Przeczytajmy tę książkę

Założenie tej książki jest Kantowskie (mam na myśli esej Filozofa poświęcony możliwości Wiecznego Pokoju): świat jest jeden i ma ograniczoną przestrzeń (dziś, gdy żyje nas ponad 8 miliardów, przestrzeni tej jest jeszcze mniej), a więc jesteśmy skazani na to, że – wcześniej czy później – będziemy musieli żyć tuż obok ludzi reprezentujących obce kultury, przekonania religijne, obyczaje. Tak i w tej pracy: „Mamy tylko jeden świat, więc warto choćby pomarzyć, by życie w nim było wolne od nienawiści” (s. 441). Skoro tak, zatem „obcy” (w najszerszym rozumieniu tego słowa) już na naszych oczach staje się jednym z najbardziej ważkich problemów warunkujących naszą przyszłość.

Książka, którą dzisiaj czytamy, jest obroną humanizmu, ale w oparciu o konieczność rewizji jego standardowych, klasycznych założeń. Humanizm ten nie może być już antropocentryczny; musi objąć to-co-nie-ludzkie. Jak czytamy: „Antropocentryczny humanizm europejski zawsze miał swój rewers. Różnie go można nazwać: barbarzyństwem, kolonializmem, imperializmem, faszyzmem, relatywizmem, nihilizmem. Wystarczy czytać jego historię w perspektywie gender albo z punktu widzenia ludów skolonializowanych, by zobaczyć jego totalną niemożność do reprezentacji tego, co uniwersalne” (s. 14).

Figury obcego są liczne: zwierzę, dzikus, niewolnik, uchodźcy, greccy metojkowie, a także kobieta, gej czy Żyd. Studium Magdaleny Środy to dociekliwe badanie tych postaci i ich egzemplifikacji w literaturze, począwszy od starożytności, aż po zapędy do mianowania „obcego” „ludzkimi odpadami”. Obcy to ten, kto nie może/ nie chce brać udziału w nadmiernym, gorączkowym korzystaniu z dóbr już to naturalnych, już to sfabrykowanych przez człowieka, która to konsumpcja ma za zadanie nasilenie procesu produkcji. Czytamy o tym, że: „Konsumenci i konsumpcjonizm to główne aktywa dzisiejszego społeczeństwa, a ‘wybrakowani konsumenci’, to jego najbardziej uciążliwe pasywa” (s. 189). Obcy jest posłańcem złej nowiny, bowiem „przypomina nam, że nasza pozycja, dobrobyt, status są niesłychanie kruche” (s. 191). Dodajmy, przypomina nam o naszych zobowiązaniach moralnych wobec wszystkich cierpiących (używam tego słowa w najszerszym znaczeniu), czym zapewne też nie zyskuje naszej sympatii. Jednym słowem, obcy niepokoi i zakłóca, wedle nas, nasze bezpieczeństwo i wygodę, która przecież „nam się należy”.

Nie dziwi zatem, że kolejnym nieodzownym pojęciem okaże się „wykluczenie” związane z tą czy inną formą ubóstwa, a więc niesprawiedliwości. „Ubóstwo i związane z nim wykluczenie stanowią nie tylko problem społeczny, wyraz niesprawiedliwości czy po prostu cechę różnych formacji ekonomicznych […], lecz także nieusuwalny element relacji międzyludzkich, w których ktoś ma to, czego innemu nie starcza” (s. 193) (nawiasowo w tym miejscu wspomnę, że nie sposób nie przypomnieć niezrównanego Jonathana Swifta, który w Podróżach Gulliwera tę właśnie sytuację czyni jedną z modelowych okoliczności ludzkiej przygody cywilizacyjnej: gdy im zbywa, a nam nie dostaje, wówczas bijemy się tak długo, aż sytuacja się odwróci, co – rzecz jasna – petryfikuje dominującą niesprawiedliwość).

Wraz z Autorką śledzimy bogatą literaturę przedmiotu pochodzącą z różnych dziedzin wiedzy, czytamy św. Augustyna i Julię Kristevą, Benedykta XVI i Agambena, Derridę i Johna Stuarta Milla, Martę Nussbaum i Levinasa (podejrzewanego tu o „mizoginizm”), Judith Butler i Sofoklesa – wyliczenie wszystkich byłoby zbędne. To jedna z wartości tej książki: przegląd postaw i stanowisk, rzecz dzisiaj nader potrzebna, może wręcz niezbędna, zważywszy na narastającą tendencję do konstruowania polityki w oparciu o wykluczanie wszystkiego, co nie należy do sfery my.

A wnioski? Oczywiście, czytelnik wyciągnie własne. Dla mnie streszczają się one w trzech postulatach Marty Nussbaum, tym ważniejszych, że wpisują się one – moim zdaniem – w sam środek misji refleksji humanistycznej. A są to: „namysł nad życiem”, „zdolność do uznawania siebie nie tylko za obywatela jakiegoś regionu czy grupy, lecz przede wszystkim za istotę ludzką, związaną z innymi i obcymi poprzez wzajemne uznanie i szacunek” oraz „wyobraźnia narracyjna”, dzięki której mam możliwość empatycznego stawiania się w sytuacji innego (s. 431–432).

Magdalena Środa: Obcy, inny, wykluczony. Słowo/ obraz/terytoria: Gdańsk 2020, ss. 492.