Jest jedną z najbardziej zasłużonych i znanych postaci na emigracji. Obraz jej działalności publicystycznej i redaktorskiej wyznaczyły niezliczone numery londyńskich "Wiadomości" - głównego (poza paryską "Kulturą") powojennego pisma polskiego na Zachodzie. Ale też zdolność przyciągania i literackiej opieki nad tymi, dla których szansa publikowania była często jedyną możliwością przetrwania na emigracji.
Kossowska - podobnie jak Jerzy Giedroyc - dziennikarskie szlify zdobywała jeszcze przed wojną. Urodzona 23 września 1909 roku we Lwowie, praktykę dziennikarską odbywała w znanym kobiecym piśmie "Bluszcz", współpracowała także z innymi pismami ("Wieczór Warszawski", "ABC"), jako sprawozdawca spraw sądowych i reporter. Była stałym współpracownikiem endeckiego pisma "Prosto z mostu", kierowanego przez Stanisława Piaseckiego. Pod panieńskim nazwiskiem "Szurlejówna" (jej ojcem był znany adwokat Stanisław Szurlej, m.in. obrońca w procesie brzeskim) publikowała tam m.in. rozmowy z pisarzami i twórcami kultury (Karol Szymanowski, Zofia Nałkowska, Piotr Perkowski, Maria Kunmcewiczowa), czy recenzje książek. Niezależnie od profilu i linii pisma, wyraźnej rywalizacji ze "skamandryckim" pismem Mieczysława Grydzewskiego - "Wiadomościami Literackimi", w piśmie Piaseckiego publikowali nie tylko ci, którzy do "Wiadomości" dostać się nie mogli, ale też młodzi publicyści, których talent miał się dopiero ujawnić, czy rozwinąć (m.in. Jerzy Andrzejewski, K.I. Gałczyński, Bolesław Miciński, Czesław Straszewicz, Wojciech Wasiutyński). Faktem jest, że pismo Piaseckiego nie stroniło od polityki i w miarę upływu czasu coraz bardziej radykalizowało się poglądowo, głosząc poglądy bliskie partiom narodowym i nacjonalistycznym, atakując środowiska liberalno - lewicowe, czy kręgi kulturalno - literackie, zbliżone np. do grupy literackiej Skamander. W przypadku Kossowskiej o publikacjach w "Prosto z mostu" zdecydował przypadek - właśnie w domu jej ojca dyskutowano o mającym powstać nowym piśmie. Ona sama czytywała raczej "Wiadomości Literackie" i już z tego powodu swoista rywalizacja obu tygodników była trudna do zaakceptowania ("Te dwa pisma to na pewno nie były odrębne światy, ale nie mogę powiedzieć, że wrogie wobec siebie. Mnie zresztą interesowała wyłącznie literatura" - powie Kossowska po latach, w rozmowie dla "Nowych Książek"). Tak, czy inaczej, teksty "Szurlejówny" nie były zaangażowane politycznie, dotyczyły przecież w większości spraw kultury. Część z nich już wtedy zyskiwała uznanie - m.in. opublikowany w 1935 roku reportaż Dwa Wilna, dostrzegł Stanisław Cat - Mackiewicz, przedrukowując tekst w wileńskim "Słowie", w cyklu "Najlepsze artykuły tygodnia w prasie polskiej".
Książka poświęcona Stefanii Kossowskiej (Wyd. Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1999) |
Przed wojną wyjeżdża jeszcze na krótko do Rzymu jako korespondent prasowy. Na Sycylii poznaje swego późniejszego męża Adama Kossowskiego, znanego później malarza, a wówczas asystenta ASP w Warszawie Z Włoch pisze m.in. teksty dotyczące Asyża i włoskich kościołów, ale też sugestywny (i z dystansem) opis wizyty Adolfa Hitlera.
Po wybuchu wojny Kossowska przedostaje się z rodzicami - przedz Rumunię - na Zachód , pracuje w Ministerstwie Informacji i Dokumentacji Rządu RP na Wychodźstwie, jako referent do spraw literackich. Współpracuje z pismami polskimi wychodzącymi za granicą. W 1940 roku, najpierw w Paryżu, potem w Londynie ukazuje się pismo "Wiadomości Polskie, polityczne i literackie", będące formalnie kontynuacją przedwojennych "Wiadomości Literackich" (redaktorem naczelnym pisma był pisarz Zygmunt Nowakowski, faktycznie jednak kierował nim M. Grydzewski). Rząd Polski wydaje z kolei pismo "Dziennik Polski", połączone później z "Dzienikiem Żołnierza". Dla wielu pisarzy, którzy po wybuchu wojny znajdują się na Zachodzie, pisma te stają się miejscem publikacji, ale też kontaktem z językiem polskim i utraconą kulturą.
TD> | TD> |
Po wojnie Kossowska pozostaje na emigracji w Londynie. Współpracuje z Sekcją Polską BBC, jest także urzędniczką Polish University College - uczelni prowadzącej wykłady dla tych żołnierzy, którzy po wybuchu wojny musieli przerwać naukę. Z kolei jej stała współpraca z londyńskimi "Wiadomościami" zaczyna się w roku 1953.
Londyńskie pismo stało się po wojnie jedną z głównych trybun polskiego wychodźstwa. Zamieszczało wiele materiałów wspomnieniowych, z czasu wojny, czy jeszcze wcześniejszych - z okresu Dwudziestolecia Międzywojennego. Owa skłonność do retrospekcji i negacja pojałtańskiej rzeczywistości politycznej określały wyraźnie linię i spojrzenie tygodnika, odróżniającego się wyraźnie od paryskiej "Kultury" - drugiego najważniejszego pisma Emigracji, ukierunkowanego jednakże na sprawy bieżące, akceptujące nieuchronność zmian politycznych, społecznych i kulturalnych.
Kossowska przez wiele lat prowadziła w "Wiadomościach" rubrykę "W Londynie" (pod pseudonimem Big Ben), zajmując się problemami środowiska emigracyjnego, choć głównie opisując (w malowniczy i ciekawy sposób), znane jej z codziennego życia miasto nad Tamizą. Zapiski Kossowskiej, będące krótkimi impresjami reportażowymi, pokazywały miasto od strony architektonicznej i urbanistycznej, nawiązywały do historii Londynu - jego zwyczajów i ludzi, którzy odcisnęli na nim swe piętno.
TD> |
Stefania Kossowska z Mieczysławem Grydzewskim, Kornwalia 1950 r. |
TD> |
Z Jerzym Kosińskim w redakcji "Wiadomości" (1975 r.) |
W 1954 roku otrzymuje nagrodę nowo powstałej rozgłośni - Radia Wolna Europa, za "List do kraju", tłumaczący decyzję o pozostaniu na emigracji - to początek jej wieloletniej współpracy z RWE. Jednak pasją życia stały się dla niej "Wiadomości" - redagowane podczas choroby Grydzewskiego wespół z Michałem Chmielowcem (od stycznia 1969 r.), a potem - od 1973 roku - już samodzielnie, po śmierci Chmielowca - następcy Grydzewskiego. Wchodzi w skład jury "Nagrody "Wiadomości"" - cyklicznego wyróżnienia, przyznawanego corocznie od 1959 aż do 1991 roku (10 lat po zaprzestaniu ukazywania się pisma!) za najlepszą polską książkę wydaną na emigracji (pierwszym laureatem został Marek Hłasko za książkę pt.: Cmentarze, opublikowaną przez Giedroycia - nie było tu więc, jak się zdaje, podziałów wynikających np. z różnic politycznych, charakterystycznych dla poszczególnych ośrodków emigracyjnych). Historię tej jednej z najważniejszych nagród literackich na emigracji opisano m.in. w zredagowanej przez Kossowską książce Od Herberta do Herberta. O nagrodzie "Wiadomości" (wyd. Londyn 1993), znakomicie dokumentującej powojenne życie kulturalno - literackie na Obczyźnie.
TD> |
Zebranie jury nagrody "Wiadomości" (1977 r.): Jan Badeni, Edward Raczyński, Stefania Kossowska |
TD> |
Z Janem Kottem, Londyn 1983 r. |
W latach 70-tych, gdy Kossowska objęła funkcję redaktora naczelnego "Wiadomości", część emigracji "wojennej" już nie żyła, a nowa fala uchodźcza (np. po 1968 roku) miewała już często inne spojrzenie na kwestie własnego światopoglądu. "Pokolenie "nieprzejednanych" ulegało prawom biologii, nie poddając konsekwentnie jakiejkolwiek weryfikacji swego systemu poglądów. Determinację tę można jednak zrozumieć. Skonstruowany w 1945 roku program będący reakcją na finał wojny uznawany był nadal za obowiązujący, nadal bowiem utrzymywał się w Europie system polityczny, przeciwko któremu program ów stworzono" - pisał Rafał Habielski w swojej książce poświęconej "Wiadomościom" i emigracji "londyńskiej". Faktem jest, że "Wiadomości" w swym ostatnim okresie nie miały już tylu autorów co dawniej, zmienili się również adresaci pisma. W 1981 roku Kossowska podjęła decyzję o jego zamknięciu. "[...] Istniało jeszcze trochę ludzi z przedwojennego pokolenia, którzy podjęli się je ["Wiadomości". M.K.] dalej prowadzić zgodnie z ich tradycją. Dziś zabrakło młodszych, którzy chcieliby i mogli podjąć tę pracę i odpowiedzialność". - pisała Kossowska w tekście odredakcyjnym. Archiwum pisma przekazała w całości (w 1994 roku) Archiwum Emigracji, istniejącym przy uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Stefania Kossowska - portret Feliksa Topolskiego |
W "Wiadomościach", poza wspomnianym już cyklem Kossowskiej znajdziemy też jej opowiadania, recenzje, czy reportaże podróżne. Z tych materiałów powstają później książki: Mieszkam w Londynie (PFK, Londyn 1964, wznowienie: Londyn 1994), później także Jak cię widzę, tak cię piszę (1973), gdzie znalazły się m.in.. szkice o poznanym w dzieciństwie Kornelu Makuszyńskim - przyjacielu domu autorki, Witoldzie Gombrowiczu, ale i gen. Andersie, czy Winstonie Churchillu. Kossowska w szczególny i niepowtarzalny sposób sportretowała sylwetki wybitnych postaci emigracji - przez wiele lat publikując teksty nie tylko w "Wiadomościach", ale też w londyńskim "Tygodniu" i "Dzienniku Polskim", czy (później) w "Pulsie", czy paryskiej "Kulturze". Po latach, już w Polsce, ukazały się dwa wybory tych publikacji: Galeria przodków (Biblioteka "Więzi", Warszawa 1991) i Przyjaciele i znajomi (Biblioteka Uniwersytecka, UMK, Toruń 1998). "Nie wszyscy, których życie bywało mądre, piękne, ciekawe, mieli głośne nazwiska i miejsce w Historii i często pamięć o nich ginie gdy odchodzą ich współcześni. I tylko oni mogą ich w tej pamięci zatrzymać" - napisała Kossowska w swej ostatniej wydanej książce, w której znalazły się m.in. teksty poświęcone Jerzemu Giedroyciowi, Marii Danilewicz Zielińskiej, Józefowi Łobodowskiemu, Edwardowi Raczyńskiemu, czy Marii Adeli Żeleńskiej.
Te właśnie słowa stosunkowo dokładnie oddają chyba pogląd Kossowskiej na powinności emigranta "piszącego". Praca i ocalanie kultury polskiej - zarówno kiedyś, w momencie największej aktywności emigranckiej, jak i potem - kiedy Polska stała się znowu państwem niezależnym, kiedy większość dawnej emigracji już nie żyje. Ale - co ważne - Kossowska nie buduje tamtej, zapamiętanej rzeczywistości łatwych laurek, nie idealizuje środowiska, w którym żyła i pracowała.
Stara się oddać sprawiedliwość każdemu, niezależnie od jego miejsca i usytuowania w emigracyjnej diasporze. Jak trafnie zauważyła Anna Frajlich, "spośród wielkich redaktorów powojennego czasopiśmiennictwa emigracyjnego jedynie Stefania Kossowska jest osobą piszącą. Jej styl lekki, ale znaczący uwydatnia wyrobione nie tylko pióro, ale smak i poglądy, których autorka nigdy nie lękała się wyrazić, nawet, jeżeli przeczyły literackim modom".
MARIUSZ KUBIK
kmarius@poczta.onet.pl
http://free.art.pl/mkubik
Przy pisaniu tekstu korzystano m.in. z książki pt.: Pani Stefa (Londyn 1999), stamtąd pochodzi również część publikowanych fotografii.
OPINIE:
Kto zna Stefanię Kossowską, ostatnią redaktorkę "Wiadomości" londyńskich i autorkę kilku książek publicystycznych, kto miał okazję z niż porozmawiać albo dostąpił przywileju pojawiania się osobiście w redakcji "Wiadomości" z artykułem, ten wie, że "wielka dama emigracji" nigdy nie mówi źle o ludziach. Zawsze natomiast wyrażała się z niechęcią o długich artykułach i "mowie peerelowskiej". Nie szczędziła wtedy czerwonego ołówka i uszczypliwych uwag na temat "wymądrzania się". Nigdy nie ufa teoriom, za którymi nie można dostrzec człowieka. [...]
Dla Stefanii Kossowskiej ważne jest pojęcie stylu. Zawsze o niego dba w kontaktach z ludźmi. I wielu ma jej wiele do zawdzięczenia. Zawsze wspaniałomyślna, nie zdarzyło się, żeby nie odpowiedziała na list debiutanta. Pochylona nad tekstem z czerwonym ołówkiem w ręce, powtarza "pisz, pisz, pisz". I wierzy, że człowiek rośnie od blasku, nie od mroku. Zawsze potrafi dostrzec w ludziach światło. [...]
JANINA CUNNELLY: "Tracić a dawać". O wspomnieniach Stefanii Kossowskiej. "Tygodnik Powszechny", 6.09.1998 r.
Wiele lat temu zapytałam Stefanię Kossowską, jakich rad udzieliłaby nowym pismom literackim. Odpowiedziała wówczas: "Żeby się nie zamykały w kręgu własnych ludzi, własnej grupy i własnych zagadnień (...) żeby nie uważały, że literatura polska się od nich zaczyna, żeby tylko umiały nawiązywać do tego co było, żeby rozumiały, że kultura polega na ciągłości". W tej wypowiedzi są dwa kluczowe pojęcia: krąg własny i ciągłość. Odnoszą się nie tylko do redagowania pism. [...]
MAJA ELŻBIETA CYBULSKA: Romans. [w: Pani Stefa, Londyn 1999, str. 152]
Emigracyjnym debiutem Stefanii Kossowskiej były drukowane w "Wiadomościach Polskich" w czasie wojny opowiadania satyryczne (Pływak, Mrówka, Egoista, Sidła), zwracające uwagę ostrością obserwacji i umiejętnością wczesnego rozpoznawania schorzeń emigracyjnych. Historykowi emigracji powiedzą one więcej o atmosferze urzędów londyńskich od zwałów dokumentów. [...]
MARIA DANILEWICZ ZIELIŃSKA: Szkice o literaturze emigracyjnej, Wrocław 1992, str. 235