JUBILEUSZ DOC. DR MARIANA MARCZAKA

35-lecie pracy naukowej obchodził doc. dr Marian Marczak, pierwszy dziekan Wydziału Nauk o Ziemi. Z okazji Jubileuszu posiedzenie Rdy Wydziału Nauk o Ziemi 27 czerwca 1995 roku miało w swej pierwszej części charakter uroczystej sesji. W przemówieniu wprowadzającym dziekan - prof. dr hab. Jacek Jania przypomniał zasługi Jubilata dla tworzenia Wydziału Nauk o Ziemi, a zwłaszcza ogromny wysiłek i stałą troskę o budowę obiektów wydziału. Prof. dr hab. Łukasz Karwowski - Kierownik Zakładu Geochemii w obszernym referacie zaprezentował sylwetkę i dorobek naukowy doc. dr Mariana Marczaka. Podkreślone zostały podejmowane kierunki badań w zakresie geochemii oraz najważniejsze ich rezultaty. Podkreślono też wielkie zasługi organizatorskie i dydaktyczne dr M. Marczaka. Prof. dr hab. Andrzej T. Jankowski - prorektor ds. Nauczania odczytał, a następnie wręczył Jubilatowi list gratulacyjny JM Rektora. A doc. dr Marian Marczak wygłosił bardzo osobiste i jednocześnie ciekawe przemówienie, prezentując fakty z "prehistorii" Uniwersytetu Śląskiego, w których uczestniczył osobiście. Publikujemy niżej tekst tego przemówienia.

Panie Dziekanie, Wysoka Rado!

Niech mi będzie wolno uzupełnić przedstawiony przez Pana Profesora Karwowskiego mój wizerunek kilkoma bardzo osobistymi wspomnieniami z drogi życiowej wiodącej mnie z Poznania na Wydział Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego.

W latach 1951 - 1954 w cieniu katedry poznańskiej studiowałem w wyższym seminarium teologię.Na Ostrowie Tumskim są dwa seminaria, jedno po stronie południowej od katedry - seminarium diecezjalne, drugie po stronie północnej, w bezpośrednim sąsiedztwie dawnego Kolegium Lubrańskiego, Seminarium Zagraniczne. To w tym seminarium w roku 1954, będąc na czwartym roku przerwałem studia.

Próba dostania się na studia filozoficzne na Uniwersytecie Warszawskim nie powiodła się.Adnotacja na mojej prośbie o dopuszczenie do egzaminu była lakoniczna: Nie! - z nieczytelnym podpisem przewodniczącego komisji naboru.

W seminarium spotkałem wielu wspaniałych ludzi, między innymi byłego profesora Seminarium Nauczycielskiego z Mysłowic dra Tadeusza Strumiłłę.Po niepowodzeniu w Warszawie Profesor w przyjacielskiej ze mną rozmowie wskazał mi Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Katowicach, dodając prorocze słowa, że w Katowicach powstanie uniwersytet. W ten sposób spotkałem się po raz pierwszy z uczelnią, która jeszcze nie istniała. Później dowiedziałem się, że ten wspaniały pedagog, współtwórca Harcerstwa Polskiego, prowadził w okresie międzywojennym wykłady z pedagogiki w Instytucie Pedagogicznym w Katowicach i w latach dwudziestych aktywnie uczestniczył w staraniach o powołanie akademickiej uczelni na Górnym Śląsku.

Nastał rok 1956 i nie miałem już żadnych problemów z dostaniem się na studia na kierunku chemii w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Katowicach.

Po raz drugi z ideą Uniwersytetu Śląskiego spotkałem się jako student, przewodniczący Rady Uczelnianej ZSP, jesienią 1958 roku w gabinecie Rektora WSP, prof. Józefa Pietera. Rektor zasugerował aby ideą powołania uniwersytetu w oparciu o Wyższą Szkołę Pedagogiczną zainteresować studentów i absolwentów naszej uczelni. Ponadto zaproponował aby za pośrednictwem organizacji studenckiej sprawą zainteresować kierownictwo resortu. Tak więc z mojej inicjatywy na szczeblu Okręgowej Rady ZSP powołana została delegacja z przewodniczącym mgr Marianem Bukowskim, która z mówiącym te słowa udała się do ministerstwa z misją uzyskania przychylności ministra i resortu dla idei powołania uniwersytetu w Katowicach. Z wielką przykrością spotkaliśmy się ze zdecydowaną odmową samego ministra, profesora uniwersytetu. Powtórzyła się sytuacja z 1927 roku, kiedy to wojewoda katowicki dr Michał Grażyński i naczelnik Wydziału Oświecenia Publicznego przy Urzędzie Wojewódzkim dr Ludwik Ręgorowicz usłyszeli od ówczesnego premiera i ministra Wyznań i Oświecenia Publicznego prof. Kazimierza Bartla, profesora Politechniki Lwowskiej zdecydowane nie. Tylko rektor Politechniki Warszawskiej prof. Ludwik Szperl poparł w owym czasie ideę powołania uniwersytetu i politechniki na Górnym Śląsku. Negatywne stanowisko zajął także przedstawiciel Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Moje trzecie spotkanie z nie istniejącą jeszcze uczelnią miało miejsce na początku lat sześćdziesiątych przy okazji wyboru terenów pod budowę domów akademickich i gmachów dla WSP w Katowicach Ligocie. Jako przewodniczący Rady Uczelnianej ZSP, będąc już pracownikiem WSP, miałem zaszczyt wspólnie z rektorem Pieterem i dyrektorem administracyjnym Bronisławem Gazdą wskazać Nadleśnictwu wybrane tereny do zaakceptowania przez władze wojewódzkie. Domy akademickie stoją we wskazanym miejscu, a tereny pod gmachy uczelni przyznano Śląskiej Akademii Medycznej. Przy tej okazji rektor Pieter wypowiedział znamienne słowa: to będą gmachy Uniwersytetu Śląskiego. Niestety, słowa te tylko częściowo się ziściły, a Uniwersytet zaistniał za sprawą innych ludzi i w innym czasie.

Autorzy: Marian Marczak