Czy Rawa to w ogóle rzeka? To proste z pozoru pytanie daje początek opowieści o wodzie, która sporo mówi o przeszłości i przyszłości naszego regionu. Dla wielu mieszkańców aglomeracji śląskiej może być ona co najwyżej betonowym kanałem lub częściowo zakrytym i niewartym uwagi elementem miejskiego krajobrazu. Dla naukowców – czymś, o co warto zawalczyć. Stan wód Rawy bada dr hab. Damian Absalon, prof. UŚ z Wydziału Nauk Przyrodniczych, zastępca dyrektora Śląskiego Centrum Wody Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Hydrolog odpowiada m.in. na pytanie: Czy sen o odzyskaniu rzeki ma szansę się kiedyś spełnić?
Ukryte dziedzictwo
Wielu nazywa ją ściekiem. Mimo swojej degradacji Rawa z naukowego punktu widzenia wciąż jest rzeką. To ciek, który płynie w przewadze śladem dawnego koryta powstałego w wyniku działania sił erozyjnych. W nomenklaturze fachowej Rawa jest silnie zmienioną częścią wód. Choć trudno to uwierzyć, ponad sto lat temu pływały w niej ryby.
Rzeka ma swój początek w Rudzie Śląskiej Chebziu w stawie Marcin i jest największym prawym dopływem Brynicy. Mając długość prawie 20 km, przepływa w całości przez tereny miejskie, począwszy od wspomnianej już Rudy Śląskiej, przez Świętochłowice, Chorzów, Katowice, aż po Mysłowice. W wyniku gwałtownej urbanizacji i industrializacji jej funkcja została podporządkowana potrzebom przemysłu i rosnących miast. Rawa jest zasilana w głównej mierze ściekami przemysłowymi i komunalnymi, co powoduje, że wody naturalne stanowią w niej mniejszość. Na jej obecny zły stan wpływ miała od początku działalność człowieka. W jej rejonie, począwszy od końca XIX wieku, wydobycie węgla było prowadzone przez kilkanaście kopalń, co doprowadziło do stopniowego obniżania jej koryta. Takie zmiany niosły ze sobą zagrożenie powodziowe, pogarszała się także jakość jej wód, dlatego podjęto decyzję o przeprowadzeniu regulacji koryta. Pierwsza regulacja prowadzona była od 1926 do 1938 roku, drugą rozpoczęto w latach 70. ubiegłego wieku.
Paradoksem jest to, że miasta, przez które przepływa Rawa, zdają się jej nie zauważać. W Świętochłowicach czy Chorzowie na znacznych odcinkach została całkowicie przykryta. Kilkanaście lat temu, podczas przebudowy rynku w Katowicach, można ją było znowu przez chwilę zobaczyć, ale różnice poziomu wód w zależności od warunków atmosferycznych oraz jakość wody nie pozwoliłyby zapewne uczynić z niej na powrót atrakcyjnego, rekreacyjnego miejsca w samym centrum miasta.
Jak zauważa ekspert, przykrycie Rawy to działanie przypominające „zamiatanie śmieci pod dywan” – najprostszy sposób na pozbycie się problemu z pola widzenia. Takie podejście stoi jednak w sprzeczności z ideą ochrony środowiska. Gospodarka wodna nie uznaje bowiem granic administracyjnych – odbywa się w granicach zlewni. To, co dzieje się w Katowicach przy ulicy Bankowej, jest sumą wszystkich działań na wcześniejszych odcinkach rzeki, a patrząc szerzej – w całej zlewni.
Diagnoza: problemem jest zmienność jakości wód
– Aby zrozumieć, dlaczego w Rawie nie ma i jeszcze długo nie będzie ryb, trzeba spojrzeć nie tyle na samo zanieczyszczenie, co na jego ekstremalną zmienność. Ryby, podobnie jak inne organizmy wodne, potrafią adaptować się do trudnych warunków, ale nie do aż tak gwałtownych zmian. Tymczasem nasze badania pokazują, że Rawa w ciągu zaledwie kilku godzin potrafi zmienić swój charakter z wody lekko słonej w ekstremalną solankę – mówi naukowiec z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
Główną przyczyną tego stanu rzeczy są zrzuty wód kopalnianych, odpowiadające za skoki przewodności elektrolitycznej – parametru mówiącego o ilości rozpuszczonych soli, głównie chlorków i siarczanów. Jak mówi hydrolog, w naturalnej rzece wartość ta nie przekraczałaby kilkuset mikrosimensów na centymetr. W Rawie potrafi skoczyć z 1500 do niemal 10 000, a w okresach krytycznych nawet do 15 000 μS/cm. Z kolei podczas intensywnych opadów deszczu przewodność spada do wartości 150–250 μS/cm. Takie informacje przynoszą czujniki zainstalowane w rzece poniżej ul. Bankowej na terenie kampusu UŚ, gdzie naukowcy prowadzą ciągły monitoring podstawowych parametrów rzeki.
Ekspert obrazowo porównuje tę sytuację do losu organizmu, którego nagle przenieślibyśmy z zamrażarki do rozgrzanego pieca. Niewiele organizmów jest w stanie przetrwać tak gwałtowne zmiany warunków środowiskowych. Dopóki ta sytuacja nie zostanie ustabilizowana, ekosystem rzeczny nie ma szans na odrodzenie. Mimo to w Rawie istnieje życie, choć bioróżnorodność w niej jest niewielka. Wśród makrofitów można spotkać rdestnicę grzebieniastą (Potamogeton pectinatus L.) – gatunek pospolity w Polsce i odporny na zanieczyszczenia, a fauna jest reprezentowana zaledwie przez kilka taksonów.
A gdyby tak zmniejszyć ilość ścieków?
Prof. Damian Absalon podkreśla, że problem wód kopalnianych nie zniknie wraz z zamknięciem ostatniej kopalni. Górnicze dziedzictwo sięga znacznie głębiej. W wyniku wieloletniej eksploatacji tereny w dolinie Rawy osiadły nawet o kilkanaście metrów. Gdyby dziś zaprzestano odwadniania pokopalnianych wyrobisk, woda podziemna powróciłaby do swojego pierwotnego poziomu, zalewając piwnice, a w niektórych miejscach całe budynki. Odpompowywanie wód jest więc koniecznością, by chronić infrastrukturę.
To rodzi fundamentalne pytanie: czy Rawa ma jeszcze swoje naturalne zasilanie? W normalnych warunkach rzeka, nawet podczas suszy, jest zasilana przez wody podziemne. Aby sprawdzić, czy taka łączność w ogóle istnieje w przypadku Rawy, naukowcy z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach rozpoczynają kolejny etap badań. Na terenie kampusu w Katowicach zostaną zainstalowane piezometry – specjalistyczne urządzenia do monitorowania poziomu i jakości wód podziemnych. Badania te, m.in. z wykorzystaniem analizy izotopowej, pozwolą stwierdzić, czy po odcięciu wszystkich „obcych” dopływów w korycie Rawy w ogóle pojawiłaby się woda. Odpowiedź na to pytanie jest kluczowa dla planowania jakiejkolwiek rewitalizacji.
Wizja przyszłości: od kanału do zielonej osi miasta
Wiele osób zapewne zadaje sobie pytanie, czy proces degradacji można odwrócić.
– Technologicznie jest to możliwe. Możemy oczyścić ścieki do postaci niemal czystej wody – to tylko (a może właśnie aż) kwestia kosztów. Takie działania wymagają nieprawdopodobnie dużych nakładów finansowych – mówi naukowiec.
Źródłem nadziei może być zmieniający się kontekst polityczno- społeczny. Presja przemysłu maleje, wchodzimy w epokę postindustrialną, a funkcja Rawy jako odbiornika ścieków zaczyna być postrzegana jako absurd. Aby zatem Rawa mogła stać się na powrót atrakcyjnym elementem przestrzeni miejskiej, konieczne jest spełnienie dwóch warunków. Po pierwsze, jak podkreśla hydrolog, konieczne jest ustabilizowanie poziomu zasolenia wód rzeki. Dobrym rozwiązaniem może być stosowanie specjalnego bajpasu, który odprowadzałby zasolone wody kopalniane poniżej najbardziej zurbanizowanych odcinków.
– Mam oczywiście świadomość, że to tylko przeniesienie problemu w inne miejsce. Bardziej korzystne wydaje się więc stworzenie systemów buforowych, które gromadziłyby słoną wodę i dozowały ją do rzeki w stałej, kontrolowanej ilości, aby uniknąć środowiskowego szoku. To zwiększyłoby szansę przeżycia organizmów w wodzie – wyjaśnia prof. Damian Absalon.
Zaznacza także, że równocześnie należałoby rozwijać systemy chroniące przed tzw. powodziami błyskawicznymi, które przy gwałtownych opadach zagrażają uszczelnionym, zabetonowanym miastom.
Po drugie, trzeba przystąpić do przebudowy betonowego kanału w koryto o bardziej przyjaznym charakterze. Projekty, takie jak Zielona Strefa Nauki wokół kampusu uniwersyteckiego, choć dziś mogą się wydawać futurystyczne, wskazują pożądany kierunek. To mógłby być poligon doświadczalny dla rewitalizacji całej rzeki. Największymi przeszkodami są oczywiście koszty, ale też rozproszona odpowiedzialność.
– Kluczowa jest współpraca ponad podziałami administracyjnymi. Działania jednego miasta nie przyniosą efektu, jeśli sąsiedzi nie podejmą podobnych kroków. Instytucje, jak Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia, wydają się naturalnym koordynatorem takich działań. Bez realnej wiary w to, że rewitalizacja Rawy jest szansą dla całego regionu, wszelkie inicjatywy pozostaną działaniami pozorowanymi – sadzeniem drzewek i malowaniem balustrad – podsumowuje ekspert.
Tymczasem naukowcy gromadzą dane, które będą bezcennym materiałem dla wszelkich działań związanych z Rawą. Rozpoczęcie długoterminowych badań i publiczna debata, ożywiona m.in. w ramach obchodów Europejskiego Miasta Nauki Katowice 2024, to pierwszy krok. Czy za kilkadziesiąt lat w Rawie znów pojawią się ryby? Być może. Ale najpierw musi ona na nowo zaistnieć w świadomości i sercach mieszkańców.