację wyrażone zarówno stanowiskiem Jego Ekscelencji Księdza Arcybiskupa Damiana Zimonia, jak i Episkopatu Polski. Ksiądz Arcybiskup powołał w osobie Wikariusza Generalnego Księdza Biskupa Stefana Cichego specjalnego pełnomocnika prowadzącego rozmowy z Uniwersytetem Śląskim w sprawie utworzenia Wydziału Teologicznego. Obecnie wiemy już, iż Kościół katolicki zapewnia odpowiednią kadrę naukową w liczbie 11 Kolegów ze stopniem dr habilitowanego, w tym 4 z tytułem profesora (mamy nadzieję, iż Kościół Ewangelicko-Augsburski i Cerkiew Prawosławna również zechcą wspomóc kadrowo nowy Wydział), a także stawia do dyspozycji Uniwersytetu dokładnie określoną ilość pomieszczeń (10 sal mogących pomieścić 610 studentów) w budynku Śląskiego Seminarium Duchownego oraz przekazuje w depozyt Biblioteki Uniwersytetu Śląskiego odpowiedni księgozbiór mający służyć całemu Uniwersytetowi, a w szczególności studentom Wydziału Teologicznego. W okresie formowania się Wydziału Kościół zgłasza również gotowość do ponoszenia kosztów utrzymania wyżej wymienionych pomieszczeń oraz podejmie starania o pozyskanie stosownego budynku mogącego w nieodległej przyszłości stanowić siedzibę Wydziału. Wystąpiliśmy również do MEN z prośbą o przydzielenie środków finansowych na nowe etaty mające służyć Wydziałowi Teologicznemu.
Wydział Teologiczny, propozycję powołania którego pragnęlibyśmy niebawem przedłożyć Wysokiemu Senatowi Uczelni zostałby utworzony jako Wydział w organizacji z datą rozpoczęcia formalnej działalności dydaktycznej dla studentów dziennych 1 października 2000 roku i miałby charakter ekumeniczny. W strukturze Wydziału przewidziane jest 12 katedr. Dokumenty przedstawione przez Stronę Kościelną podkreślają potrzebę i konieczność ścisłej współpracy naukowej z innymi wydziałami Uniwersytetu, zwłaszcza z Wydziałem Nauk Społecznych, Filologicznym, Pedagogiki i Psychologii, Prawa i Administracji i Wydziałem Pedagogiczno-Artystycznym. Rok akademicki 1999/2000 przeznaczony byłby na pełne kadrowe okrzepnięcie Wydziału, dokończenie zaawansowanych już prac nad szczegółowymi programami nauczania, przygotowanie i wysłanie do Rady Głównej wniosku o pełne prawa akademickie (doktorskie i habilitacyjne). W tym czasie możliwe byłoby podjęcie kształcenia w zakresie studiów podyplomowych, na które również istnieje zapotrzebowanie (wstępny sondaż wskazał, iż byłyby to studia dla ok. 85 słuchaczy). Wydział kształciłby docelowo na wszystkich latach studiów około 600 studentów świeckich i 250 studentów seminariów duchownych (nabór roczny wynosiłby ok. 120 studentów świeckich i 60 seminarzystów).
Funkcjonowanie Wydziału regulowane będzie stosownymi przepisami MEN, Statutem Uniwersytetu Śląskiego oraz stanowiącym jego załącznik Regulaminem Wydziału Teologicznego (w tym względzie kierujemy się modelem opolskim, który doskonale zdaje egzamin już od 5 lat). Ze strony Kościoła formalnym aktem erygującym jest dekret Stolicy Apostolskiej, Wydział zaś będzie przestrzegał zasad zamieszczonych w przepisach Kodeksu Prawa Kanonicznego i Konstytucjach Apostolskich Sapientia Christiana i Ex Corde Ecclesiae. Zgodnie z przepisami Strony Kościelnej, oprócz Dziekana Wydział posiadałby Wielkiego Kanclerza, którego zadaniem jest troska o właściwie spełnianą misję kanoniczną Wydziału.
Zsekularyzowany świat jest obszarem "wspólnego zadania". Ale przymiotnik "zsekularyzowany", czy "świecki" nie musi być i nie jest określeniem negatywnym. Rozumiemy przez niego silne wyczulenie na retorykę i politykę oznajmień (raczej niż pytań i indagacji), niechęć wobec ideologii narzucających swoje nadmiernie obszerne rozwiązania na nieskończone bogactwo drobin, z których składa się nasza codzienność, kryzys i brak zaufania do wspólnych symboli zapewniających dostęp do świata uniwersalnych wartości. Profanum i sacrum nie są już od siebie oddzielone nieprzekraczalną granicą. W takiej rzeczywistości teologia uniwersytecka ma szczególną rolę do odegrania: związawszy się bliżej z problematyką procesów zachodzących w świecie i zaangażowawszy się w jego sprawy, będzie w stanie naświetlić naszą zsekularyzowaną codzienność, naszą teraźniejszość, jako bytowanie Słowa w jego ścisłym związku z człowiekiem, jego niepokojem i wątpliwościami. W swoim ekumenicznym wymiarze umieszczającym transcendencję w samym środku historycznych przemian pozwala zrozumieć, jak pisze Christian Duquoc, nie przepaść, lecz przeciwnie - "więź między historią a obietnicą Boga". Jesteśmy przekonani, że dla tak pojętej teologii drzwi Uniwersytetu będą gościnnie otwarte.
Nota redakcyjna: w następnym numerze "Gazety Uniwersyteckiej" zamieścimy artykuł Pani Rektor Zofii Ratajczak poświęcony praktycznym aspektom funkcjonowania Wydziału Teologicznego na Uniwersytecie. Oczekujemy również na głosy naszych Czytelników.