Świadectwo Profesor Ireny Bajerowej (13 marca 1921 – 30 czerwca 2010)

Plus ratio, quam vis

Pani Profesor Irena Bajerowa, wybitna uczona, językoznawca, specjalistka w zakresie historii języka polskiego, była osobą o dużym poczuciu obowiązku wobec społeczeństwa. Należała do pokolenia, które urodziło się w niepodległej Polsce i dla którego troska o ową niepodległość była jednym z najważniejszych zadań życiowych. Dała tej trosce wyraz w latach okupacji, a także w latach PRL-u, w państwie o ograniczonej przez wschodniego sąsiada suwerenności. Pani Profesor aktywnie uczestniczyła w antyhitlerowskiej konspiracji, była żołnierzem Armii Krajowej, pracowała w komórce legalizacyjnej. Nic też dziwnego, że z głębokim przekonaniem przyłączyła się natychmiast do niezależnego, samorządnego związku zawodowego „Solidarność” w chwili jego powstania.

Profesor Irena Bajerowa
Profesor Irena Bajerowa

Profesor Irena Bajerowa wyznała: Współpraca w „Solidarności” to ważny fragment mego życiorysu.

Na zebraniu założycielskim Koła Pracowników Polonistyki w 1980 roku uzyskała jako osoba ciesząca się wyskim prestiżem naukowym i moralnym największą liczbę głosów na funkcję przewodniczącej Koła. Wtedy Pani Profesor odmówiła przyjęcia funkcji, tłumacząc, że dojeżdża z Krakowa, a praca w formującym sie dopiero związku zawodowym wymagać będzie stałej obecności na Uniwersytecie. Nie przeszkodziło to jej w działaniu na rzecz Koła. Wspominała początki działalności, co utrwaliliśmy w artykule rocznicowym w „Gazecie Uniwersyteckiej UŚ”: Ucieszyła mnie obecność wzmianki o tym, że członkowie „Solidarności” z Krakowa przywozili potrzebne materiały, bo i ja właśnie brałam w tym udział, np. wprosiłam się na zebranie „Solidarności” na Uniwersytecie Jagiellońskim, żeby zobaczyć, jak tu się różne problemy zarysowują i jak się je rozwiązuje.

Zawsze żywo interesowała się działaniami „Solidarności” uniwersyteckiej. O strajku i stanowisku „Solidarności” UŚ wobec sytuacji jesienią 1981 roku powiedziała, że było to w życiu Uniwersytetu ważne wydarzenie.

23 maja 1981 roku po raz pierwszy w historii uczelni społeczność akademicka przystąpiła do demokratycznych wyborów jej władz. Rektorem został prof. August Chełkowski, a jednym z prorektorów prof. Irena Bajerowa. Pani Profesor uznała to za ważne zwycięstwo „Solidarności”, gdyż wszystkie najważniejsze funkcje we władzach uczelni objęli jej aktywni członkowie. Kadencja nowych władz została brutalnie przerwana w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku. Rektor i Pani Prorektor zostali internowani. Był to jedyny przypadek internowania rektora i prorektora wyższej uczelni w Polsce.

Była aresztowana za „Solidarność” na wydziale. SB ustaliła dane na podstawie listy Komitetu Założycielskiego „Solidarności” na Wydziale Filologicznym. Ponieważ funkcjonariusze nie zastali Pani Profesor w akademiku na osiedlu Tysiąclecia w Katowicach, dali znać grupie operacyjnej w Krakowie i funkcjonariusze udali się do stałego miejsca Jej zamieszkania.

O pobycie w więzieniu w Katowicach Pan Profesor wspominała: …zupełnie nieistotny jest brak wolności fizycznej. O wiele ważniejsza, prawdziwie człowiekowi właściwa jest wolność duchowa. Tu, w zamknięciu kilkumetrowej celi, intensywnie doświadcza się tej wolności w zetknięciu właśnie z próbą zniewolenia i w przeżywaniu wolnej, w pełni wolnej odpowiedzialności za los drugiego człowieka.

Dowodów tej odpowiedzialności za drugiego człowieka i niezwykłej serdeczności Pani Profesor doznali wszyscy uwięzieni. Codziennie rano: zgrzyt klucza, błysk światła, cela się otwiera, wstawać, koce „w kostkę”, dzień się zaczyna. Pamiętać: nowy zadany dzień. I mogę mu nadać dowolny kształt moralny.

Irena Bajerowa opowiadała o swoim pobycie w więzieniu Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach przy ul. Lompy. Siedząc w celi więziennej wraz ze swoją internowaną studentką, przerabiała materiał z gramatyki historycznej języka polskiego. We wspomnieniach dała wyraz odczuciom i przemyśleniom z tego okresu: Dopiero tu rozumiesz, że jesteśmy wszyscy sobie zadani i możemy to zadanie rozwiązać albo dobrze, albo źle. Zadana jest każda chwila, każdy gest i słowo, zwłaszcza tu, gdzie są one bezpośrednio odbierane i od razu oddziaływają. Więc muszę ścierpieć moją zbytnią ruchliwość. Może za dużo mówię? Ale Teresę trzeba rozruszać, bo coś zanadto się zamyśla… Z Kasią trzeba podyskutować o wrogości i cierpliwości… Ale czy ja dobrze robię? Wszystko jest nieobojętne, wszystko stwarza określoną atmosferę celi, w której może nam być lepiej lub gorzej. A ja jestem za to współodpowiedzialna.

Pani Profesor zapisała nazwiska internowanych i przez lata przechowywała notatki, żeby uzupełnić później historię „Solidarności” Uniwersytetu Śląskiego. Pomogła nam wzbogacić o ważne informacje artykuły rocznicowe zamieszczane w „Gazecie Uniwersyteckiej UŚ”: W każdym razie dobrze się stało, że w „Gazecie Uniwersyteckiej” przypomnieliście Państwo o tamtych sprawach, o tamtych ludziach, których obecni związkowcy są spadkobiercami i winni pielęgnować tradycje i tamte postawy.

Stan wojenny wywołał apatię i załamanie wielu członków „Solidarności”. Nie bardzo wiedzieli, co ze sobą robić. I wtedy Prof. Irena Bajerowa, która po powrocie z internowania pojawiła się w akademiku na Mieszka I, zaproponowała grupie znanych sobie lokatorów domu akademickiego, by się spotykać co jakiś czas i prowadzić dyskusje na ważne tematy. Propozycję przyjęto z radością i raz w tygodniu w pokoju Pani Profesor na 9. piętrze akademika zbierało się grono osób, do którego należeli: Urszula Burzywoda, Antoni Barciak, Tadeusz Miczka, Krystyna Urban, Stefan Zabierowski i inni. Tematem tych spotkań były najczęściej poglądy myślicieli, którzy argumentami rozumu ukazywali zło komunistycznego totalitaryzmu. To „seminarium” odegrało znaczącą rolę w biografiach uczestników, a przede wszystkim pozwoliło przezwyciężyć apatię i przygnębienie. Pani Profesor pomogła wszystkim sprostać trudnej próbie. Należy podkreślić, że nie tylko starała się wyrwać z apatii, ale organizowała także pomoc finansową osobom represjonowanym i zwolnionym z pracy.

W wypowiedziach Pani Profesor Ireny Bajerowej znajdujemy wiele ważnych refleksji na temat wyznawanego przez Nią systemu wartości: Rodzina, praca, odpowiedzialność, wolność to wartości powszechnie znane i uznane – o tym się wie. Tak, ale co innego wiedzieć, tylko wiedzieć, co innego doświadczyć i przeżyć akceptację tych wartości w warunkach, w których one dają wręcz biologiczną siłę przetrwania. W zwykłych warunkach blask tych wartości zaćmiony jest i rozproszony w chaosie przepełnionej codziennością rzeczywistości. I dopiero w sytuacji granicznej, w zagrożeniu bytu i ogołoceniu z nadmiaru rzeczy i spraw powszednich można dostrzec ten blask, wyznaczający sens życia.

Chyba to właśnie jest „światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi”. Niestety, z biegiem lat spowija nas zasłona oddzielająca od tamtych promieni. Można próbować obejść się bez nich. Ale ciemność nie może tej światłości ogarnąć, a nawet wbrew woli tych, którzy by chcieli na zawsze ją zagasić, ona z najgłębszej ciemności najmocniej rozbłyśnie i pozwoli dojrzeć To, czemu człowiek ma służyć.

Odzyskanie wolności w 1989 roku, początek transformacji ustrojowej w Polsce skłaniały również do pytań o przyszłość „Solidarności”. Wielu ludzi przeżywało wahania i rozterki, wyrażało wątpliwości na temat sensu istnienia związku zawodowego, który łączyłby tak różne grupy pracownicze na uczelni. Stanowisko Pani Profesor było, jak zawsze, nacechowane myśleniem o wspólnym dobru środowiska akademickiego, odrzucające partykularyzm i egoizm: Pracujemy w jednym zakładzie pracy. Zawsze są wspólne interesy. Oczywiście są sprawy interesujące tylko niektóre grupy pracowników. Może trzeba utworzyć sekcje i pracować zarówno w sekcjach, jak i w jakiejś strukturze ogólnej, łączącej te sekcje.

Cele są te same: lepiej, sprawiedliwiej, mądrzej urządzać wszystko. Na szczęście uwolniliśmy się od zależności od celów polityczno- partyjnych... Powinniśmy być nastawieni więcej na budowanie dobra... Na przykład można by obmyślić żywszą współpracę z organizacjami studenckimi... Jeśli już studenci nie mogą należeć do „Solidarności”, to niech przynajmniej przychodzą na nasze zebrania, niech tworzą się wspólne inicjatywy.

Po przejściu na emeryturę Pani Profesor nadal utrzymywała żywy kontakt z uniwersytecką „Solidarnością”, uczestniczyła w spotkaniach związkowych, z przejęciem mówiła o zadaniach ważnych dla środowiska akademickiego, zachęcała do działalności na rzecz dobra wspólnego. Kiedy nie mogła przyjechać, pisała ciepłe i życzliwe listy, które stanowią cenną pamiątkę.

Pani Profesor Irena Bajerowa była wzorem prawego człowieka i wybitnego nauczyciela akademickiego.

Autorzy: Ewa Żurawska