Przed ponad rokiem "sprawozdawałem" na łamach pewnego tygodnika ważną, interesującą i doskonale merytorycznie przygotowaną konferencję na temat: "Filozofia prawa a tworzenie i stosowanie prawa", którą w murach naszej uczelni zorganizował katowicki ośrodek Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości. Konferencja odbywała się w czerwcu, w szczytowym momencie sesji egzaminacyjnej i tą właśnie okolicznością starałem się w swej relacji usprawiedliwić niskie, właściwie "zerowe" zainteresowanie konferencją ze strony przede wszystkim studentów i pracowników Wydziału Prawa i Administracji. Napisałem coś o niefortunnym wyborze terminu konferencji. I oto stało się, że ci sami organizatorzy przygotowali w terminie najlepszym z możliwych - 15-16 października - konferencję równie ważną, w równie wyśmienitej, najlepszej z możliwych obsadzie, równie porządnie przygotowaną na temat: "Sprawiedliwość, etyka, prawo - dylematy współczesne". I co? Nic. Zainteresowanie podobne jak przed rokiem. Na sali audytoryjnej Wydziału Nauk Społecznych poza autorami referatów i głosów w dyskusji oraz pewną liczbą sędziów i prokuratorów (prawda: to głównie z myślą o nich urządza się te konferencje) palców u obu rąk byłoby zbyt dużo dla policzenia studentów - prawników, politologów czy filozofów. To samo dotyczy pracowników naukowych.
Słyszy się w koło ubolewania nad zamieraniem życia naukowego bo brak pieniędzy na konferencje i sympozja. A gdy w ten głodny czas organizują nam pod bokiem prawdziwą ucztę to okazuje się żeśmy wcale nie głodni. Ale może to nie tak, może po prostu humaniści na naszym uniwersytecie mają ważniejsze i ciekawsze obszary edukacyjno - badawcze, przy których prawo, etyka, sprawiedliwość to marginalia?