PRACA NAUKOWA, CZYLI WSPOMNIENIA Z WAKACJI

Od dawna powszechnie wiadomo, ze koleje swietnie dawalyby sobie rade bez pasazerow, a telekomunikacja bez abonentow telefonicznych. Na uczelni administracja moglaby dzialac bez nauczycieli akademickich i studentow, a studenci ciesza sie z kazdej godziny rektorskiej, co dowodzi, ze uczeszczanie na zajecia odrywa ich od innych, wazniejszych zadan. Prawda jest, tez, ze dydaktyka odrywa kazdego uczonego od pracy naukowej, nic wiec dziwnego, ze wakacje witane sa z westchnieniem ulgi: narszcie bedzie mozna spokojnie popracowac. Tak bylo zapewne i podczas minionego lata. Co prawda upaly dokuczaly, ale za to mozna bylo spokojnie pomyslec "w zaciszu gabinetu". Dla zmotoryzowanych dodatkowa atrakcja byla mozliwosc znalezienia miejsca na parkingu przy ul. Uniwersyteckiej, od czego zdazyli sie odzwyczaic w ciagu roku akademickiego.

W czasie wakacji odbywaja sie tez konferencje i sympozja, na ktore mozna sie udac z czystym sumieniem, nie gnebiac sie zagadnieniem "odrobienia" wykladu na pierwszym roku, czy konsultacji z panna X., ktora zapragnela napisac prace magisterska /szkoda, ze ta chec pojawia sie dopiero na miesiac przed obrona/. Mozna wiec skupic swoje mysli na uczestnictwie w naukowej imprezie. Skupienie jest konieczne, bo impreza wymaga zazwyczaj wielu mistrzowskich posuniec. Zakladajac, ze chcemy dac swiatu do zrozumienia, iz bez naszego wystapienia bylby ubozszy, musimy opracowac szczegolowa taktyke. Niektorzy lekaja sie wystepu z odczytem juz pierwszego dnia i staraja sie wplynac na sekretarza konferencji, by ten "przesunal" ich gdzies dalej. Jest to jednak blad, bo "gdzies dalej" moze oznaczac ostatni dzien, a wtedy wiekszosc uczestnikow ma juz serdecznie dosyc wrazen i trzeba czegos naprawde epokowego, by ich zainteresowac. Pierwszego dnia wszyscy sluchaja uwaznie i biora udzial w dyskusjach. Poza tym po odczycie mozna spokojnie sluchac co maja do powiedzenia inni oraz brac udzial w tak zwanych nieformalnych dyskusjach, ktore czesto przeciagaja sie do poznej nocy, utrudniajac uzyskanie pelnej formy nastepnego dnia.

Na ogol organizatorzy nie przewiduja zbyt wiele czasu na prezentacje naszych cennych wynikow. Jedna z metod zaradzenia temu zlu jest przygotowanie kilkuset folii, ktore w blyskawicznym tempie zmienia sie na rzutniku podczas odczytu. Jest to sposob dobry w salach nieklimatyzowanych, bo zastepuje wentylator, ale poza uczuciem swiezosci, niewiele do sluchaczy dociera. Wytrawni prelegenci potrafia mowic takze poza regulaminowym czasem. Tak wiec odczyt jest kontynuowany w ramach dyskusji /nalezy zadbac o pytania dotyczace tego, o czym nie zdazylo sie powiedziec/, jego ciag dalszy jest prezentowany podczas sesji problemowych /w zasadzie poswieconych krotkim uwagom/, mozna wreszcie mowic o sobie zabierajac glos w dyskusji nad odczytem kogos zupelnie innego. W sumie tydzien sympozjum powinien wystarczyc na przedstawienie calkiem obszernej pracy.

Konferencje sa tez okazja do tzw. bezposrednich kontaktow z przodujacymi naukowcami innych osrodkow /jak sie to okreslalo w sprawozdaniach przed lat/. Poruszajac tematy "paranaukowe", rychlo sie przekonamy, ze miedzynarodowka uniwersytecka ma wszedzie podobne problemy: od braku pieniedzy poczynajac /choc moze brak ten wystepuje na innym poziomie niz u nas/, poprzez niezrozumienie w oczach administracji roznego szczebla, az do dydaktyki z jej niekonczacymi sie egzaminami. Poniewaz nic tak kojaco nie dziala, jak swiadomosc, ze inni tez maja klopoty, z ulga wracamy na wlasne podworko. Nadchodzi rok akademicki, a z nim swiadomosc, ze juz wkrotce ferie Bozego Narodzenia i znow bedzie mozna spokojnie popracowac.