Czym dla Pani Profesor jest ochrona środowiska?
– Z pojęciami zawsze jest nieco zamieszania. Ochrona środowiska, zgodnie z definicją, to działania, często post factum, dążące do naprawy tego, co zostało przekształcone, zniszczone w środowisku przyrodniczym, najczęściej przez działalność człowieka. To też działania zapobiegające wystąpieniu zdarzeń niekorzystnych dla środowiska lub zmniejszające ryzyko ich wystąpienia, np. przez efektywne wykorzystanie zasobów albo ochronę funkcji ekosystemów w ramach prawnych rozwiązań ochrony przyrody. I tu dochodzimy do kolejnego pojęcia – ochrony przyrody. To z kolei działania zmierzające do zachowania elementów przyrody, regulowane zapisami prawnymi.
Nie chciałabym, aby ochrona przyrody kojarzyła się wyłącznie z zakazami. Często słyszę, że wchodzimy do lasu i wita nas czerwona tablica informująca o tym, czego nie wolno robić na terenach chronionych. To nie jest przyjazne, ale potrzebne. Ciągle nie mamy potrzeby szacunku do przyrody i to zarówno tej ożywionej, jak i nieożywionej. Dlaczego zachowanie najcenniejszych elementów środowiska przyrodniczego jest takie ważne? Odwołam się do przykładu Puszczy Białowieskiej. To miejsce przez lata traktowałam i traktuję, podobnie jak większość przyrodników, jako wielką księgę ekosystemu opowiadającą o funkcjonowaniu starego lasu. To jest najlepsza szkoła, w której uczymy się, jak przebiegają procesy ekologiczne w czasie i przestrzeni, co im sprzyja, a co przeszkadza. Tę możemy wiedzę wykorzystać w praktycznych działaniach na innych obszarach, zachowujemy dla następnych pokoleń, przywracając im funkcje przyrodnicze. Chroniąc, dbamy o to, co jest cenne. Cenność przyrody jest trudna do określenia w jednostkach zrozumiałych dla wszystkich, choć takie starania są nieustannie czynione w ośrodkach naukowych świata. W 1997 roku naukowcy oszacowali wartość usług świadczonych przez ekosystemy Ziemi dla człowieka na wartość przekraczającą 80 proc. światowego PKB, która wynosiła 14 500 000 000 000 $/rok-1. Każdy ekosystem wpływa na jakość naszego życia. Na Górnym Śląsku mamy np. rozliczne zbiorniki wodne powstałe w osiadaniach terenu nad polami podziemnej eksploatacji. W Czechach takie miejsca są chronione jako ostoje Natura 2000 ze względu na występującą tam różnorodność ptaków. Zespół badawczy, którego jestem członkiem, zajmuje się obserwowaniem naturalnych procesów zarastania terenów poprzemysłowych, szczególnie tzw. hałd, czyli zwałowisk skały płonnej. Okazuje się, że zachodzą tam niesamowite procesy! Jest to rewelacyjne laboratorium z wyjątkowymi warunkami, czasami skrajnymi, a mimo to żywe organizmy świetnie sobie tam radzą. Dlatego czasami warto te obszary po prostu zostawić lub tam będą zachodzić. Jest to tylko kwestia czasu… Na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska takie badania są prowadzone od ponad 50 lat.
Temat ekologii, ochrony środowiska jest ostatnio szczególnie popularny, ale czy za tym idzie także nasza wiedza? Czy społeczeństwo ma większą świadomość w tym zakresie? I czy edukacja i rozwiązania prawne dają zauważalne efekty?
– Ufam, że tak. Segregacja odpadów czy nieużywanie produktów wykonanych z tworzyw sztucznych nie są raczej dobrowolnie wprowadzane przez przeciętnego człowieka do jego życia. Motywacją są zapisy prawne z określonymi konsekwencjami w postaci kar finansowych za ich nieprzestrzeganie. Czy to dobry sposób na kształtowanie postaw prośrodowiskowych? Zapewne nie najlepszy, ale – jak pokazują doświadczenia – przynoszący efekt. Przykładem niech będzie Szwecja, w której przez ponad 40 lat, od czasu kryzysu naftowego, edukowano społeczeństwo w zakresie efektywnego wykorzystania zasobów środowiska, zwłaszcza na potrzeby wytwarzania energii. Dziś społeczeństwo szwedzkie może poszczycić się wysoką kulturą ekologiczną i ponad dziesięcioprocentowym udziałem energii wytwarzanej z biopaliw pochodzących z odpadów. Jak to zwykle bywa, u części osób zachowania prośrodowiskowe wynikają ze zrozumienia zależności, jakie zachodzą między człowiekiem a środowiskiem. U innych to jest tylko prosta kalkulacja, co się bardziej opłaca: segregować czy zapłacić więcej za niesegregowanie.
Czym właściwie jest ekologia?
– Jeżeli ktoś mnie pyta, czym zajmuję się naukowo, odpowiadam, że jestem ekologiem roślin. Pierwsze skojarzenie, jakie ludziom przychodzi do głowy, to że przypinam się do drzew w ramach protestów. A zupełnie nie o to chodzi. Ekologia to, w dużym uproszczeniu, oddziaływania, jakie zachodzą pomiędzy organizmami i między nimi a środowiskiem oraz ich reakcje na zachodzące zmiany właśnie w środowisku, w którym żyją. W powszechnym rozumieniu słowo ekologiczne lepiej byłoby zastąpić określeniem prośrodowiskowe lub proekologiczne. W tym zakresie prowadzona jest edukacja ekologiczna czy środowiskowa. Są to działania mające na celu utrzymanie funkcji przyrody, by potrafiła sobie poradzić ze skutkami ingerencji np. ze strony człowieka. Uczmy o tym, jak ważna jest przyroda i jej funkcje, również dla człowieka. Jak to robić efektywnie? Moim zdaniem najlepsza grupa do edukowania to dzieci. Od 10 lat współpracuję z uniwersytetami dzieci w Polsce i za granicą. Przez wykłady i warsztaty dla uczestników w wieku od 6 do 12 lat uczymy, jak rozumieć przyrodę i środowisko, w którym żyjemy. Często otrzymujemy komunikat zwrotny od rodziców, że dziecko wymusiło bardziej świadomą segregację odpadów w domu, np. poprzez analizę oznaczeń na opakowaniach. Jestem przekonana, że za dekadę, może dwie, będziemy mieć świadome środowiskowo społeczeństwo. Należy pracować także nad zmianą sposobu myślenia, że tzw. ekologia jest tylko dla osób zamożnych, którzy mogą sobie pozwolić na duże inwestycje związane np. z pozyskiwaniem energii z alternatywnych źródeł lub na elektryczne czy hybrydowe samochody. Każdy z nas może być elementem społeczeństwa prosumenckiego, świadomie korzystającego np. z zasobów energii, co najlepiej wiedzą absolwenci studiów podyplomowych UŚ realizowanych w ramach projektu norweskiego, którym kierowałam.
Jakie działania są podejmowane przez Uniwersytet na rzecz ochrony środowiska?
– Podstawą działań jest wymiana myśli. Wspomniałam o studiach podyplomowych społeczeństwo prosumenckie – prosumencka energetyka, które powstały we współpracy m.in. z Politechniką Śląską. Ale to jedno z działań Uniwersytetu na rzecz poprawy stanu środowiska. Kolejnym przykładem nauki szacunku do przyrody jest projekt „Nie żądlę, zapylam” prowadzony przez dr hab. Agnieszkę Babczyńską. Uczy on o roli i wartości pszczół w mieście. Muszę wspomnieć także o działaniach zespołu badawczego zajmującego się uniwersytecką pasieką działającego pod kierownictwem prof. Mirosława Nakoniecznego. W kwestii miejskich pszczół miałam przyjemność współpracować z grupą studentów Kolegium Indywidualnych Studiów Międzyobszarowych UŚ, głównie prawników (uniwersytecka pasieka znajduje się na dachu budynku Wydziału Prawa i Administracji) w ramach pracy zespołu ds. rozwiązywania problemów niejednorodnych. Zaczęliśmy od pytania, jak ludzie postrzegają pszczoły w mieście. Odpowiedzi, jakich udzielali studenci wydziałów UŚ, były zaskakujące. Okazało się, że pszczoły traktują przychylnie, ale uważają, że ich wiedza dotycząca ochrony środowiska jest na niskim poziomie. Tak więc uświadamianie i edukacja od podstaw młodych ludzi w tym obszarze są niezwykle ważne. Również ze studentami Kolegium ISM prowadziłam zajęcia pn. ochrona środowiska przyrodniczego: idea Green University. Szukaliśmy odpowiedzi na pytanie: czy i w jaki sposób Uniwersytet Śląski podejmuje działania na rzecz poprawy relacji ze środowiskiem. O wynikach można było przeczytać w „Gazecie Uniwersyteckiej UŚ” (nr 1/251 październik 2017). Green University wpisuje się w ideę szczytu klimatycznego ONZ w Katowicach (COP24). UŚ wspierał COP24. Zorganizowana została Konferencja Młodych COY14, na którą zgłosiło się 2000 osób. Odbyło się 19 wydarzeń towarzyszących, a rekomendacje, wynikające z rezultatów badań, prowadzących do mitygacji zmian klimatu, prezentowane były na COP24, w polskim pawilonie, podczas sesji „Black to Green”.
Wspomniała Pani Profesor o dawaniu przykładu dobrych praktyk budujących postawę prośrodowiskową.
– Myślę, że coraz więcej wiemy, a nasza świadomość jako społeczeństwa jest coraz większa w zakresie funkcjonowania środowiska przyrodniczego i dóbr, jakie z niego czerpiemy. Obserwuję zmiany w sklepach – coraz więcej osób nosi torby wielokrotnego użytku na zakupy i zwraca uwagę, jak i w co opakowane są produkty, które kupują. Uczymy naszych studentów, że powinni kupować świadomie. Niech jako przykład posłuży Certyfikat FSC (Forest Stewardship Council), który oznacza, że drewno, z którego wykonano dany produkt, nie zostało wyprodukowane kosztem funkcjonowania lasu, zwierząt, roślin ani ludzi, których byt od niego zależy. Ważne jest także ograniczenie generowania nowych odpadów. Pamiętam moment, gdy w sklepach tylko jeden produkt był sprzedawany w foliowym woreczku: napój ze słomką. Potem były reklamówki, pudełka i lawina ruszyła… Jestem przekonana, że bez wielu produktów wykonanych z tworzyw sztucznych można się obejść. Człowiek jest jedynym zwierzęciem, które ze środowiska bierze więcej niż potrzebuje, gromadzi ze stratą energii i często nie wykorzystuje pozyskanych zasobów. Wydaje się także, iż ważna jest postawa polegająca na zwracaniu uwagi na to, że ktoś robi coś złego – np. paląc odpady w piecu szkodzi środowisku, szkodzi sobie, swojej rodzinie i innym – oraz mówieniu o tym. Brakuje jeszcze mądrego spojrzenia na naszą obecność w środowisku i może myślenia zmierzającego ku temu, żeby np. nie mieć samochodu. Przecież już dziś ponad 50 proc. ludzi mieszka w miastach. To one są naszym ekosystem, który możemy kreować zgodnie z prawami przyrody dla lepszej jakości życia. Myślę, że teraz się tego uczymy, i nieustająco mam nadzieję, że jesteśmy na dobrej drodze.