15 grudnia 2016 roku odbyło się pierwsze posiedzenie Rady Narodowego Centrum Nauki w kadencji 2016–2018, podczas którego wybrano nowego przewodniczącego. Został nim prof. zw. dr hab. Janusz Janeczek – geolog, specjalista w dziedzinie geologicznych aspektów składowania odpadów promieniotwórczych, mineralogii pyłów atmosferycznych i pegmatytów, kierownik Katedry Geochemii, Mineralogii i Petrografii Uniwersytetu Śląskiego, rektor UŚ w latach 2002−2008, a w kadencji 2005–2008 wiceprzewodniczący Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich, przewodniczący Rady ds. Bezpieczeństwa Jądrowego i Ochrony Radiologicznej. Prof. Janusz Janeczek zasiada w Radzie NCN od początku jej istnienia, przewodniczył też Komisji Odwoławczej.
W grudniu ubiegłego roku został Pan Rektor przewodniczącym Rady Narodowego Centrum Nauki. Sześć lat funkcjonowania agencji, w której pracach uczestniczy Pan Rektor od chwili jej powołania, pozwala na pewne podsumowanie. Czy NCN spełniło oczekiwania?
– Dobrze funkcjonujący system grantowy jest obecnie niezbędnym elementem rozwoju nauki w każdym kraju. Narodowe Centrum Nauki wzorowane na najlepszych standardach światowych jest niemal kopią Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych, oczywiście odpowiednio zmodyfikowaną i przystosowaną do naszych potrzeb i specyfiki. NCN bardzo dobrze funkcjonuje w dużej mierze za sprawą pierwszego przewodniczącego Rady NCN, prof. dr. hab. Michała Karońskiego, który miał jasną wizję rozwoju polskiego systemu grantowego i konsekwentnie ją materializował, a także koleżanek i kolegów z pionierskiego składu Rady, którzy tę wizję podzielali i wspólnie twórczo modyfikowali.
Proces ewaluacji efektów działalności NCN dopiero się zaczął. Niedawno rozliczyliśmy pierwsze konkursy, które wystartowały w 2011 roku. Już teraz jednak obserwujemy pozytywne rezultaty działania tego systemu. Wzrasta kultura grantowa. Naukowcy, zwłaszcza młodzi, zrozumieli, że prowadzenie badań na dobrym poziomie wymaga znaczących nakładów finansowych, o które trzeba się ubiegać w konkurencji z innymi badaczami. Zatem, aby przekonać ekspertów NCN, że warto wyasygnować publiczne pieniądze na realizację projektu, należy dobrze go przemyśleć. Rośnie liczba coraz lepiej przygotowanych wniosków. Mamy nadzieję na osiągnięcie celu edukacyjnego, który stawialiśmy od początku istnienia NCN, a mianowicie przygotowania polskich naukowców do szukania wsparcia finansowego w europejskim i światowym obszarze badań. NCN dystrybuuje niewielkie środki na badania podstawowe w porównaniu z krajami wiodącymi na naukowej mapie świata. Duże pieniądze na duże projekty badawcze można pozyskać np. w konkursach Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych. Jest to bardzo trudne, ale założyliśmy, że dzięki aplikowaniu do NCN polscy naukowcy nabędą umiejętność zabiegania o duże środki na interesujące i ważne projekty badawcze, tym samym wezmą z powodzeniem udział w grze wśród najlepszych zespołów na świecie. Niestety, jak do tej pory nie stwierdziliśmy przełożenia aktywności grantowej w NCN na wzrost zainteresowania grantami europejskimi i międzynarodowymi na skalę przez nas oczekiwaną. Niektórzy sugerują, że ciągle znacznie łatwiej jest pozyskać pieniądze krajowe niż międzynarodowe, więc nie ma powodu, aby stawać w szranki z konkurencją zagraniczną. Aby zachęcić polskich naukowców do konkurencji międzynarodowej, zaproponowaliśmy niedawno konkurs UWERTURA adresowany do chcących odbyć staż w zespołach międzynarodowych realizujących granty ERC.
Mobilizujemy polskich naukowców do podejmowania ważkich, przełomowych wyzwań badawczych. Tego typu projekty są kosztowne, zwłaszcza w naukach eksperymentalnych, badacze nie podejmowali się ich w przeświadczeniu, że skoro są drogie, to będą odrzucone z powodu braku pieniędzy. Praktyka NCN udowodniła, że tak nie jest. Badania na poziomie światowym muszą na poziomie światowym kosztować. Projekty o wartości ponad miliona złotych w niektórych konkursach i panelach stały się już normą. Ośmielamy więc wnioskodawców do przygotowania dużych projektów i tworzenia zespołów zatrudniających młodych badaczy. Zatrudnianie w grantach na dobrych warunkach finansowych jest kolejnym pozytywnym efektem polityki NCN. Wymiernym wynikiem konkursów NCN jest wzrost liczby publikacji w bardzo dobrych i najlepszych czasopismach na świecie we wszystkich dziedzinach nauki.
Dlaczego to jest tak ważne?
– Ogłaszanie wyników badań w wiodących czasopismach naukowych oznacza z jednej strony uznanie dla wysokiego poziomu tych badań, z drugiej – zwiększa krąg czytelników, a zatem zasięg oddziaływania artykułu. Odzwierciedleniem istotności podjętego wysiłku badawczego jest liczba cytowań, która jest jednym ze wskaźników poziomu nauki w danym kraju. System grantowy NCN ośmielił naszych naukowców do podejmowania tematów interesujących społeczność międzynarodową i stąd znaczący wzrost publikacji w czołowych czasopismach. Szczególnie jest to godne odnotowania w odniesieniu do nauk humanistycznych. Publikowanie w czasopismach o obiegu międzynarodowym dla przedstawicieli nauk ścisłych i nauk o życiu jest praktykowane od dawna i w wielu dyscyplinach jest czymś naturalnym. W przypadku humanistyki nie było to takie powszechne. Mamy jednak sygnały świadczące o coraz większej liczbie tekstów humanistycznych ogłaszanych w wydawnictwach międzynarodowych. Uważam to za spore osiągnięcie.
Mam nadzieję, że spośród tysięcy projektów finansowanych przez NCN wiele przyczyni się do przełomowych odkryć naukowych.
Poziom rozwoju nauki jest wymierną oceną potencjału danego kraju…
– O tym mało kto wspomina, a przecież osiągnięcia naszych naukowców wpływają na prestiż kraju. Jeśli Polacy są twórcami lub współtwórcami znaczących odkryć naukowych, jeśli przedstawiają wyniki swoich badań na najbardziej renomowanych konferencjach naukowych, publikują w najwyżej notowanych czasopismach, to polska nauka, a tym samym kraj, lokowani są w głównym nurcie światowego rozwoju. Kraj mający dobre uniwersytety, na których prowadzone są ważne badania naukowe, jest postrzegany jako kraj światłych ludzi, czyli dysponujący dużym potencjałem intelektualnym – a w dzisiejszych czasach to właśnie on decyduje o rozwoju gospodarczym. Kraje i regiony z rozwiniętym sektorem nauki są atrakcyjne dla inwestorów myślących perspektywicznie, a nie szukających wyłącznie taniej siły roboczej.
Beneficjentem konkursów finansowanych przez NCN może być każdy naukowiec?
– NCN w ciągu 6 lat wypracował system, który finansuje całą ścieżkę kariery naukowej, począwszy od początkujących naukowców bez doktoratów, którzy mogą aplikować w konkursach PRELUDIUM i ETIUDA, poprzez doktorów, którzy na różnym etapie swojej pracy zawodowej mogą ubiegać się o finansowanie projektów i staży badawczych w ramach wielu propozycji: FUGI, SONATINY, SONATY i SONATY BIS. Cieszący się największym zainteresowaniem konkurs OPUS przeznaczony jest dla wszystkich naukowców, którzy mają dobre pomysły i znaczące osiągnięcia badawcze, niezależnie od etapu ich kariery naukowej. Do wybitnych naukowców, liderów zespołów naukowych i mistrzów akademickich adresowany jest najbardziej prestiżowy konkurs – MAESTRO. Wkrótce ogłoszony zostanie nowy konkurs – MINIATURA, skierowany do osób bez doświadczenia w ubieganiu się o granty NCN. Mamy nadzieję, że ta propozycja ośmieli naukowców z ośrodków o krótszych tradycjach akademickich.
NCN rozdysponował na badania podstawowe blisko 4 miliardy złotych. Czy to duża kwota?
– W złotówkach brzmi imponująco, gorzej w przeliczeniu na euro i w porównaniu z kwotami przeznaczanymi na naukę przez inne kraje wysoko rozwinięte. Nie dołączę jednak do grona malkontentów i powiem, że tak dobrych warunków do uprawiania nauki w Polsce jeszcze nie mieliśmy, zwłaszcza w dziedzinie rozwoju badań podstawowych. W NCN już w ubiegłym roku odczuliśmy poprawę finansowania badań, a bieżący jest jeszcze korzystniejszy. Po części wiąże się to z nowymi zadaniami, które zleciło nam MNiSW, co stanowi powód do zadowolenia, ponieważ poszerzamy ofertę grantową dla naukowców. Mamy też obietnicę stopniowego wzrostu nakładów. Istotne jest jednak zrozumienie znaczenia i wagi badań podstawowych oraz zerwanie z przekonaniem, że one nikomu i niczemu nie służą. Boleję, że polski przemysł w tak małym stopniu rozumie ekonomiczny aspekt badań podstawowych. W naszych laboratoriach jest dużo cennej aparatury, lecz w większości są to niestety urządzenia produkowane za granicą.
W NCN pojawia się coraz więcej projektów międzynarodowych.
– Zaczęliśmy od HARMONII. Krąg zagranicznych agencji grantowych, z którymi współpracuje NCN, stale się poszerza. Efektem współdziałania z niemiecką Deutsche Forschungsgemeinschaft jest konkurs BEETHOVEN. Współpracujemy z agencjami grantowymi ze Stanów Zjednoczonych, Izraela, Francji. Niedawno dyrektor NCN podpisał wstępne porozumienie z litewską agencją grantową. Szczególnym powodem do dumy jest powierzenie NCN w styczniu bieżącego roku roli lidera w sieci badawczej QuantERA w ramach programu Horyzont 2020. Sieć QuantERA zrzeszająca 32 organizacje finansujące badania naukowe z 26 krajów jest największym międzynarodowym programem w obszarze technologii kwantowych. „Do wzięcia” będzie 36,5 miliona euro na innowacyjne i interdyscyplinarne projekty badawcze. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego powierzyło NCN organizację centrów doskonałości Maxa Plancka. W 2018 roku w trybie konkursowym mają powstać 3 takie centra, a docelowo do roku 2021 ma ich być w Polsce 10. NCN będzie także operatorem tzw. funduszy norweskich przeznaczonych na badania naukowe. Najprawdopodobniej przystąpimy do inicjatywy europejsko-hinduskiej z zakresu nauk społecznych i humanistycznych. Jak z tej krótkiej wyliczanki widać, proponujemy naszym naukowcom bogatą ofertę międzynarodową, zachęcając ich tym samym do kooperacji z zespołami z innych krajów i zdobywania doświadczenia w konkursach międzynarodowych.
Uzyskanie dofinansowania z NCN nie należy do łatwych?
– Wszystko, co proponuje NCN, jest oparte na konkurencyjności. Można złożyć dobry, a nawet bardzo dobry wniosek, lecz w rywalizacji z jeszcze lepszymi odpaść na którymś z etapów konkursu z powodu ograniczonych środków. Współczynnik sukcesu wyrażony liczbą grantów finansowanych przez NCN w stosunku do wszystkich złożonych wniosków ostatnio znacząco wzrósł; około jednej czwartej projektów uzyskuje finansowanie. Jedynie w 2014 roku z powodu braku pieniędzy, przy jednoczesnym ogromnym zainteresowaniu grantami, współczynnik sukcesu w niektórych grupach dyscyplin zbliżył się niebezpiecznie do 15 proc. Jednak dzięki finansowemu wsparciu ministerstwa opanowaliśmy tę zapaść. Poziom 25–30 proc. możemy uznać za satysfakcjonujący, odpowiadający standardom światowym. Ogromną, wręcz rewolucyjną zdobyczą NCN jest finansowanie projektów badawczych we wnioskowanej kwocie, a więc zgodnie z wolą wnioskodawcy. Jeśli potrzebuje on na badania określonej kwoty i udowodni, że jest ona prawidłowo skalkulowana, to tę kwotę otrzyma. Pamiętam, że za czasów Komitetu Badań Naukowych wnioskodawcy, z góry przewidując obcięcie dotacji o kilkadziesiąt procent, celowo zawyżali kosztorysy. W NCN nie ma żadnych targów, ale kosztorys trzeba racjonalnie uzasadnić.
Sposób procedowania wniosków wzbudza wiele emocji. Przed 4 laty Obywatele Nauki ostro krytykowali pracę recenzentów NCN. Czy ten problem został zażegnany?
– Rozstrzygnięcie każdego konkursu z natury swojej wzbudza emocje i wątpliwości, zwłaszcza u tych, którym się nie powiodło. Tym bardziej, że jak już wspomniałem, są projekty, które mogłyby być z powodzeniem finansowane, gdyby było więcej pieniędzy. Ich odrzucenie budzi frustrację i żal autorów. Niestety, nie unikniemy takich sytuacji. Zdarzają się też nierzetelne, a nawet krzywdzące opinie ekspertów i recenzentów. Wszelako z moich obserwacji podczas pracy w Komisji Odwoławczej wynika, że system ekspercki generalnie się sprawdza mimo stwierdzonych przypadków nierzetelności, a nawet zachowań nieetycznych, które stanowią jednak margines rozpatrywanych wniosków. Nierzetelni i nieetyczni eksperci są wpisywani na „czarną listę” osób, z którymi NCN nie chce współpracować.
System, w którym dwóch niewiedzących o sobie ekspertów recenzentów ocenia ten sam wniosek, a następnie jest on ponownie analizowany i dyskutowany na posiedzeniu wszystkich ekspertów uczestniczących w konkursie, jest sprawdzoną metodą ustalania list rankingowych i jak na razie nie ma skuteczniejszego sposobu wyłaniania projektów najbardziej zasługujących na finansowanie.
Ekspertami są osoby uznane przez środowisko za bardzo dobrych naukowców. Jest wśród nich coraz więcej beneficjentów poprzednich konkursów NCN. Uczeni ci tworzą korpus ekspertów, czyli grupę, z której na potrzeby edycji konkretnego konkursu wybierani są przez Radę NCN niektórzy, konstytuując panel ekspertów w danej grupie dyscyplin. Problem doboru odpowiednich ekspertów pojawia się w sytuacji, kiedy zaczyna ich brakować, gdyż chcą aplikować w konkursach, w których mieli oceniać wnioski, lub mija ich kadencja. Są też w Polsce dyscypliny niszowe, uprawiane przez niewielu badaczy i w tym przypadku deficyt ekspertów jest bardzo duży. Dotyczy to jednak tylko pierwszego etapu. W drugim, kiedy ocenie podlegają szczegółowe opisy projektów, tego problemu już nie ma, ponieważ posiłkujemy się recenzentami zagranicznymi. W niektórych panelach ich obecność sięga osiemdziesięciu, a nawet stu procent.
Ekspert to nie tylko prestiż, ale i ogromna odpowiedzialność.
– Nie jest łatwo zasłużyć sobie na miano eksperta, musi mieć on szeroki ogląd badań naukowych, wykraczający poza dobrze znaną mu dyscyplinę. Na podstawie skróconego opisu przychodzi mu oceniać projekty badań niekoniecznie bliskie jego zainteresowaniom. Musi zatem umieć wychwycić zasadnicze przesłanie projektu w kontekście jego istotności dla poznania naukowego. To jest umiejętność, którą posiadają erudyci naukowi, lecz można ją także posiąść dzięki dużemu doświadczeniu recenzenckiemu. Od ekspertów oczekujemy erudycji naukowej i wyczucia tego, co w nauce jest ważne, a co mniej ważne. Nasi eksperci korzystają ze szkoleń organizowanych przez koordynatorów dyscyplin, a także mają do dyspozycji przewodnik dla eksperta.
O czym powinni szczególnie pamiętać ubiegający się o granty z NCN?
– Pierwsza selekcja wniosków odbywa się na etapie oceny formalnej, należy zatem bardzo uważnie wypełnić wszystkie wymagane pozycje w elektronicznym formularzu zgodnie z instrukcją (obecnie obowiązuje wyłącznie elektroniczna wersja wniosków). Spełnione muszą być wszystkie wymagania dla danej edycji określone przez Radę NCN i regulamin konkursów. Następnie skrócony opis projektu podlega ocenie dwóch ekspertów. Tutaj kryje się bardzo ważna wskazówka dla piszących wnioski. W skondensowanej formie, jaką jest skrócony opis projektu, należy zawrzeć wszystkie najważniejsze cele, zadania i hipotezy, wskazując, na czym polega istota i ważność rozwiązywanego problemu naukowego na tle stanu wiedzy, novum metodologiczne w stosunku do poprzednio prowadzonych badań i zakładane znaczenie wyników badań dla postępu w poznaniu naukowym. I trzeba to opisać w sposób na tyle przystępny, aby ekspert niespecjalista zrozumiał istotę i istotność projektu. To jest duża sztuka, której coraz szybciej uczą się młodzi wnioskodawcy. Pisząc skróconą formę wniosku, należy wyobrazić sobie niespecjalistę, który ma rekomendować wydanie pieniędzy na proponowane przez nas badania. Trzeba więc tak sformułować opis projektu badań, aby przekonać eksperta, że warto to zrobić.
Z kolei drugi etap oceny wymaga od wnioskodawcy umiejętności przekonania dwóch recenzentów specjalistów, że nasze badania są naprawdę wartościowe dla naukowego poznania w określonej dyscyplinie naukowej. Warto więc zadbać o wszystkie wyróżniające projekt szczegóły metodologiczne, odpowiednio sformułować hipotezy robocze, mieć doskonałe rozeznanie w światowej literaturze przedmiotu. I najważniejsze: mieć naprawdę dobry pomysł na rozwiązanie istotnego problemu. Pamiętajmy: przyczynkowość nie jest w cenie.
Czy są konkursy, które wzbudzają kontrowersje?
– Wiele dyskusji toczy się wokół PRELUDIUM – konkursu adresowanego do osób, które rozpoczynają karierę naukową i nie mają jeszcze stopnia naukowego doktora. Jednym z argumentów przeciwników PRELUDIUM jest fakt, że nigdzie na świecie osoba niedoświadczona nie jest kierownikiem projektu badawczego. Twierdzą oni, że badacz bez doświadczenia ma zbyt słabe wyobrażenie o zarządzaniu projektem badawczym i rzucenie go na głęboką wodę jest zbyt ryzykowne. Te granty są niewielkie, ich wartość nie przekracza 150 tys. zł, ale nie zmienia to faktu, że naukowy żółtodziób staje się kierownikiem projektu, a to niektórych razi. Zamieniliby PRELUDIUM na jakąś formę dawnych grantów promotorskich. Inaczej oceniają ten konkurs jego młodzi beneficjenci. Są zachwyceni tym, że dysponują własnymi środkami, choć badania prowadzą oczywiście pod egidą opiekunów naukowych. Pierwsze oceny efektów PRELUDIUM napawają optymizmem. Pojawiły się bardzo dobre publikacje autorstwa lub współautorstwa młodych naukowców. Część projektów już zakończyła się doktoratami. Może więc to, że jesteśmy jedyni na świecie, nie oznacza, że źle działamy. PRELUDIUM jest rodzajem szkoły grantowej, niemniej ze względu na kontrowersje, jakie wzbudza, jest pod szczególnym nadzorem NCN. Ewaluacja konkursów ma nas przekonać, czy to jest dobry pomysł.
Czy nowy przewodniczący Rady NCN przewiduje jakieś radykalne zmiany w trakcie swojej kadencji?
– Jestem zwolennikiem dobrze przemyślanych zmian ewolucyjnych, ale konsekwentnie realizowanych. Uważam, że wypracowany przez NCN system i sposób działania sprawdzają się, choć nieuniknione są modyfikacje. Zasady funkcjonowania i wartości, jakim hołdujemy w NCN (przejrzystość postępowania, jasne procedury, poczucie służby naukowcom i wsłuchiwanie się w ich krytyczne głosy, wysokie standardy etyczne), stanowią jego trwały fundament. Reagujemy oczywiście na wszelkie nowe wyzwania, analizując światowe trendy w systemie finansowania nauki. Nie ma powodu, aby dokonywać rewolucyjnych zmian, musimy natomiast usuwać wszystkie zidentyfikowane i zdiagnozowane deficyty, aby jeszcze lepiej grać dla polskiej nauki.
Dziękuję za rozmowę.