Za nami 1 kwietnia, kiedy to przypada niezwykły dzień zwany w Polsce z łaciny prima aprilis (a dokładnie nazwa brzmi Prima dies Aprilis); w innych krajach zaś to Dzień Głupców (April Fools’ Day czy All Fools’ Day), we Francji Dzień Kwietniowej Ryby (Jour du poisson d’avril), w Szkocji Polowanie na Głupca (Hunt the Gowk Day), na Litwie Dzień Kłamcy (Melagių diena), w Portugalii Dzień Kłamstwa (Dia da mentira), w Rosji Dzień Śmiechu (День смеха). To okazja do robienia żartów, nabierania rozmówcy, śmiechu i uśmieszków z łatwowiernych. Obchodzimy go prywatnie, także w sferze zawodowej, a i media ochoczo włączają się w grę o wielowiekowej tradycji. W tym dniu, różnie ujmowanym nazewniczo w różnych kulturach (a to wiąże się z jego pojmowaniem), zawiesza się kulturowy nakaz mówienia prawdy (w Wielkiej Brytanii tylko na pół dnia!). Kłamstwo, półprawdy, wprowadzanie w błąd, dezinformacja służą wówczas zabawie – i tylko jej. Staramy się „wkręcić” znajomych, a jeśli to się udaje, radość jest obopólna.
Na co dzień obowiązuje etyczna zasada mówienia prawdy. W dekalogu 8. przykazanie nakazuje: Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Socjalizowane w domu i szkole dziecko nieustannie słyszy: mów prawdę!, nie kłam! Etycznie zorientowane językoznawstwo zaleca mówić to, co się uważa za prawdę, chyba że przemilczenie lub nawet kłamstwo są uzasadnione dobrem innych – relatywizując i prawdę, i mówienie prawdy. Wymyślono przecież białe kłamstwo.
Literatura piękna działa na zasadzie fikcji literackiej, a ten konstrukt intelektualny i kreacja autorska wydają się czasem tak prawdziwe, że ma to reperkusje w świecie realnym – radiowe słuchowisko z 1938 roku o ataku kosmitów na Ziemię wywołało prawdziwą panikę i masowy exodus mieszkańców New Jersey, które miało być epicentrum agresji E.T.
Prawda i kłamstwo są spolaryzowane, a między nimi rozciąga się rozległa strefa niczyja. Ciekawe, że istnieje w niej półprawda (czyli jeszcze prawda?), ale nie ma już miejsca dla półkłamstwa. No cóż: Czym w końcu jest kłamstwo? Prawdą w masce według lorda Byrona.
Filozofowie od wieków poszukują istoty prawdy. Teoria poznania zakopiańskich górali zawarta w Józefa Tischnera Historii filozofii po góralsku wskazuje w duchu rubasznego poczucia humoru trzy rodzaje prawdy. Wiek XXI dodał jeszcze jeden: postprawdę.
Post-truth stało się słowem roku 2016 w skali globu. Choć to określenie nienowe, z ponadstuletnią historią, dopiero drugie dziesięciolecie XXI wieku umiejscowiło je w centrum uwagi oraz ujawniło praktyki językowe i komunikacyjne – zwłaszcza w polu polityki i mediów, które to słowo nazywa.
Polityka i kłamstwo tworzą związek odwieczny, czasem toksyczny, czasem pragmatyczny, a czasem komiczny. Co nowego w postprawdzie?
Era postprawdy neutralizuje i unieważnia opozycję prawdy i kłamstwa. Porządek faktów zanika. Ekspert staje się przeżytkiem, weryfikacja prawdziwości informacji odchodzi do lamusa (Oczywiście, że to prawda! Mam na to memy, jak autoironizuje mem). Obiektywizm ustępuje pola skrajnemu subiektywizmowi. Liczą się emocje, nie racje. Postprawdziwi są celebryci showbiznesu i polityki, którzy bez cienia wątpliwości głoszą wszem wobec swoją prawdę. Odżywają stare i powstają nowe mity miejskie. Stereotypy kształtują tenor dyskursu publicznego.
W świecie zmian zmienia się też koncepcja prawdy, dotychczas jednego z fundamentów cywilizacyjnych. Nastał czas postprawdy. I po prawdzie.