Wielu polskich i niemieckich badaczy podczas konferencji podejmowało problemy związane z instytucjonalnym, cywilnoprawnym wymiarem eksterminacyjnej polityki narodowosocjalistycznych Niemiec. Organizatorami konferencji byli: Oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach, Fundacja Miejsc Pamięci Saksonii-Anhaltu i Fundacja Saskich Miejsc Pamięci. W gronie współorganizatorów i partnerów znalazły się m.in. Uniwersytet Śląski oraz Instytut Badań Regionalnych Biblioteki Śląskiej w Katowicach, kierowany przez prof. zw. dr. hab. Ryszarda Kaczmarka, kierownika Zakładu Archiwistyki i Historii Śląska w Instytucie Historii UŚ.
W wykładzie inauguracyjnym prof. zw. dr hab. Ryszard Kaczmarek zwrócił uwagę na konieczność refleksji nad tym, co nazywamy zbrodniami III Rzeszy. W historiografii polskiej punkt ciężkości, co zrozumiałe, położony jest na wydarzenia z okresu II wojny światowej, ale z punktu widzenia Niemiec przy omawianiu tego tematu należy sięgnąć do 1933 roku oraz takich relatywnie rzadko wzmiankowanych zagadnień, jak program przymusowej eutanazji ludzi niedorozwiniętych umysłowo i przewlekle chorych psychicznie. Co więcej, wewnątrzniemiecka dyskusja dotyczy nie tylko istoty zbrodni, ale dziedzictwa całej historii Niemiec, z którym trzeba się zmierzyć. Zwracając uwagę, że jest to niezwykle obszerna, trudna do całościowej analizy materia, prelegent podsunął kilka tropów, którymi w rozważaniach warto podążyć. Szczególnie ważne wydaje się podkreślenie, że jest to problematyka istotna nie tylko w kontekście historycznym, ale również współczesnym.
Z jednej strony, uniwersalizując to zagadnienie, należy dostrzec, że badania nad zbrodniami III Rzeszy powinny służyć również temu, by skuteczniej zapobiegać podobnym tragicznym zdarzeniom w dzisiejszym świecie. Po wtóre, wielu byłych zbrodniarzy wciąż żyje i trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy w dalszym ciągu prowadzić wobec nich postępowanie, bez względu na wiek lub stan zdrowia? W dalszym ciągu na jaw wychodzą także fakty związane z co najmniej nieetycznym postępowaniem niemieckich koncernów przemysłowych, które w czasie wojny stawały się beneficjentami hitlerowskich zbrodni. W ostatnim czasie ukazała się książka niemieckich historyków na temat wojennej karty firmy Dr. Oetker, którym badania, co warto podkreślić, zlecił jej szef. Autorzy udowodnili, że byli właściciele koncernu przejmowali mienie pozostawione przez Żydów wysyłanych do obozów zagłady, sami wzbogacali się na pracy robotników przymusowych, a po wojnie zatrudniali w firmie byłych nazistów, w tym miedzy innymi syna byłego ministra spraw zagranicznych Rzeszy Joachima von Ribbentropa. W trakcie rządów nazistowskich zwracała zaś uwagę relatywnie niewielka – w porównaniu do ZSRR – liczebność sił bezpieczeństwa Rzeszy, której powodem była zapewne skłonność społeczeństwa do współpracy.
Te i podobne przykłady przyczyniają się do redefinicji odpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy. Odchodzi się od posługiwania się kategorią wyłącznie sprawstwa bezpośredniego, uznając że każdy Niemiec był w jakimś stopniu zaangażowany w system, który przyniósł tragiczne skutki. W analizie tych ostatnich mniejszy nacisk – co nie może dziwić – położony jest na straty polskie w stosunku do ofiar Holokaustu. Należy jednakowoż dbać o to, by również problem Polaków skazanych na śmierć wskutek postanowień niemieckiego sądownictwa doczekał się w debacie publicznej godnego miejsca.
System prawny III Rzeszy był sam w sobie surowy dla narodów podbitych, w tym Polaków – karano śmiercią między innymi za kontakty o charakterze seksualnym z Niemcami – a przecież jego postanowienia były wielokroć naginane. W trakcie śledztw część oskarżonych była tak wycieńczona, że nie udawało im się doczekać samej rozprawy. Nawet jeśli nie było obciążających dowodów, to i tak z reguły trafiali do obozów, w których rzadko dane im było przeżyć. Nie brakowało usłużnych wobec władzy przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, a tam, gdzie prokuratorzy nie zachowywali właściwej narodowosocjalistycznej czujności, wkraczało Gestapo. Masowe wyroki za udział w ruchu oporu wykonywane poprzez zgilotynowanie miały pokazać, jak silne jest zagrożenie dla nowego niemieckiego ładu. Ofiary uśmiercone w katowickim więzieniu chowano na cmentarzu w Bogucicach, gdzie później swoje miejsce znaleźli również żołnierze wyklęci. Być może prace ekshumacyjne w tej nekropolii pozwoliłby na wyjaśnienie białych plam historii najnowszej w naszym regionie.
Wystąpienia zaprezentowane podczas konferencji udowodniły, jak potrzebne jest poszukiwanie nowych kierunków badań na wzmiankowanym obszarze i kolegialna polsko-niemiecka refleksja nad najbardziej dramatycznymi wydarzeniami wspólnej historii.