Nie czuję się bohaterką

24 czerwca 2021 roku odbyła się ceremonia nadania tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Śląskiego lekarce pediatrze Jolancie Wadowskiej-Król, dzięki której działaniom, zaangażowaniu i odwadze zorganizowano leczenie tysięcy dzieci zagrożonych zachorowaniem na ołowicę. Doktorantka jest Honorową Obywatelką Miasta Katowice (2017), laureatką honorowej odznaki „Za Zasługi dla Ochrony Praw Człowieka” (przyznanej przez Rzecznik Praw Obywatelskich, 2015), Złotego Medalu „Solidarności” (2005) i Nagrody im. Wojciecha Korfantego (2018). Uroczystość miała miejsce w auli Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego.

Ceremonia nadania Jolancie Wadowskiej-Król tytułu doktora honoris causa
Uniwersytetu Śląskiego
Ceremonia nadania Jolancie Wadowskiej-Król tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Śląskiego

„Osoba, której nadamy dzisiaj ten tytuł, reprezentuje wszystkie cnoty i wartości, jakie chcielibyśmy widzieć w nauce służącej ulepszaniu życia, naprawianiu świata, pomocą nam wszystkim” – tymi słowami powitał dostojną doktorantkę rektor UŚ prof. dr hab. Ryszard Koziołek.

Jolanta Wadowska-Król urodziła się 27 czerwca 1939 roku w Katowicach. W 1964 roku ukończyła studia w Śląskiej Akademii Medycznej i uzyskała specjalizację pediatry. Pracowała w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Katowicach, w Poradni Dziecięcej w Dąbrówce Małej. W 1974 roku, po otrzymaniu od prof. Bożeny Hager- -Maleckiej (pełniącej wówczas funkcję wojewódzkiego konsultanta w dziedzinie pediatrii) informacji o zdiagnozowaniu ołowicy u dziecka pochodzącego z jej rejonu, rozpoczęła badania wszystkich dzieci z Szopienic, Burowca i Dąbrówki Małej, uznając, że są one narażone na toksyczne działanie wyziewów z Huty Metali Nieżelaznych w Szopienicach. Z cichym przyzwoleniem zwierzchników, ogromnym wsparciem pielęgniarki Wiesławy Wilczek i niezwykłym zaangażowaniem pracowników laboratoriów, którzy dziennie przyjmowali po 70 dzieci, badania ruszyły na masową skalę. Bez rozgłosu, a co najważniejsze – bez sprzeciwu rodziców, których lekarka potrafiła przekonać do zachowania milczenia, aby w spokoju można było doprowadzić badania do końca. W towarzystwie pielęgniarki odwiedziły każdy dom, każde mieszkanie, a o tym, jak były skuteczne, najlepiej świadczy stuprocentowa frekwencja na badaniach. Wszelkie nagłośnienie wykrytego zagrożenia mogło zaprzepaścić misternie przygotowaną akcję ratunkową. Nikt nie zawiódł. Przeprowadzono blisko 5 tys. badań. Wyniki były przerażające, dzieci wymagały natychmiastowej pomocy. Pacjentów z najgorszymi wynikami dr J. Wadowska-Król posyłała do kliniki w Zabrzu, którą kierowała prof. B. Hager- Małecka, lżej chore trafiały do szpitali w Sosnowcu, Ligocie, Załężu, Janowie. Wkrótce zabrakło łóżek na oddziałach dziecięcych, dzięki jednak zabiegom zdeterminowanej lekarki dwa tysiące dzieci trafiło do sanatoriów m.in. w Istebnej, Rabce, Jaworzu. Rok później zapadła decyzja o rozbiórce familoków w najbliższym otoczeniu komina szopienickiej huty, a mieszkańców przesiedlono do nowych lokali. Batalia na rzecz poprawy zdrowia dzieci przyniosła efekty, wdrożono także postępowania zmniejszające stopień zatrucia pyłami emitowanymi przez hutę, wywieziono 200 tys. ton skażonej ziemi.

Ogromny materiał badawczy zgromadzony przez lekarkę stanowił bazę dysertacji doktorskiej (Wpływ mikrośrodowiska wielkoprzemysłowego na stan zdrowia dzieci zamieszkałych w sąsiedztwie źródła emisji pyłów metalicznych). Rzetelna analiza skali i skutków zatrucia ołowiem, którą lekarka przygotowała pod kierunkiem prof. dr hab. Bożeny Hager Małeckiej, nie spodobała się jednak ówczesnym decydentom. Negatywnie ocenili ją anonimowi recenzenci sprzyjający władzom akademickim i partyjnym, które, jak powiedział rektor, „lękały się naukowego dowodu na to, że frazesy o socjalistycznej trosce o zwykłego człowieka okażą się po prostu propagandową pianą”. Dysertacja „zaginęła” w czeluściach archiwum i nie doczekała się ani obrony, ani publikacji, ponieważ wyniki badań doktor Jolanty Wadowskiej Król były w tamtych czasach traktowane jako przemysłowy sabotaż – pisze w recenzji prof. dr hab. n. med. Mieczysława Czerwionka- -Szaflarska.

Pamiątkowe zdjęcie uczestników uroczystości wykonane przed budynkiem
Wydziału Teologicznego UŚ
Pamiątkowe zdjęcie uczestników uroczystości wykonane przed budynkiem Wydziału Teologicznego UŚ

„Przyznanie tytułu doktora honoris causa nie tylko honoruje dokonania pani doktor, ale jest też formą spłaty długu za to, że jej praca naukowa nie mogła ujrzeć światła dziennego. Z powodów politycznych została zablokowana, aby nie psuć pozytywnego obrazu ówczesnej władzy i gospodarki prowadzonej na tym terenie z zagrożeniem życia i zdrowia mieszkańców” – oznajmił rektor.

W uroczystości uczestniczyli przedstawiciele władz państwowych, korpusu dyplomatycznego, środowisk medycznych i biznesowych, członkowie Rady Uniwersytetu Śląskiego, Rady Rektorów Seniorów, przyjaciele i rodzina doktorantki.

„Kto ma być naszym wzorem dzisiaj? W epoce, gdy najwspanialszymi budowlami miast nie są już katedry, uniwersytety i ratusze, ale siedziby banków i międzynarodowych korporacji, jednym z takich nowych wzorów staje się człowiek nauki, ale taki, który w swoich badaniach jest uczciwy bez względu na konsekwencje, bezstronny, walczący o prawdę” – tezę tę postawiła autorka laudacji prof. dr hab. Irena Lipowicz (Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, Rzecznik Praw Obywatelskich w latach 2010–2015, absolwentka Uniwersytetu Śląskiego).

Dla nowych pokoleń naukowców i studentów wzorem tym, zdaniem prof. Ireny Lipowicz, jest Jolanta Wadowska- Król, która swoim życiem, pracą i poświeceniem udowodniła, że wolne, niezależne badania naukowe mają sens i mogą prowadzić do rezultatów przełomowych w skali społecznej, że zdobywanie stopni i tytułów naukowych, rankingi i punktacje, w które została wtłoczona kariera naukowców, są zawsze tylko środkiem, a nie celem, i warto być przyzwoitym. Lekarka dowiodła, że rzetelne badania naukowe powinny odbywać się w poszanowaniu godności człowieka i jego podstawowych praw, ponieważ badacz nie powinien służyć nauce zdeprawowanej, dążącej do zniewolenia człowieka. W swojej misji, nawet jeśli jest ona samotną walką, naukowiec musi zdobyć zaufanie społeczne, zobowiązany jest także do udostępniania wyników swoich badań i bez względu na konsekwencje – do ostrzegania o zagrożeniach. Cechą prawdziwego naukowca jest zdolność dzielenia się swoją wiedzą, jeżeli inna osoba ma większe szanse na upowszechnienie jej dla dobra wspólnego, a tak właśnie uczyniła dla dobra sprawy pani Jolanta Wadowska-Król – podsumowała laudatorka, stwierdzając: „Wraz z dzisiejszą nową doktor HC Uniwersytet Śląski zyskuje potężne wzmocnienie swojego statusu osobą, która należy do tak poszukiwanych powszechnie autorytetów naszych czasów. […] To jest dzień radości dla świata naukowego. Chcemy pokłonić się osobie, która wyprzedziła swój czas, pokazała, że odwaga, uczciwość, prawda, niezależnie od sytuacji politycznej, zawsze się sprawdzają. Poprzez swoje obywatelskie działanie, osobistą odwagę i poświęcenie pokazała nam wszystkim, jak wiele może osiągnąć człowiek – działający nawet samotnie – w dobrej sprawie” – podkreśliła prof. I. Lipowicz.

Po ceremonii nadania tytułu doktora honoris causa laureatka otrzymała piękną, symbolizującą drążenie w skale rzeźbę autorstwa prof. dr. hab. Andrzeja Szarka z Wydziału Sztuki i Nauk o Edukacji UŚ. Posypały się gratulacje.

– Po wielu latach historia zatoczyła koło i ten doktorat, który nie został obroniony na naszej akademii, stał się doktoratem honoris causa – przyznał rektor Śląskiego Uniwersytetu Medycznego prof. dr hab. n. med. Tomasz Szczepański. – Dziękujemy za te piękne czyny, uratowanie wielu dzieci przed zagrożeniem ołowicą. Za to wszystko składamy wielki hołd i szacunek. Dziękujemy!

Profesor Grzegorz Opala (minister zdrowia w latach 2000–2001) przypominając patriotyczne tradycje rodziny Jolanty Wadowskiej-Król, dowodził, że to właśnie dzięki wyniesionym z domu wartościom lekarka potrafiła pójść pod prąd, wbrew otaczającemu ją lękowi ludzi wystraszonych o swoje kariery i szła swoją drogą konsekwentnie. Nie mogła obronić doktoratu, ale ratowała ludzi. I doprowadziła do zmiany polityki huty.

Dr Anna Budzanowska wręczyła lekarce odznakę honorową ministra zdrowia „Za Zasługi dla Ochrony Zdrowia”.

Równie serdeczne słowa uznania skierował do doktor honorowej wiceprezes ORL prof. Jarosław Markowski.

– W imieniu Okręgowej Rady Lekarskiej w Katowicach i 18-tysięcznej rzeszy lekarzy Śląskiej Izby Lekarskiej chylę czoło przed panią. Proszę przyjąć nasze wyrazy uznania i podziwu za to, że pani się nie poddała, nie dała zastraszyć, kontynuowała swoją pracę i godnie reprezentowała nasz lekarski stan. Pani postawa, doświadczenie, wiedza, poczucie obowiązku budzą w nas ogromny szacunek i respekt. Jest pani dla nas wzorem do naśladowania. Wniosła pani do naszego środowiska wielkie wartości, takie jak wrażliwość społeczna i poczucie sprawiedliwości, za co ogromnie dziękujemy.

Wzruszona Jolanta Wadowska-Król po długiej liście podziękowań kierowanych do społeczności akademickiej, byłych współpracowników, przyjaciół i rodziny wyznała niemal z zażenowaniem: „Robiłam to, co do mnie należy. Nikt inny nie chciał albo nie mógł pomagać tym dzieciom i to mobilizowało mnie do szybkiego działania […]. Nie czuję się bohaterką, naprawdę nie!”. Wymowną odpowiedzią były długo niemilknące, gorące oklaski.

Autorzy: Maria Sztuka
Fotografie: Agnieszka Szymala