Studenci zawsze zaskakują

Dr Agnieszka Tambor jest adiunktem w Instytucie Nauk o Sztuce na Wydziale Humanistycznym UŚ i zastępcą dyrektora kierunku ds. międzynarodowych studiów polskich. Ukończyła kulturoznawstwo w 2007 roku ze specjalizacją filmoznawczą. Zainteresowanie filmem kontynuowała na studiach doktoranckich, ale również publikując kilka książek i ucząc języka polskiego obcokrajowców. Od wielu lat zajmuje się popularyzacją polskiego kina wśród cudzoziemców. Uczy kultury polskiej i języka polskiego jako obcego poprzez film. Ostatnio postanowiła stanąć przed kamerą.

Dr Agnieszka Tambor
Dr Agnieszka Tambor

Od jakiegoś czasu możemy Panią Doktor zobaczyć i usłyszeć na kanale Polska Półka Filmowa na YouTube. Ukazało się tam już kilkadziesiąt filmików. Jaki cel ma to działanie i kiedy powstał ten pomysł?

Pomysł powstał w ubiegłym roku, a kanał ruszył w styczniu 2020. Uznałam, że skoro piszę artykuły i książki, do których nie wszyscy mają dostęp, to dobrym pomysłem na popularyzację wyników moich badań i kina w ogóle będzie taka metoda. W marcu okazało się, że miałam przeczucie i teraz, w trakcie pandemii, kanał pozwala mi także na urozmaicanie toku zajęć ze studentami w Katowicach i w Bratysławie, a w niektórych przypadkach w ogóle ich prowadzenie (czasem różnica czasu uniemożliwia zajęcia na żywo). Na kanale można znaleźć 4 serie filmów. „Polska Półka Filmowa” to m.in. recenzje polskich filmów i seriali, wszystko to jednak z pewnym nachyleniem dydaktycznym. Poza tym są tam nagrania, które skupiają się na pewnych ciekawych dydaktycznie (a dla mnie też naukowo) zagadnieniach. Są to np. filmy o znaczeniu kolorów w kulturze i w kinie, tłumaczeniu tytułów filmów i strategiach tłumaczeń elementów kulturowych. Pomysły na filmy pojawiają się na bieżąco, czasem z potrzeby chwili. Takie są np. odcinki o tym, jak poszukiwać filmów z legalnych źródeł w internecie albo na jakie strony zaglądać, żeby właściwie przygotować się do oglądania filmów lub przygotować prelekcje o nich. Bardzo staram się, aby wszystkie odcinki były przydatne dla studentów i dla nauczycieli (nie tylko) języka polskiego (nie tylko) jako obcego. Nauczyciele w polskich szkołach też chętnie korzystają z tych pomysłów. To, czego uczymy cudzoziemców, często pokrywa się z tym, czego powinniśmy uczyć polskie dzieci i młodzież. Pokazuję także dodatkowe materiały, które można wykorzystać na zajęciach – książki, podręczniki i gotowe ćwiczenia. Druga i trzecia seria to „Polski Film dla Początkujących” i „Polish Film for Beginners”. Te serie to krótkie, kilkuminutowe podcasty (po polsku i po angielsku), które mogą być gotowymi wprowadzeniami do oglądania filmów. Są to opowieści o filmach, ale podaję w nich także różne ciekawostki kulturowe i językowe. Studenci, którzy z nich korzystają, sygnalizują, że pomysł się sprawdza, więc jestem bardzo zadowolona. Ostatnia seria – „Z Kinem Polskim w Świat” – niestety z powodu pandemii musiała zostać na razie zawieszona. Miała pokazywać edukację filmową na różnych światowych polonistykach. Myślę obecnie nad zmianą koncepcji tej serii, ale z drugiej strony – może poczekam z nią na lepsze czasy.

Najpierw były artykuły i książki?

Tak. Wszystko zaczęło się chyba w 2007 roku od cyklu artykułów Półka filmowa w czasopiśmie „Postscriptum Polonistyczne”. Te artykuły ukazują się nieprzerwanie od kilkunastu lat w każdym pierwszym numerze w danym roku i przedstawiają najciekawsze lub najgłośniejsze (nie zawsze najlepsze) premiery filmowe poprzedniego sezonu. Zamysł jest taki, aby o nowościach mogli przeczytać także ci, którzy są daleko i nie mają dostępu do najnowszych polskich produkcji. „Postscriptum Polonistyczne” jest czytane na całym świecie – to pismo krajowych i światowych polonistów, więc seria jest przydatna. W tym samym numerze ukazuje się także regularnie Półka literacka tworzona przez dr. hab. Agnieszkę Nęcką, prof. UŚ. Później była książka Polska półka filmowa i Nowa polska półka filmowa. Obie z podtytułem: 100 filmów, które każdy cudzoziemiec zobaczyć powinien – to leksykony z krótkimi opisami filmów, sekcją „Trzeba i warto wiedzieć”, która ma pokazać najciekawsze elementy związane z danym filmem – są znani Polacy, historia i geografia, są nagrody, a także ciekawostki językowe i wiele innych informacji. Każdy rozdział kończy się autentycznymi rekomendacjami cudzoziemców, którzy obejrzeli film, więc nie trzeba polegać wyłącznie na mojej opinii. Gdzieś po drodze „zdarzył” mi się jeszcze doktorat zatytułowany Film jako przedmiot i narzędzie nauczania kultury polskiej i języka polskiego jako obcego. Ostatnim, jak na razie, członem wydawniczej serii „Polska Półka Filmowa” jest książka o podtytule Krótkometrażowe filmy aktorskie i animowane w nauczaniu języka polskiego jako obcego. Napisałyśmy tę książkę wspólnie z dr Justyną Hanną Budzik i obie nie ukrywamy, że jest ona naszą dumą. Poza częścią teoretyczną przy każdym filmie proponujemy zestaw ćwiczeń i zagadnień kulturowych, które można wykorzystać na lekcjach. Mogę zdradzić, że pracujemy teraz nad nowym projektem finansowanym ze środków NAWA „100 faktów z historii Polski, które każdy cudzoziemiec znać powinien”. Jego największą wartością będzie wielki zbiór tekstów kultury (książki, piosenki, gry, seriale, programy telewizyjne, obrazy i wiele innych) odnoszących się do poszczególnych wydarzeń z historii Polski. Potem pewnie przyjdzie czas kolejny filmowy projekt.

Wspomniała Pani Doktor o popularyzacji kina. Uniwersytet Śląski ma swój festiwal filmowy, którego jest pani opiekunką.

Made in Poland! trwa już 8 lat i bardzo lubię go organizować ze studentami oraz w nim uczestniczyć. Zaczęło się od projektu, który w ramach zajęć zrealizowali studenci kulturoznawstwa – z niektórymi z nich do dziś mam kontakt i robimy czasem wspólnie różne projekty. Wymyśliliśmy wtedy festiwal, który ma pokazywać ciekawe polskie filmy cudzoziemcom studiującym na UŚ i na innych śląskich uczelniach. Przez lata formuła festiwalu przeszła wiele przeobrażeń. Od kilku lat prezentujemy cudzoziemcom polskie filmy, a Polakom oryginalne i nietypowe filmy zagraniczne. Były zatem edycje Made in Poland. Made in Brazil, Made in Poland. Made in China, Made in Poland. Made in Asia i inne. Przez cały ten czas nie zmieniła się tylko jedna rzecz – festiwal zawsze organizują studenci – kulturoznawcy, poloniści (ze specjalności nauczanie polonistyczne wśród cudzoziemców), studenci międzynarodowych studiów polskich i doktoranci – to jest prawdziwa siła tej imprezy.

Uczenie obcokrajowców o naszym języku i kulturze jest dużym wyzwaniem. Ma Pani w tym ogromne doświadczenie i wiele godzin spędzonych na zajęciach. Czy były sytuacje lub pytania, które panią zaskoczyły?

Studenci zawsze zaskakują. Można byłoby pisać o tym książki. Moi studenci czasami stają się królikami doświadczalnymi. Żeby mieć pewność, czy dany film sprawdzi się na zajęciach, muszę komuś go pokazać. Dużo rozmawiam ze studentami. Do doktoratu prowadziłam badania dotyczące łamania sfer tabuizowanych i detabuizowanych w filmach, więc mam niemal stuprocentową pewność w kwestii, czy coś się spodoba. Ale czasem… Wszystko zależy od grupy. Powtarzam i przestrzegam przed nadmierną pewnością siebie względem reakcji na zajęciach prowadzonych na studiach podyplomowych i na różnych warsztatach wykorzystania filmu w nauczaniu. Jeśli jesteśmy dobrze przygotowani na zajęcia – to znaczy obejrzeliśmy uważnie film (bo o takim kontekście tu myślę), który pokazujemy studentom – to niemal każde zaskoczenie powinno być kontrolowane.

Prowadzi Pani Doktor zajęcia m.in. przy pomocy polskich filmów i seriali. Czy można byłoby pokusić się o stworzenie listy polskich produkcji, które podbijają serca obcokrajowców?

Rozczaruję – nie! Wykorzystanie filmu w nauczaniu nie różni się tak bardzo od wybierania filmu dla siebie. W grę powinny wchodzić przede wszystkim zainteresowania widzów. Jasne, że na zajęciach nie jest to łatwe. Po pierwsze, chcemy pokazać konkretne zjawisko, po drugie, każdy w grupie może mieć inne zainteresowania. Mówię zawsze, że niemal w każdym temacie mamy jakiś wybór – wybierzmy coś, z czym naszym widzom będzie się łatwiej identyfikować. Jeśli film dla młodych ludzi o II wojnie światowej, to może dobrą propozycją jest Jutro idziemy do kina? Same zainteresowania są bardzo ważne, szczególnie kiedy polecamy studentom film do samodzielnego obejrzenia lub gdy oni sami wybierają film. Nie wiem, jak to działa – kiedy wybieramy coś dla przyjemności, robimy minimalne poszukiwania – sprawdzamy w internecie ocenę, gatunek, fabułę, czasem czytamy jakąś recenzję. Jeśli chcemy obejrzeć coś w innym języku, najczęściej robimy to na chybił trafił. Bardzo często są to, niestety, wybory nietrafione, które w efekcie zniechęcają do dalszych seansów i poszukiwań. Wynika to chyba z takiej cudownej łapczywości i chęci przyswojenia wszystkiego, co w tym obcym języku uda nam się znaleźć. Z doświadczenia jednak uważam, że warto czasem zachować pewną dozę nieufności także wobec obcych kultur. Chciałabym, byśmy uniknęli sytuacji, że jeden nietrafiony wybór zniechęci kogoś do kina polskiego (czy jakiegokolwiek innego) w ogóle. Więcej nie powiem, przykłady znajdują się w jednym z filmów na moim kanale na YT.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Autorzy: Agnieszka Niewdana
Fotografie: Krzysztof Pszczółka