Pierwszy siwy włos

Ta fraza pochodzi z popularnego tanga powojennego (1955), skomponowanego przez Henryka Hubertusa Jabłońskiego do słów Kazimierza Winklera pod takim właśnie tytułem. Śpiewały ją ówczesne gwiazdy – Marta Mirska i Mieczysław Fogg. Piosenka podczas premiery na żywo, śpiewana przez Martę Mirską, podbiła serca publiczności, która domagała się od piosenkarki bisów – było ich 14. Od razu zyskała status szlagieru. Nadal sięgają po niej gwiazdy piosenki i debiutanci szukający swojej szansy na sukces.

To pełna emocji – wzruszenia i czułości – melancholijna opowieść raz kobiety, raz mężczyzny o chwili jesiennego dnia, gdy każde z nich zauważa na skroni partnera / partnerki siwy włos, uważany powszechnie za zwiastun starości. Budzą się wspomnienia miłosnych uniesień, budowania wspólnej codzienności. Babie lato, moment zmiany, pr zek roc zenia smugi cienia, zyskuje metaforyczny wymiar zapowiedzi dalszego dobrego bycia razem. W magicznej chwili przeszłość stapia się z przyszłością.

W świecie zdominowanym od dziesięcioleci przez kult młodości obowiązuje negowanie fizycznych świadectw dojrzałości, w różnych jej stadiach. Siwizna i zmarszczki stały się tym, co należy wyeliminować ze świata człowieka mającego obowiązek wyglądać młodo niezależnie od metryki: twarz ma być gładka, włosy w dowolnym kolorze (aktualnie w modzie), byle nie siwe, sylwetka szczupła i wyprostowana. Doceniany jest komplement: Nie wyglądasz na swój wiek.

Włosy siwe, jasnoszare, niemal białe, z odcieniem srebrzystym, to takie, które utraciły swoją pierwotną barwę – podpowiada cyfrowy Wielki słownik języka polskiego. Pierwsze pojawiają się zazwyczaj między 35. a 40. rokiem życia. I to jest naturalny proces w życiu człowieka, regulowany przez geny. Znany jest też syndrom Marii Antoniny: włosy francuskiej królowej stały się zupełnie białe, kiedy została pojmana podczas ucieczki do Varennes w czasie rewolucji francuskiej. Tak właśnie, w wyniku dramatycznego wydarzenia, strachu o życie córeczki, posiwiał nagle Teodor Szacki, bohater popularnego kryminalnego cyklu powieściowego Zygmunta Miłoszewskiego. Bezkompromisowy, gniewny prokurator stworzył ze swoich włosów o intrygującym kolorze jeden ze znaków rozpoznawczych: mężczyzna o młodej twarzy, z którą kontrastują białe włosy, wysoki, szczupły, nienagannie ubrany: jego garnitury i zaskakująca barwa włosów tworzą zapadający w pamięć monochromatyczny look.

Siwizna ma wiele odcieni.

W filmach srebrne lub białe grzywy zdobią zachodnich polityków, senatorów i prezydentów, przydając im godności i wiarygodności. Dobrotliwy wizerunek Mikołaja i pani Mikołajowej współtworzą mleczne, starannie ufryzowane włosy.

Platynowa blondynka (Platinum Blonde, reż. Frank Capra, 1931) tworzy jeden z typów atrakcyjnych bohaterek filmowych złotej ery Hollywood. Odcień zimny, srebrzysty i lśniący, który zdobił głowę Jean Harlow, jej znak rozpoznawczy, w tamtej epoce niezwykły i ekscentryczny, zadomowił się w modzie, współtworząc wizerunek zdecydowanej, odważnej kobiety. Nosiły go charyzmatyczne gwiazdy: Marilyn Monroe, Grace Kelly, Brigitte Bardot. Eksperymentują z tym odcieniem dzisiejsze wielkie postaci popkultury, które zadziwiają fanów swoimi odważnymi metamorfozami, by wymienić jako przykłady Kim Kardashian i Jareda Leto w jasnych, zimnych blondach, uzyskanych dzięki wyrafinowanym zabiegom koloryzującym.

Siwizna, związana nieuchronnie z wiekiem, święci triumfy nie tylko na ekranach, w filmach i serialach, ale i na czerwonych dywanach wielkich festiwali i galach, gdzie starsze gwiazdy pokazują odważnie swoje włosy w naturalnych kolorach, w różnych odcieniach i stadiach siwienia, w ten sposób sztucznie się nie odmładzając, zachowując zgodność kolorystyki z wiekiem.

Gdy oglądam fotografie z różnych okresów życia Susan Sontag (1933–2004), jednej z najważniejszych intelektualistek XX wieku, charakteryzującej się niezależnością myśli i pełnym pasji zaangażowaniem, widzę brunetkę, której włosy z biegiem lat są coraz bardziej przyprószone niemaskowaną siwizną. Ten drobiazg pokazuje integralność tej postaci.