Rozkazuję sobie mieć potrzebę pisania

Po 20 latach Miejska Biblioteka Publiczna w Sosnowcu, która co roku organizowała Sosnowieckie Dni Literatury, postanowiła odświeżyć koncepcję tego święta czytelników, książek i ich twórców. W roku 2025 od 15 września do 16 października biblioteka zaprosiła na „Sosnowieckie Ścieżki, czyli SDL 2.0”. Tradycyjnie, jak co roku, „Gazeta Uniwersytecka UŚ” objęła patronat medialny nad wydarzeniem.

Katarzyna Groniec i Anna Cieplak
Katarzyna Groniec i Anna Cieplak

Na „Sosnowieckich Ścieżkach…” w tym roku stawili się m.in. Wojciech Chmielarz, Zbigniew Zamachowski, Mateusz Glen, Małgorzata Oliwia Sobczak, Małgorzata i Michał Kuźmińscy, Katarzyna Groniec i Vincenzo Latronico. Odbyły się także warsztaty, prelekcje, wystawy, koncert rapowy, panel dyskusyjny o rynku książki czy spacer tematyczny śladami zbrodni z powieści Przemysława Żarskiego.

Pojawiamy się znienacka i zupełnie nieświadomie

Na „Sosnowieckich Ścieżkach…” poświęconych promocji książki Kundle na scenie spotkały się jej autorka Katarzyna Groniec – Ślązaczka, urodzona w Zabrzu, piosenkarka i kompozytorka – z prowadzącą spotkanie Anną Cieplak, pisarką i aktywistką, Zagłębianką. Obie umiejscawiają akcję swoich książek w miejscach, skąd pochodzą, ale czy Kundle, debiutancka powieść Katarzyny Groniec, której akcja dzieje się w śląskim miasteczku, w pobliżu Toszka (z niemieckiego Tost), to rzecz autobiograficzna?

– Nie ma bohatera, który by się ze mną nie sklejał. Tworząc bohaterów, czerpię się z siebie. Nawet tworząc kogoś, kto jest bardzo od nas różny, w jakiś sposób docieramy do pewnych podobieństw z samym sobą. Każdą z tych postaci bardzo lubię. Mam nadzieję, że podczas czytania Kundli jest to wyczuwalne – mówiła na scenie auli Zagłębiowskiej Mediateki Katarzyna Groniec. – Lubię bardzo Adama, bo to jest postać, która zmaga się z samym sobą. Dla mnie Adam jest mocarzem. To jest człowiek, który każdego dnia zaczyna swoją walkę od otwarcia oczu. Lubię jego zmagania i to, że czasem przegrywa, a potem znowu się zbiera i przeżywa życie na zasadzie „padnij, powstań” – wyjaśniała autorka.

Kundle opowiadają o tyglu kulturowym, który tworzą w tym miejscu Ślązacy, Polacy, Żydzi, Niemcy i Romowie, ale i osoby wykluczone, zaburzone, odmieńcy.

– Tu nie chodzi o dylemat, czy należymy do społeczności, która reprezentuje dany region czy nie. Chodzi o coś innego – o tę nieporadność, z którą zmagamy się codziennie, o powód, dla którego tu jesteśmy, i o to, czy ten powód jest wystarczający. A może nie ma żadnego powodu i jest to tylko przypadek? A jeżeli przypadek, to czy czas jest nam mierzony, dany taki i ani chwili dłużej? Czy to może jakoś trwać inaczej? Czy tylko odtąd dotąd? Czy to się mierzy tylko w jedną stronę? Czy może da się to odwrócić? Czy jest coś, do czego wracamy? Do jakiegoś domu, do świadomości, do oceanu? Jesteśmy kundlami na starcie. Pojawiamy się znienacka i zupełnie nieświadomie, nie mając na to wpływu – zastanawiała się Katarzyna Groniec.

Od lewej: Vincenco Latronico, tłumaczka języka włoskiego Ewelina Polit
i dr Magdalena Boczkowska
Od lewej: Vincenco Latronico, tłumaczka języka włoskiego Ewelina Polit i dr Magdalena Boczkowska

Czy pisząc swoją książkę, autorka, która od wielu lat mieszka poza Śląskiem, przypominała sobie język z czasów dorastania i podwórka?

– Tkwię w języku z tamtych czasów, bo on mnie ukonstytuował. Tworząc postać, musiałam podarować jej jakiś sposób mówienia i bycia. Opisywanie jednej z postaci – Goryla – nie mogło odbywać się w języku literackim, musiała się pojawić gwara śląska, żeby móc podążyć za jego myśleniem, bo on myślał po śląsku, ale czytamy go po polsku – dodała.

Jak wspomniała Katarzyna Groniec, jej dzieciństwo upłynęło przy lekturze Bery i bojki śląskie [Stanisława Ligonia – przyp. red.]. W Kundlach zastosowała tę samą pisownię – gwarę śląską zapisaną alfabetem polskim, ale w książce znalazł się też słowniczek.

– Krystyna Bratkowska, która wydała [Wydawnictwo Nisza – przyp. red.] i redagowała tę książkę, czytając ją, od razu poprosiła o taki słowniczek, bo wzięła pod uwagę, że będą ją czytać ludzie, którzy tej gwary nie znają – wyjaśniła.

Mogli jej nie znać i ci zamieszkujący miejsce, w którym toczy się akcja książki, i w którym mieszkała autorka.

– Jedni mówią śpiewnym polskim zza Buga, inni mówią po niemiecku albo twardym językiem polskim tłumaczonym z niemieckiego. Jedni mówią po śląsku – bardziej niemieckim śląskim, inni po śląsku, ale po polsku – to już są zupełnie inne słowa. Te światy się przenikały. Mieszkałam w takim miejscu, gdzie byli ludzie napływowi, którzy przyjechali na ziemie odzyskane, i tzw. autochtoni, którzy nie wyjechali, ponieważ tu był ich dom, i zostali, mimo że zmieniły się granice – mówiła Katarzyna Groniec.

Książka Kundle została do nominowana do Nagrody Literackiej Gdynia oraz do honorującej najlepszy debiut literacki roku Nagrody Conrada. W konkursie Nagroda Literacka im. Witolda Gombrowicza Katarzynie Groniec przyznano wyróżnienie w postaci rezydencji literackiej w Vence we Francji.

– To, że ta książka została zauważona, była nominowana do Nagrody Literackiej Gdynia, do Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza i Nagrody Conrada… nie powiem, że nie zrobiło na mnie wrażenia, bo zrobiło. Od tej euforii, która się pojawiła z radości, że tak dobrze została przyjęta, jestem już na tym drugim biegunie i zastanawiam się, co teraz. To jest dla mnie wielka tajemnica: co to znaczy napisać drugą książkę. Pisać językiem, który się wypracowało w pierwszej książce? Czy szukać kompletnie innego podejścia literackiego, które właściwie nie jest dla mnie wygodne, ale ma rozwinąć mój warsztat? Nie wiem, jak do tego podejść. Książka Kundle działa się z potrzeby pisania, a teraz rozkazuję sobie mieć potrzebę pisania – mówiła Katarzyna Groniec.

Związek jako wspólnota dwóch konsumentów

Na „Sosnowieckie Ścieżki…” w Zagłębiowskiej Mediatece wszedł również gość z Włoch – Vincenzo Latronico. Jego książka Do perfekcji została przetłumaczona na ponad 40 języków i znalazła się na krótkiej liście nominowanych do Międzynarodowej Nagrody Bookera 2025. Spotkanie prowadziła dr Magdalena Boczkowska.

Vincenzo Latronico powiedział, że pisze książki, żeby pokazać swoje zaangażowanie polityczne, ale Do perfekcji jest inna. Jej bohaterowie – Anna i Tom – są parą, żyją w Berlinie w pięknym mieszkaniu wypełnionym designerskimi przedmiotami i roślinami.

– Zazwyczaj taką historię opowiada się przez jakieś wydarzenia: zakochanie, spotkanie, a tu musimy opowiedzieć o czymś, czego nie ma. Chciałem opowiedzieć o braku – o braku w życiu tych bohaterów, czy to religii, czy zaangażowania politycznego, czy poczucia wspólnoty. Jak oddać tę pustkę? Oddałem ją poprzez właśnie szczegóły mieszkania, roślin. Tak chciałem oddać przejmującą pustkę – mówił włoski pisarz.

Dr Magdalena Boczkowska prowadząca spotkanie z Vincenzo Latronico zwróciła uwagę, że bohaterowie Do perfekcji zawsze są razem, tylko w jednej scenie osobno, ale ma się wrażenie, że są bardzo samotni.

– Rzeczywiście jest tylko jedna scena, gdy są osobno, ale tak naprawdę pomyliłem się, chciałbym wyciąć tę scenę. Stworzyłem dwoje bohaterów – Annę i Toma, ale w rzeczywistości są jednym bohaterem. To są oni, ale to też jesteśmy my. Chciałbym, żeby czytający tę powieść odnaleźli w nich siebie. Koncentrując się na parze, stworzyłem malutką wspólnotę, która dała się oszukać reklamie i mediom społecznościowym. Jedyna wspólnota, jaka tam jest, to wspólnota dwóch konsumentów – wspólnota osób, które kupiły dany produkt. Kupując go, stajemy się taką sztuczną wspólnotą. Anna i Tom tworzą też wspólnotę z innymi ekspatami, którzy przyjechali do Berlina z zagranicy – ale jak się wchodzi do tej wspólnoty? Kupując – mówił włoski pisarz.

Autor zwrócił również uwagę na język, którym posługują się Anna i Tom. Jest związany z indywidualizmem i konsumpcjonizmem. Brakuje im jednak słów, żeby zrozumieć, dlaczego nie są szczęśliwi.

– Według nich szczęście to lista rzeczy do zrobienia i kupienia, narkotyków do spożycia, doznań erotycznych. Wykreślają kolejne pozycje z listy potrzebnej im do osiągnięcia szczęścia i ciągle im czegoś brakuje – mówił Vincenzo Latronico.

Według autora książka Do perfekcji pokazuje też, jak zmieniło się pojmowanie technologii w ciągu ostatnich 10 lat, czym stała się technologia w życiu. Anna i Tom to milenialsi, którzy swoje życie pieczołowicie relacjonują na Instagramie.

– Młodsze pokolenie mniej już używa mediów społecznościowych niż pokolenie milenialsów. To jak z paleniem papierosów. Dziś dzieci mówią: „Mamo, przestań, ale świństwo, dym”. Obserwuję w kręgu moich znajomych dzieci, które mówią też do swoich rodziców: „Odłóż ten smartfon, chodź się ze mną pobawić”. To już się dzieje, to jest zmiana. Te dzieci są już jakby zaszczepione, nauczyły się na naszych błędach. W nich pokładam nadzieję – podsumował Vincenco Latronico.

 

***

„Sosnowieckie Ścieżki, czyli SDL 2.0” zostały podzielone na kilka ścieżek tematycznych skierowanych do różnych grup odbiorców (dzieci, młodzieży, dorosłych, seniorów), poświęconych różnych zagadnieniom, różnym gatunkom i różnym wrażliwościom. Wydarzenie powstało przy współudziale Pracowni Współtwórczej, Centrum Doskonalenia Nauczycieli w Sosnowcu, Studenckiej Księgarni Językowej, Centrum Informacji Miejskiej UM w Sosnowcu, Fundacji Kultury Afront, Wydawnictwa Czarne. Honorowy patronat nad imprezą objął prezydent Sosnowca – Arkadiusz Chęciński.

Autorzy: Katarzyna Gubała
Fotografie: Katarzyna Gubała