Ceramika – medium idealne

Najstarszym znanym przykładem ceramiki artystycznej jest Venus z Dolnych Věstonic (Morawy). Jest to figurka nagiej kobiety datowana na 29–25 tys. lat p.n.e. Sięgająca czasów paleolitu fascynacja ceramiką nie przemija, wciąż wzbudza podziw i inspiruje artystów.

Dr Jolanta Herma-Pasińska
Dr Jolanta Herma-Pasińska

Dr Jolanta Herma-Pasińska, adiunkt na Wydziale Sztuki i Nauk o Edukacji Uniwersytetu Śląskiego jest absolwentką Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Bielsku- -Białej i Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Dyplom z ceramiki obroniła w pracowni prof. Krystyny Cybińskiej i prof. Przemysława Lasaka, w 1999 roku uzyskała stypendium ministra kultury i sztuki, doktorat (Człowiek jako cząstka Absolutu) obroniła na Uniwersytecie Śląskim. Prace ceramiczne artystki gościły na 50 wystawach w Polsce i za granicą (m.in. w Niemczech, Chorwacji, Austrii, Portugalii, Hiszpanii, Belgii, Słowacji i we Włoszech), a jej dzieła znajdują się m.in. w zbiorach Muzeum Historycznego w Bielsku-Białej, Muzeum Śląskiego, muzeach we Włoszech, w Portugalii, Hiszpanii, a także w kolekcjach prywatnych w Polsce, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Danii, Stanach Zjednoczonych, Australii. Na stałe współpracuje z Fine Art Gallery, jedyną w Polsce galerią poświęconą wyłącznie sztuce ceramicznej, która jest członkiem prestiżowej International Academy of Ceramics.

– Już od połowy liceum wiedziałam, że glina jest tworzywem, w którym chcę się artystycznie wypowiedzieć. Niedaleko mojej szkoły w Bielsku mieściła się pracownia ceramiczna, do której chodziłam na dodatkowe zajęcia. Wtedy marzenie o wielkim malarstwie ustąpiło marzeniu o ceramice, choć oczywiście bez malarstwa nie można projektować ceramiki, stąd mój aneks z malarstwa na wrocławskiej ASP – wspomina pani adiunkt i dodaje: – Ceramika ujęła mnie bezmiarem możliwości, sytuuje się pomiędzy technikami płaskimi: malarstwem, rysunkiem, grafiką a technikami 3D, czyli rzeźbą.

Warsztat i doświadczenie

Na ostateczny kształt dzieła wpływa ogromna liczba elementów. Mimo ponad 20 lat praktyki artystka każdorazowo przeżywa moment wyjmowania eksponatu z pieca. To chwila wielkiej ekscytacji, ponieważ, jak wyjaśnia ceramiczka, glina to niezwykle wrażliwa materia. Ważne jest wszystko: rodzaj (jakość) gliny, jej wilgotność, a nawet to, w jakiej pozycji w stosunku do spirali ułożona jest rzeźba, czy jest na dnie pieca, czy wyżej – to decyduje o efekcie szkliwienia. Prace ceramiczne kurczą się podczas schnięcia i wypału. Skurcz powoduje różne naprężenia, które mimo stosowania tych samych technik mogą doprowadzić do deformacji czy pęknięcia rzeźby. Czasami obiekty sąsiadujące w piecu oddziałują na siebie i chemiczne właściwości szkliwienia obiektu wpływają na kolor sąsiadującej pracy.

– Podstawową cechą, jaką musi posiąść ceramik, jest uodpornienie się na niespodzianki i nabycie umiejętności akceptowania różnic między projektem a obiektem uzyskanym po wypalaniu – podsumowuje artystka.

Proces twórczy zaczyna się od lepienia, kolejny etap to suszenie i pierwszy wypał, czyli biskwit. Utwardzony w temperaturze od 800 do 1000 stopni gliniany przedmiot uzyskuje taki stopień twardości, który umożliwia szkliwienie, po nim następuje ostateczny wypał. Jeśli efekt jest niezadowalający, rzeźba trafia kolejny raz do pieca; bywa, że tych powtórek jest znacznie więcej, a każdy z etapów przynosi nowe niespodzianki. Trudno się zatem dziwić, że stres jest nieodłącznym towarzyszem ceramików. Dla dr Jolanty Hermy-Pasińskiej tworzenie ceramiki jest pasją, nie boi się więc wyzwań, nawet tych, które mogą się zakończyć zniszczeniem obiektu. Te doświadczenia i wiedzę przekazuje swoim studentom w pracowni ceramicznej, którą prowadzi w Instytucie Sztuki.

Searching for the essence 6
Searching for the essence 6

– W pracy akademickiej staram się wpoić studentom zasady i tajniki technologiczne, pomagam rozwiązywać problemy, uczulam na niebezpieczeństwa, ostrzegam przed błędami, ale w kwestii inwencji artystycznej nie chcę im niczego narzucać. Uważam, że swojej indywidualności trzeba pilnować. Od mentorów należy czerpać wiedzę i inspirację, nie tracąc jednak własnej wizji, aby nie stać się klonem swojego mistrza – konkluduje dr Jolanta Herma-Pasińska.

Bezcenna cierpliwość

Na szczęście bywają i takie efekty, które choć niezamierzone, są dla ceramika zaskakujące i akceptowane. Zdarza się, że reakcją na nie jest euforia, ale takie dzieła są jednorazowe, nie da się ich powtórzyć, szczególnie dotyczy to obiektów będących wynikiem kilku wypałów, podczas których nie da się niczego ani przewidzieć, ani tym bardziej odtworzyć.

Ceramika jest wewnątrz pusta, budowanie ścian wymaga precyzji i przemyślenia. Czasami przy figurach znacznych gabarytów konieczne jest żebrowanie, czyli montowanie dodatkowych konstrukcji w środku, aby zapobiec deformacji, a to już wymaga nie lada umiejętności.

Ściany w prywatnej pracowni artystki w Bielsku-Białej wyłożone są mozaiką, która pochodzi ze stłuczek nieudanych obiektów.

– Nie tylko mój ogród, ale także posesje moich znajomych wypełniają popękane prace, szkoda byłoby je wyrzucić. Wrocławski dyplom z 2000 roku – ceramiczne meble ogrodowe – do dziś stoi w moim ogrodzie – mówi z uśmiechem artystka.

Na pytanie, dlaczego zdecydowała się na kruchą i kapryśną ceramikę, a nie na drewno czy kamień, pani doktor odpowiada bez wahania.

– W specyfice gliny tkwi jej magia. Rzeźbienie kojarzy się zwykle z ujmowaniem tworzywa, tak dzieje się w przypadku drewna czy kamienia. Aby uzyskać rzeźbę z kłody drewna czy z bryły kamienia, trzeba dokonać pewnej destrukcji materiału. Z gliną jest zupełnie inaczej – to jest budowanie z niczego, to akt kreacji od podstaw, pozwalający na łączenie estetyki z próbą wyrażania emocji. Ceramika jest dla mnie medium idealnym: łączy kolor, rzeźbę, rysunek, fascynuje bogactwem możliwości, ma symboliczny wymiar tworzenia.

Światło, współtwórca obiektu

Tworzenie ceramiki jest dla artystki nie tylko pasją, ale także sposobem na życie. Jak sama mówi, nie uznaje półśrodków. Zanim na stałe związała się z Uniwersytetem Śląskim, przez kilkanaście lat tworzyła designerską ceramikę użytkową, doskonaląc swoją technikę, wzbogacając wiedzę dzięki odważnym eksperymentom. W piecach wypalała zegary, patery, misy, dekoracje wnętrz, lampy i meble ogrodowe. Ceramiczka nigdy jednak nie porzuciła swoich artystycznych ambicji, o czym świadczy chociażby udział w ponad 50 wystawach. W 2011 roku artystka zdobyła Grand Prix ogólnopolskiego konkursu ceramicznego (Sonata ceramiczna), a także wyróżnienie na International Biannual of Ceramics w Kapfenbergu w Austrii.

Eksperymenty z użyciem światła stały się jednym z wątków dysertacji doktorskiej, w której światło pojawiło się jako element współtworzący obiekt.

– To kolejny dowód na to, jak nieograniczone możliwości twórcze daje ceramika. Z natury pusta w środku, dzięki perforacjom i umieszczonym w środku czy na zewnątrz źródłu światła pozwala uzyskać wokół rysunek, który staje się przedłużeniem całego obiektu. W odpowiedniej przestrzeni nawet sufit, ściany, płaszczyzna podłogi stają się częścią mojej aranżacji – przekonuje artystka.

Efekt ten najlepiej obrazuje instalacja Człowiek jako cząstka Absolutu, zrealizowana w ramach pracy doktorskiej. Siedem form wykonanych z gliny posłużyło jedynie jako matryca, przez którą na zewnątrz wydobywało się światło.

– Kluczowa w tej instalacji była przestrzeń pomiędzy obiektami, niematerialna część całości dzieła. Gliniane formy i światło stały się tym, co tę przestrzeń wykreowało, czyli w tym wypadku wewnętrzną energią uwalnianą przez perforacje, przenikającą z przeskalowanej skóry ludzkiej, wypływającą ze środka… Wszyscy mamy w sobie siłę, światło, energię, którymi możemy się dzielić. Dodatkową wartością było dla mnie światło ślizgające się po podchodzących do obiektu odbiorcach, dzięki czemu stawali się oni częścią ekspozycji – dodaje ceramiczka.

Jak kruche są to dzieła, najlepiej świadczy fakt, że z tej niezwykle fascynującej instalacji zachował się tylko jeden element (obecnie znajduje się w muzeum w Portugalii), a dzieło w całości można podziwiać jedynie na jednowymiarowych fotografiach.

***

Obecnie prace artystki można oglądać w Galerii Współczesnej Sztuki Sacrum „Dom Praczki” w Kielcach na wystawie Ostatnie Wieczerze, której współautorami są zaprzyjaźnieni ceramicy Remigiusz Gryti Adam Sobota.

– Środowisko artystyczne ceramików jest hermetyczne i niezbyt liczne, dlatego bardzo cenię nasze przyjacielskie kontakty. Startowaliśmy w znacznie trudniejszych czasach, kiedy materiały trzeba było zdobywać i pokonywanie trudności nas chyba tak trwale połączyło. Wymieniamy się doświadczeniami, wzajemnie mobilizujemy i inspirujemy, a kiedy trzeba – wspieramy. Ekspozycje, w których prezentuje się kilku twórców, są znacznie ciekawsze, często się dopełniamy, a nasza odmienność przyciąga odbiorców. To dzięki tej współpracy mogłam uczestniczyć w wielu wystawach i wspólnych projektach, a przede wszystkim realizować to, co mnie pasjonuje: tworzyć z nicości.

Autorzy: Maria Sztuka
Fotografie: archiwum prywatne, Jolanta Herma-Pasińska