W drodze do prawdy

Inauguracja w katedrze

We wtorek 13 października w katowickiej Katedrze p.w.Chrystusa Króla po raz dwunasty odbyła się uroczysta inauguracja Duszpasterstwa Akademickiego. Przybyli na nią nauczyciele i studenci wszystkich katowickich uczelni. Punktualnie o godz. 18.00 z ośrodka DA w procesyjnym orszaku wkroczyły do katedry poczty sztandarowe uczelni a za nimi profesorowie i nauczyciele akademiccy. Wśród nich zobaczyliśmy marszałka Senatu prof. Augusta Chełkowskiego oraz kilku rektorów i prorektorów. Po powitaniu przybyłych przez diecezjalnego duszpasterza akademickiego ks. Stanisława Puchałę rozpoczęła się msza święta sprawowana przez metropolitę katowickiego abpa Damiana Zimonia w koncelebrze z księżmi-nauczycielami i duszpasterzami akademickimi. Tradycyjne na taką okoliczność Gaude Mater Polonia i Gaudeamus igitur oraz chóralną oprawę liturgii wykonali klerycy Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego. Na zakończenie uroczystości krótkie przemówienie wygłosił profesor Leon Tyszkiewicz z naszej uczelni.

Publikujemy homilię, którą w czasie mszy św. inauguracyjnej wygłosił abp Damian Zimoń.

W DRODZE DO PRAWDY

Homilia wygłoszona przez metropolitę katowickiego abp Damiana Zimonia 13. X. 1992 roku

podczas mszy św. na inaugurację roku akademickiego

Zgromadzili się pracownicy naukowi i studenci, mistrzowie i adepci, których łączy dążenie do prawdy; poszukiwacze prawdy. Bazując na dorobku ludzkości drążą dalej, głębiej, nawiązując do uzyskanych odpowiedzi stawiają kolejno pytania, są "w drodze do prawdy", znajdują i wciąż szukają. Prawda poszukiwana na uniwersytetach, w akademiach, to odpowiedź na pytanie, "jak to jest": z człowiekiem, z życiem społecznym, w przyrodzie, w świecie, jak było w przeszłości. To prawda filozoficzna, "adaequatio rei et intellectus".

Poszukiwaczy takiej prawdy dziś tu obecnych łączy jeszcze inne poszukiwanie: prawdy religijnej, tzn. prawdy, która wyzwala człowieka, przynosi mu zbawienie, prawdy, którą ostatecznie jest Bóg. Podobnie jak poszukiwanie prawdy filozoficznej, tak i to poszukiwanie opiera się na tym, co już wiemy: wierzymy, zostaliśmy wprowadzeni w tajemnice, ale wciąż szukamy, by wejść głębiej w prawdę religijną, dojść do większego wyzwolenia, zbliżyć się do Boga.

Dyskwalifikowałby sam siebie uczony twierdząc, że już posiadł (w swojej dziedzinie) wszelką prawdę (student jest ex definitione tym, który "dopiero studiuje"). Kompromitowałby się wierzący, prezentujący się jako posiadający prawdę religijną. Przykłady świętych dowodzą, że im ktoś bliższy Boga tym pokorniejszy, zdający sobie sprawę z dystansu, jaki ma przebyć. Przyznajmy, że dziś w Polsce prawdzie o Bogu szkodzą czasem ci, co to pod szyldem katolickim występują z drażniącą pewnością siebie. Mylą prawdę filozoficzną, przyrodniczą z religijną. Nawet ta pierwsza nie zwalnia od stawiania pytań (przeciwnie, im większa wiedza, tym więcej pytań!. A cóż dopiero prawda religijna, wymagająca ciągłego wgłębiania się w tajemnice. Tych prawd nie wolno mylić, zamieniać, należy je integrować. Pozwalam sobie zwrócić uwagę na dwa - pilne, jak sądzę - zadania uczonych:

1. właśnie integracja prawdy w życiową całość. Człowiek jest osobą, gdy żyje prawdą. Ona angażuje człowieka, bo otwiera przed nim przestrzenie dalszych badań - gdy chodzi o naukową prawdę; odniesienia do własnego życia - gdy chodzi o religijną. Właśriie od tego zadania dyspensuje się posiadacz prawdy' on "już wie", "już nie musi" - dlatego traci autentyzm, działa odpychająco, jest arogancki.

2. Umacnianie przekonania o sensowności dziejów, życia, świata. Świat cierpi na brak nadziei. Uczony, student - katolik - mają egzystencjalną bazę: wiarę. W odniesieniu do prawdy religijnej daje im ona przekonanie, że znajdują się na dobrej drodze. W odniesieniu do naukowej daje im przekonanie o sensowności świata, dziejów, rzeczywistości badanej, która przecież kształtuje się pod rządami Boga. Chciałbym to szczególnie podkreślić jako zadanie elit. Bo ludzie tracą przekonanie o sensie (wolności, studiów, reformy gospodarczej...).

Autentyczne elity to ci, którzy szukają prawdy. Którzy szukając wytyczają nowe drogi, otwierają bramy, rozsupłują węzły, wnoszą nowe impulsy. Dowodzi tego historia nauki, kultury, historia społeczeństw i historia Kościoła. Elity tu zgromadzone mają w naszym społeczeństwie to ważne zadanie do spełnienia: budzić nadzieję. Nie przypadkowo ci, którzy występują dziś w Polsce jako posiadacze prawdy, gotowych recept, prostych rozwiązań, sieją tyle niepokoju, i w efekcie zniechęcają prostych, uczciwych ludzi ldo polityków, instytucji państwa, Kościoła!. Bo prawda podana bez pokory nie weryfikuje się. Rodzi podejrzenia o brak autentyzmu. Ludzie łakną prawdy, ale odpychają ich ci, co mniemają, że ją posiedli, bo tak się prezentując - wywyższają się nad innych, nie są skłonni dzielić ich losu. Jak długo znajdujemy się w stanie pielgrzymki ziemskiej, łączy ludzi poszukiwanie - wszyscy jesteśmy w drodze. W Polsce, Europie.

W Polsce, jakby moda na wyszydzanie elit. Za to bardzo dużo gotowych, prostych Iraczej prostackich! recept, rzekomych programów reklamowanych przez tych, którzy nie ponosząc odpowiedzialności pouczają drugich przywdziewając mentorskie togi.

A przecież jesteśmy społeczeństwem, które dzięki Opatrzności wyzwoliło się. Ani nasze myślenie ani postępowanie nie jest już centralnie sterowane. Bramy otwarte, drogi wolne trzeba szukać. Jesteśmy społeczeństwem szukającym...

Zresztą nie tylko my (w sensie: Polska). Szuka Europa, szuka świat.Hans-Dietrich Genscher wygłosił wykład, w którym pokazał, jak Europa po II wojnie światowej szukała dróg pokojowej, braterskiej egzystencji. Nie z gotowymi receptami, krok po kroku Iraczej kroczek po kroczku!. Szuka się: jak żyć w pokoju, jak rozwiązać problemy gospodarcze, jak chronić godność człowieka, jak ma żyć człowiek, by był sobą.

Ma być przede wszystkim otwarty. Genscher mówił o otwieraniu granic, roztapianiu bloków, nawiązywaniu kontaktów, wysłuchiwaniu racji - o otwartości na drugich. Nie rezygnacja z własnej tożsamości, ale szukanie i wydobywanie tego, co łączy. Powiedział na konferencji prasowej, że nie można być dziś dobrym Niemcem nie będąc Europejczykiem. Myślę, że też nie można dziś być dobrym Polakiem nie będąc Europejczykiem, więcej: nie czując się związany z całą rodziną ludzką /Jan XXIII: familia humana/, nie wczuwając się w problemy Serbów i Chorwatów, naszych sąsiadów ze Wschodu i Zachodu - Europa ojczyzn. Najbogatsze państwa wiedzą, że ich zgubą byłoby zamknięcie się, desinteressement dla problemów krajów ubogich. Wprost kierują się racjami ekonomicznymi, społecznymi - ostateczną racją jest to, że tworzymy jedną rodzinę ludzką, która jest w drodze... Jeśli dziś mówimy o ojczyźnie ojczyzn / a wiemy, że nie ma tu odwrotu/, to przede wszystkim trzeba strzec się stawiania granic i zasieków w naszej ojczyźnie: wyznaniowych, narodowych...

Uniwersytety były od początku przykładem integracji różnych nacji, stanów... poszukiwaczy zdążających z daleka, by słuchać, dyskutować... Niechby i dziś były takim przykładem Imimo różnic w poglądach politycznych, ideowychl, właśnie universitas studentium, wspólnota poszukiwaczy. Dziś już żadnego problemu nie rozwiąże się przy pomocy karabinów ani przez stawianie murów /Jan Paweł II/. Wobec przelewu krwi mogą wydawać się bezowocne ciągłe konferencje przy różnych stołach. A jednak nie ma innego wyjścia. Zaś wierzący wiedzą, że potrzeba też klęcznika. I oto teraz klęczymy przed ołtarzem Chrystusa Króla, który przyszedł nie po to, aby mu służono, ale aby służyć. I na początku nowego roku akademickiego chcemy prosić Ducha Świętego o łaski rzetelnego poszukiwania prawdy, z której rodzi się nadzieja.

Autorzy: Redakcja