ZAPALEŃCY I WYPALENI CZYLI O DOBRYM I ZŁYM STRESIE

Kariera slowa "stres" jest doprawdy zdumiewajaca. Mozna powiedziec bez przesady, ze zawedrowalo ono "pod strzechy". Slyszalam, jak pewna gospodyni wiejska zalila sie mowiac: "cztery krowy w gospodarstwie - to dla mnie za duzo - taki stres". Wlascicielka "agencji towarzyskiej" wyjasnia w TV sens istnienia swojej firmy stresem mezczyzn, jakoby nie znajdujacych zrozumienia we wlasnym domu. Masowe zjawisko wykrecania sie od sluzby wojskowej tlumaczy sie mala odpornoscia mlodych na stres, nieuchronnie pojawiajacy sie w warunkach surowej dyscypliny i koniecznosci podporzadkowania sie normom parawieziennej podkultury zolnierskiej.

Dlaczego nauczyciele tak zazarcie bronia "Karty Nauczyciela"? Bo uwazaja, ze nalezy im sie szczegolna rekompensata za prace w warunkach stresu. A lekarze i pielegniarki? Czy nie doznaja stresu patrzac na cierpienie pacjentow, a nierzadko ich smierc, w warunkach obiektywnego braku wyposazenia w sprzet i medykamenty? A wezmy prace policjantow. Czy nie doznaja go, ruszajac w poscig za groznym bandyta, albo gdy przywolani do wypadku musza dokonac tzw. "likwidacji", ustalajac przyczyny i okolicznosci tragedii, identyfikujac ofiary, a nastepnie wypelniajac obowiazek powiadomienia rodziny?

A co powiedziec o jakze licznej grupie menedzerow, pelniacych swoje role zawodowe w warunkach transformowania gospodarki? Widmo dlugow i zatory platnicze, utrata rynkow zbytu, ciagla presja zwiazkowcow na podwyzki plac, lek przed plajta lub strajkiem; czy mozna wyobrazic sobie bardziej dramatyczny zestaw czynnikow stresujacych?

Z pewnoscia jeszcze wiele innych sluzb i zawodow nalezaloby zaliczyc do stresujacych, udowadniajac, ze stres jest przyczyna chorob zawodowych, jak pylica czy olowica. Nie jest wykluczone, ze w miare postepow wiedzy uda sie taki dowod przeprowadzic. Ale przeciez chodzi nie tylko o zdrowie pracownikow.

Szkola jest miejscem, gdzie obok nauczycieli przebywaja uczniowie, a stres towarzyszy im od chwili przekroczenia bramy szkolnej, na lekcjach i podczas przerw, przybierajac najczesciej postac leku przed ocena. Ta sprawiedliwa, ale jeszcze bardziej niesprawiedliwa, odbijajaca sie echem w domu, zwlaszcza gdy rodzice chetniej siegaja po kary niz nagrody.

W szczegolnej kulminacji zdarzenia stresujace pojawiaja sie w okresie matur i zdawania egzaminow wstepnych na wyzsze uczelnie. Stres egzaminacyjny jest jedna z najlepiej poznanych odmian stresu. Zajmuja sie nim liczne zespoly badawcze, wydajac wlasne czasopismo naukowe, odbywaja cykliczne konferencje i tworza sekcje w ramach miedzynarodowych stowarzyszen psychologow. Nie jest to sprawa przypadku. Sytuacje "egzaminacyjne", to znaczy takie, w ktorych jestesmy zmuszeni do publicznej prezentacji wlasnej osoby, zdarzaja sie w naszej zarazonej ideologia sukcesu i rywalizacji epoce, nader czesto. Coraz powszechniejsze sa "konkursy" i "rozmowy kwalifikacyjne", "wywiady" i "autoprezentacje" jako procedury wylaniania kandydatow na atrakcyjne stanowiska. A kariera akademicka? Jej dluga i ciernista droga jest wyznaczona przez ostre kryteria egzaminacyjne, wieloetapowe oceny, publiczne "obrony" i "kolokwia". Nie ma watpliwosci, ze istnieje stres akademicki.

Podobnie jak szkola jest zrodlem stresu nie tylko dla nauczycieli, tak szpital, czy przychodnia nie jest miejscem gdzie powstaje tylko stres lekarzy, czy pielegniarek. Jest on takze udzialem pacjentow i ich rodzin. Rozroznia sie tu wiele odmian stresu: przedoperacyjny i pooperacyjny, zwiazany z pobytem w szpitalu i z jego opuszczeniem, po dlugim nieraz okresie hospitalizacji. Nierzadko pojawia sie on juz w momencie gdy czekamy w kolejce "po numerek" do lekarza. Nie jest pozbawione sensu powiedzenie: "trzeba miec zdrowie, by sie leczyc". Ale takze by godnie umierac. Budowie hospicjow przyswieca ten wlasnie cel: zmniejszyc stres terminalnie chorym pacjentom i ich rodzinom.

Wydawaloby sie, ze skoro praca jest zrodlem stresu, to wystarczy opuscic te "strefe zagrozenia" i wszystko wroci samoczynnie do normy. Tak nie jest. Stres zwiazany z utrata pracy jest jednym z najbardziej dotkliwych przezyc. Osoby, ktore z dnia na dzien utracily prace czesto popadaja w stan szoku, prowadzacego do prob samobojczych i samobojstw. Stres bezrobocia to nowy w naszych warunkach rodzaj stresu, ktory zwalil sie na glowy milionow ludzi nie przygotowanych do takiego ciosu.

Podane wyzej przyklady wskazuja, ze obok stabilnych zrodel stresu tkwiacych np. w srodowisku pracy, szkole, czy wojsku, istnieja sytuacje, ktore "chwilowo" i doraznie podnosza poziom napiecia emocjonalnego, mobilizujac czlowieka do walki z przeciwnosciami, pojawiajacymi sie "tu i teraz". Istnieje dluga /43 pozycje/ lista zdarzen zyciowych bedacych zrodlem stresu, jak np. smierc wspolmalzonka czy innej bliskiej osoby, rozwod, zawarcie zwiazku malzenskiego, czy urodziny dziecka. Moze to byc utrata pracy, ale takze jej uzyskanie. Zaciagniecie dlugu i nieoddanie go itp. Ale takze zdarzenia zycia codziennego moga dodatkowo urozmaicac mape naszego zycia emocjonalnego. Autobus, ktory odjechal sprzed nosa, reprymenda szefa, uszczypliwe uwagi kolegi, wymowki malzonka, niepowodzenie szkolne dziecka, nagla choroba, czy przyslowiowe rozwiazane sznurowadlo. Mial racje Hans Selye, gdy pol wieku temu zatytulowal swoje dzielo "Stres zycia". Stan idealnej harmonii i spokoju jest bowiem utopijnym mirazem, zas stanem naturalnym jest napiecie, pelniace wieloraka regulacyjna role w zachowaniu sie czlowieka i w jego calym zyciu.

Ale czym jest owo napiecie, zwane stresem? Wbrew pozorom, nie ma jednej, powszechnie przyjetej definicji stresu. Zastanawiajaca jest dysproporcja miedzy powszechnoscia uzywania tego pojecia w jezyku potocznym a jego niejednoznacznoscia jako terminu naukowego.

Mowiac najogolniej, stres - to skutek zakloconej rownowagi miedzy czlowiekiem a jego otoczeniem, ktory polega na tym, ze albo czlowiek zbyt wiele wymaga od otoczenia, albo odwrotnie - jest jego dluznikiem nie bedac w stanie sprostac jego wymaganiom. Subiektywnym wskaznikiem zaklocenia rownowagi jest wlasnie owo przykre poczucie napiecia, o roznej sile. Chcac sie od niego uwolnic, czlowiek moze podjac dwojakiego rodzaju strategie: zrobic cos z soba np. uspokoic sie, albo zmienic cos w swoim otoczeniu: usunac przeszkode, rozwiazac konflikt, zdobyc potrzebne narzedzie, opuscic strefe zagrozenia itp. Stres uwazany jest slusznie za jedno z poteznych zrodel zaradnosci, determinujac przebieg i styl zachowan zaradczych czlowieka. Moze w ten wlasnie sposob przyczynia sie do ksztaltowania jego cech charakteru i osobowosci.

Tak jest jednak tylko do pewnego stopnia i do czasu. Dopoki starcza mu sil psychicznych i dopisuje zdrowie. Optymalny poziom stresu sprzyja aktywnosci czlowieka, nie dezorganizujac jego zachowan. Co innego, gdy wystepuje on w maksymalnym natezeniu. Wiadomo, ze jest trema tworcza i trema paralizujaca. Napiecie egzaminacyjne moze uskrzydlac studenta wzmagajac jego sprawnosc intelektualna i poczucie panowania nad materialem, ale moze tez calkowicie zablokowac proces prezentowania wiedzy "odejmujac" mowe. Truizmem jest twierdzenie, ze nie kazda postac stresu jest zlem, ale z wieloma jego postaciami walczyc warto a nawet trzeba.

Trzeba walczyc ze stresem nieadekwatnym do sytuacji, jakby nieslusznym, niewlasciwym, ktory pojawia sie, mimo ze w otoczeniu czlowieka nie ma zagrozen, albo sa one latwe do usuniecia. Trzeba takze walczyc z kazdym stresem wystepujacym w nadmiernym nasileniu, zwlaszcza, gdy towarzyszy on aktywnosci czlowieka w sposob ciagly, np. w pracy o charakterze niebezpiecznym, gdzie blad moze spowodowac straty w ludziach czy wielkie szkody materialne.

Sumujac - zly stres prowadzi do wielu negatywnych konsekwencji, wsrod ktorych najpowazniejsza jest utrata zdrowia samego podmiotu. Istnieje takze niebezpieczenstwo, ze w pogoni za chwilowa ulga siegniemy po srodek uspokajajacy, papierosa, kieliszek alkoholu. To pierwszy krok w kierunku uzaleznienia, a z tej choroby bez pomocy innych wydobyc sie trudno. Oczywiscie, sa osoby, ktore ignoruja skutki stresu, "upierajac sie" przy swoich nadmiernie stresujacych zajeciach, lekcewazac przestrogi lekarzy i bliskich. To oni staja sie z czasem ofiarami wlasnej pogoni za sukcesem i o nich mowa, gdy opisuje sie zjawisko, czy syndrom "wypalenia sie". Ludzie wypaleni stresem traca bezpowrotnie sily nie bedac w stanie odbudowac utracownych zasobow, tracac w ogole tzw. wole zycia, czego wyrazem jest cynizm i apatia. Z dawnych entuzjastycznych zapalencow, pracoholikow staja sie wypalonymi wrakami.

Przydalaby sie wiec recepta na dobry stres, ktory napelniajac czlowieka radosnym oczekiwaniem trudnych zadan bylby jednoczesnie zacheta do przekraczania samego siebie. W czerwcu br. Instytut Psychologii US wraz z Sekcja Psychologii Zdrowia PTP organizuja konferencje nt. stresu i radzenia sobie. O jej wynikach powiemy w innym miejscu i przy innej okazji.