Podjęcie decyzji jest tym ważniejsze, że wracamy do pracy w trybie stacjonarnym, a to oznacza, że pokazujemy się in toto i w ruchu, a nie, jak przez miesiące pracy online spędzane przy ekranie, w statycznym planie średnim (pasowym), półzbliżeniu, zbliżeniu, funkcjonując jako gadające głowy. Ten frazeologizm w kontekście medialnym bywa używany żartobliwie, czasem negatywnie, ale też skorzystał z niego Krzysztof Kieślowski, kręcąc dokumentalny film Gadające głowy (1980, 14 min.), w którym ludzie w różnym wieku i różnych profesji odpowiadają na podstawowe pytania egzystencjalne: kim są i czego pragną. Taki format nie musi być nudny dla odbiorcy, skoro sięgnął po niego kanał BBC First; jego nowy cykl Gadające głowy jest remake’iem monologów autorstwa uznanego dramaturga i scenarzysty Alana Bennetta (Alan Bennett’s Talking Heads, 1988 i 1998), a obecnie w projekcie wzięli udział słynni brytyjscy aktorzy, m.in.: Jodie Comer, Martin Freeman, Kristin Scott Thomas.
Widoczność w planie „od pasa w górę” owocowała troską o profesjonalny wygląd wyznaczony kadrem, co przekładało się czasem na rozmaite wpadki ubraniowe, kiedy konieczność wstania od ekranu w czasie oficjalnego spotkania online ukazywała, że poza bluzką czy koszulą i żakietem lub marynarką, widocznymi na ekranie komputera, mamy na sobie spodnie od piżamy i ranne pantofle. Ale – bez obaw… Znalazło się rozwiązanie: to moda cyfrowa, ubrania wirtualne, które nie istnieją fizycznie, lecz tylko w postaci cyfrowej.
Tymczasem, dopóki moda cyfrowa nie jest jeszcze powszechnie dostępna, w świecie offline trzeba podjąć strategiczną decyzję: spódnica czy spodnie? W społeczeństwie równościowym stają przed nią nie tylko kobiety.
Dziś to pytanie mogą zadać sobie także panowie. Bo w latach 20. XXI wieku w męskiej szafie znajduje się miejsce dla spódnic. Z pokazów mody męskie spódnice wychodzą na ulice. Tym razem za sprawą projektanta Thoma Browne’a. Wcześniej porażką zakończyła się próba Jeana- -Paula Gaultiera z 2002 roku, który również próbował przywrócić spódnicę jako element garderoby mężczyzny. Przez kilka wieków spodnie były atrybutem władzy i dominacji w przestrzeni publicznej i domowej. Język utrwalił ten stereotyp w wyrażeniu: kto nosi spodnie w tej rodzinie/w tym związku?, czyli ‘kto wypełnia rolę stereotypowo przypisywaną mężczyznom?’. Dziś podobno taka funkcja przypada posiadaczowi pilota.
A archaiczny już frazeologizm uganiać się za spódniczkami odnosił się do mężczyzny, którego uważano za kobieciarza, nałogowego uwodziciela. Spódniczką bowiem, na zasadzie pars pro toto, nazywano kobietę traktowaną przez mężczyzn jako obiekt seksualny.
Przez kilka wieków spodnie były przypisane mężczyznom, spódnice zaś (i suknie) należały do kategorii ubrań kobiecych. Wszelkie próby transgresji tej konwencji społeczno- -kulturowej były piętnowane i karane, a co najmniej krytykowane lub uznawane za przejaw ekstrawagancji. Wymieńmy tu radykalny gest Marii Komornickiej (1876–1949), która w 1907 roku spaliła suknię. Wtedy też poinformowała bliskich, żeby odtąd uważali ją za mężczyznę i nazywali: Piotr Włast. W filmowej biografii Lili Elbe (1882–1931), duńskiej, transpłciowej malarki, która przed operacją korekty płci znana była jako Einar Wegener, przełomowy jest moment, kiedy mężczyzna wkłada jedwabne pończochy i zmysłowo dotyka delikatnej kobiecej sukni, kiedy ma pozować w zastępstwie do portretu wybitnej aktorki. To wtedy budzą się w mężczyźnie wątpliwości co do jego tożsamości płciowej.
Moda damska zaadoptowała spodnie na przełomie XIX i XX wieku. Przemiany mody męskiej ujmuje aforystycznie i skrótowo tytuł książki Krzysztofa Łoszewskiego, projektanta mody i stylisty: Od spódnicy do spodni. Historia mody męskiej. Rzeczywistość dodaje pointę: ta podróż może być dwukierunkowa.
A zatem pytanie: spódnica czy spodnie? zyskuje odpowiedź: to, na co mam ochotę.