Himalaje na sprzedaż

Setki ludzi stojących jeden za drugim, cierpliwie czekających na swoją kolej. Promocja na masło? Nie, to kolejka na szczyt Mount Everest. Takie zdjęcia co roku obiegają świat. Wspinacze – w ujemnej temperaturze, ubrani w kombinezony, z butlami tlenowymi – próbują zdobyć swój wymarzony ośmiotysięcznik. Dawniej uważano turystykę wysokogórską za niszową. Teraz każdy, kto ma odpowiednie zasoby finansowe, może rozpocząć trekking w Himalajach czy wejść na najwyższą górę świata.

Dr Michał Apollo
Dr Michał Apollo

– Obecnie jest to całkowicie masowy rodzaj turystyki, szczególnie w popularnych regionach, takich jak Mount Everest. Nie chodzi już o to, by czerpać z tamtejszej kultury, ekscytować się trekkingiem, tylko o to, żeby wrzucić zdjęcie do mediów społecznościowych – mówi dr Michał Apollo z Wydziału Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, który od wielu lat zajmuje się górami wysokimi, głównie Himalajami. Naukowiec interesuje się zmianami i wpływem turystyki na środowisko wysokogórskie. Jest laureatem konkursów „Swoboda badań” i „Mobilność | Nauka” Inicjatywy Doskonałości Badawczej oraz uzyskał grant Narodowego Centrum Nauki. Zanim rozpoczął badania naukowe, był wspinaczem i wytyczał nowe drogi, m.in. na dwa szczyty w Himalajach.

 

Im wyżej, tym turysta milej widziany

Podczas pracy doktorskiej i bazujących na niej późniejszych publikacjach, które dotyczyły porównania trzech stadiów wpływu turystyki na środowisko górskie – zarówno przyrodnicze, jak i społeczno-kulturowe – dr M. Apollo odkrył, że mieszkańcy inaczej patrzą na turystów w zależności od tego, na jakiej wysokości sami mieszkają.

– Wrażliwość wzrasta wraz z wysokością. W przypadku środowiska przyrodniczego wspominali już o tym Alexander von Humboldt czy Karol Darwin. Wspólnie z prof. Wiaczesławem Andrejczukiem, emerytowanym już pracownikiem z Wydziału Nauk Przyrodniczych UŚ, potwierdziliśmy, że wrażliwość roślinności, na którą oddziałuje obcy bodziec (turystyka) zmienia się wraz z wysokością. Co więcej na pewnej wysokości jest już tak duża, że każda ingerencja np. turystyki (wydeptywanie) jest destrukcyjna – mówi badacz.

Dr M. Apollo postanowił sprawdzić, jak zmienia się postrzeganie turystów wraz ze wzrostem wysokości na przykładzie Himalajów. Wyniki swoich badań przedstawił na konferencji w Nepalu, dotyczącej turystyki zrównoważonej, a wyniki badań pilotażowych opublikował, by rozpocząć dyskusję na ten – istotny jego zdaniem – czynnik.

– Okazuje się, że im wyżej jesteśmy, tym bardziej mieszkańcy tolerują turystów – stwierdza naukowiec. – Łatwiej im zaakceptować różnice kulturowe i inne czynniki, które by ich denerwowały na niższej wysokości.

Badania prowadzono w dziewięciu miejscowościach znajdujących się na wysokości od 2600 do 4400 m n.p.m., które turyści mijają podczas trekkingu do bazy pod Mount Everestem. Były to osady zamieszkałe przez cały rok, a nie tylko w czasie sezonu. Dr M. Apollo zwraca uwagę, że często małe miejscowości, w których mieści się raptem kilkanaście domów z kilkudziesięcioma osobami, traktuje się jako jedną grupę. Naukowiec każdą miejscowość podzielił na trzy części: pierwszą – strefę największego wpływu znajdującą się do 10 m od głównego traktu, którym podróżują turyści; drugą część – od 10 do 50 m; trzecią – powyżej 50 m. Pozwoliło to zobaczyć różne postrzeganie turystów przez mieszkańców. Badacz z UŚ analizował kilka aspektów, m.in.: respektowanie kultury lokalnej, wpływ na środowisko przyrodnicze, kwestię ekonomiczną, irytację związaną z zachowaniami turystów czy adaptacje obcych wzorców.

Prace polegały na przeprowadzeniu badań ilościowych i jakościowych podczas trekkingu do bazy. Naukowiec zwraca uwagę, że choć ludność – szczególnie bezpośrednio obsługująca turystów – posługuje się komunikatywnym angielskim, to specyfika badań wymagała tłumacza, który rozumie specyfikę tematu. Podczas pracy pomagał mu przyjaciel Sushil Dotel, Nepalczyk, z którym naukowiec zna się od ponad dekady.

– Osobom w społecznościach wysokogórskich trzeba dużo tłumaczyć: kim jesteśmy, dlaczego to robimy, po co, kto będzie to czytał. Nie chodzi o to, żeby deprymować inteligencję tych społeczności. Kluczowe było zbudowanie zaufania. Jeżdżę tam od lat, wcześniej jako wspinacz, więc wiem, jak się zachowywać, i miało to pozytywny wpływ na otwartość mieszkańców – opowiada badacz.

W zamkniętych społecznościach, jakimi są te grupy zamieszkujące środowisko wysokogórskie, nie bada się poszczególnych osób, tylko jedno gospodarstwo, ponieważ członkowie rodziny często ustalają wspólną odpowiedź. Co ciekawe, w Himalajach to kobiety pełnią funkcję „rzecznika prasowego” rodziny. Często są też lepiej wykształcone na podstawowym etapie edukacji i mają większą pewność siebie. Mieszkańcy poszczególnych osad przekazywali sobie wzajemnie informacje o prowadzonych badaniach, dzięki czemu dr M. Apollo mógł łatwiej dotrzeć do osób piastujących funkcje administracyjne oraz mnichów.

Baza pod Mount Everestem
Baza pod Mount Everestem

Autostradą pod Mount Everest?

Rozmowy z mieszkańcami otwierają też oczy na inne problemy. Jednym z głównych wyzwań w Himalajach jest transport. Mogłoby się wydawać, że rozwój infrastruktury i połączeń komunikacyjnych, a także możliwość lotów helikopterem to coś pozytywnego i mieszkańcy Himalajów powinni cieszyć się z budowy dróg, ponieważ zwiększa to liczbę turystów. Okazuje się jednak, że może być odwrotnie, gdyż turyści, poruszając się jeepami, autobusami itp., omijają pewne miejscowości, przez co zostają one wykluczone z ruchu turystycznego. Annapurna Circuit był szlakiem uważanym za najpiękniejszy na świecie – turyści podczas ok. 20-dniowego trekkingu przechodzili ok. 230 km, przemieszczając się z jednej osady do drugiej. Obecnie część trasy można pokonać autobusem i jeepem.

– Tamtejsze osady są niemalże wymarłe. Kiedyś tętniły życiem, wszędzie było pełno dzieci, młodzieży, punktów restauracyjnych. Teraz można spotkać tylko starsze osoby, które prowadzą sklepiki. Ludzie się wyprowadzili, sprzedali bądź zostawili wszystko i wyjechali do miasta – zauważa dr M. Apollo.

Percepcja tego samego zjawiska przez mieszkańców zmienia się wraz z wysokością – im wyżej, tym bardziej ludzie są przeciwni budowaniu dróg, ponieważ wiąże się to z pogorszeniem ich sytuacji ekonomicznej z powodu braku turystów.

– Staramy się opowiadać ludziom o różnych koncepcjach, jakie można zaimplementować w ich regionie – opowiada naukowiec z UŚ. – Przykładem są właśnie drogi. Nie byłoby problemu zastosować w Himalajach rozwiązanie znane z wysokorozwiniętych górskich krajów, jak np. droga w górach przeznaczona tylko dla mieszkańców.

W popularnych rejonach himalajskich poważnym problemem są powszechne loty helikopterem, który transportując turystów, negatywnie wpływa na środowisko. – W Parku Narodowym Sagarmatha, na terenie którego znajduje się m.in. Mount Everest, przez 20 dni trekkingu nie widzieliśmy ani jednego dzikiego zwierzęcia. Trudno tam nawet usłyszeć ptaki. To jest coś nieprawdopodobnego – wspomina badacz.

Na problem lotów zwracają uwagę również mnisi. Ich klasztory są ulokowane wysoko w górach, by zapewnić im spokój. Teoretycznie istnieje zakaz poruszania się helikopterem bezpośrednio nad klasztorami, ale wszystko jest kwestią pieniędzy. Na początku 2025 roku wprowadzono kolejne zarządzenie (podobnie jak w 2024 roku, ale nie było respektowane) wydane przez lokalną administracje, które całkowicie zakazuje lotów nad Parkiem Narodowym Sagarmatha.

Dr M. Apollo tłumaczy podejście do problemu miejscowej ludności:

– Wszystko, co osiągnęli, wymagało od nich dużego nakładu pracy. Lokalne społeczności, które przez pokolenia inwestowały pieniądze w rozwój biznesu, takiego jak mały rodzinny pensjonat, będą wypierane przez duże firmy z Katmandu albo nawet z zagranicy. Nowe drogi ułatwią transport materiałów budowlanych, co przyczyni się do powstawania dużych hoteli, a tradycyjne osady przestaną istnieć. Możemy to obserwować na trasie do bazy głównej pod Annapurną, która kiedyś „reklamowana” była jako szlak kulturowy. Tam już nie ma osad, są tylko miejscowości turystyczne z obiektami noclegowymi. W rejonie Mount Everestu droga jest w trakcie budowy. Nie zatrzymamy już tego procesu, zresztą nie o to chodzi. Budujmy drogi, ale róbmy to racjonalnie, zgodnie z interesem wszystkich zainteresowanych stron. Jeśli kultura zostanie zniszczona, to turystów będzie coraz mniej. Ludność lokalna już to zauważa – podsumowuje naukowiec.

Wyniki badań ukażą się w najbliższym czasie w czasopiśmie „Journal of Tourism Futures” i monografii (wyd. Routledge). W 2024 roku na Uniwersytecie Yale odbyło się sympozjum poświęcone wykorzystaniu turystyki górskiej w walce z szeroko rozumianą biedą i wykluczeniem społecznym. W 2025 roku nakładem wydawnictwa Routledge ukazała się książka Pro-Poor Mountain Tourism, której współautorem jest dr M. Apollo. Obie inicjatywny są pochodną wyjazdu stypendialnego na Uniwersytet Yale w ramach projektu „Mobilność | Nauka”.

Autorzy: Olimpia Orządała
Fotografie: Michał Apollo, archiwum prywatne