VARIETES

on i Ona

Zsiadł z konia. Poprawił zbroję, wziął tarczę i wszedł.Ogarnął go mrok korytarza i owiał chłód kamiennych ścian. Droga do celu nie była długa. Dlatego też już po chwili dotarł na miejsce. Na środku pomieszczenia była Ona.

- Moja miła, żyć bez Ciebie nie umiem - krzyknął i ruszył w Jej kierunku.

Powoli otwarła oczy, popatrzyła na rycerza i podeszła do niego. Za chwilę już wracała na swoje poprzednie miejsce, by odpocząć po posiłku. Podwinęła zielony ogon; paszczę oparła na przednich łapach; zamknęła oczy.

Koń czekał na jeźdźca kilka dni. Wreszcie potrząsnął łbem i wrócił do swej zacisznej stajni w krainie, gdzie smoki są jedynie legendą.

Jak drzewa

- A masz! A MASZ!

- Przestań! Kochanie, przestań! Przyjechał lekarz.

Zamachnął się kilka razy siekierą, nim dwu barczystych sanitariuszy wzięło go pod ręce i wyprowadziło z wypełnionego po brzegi drewnem pokoju. Przy sanitarce założyli mu kaftan bezpieczeństwa.

- Proszę się nie martwić.W zakładzie będzie miał dobrą opiekę - pocieszył popłakującą kobietę lekarz. Samochód ruszył.

***

- Proszę mi opowiedzieć jeszcze raz, co pan widział.

- Oni są jak drzewa - mówił podekscytowany. - Wie pan, kora, gałęzie, korzenie, liście...

- Kwiaty?

- Kwiaty? - powtórzył zdezorientowany. - Eee...Nie wiem. Zresztą, czy to ma jakieś znaczenie? Oni tu są.Rozumie pan? Kosmici tu są. Jako drzewa. Próbowałem ich zniszczyć, porąbać...Oni tu są.Tu. I tam też.Wszędzie! - zaczął krzyczeć i biegać po gabinecie.

***

Łóżko było twarde, materac mokry, żarówka świeciła słabo i z przerwami. Siedział owinięty w brudny koc i patrzył przez okno. Padał rzesisty deszcz. Alejką w pobliskim parku przemykały brzozy, buki, dęby, akacje...

Dzieło

"*Ostatnie wersy przyniosły bohaterowi śmierć.Dzieło ukończone. Odsunął się od klawiatury. Z biurka wyjął rewolwer. Sprawdził, czy bębenek jest pełny.

Śmierć nadeszła szybko.*

To on go stworzył.Był jego alfą i omegą.Dlatego mógł go zabić.

Wykręcił kartkę z maszyny. Z szuflady biurka wyjął rewolwer. Sprawdził, czy bębenek jest pełny.

Śmierć nadeszła szybko".

Ja go powołałem do śmierci, bo ja go powołałem do życia. Byłem jego wyrocznią.

Odłożyłem pióro. Z szuflady biurka wyjąłem rewolwer. Sprawdziłem, czy bębenek jest pełny...

Pustynia

Pustynia. Aż po horyzont tylko zwały piasku. W oddali pojawił się ciemny punkt. Powoli rósł; przybierał kształty ludzkiej postaci. Z każdą minutą stawała się większa. Wyraźniej widać jej zmęczoną twarz, mocno opalone ciało oblane potem, nogi ciężko sunące po gorącym, piachu. Przed oczyma coraz częściej ukazywały się fatamorgany.

W gorącym powietrzu pojawił się drgający obraz oazy. Trzy palmy o spłowiałych liściach. Wędrowiec zatrzymał się.Długo stał mrużąc oczy i wpatrując się w obraz. Wreszcie ruszył.Wolno podchodził do oazy, przygotowany w każdej chwili na jej zniknięcie. Lecz trzy palmy były prawdą.W ich cieniu tryskało małe źródełko i chłodziło się kilka kamieni. Wędrowiec podszedł do wody. Upadł na kolana i ze czcią nabrał jej w ręce. Pił.

Siedział w cieniu palmy. Przymknął oczy. "To wszystko przez tę ognistą kulę wiszącą nade mną". Wstał, wyszedł z cienia i spojrzał w górę."Tak, to ta świetlista kula na niebie jest powodem tego upału". Wrócił pod palmy. Przykucnął.Myślał.Kilka sekund później podniósł powoli jeden z kamieni. Wstał.Wyszedł z cienia. Zamachnął się i rzucił kamieniem prosto w świetlistą kulę. Odgłos tłuczonej materii i ciemność nastąpiły w jednej chwili. Animator gwałtownie poderwał się z krzesła. Potrącił buteleczkę tuszu. Czerń zalała opaloną postać stojącą wśród piasków. Pozostała jedynie ręka prosząca o pomoc.

Rok 2000

Z doniesień agencji informacyjnych:

"Kongres Stanów Zjednoczonych zatwierdził decyzję Prezydenta o wysłaniu czterech dywizji desnatowych w rejon Morza Martwego. (...) Ostatnie doniesienia agencji światowych podają przybliżoną liczbę ofiar - 50 tysięcy (...). Przywódca Iraku zapowiada, że nowe stulecie jego państwo będzie witało jako mocarstwo bliskowschodnie".

"W Irlandii wciąż zawieszenie broni. Mimo tego, członkowie IRA przygotowują się do ostatecznej rozgrywki. Rok dwutysięczny ustanawiają za kres swej walki".

"Rio już teraz przygotowuje się do karnawału roku dwutysięcznego. Ta szczególna noworoczna zabawa pochłonie miliony dolarów i trwać będzie przez trzy miesiące".

"Ugrupowania ekologiczne na całym świecie zapowiedziały serię happeningów z okazji nadejścia nowego wieku. Propagują również hasła, by wiek XXI był wiekiem czystej Ziemi".

"NASA planuje odbudować do końca tego wieku podstawy bazy kosmicznej na Księżycu. Miałaby ona być stacją pośrednią między Marsem i Wenus a Ziemią (...). Trwają prace nad przetransportowaniem końcowych elementów bazy. (...) Mimo awarii kolejnego wahadłowca, NASA uważa, Że prace zostaną zakończone w terminie".

"W Rosji od kilku miesięcy trwają strajki. (...) Ulice Moskwy są już przesiąknięte krwią.Wojsko brutalnie rozprawia się z demonstrantami (...). Władze chcą zachować ustrój socjalistyczny w państwie. (...) Pierestrojka niewiele dała - wizję dobrobytu i szczęścia. Rosjanie powoli tracą nadzieję na jakiekolwiek jutro. (...) Obserwatorzy światowi żartują, iż Syberia jest obecnie najgęściej zaludnionym terenem świata".

"Wciąż trwa konflikt bałkański. Interwencje ONZ nie przynoszą rezultatów. (...) Ofiary wojny wśród błękitnych hełmów wzrosły do 600 osób. Czy plany ONZ o zatrzymaniu wojny w byłej Jugosławii do dwutysięcznego roku powiodą się? A może ów konflikt to zapowiedź kolejnej wojny światowej?".

"W Polsce powstają bazy wojsk NATO. Politycy z państw członkowskich obawiają się wybuchu militarnego w Rosji. (...) Społeczeństwo polskie obawia się wkroczenia Armii Czerwonej na tereny Rzeczypospolitej".

"Władze Republiki Włoskiej zapowiedziały, że do końca wieku Włochy przestaną być siedzibą mafii. (...) Policja ze zdwojoną siłą podejmuje akcje przeciw grupom mafijnym. Liczba zamachów stale rośnie. Najczęściej giną osoby jawnie wypowiadające się przeciwko mafii".

Rok 2000 nie nadszedł.W piątek na Ziemię zstąpił Bóg. Sądził sprawiedliwie przez trzy dni. W niedzielę skończył się świat.

Autorzy: Iwo Scelina