Rozwój zrównoważony to zagadnienie współcześnie ujmowane w tak wielu znaczeniach, że nie sposób określić jedną, a do tego precyzyjną definicją. W odniesieniu do województwa śląskiego może znaczyć na przykład równomierny rozwój wszystkich jego części składowych, ale też taki, gdzie w sposób szczególny zajmujemy się jego największymi wyzwaniami. Tyle że w tym drugim przypadku nie musi to być w praktyce zbieżne z założeniami wspomnianej w jednym z poprzednich felietonów równowagi terytorialnej.
Jeśli przyjąć, że poważnym wyzwaniem jest likwidacja składowisk poprzemysłowych ze szczególnie toksycznym w Tarnowskich Górach na czele, to sił i środków skierowanych na ten problem nie będzie w wielu innych miejscach regionu. Zarówno w tych, w których takie problemy występują w mniejszej skali, jak i tych, gdzie praktycznie nie występują. Ponieważ jednak region to zawsze składowa sumy policzalnej liczby jednostek osadniczych i płacących podatki ich mieszkańców – takie podejście budzi wątpliwości. Nie zawsze też w takim przypadku skalę problemu zmniejsza fakt, że znacząca część tych środków pochodzi z zewnętrznych źródeł – rządowych czy unijnych.
Tym, co łączy w zasadzie wszystkie gminy i powiaty województwa śląskiego, jest bardziej ogólne spojrzenie na rozwój zrównoważony – pytamy tu o możliwości takich działań, w których zachowany zostanie zarówno dobrostan człowieka, jak i środowiska – biotycznego i abiotycznego. Wszechobecna antropopresja jest negatywna tylko w teorii. W praktyce paradoksalnie jest czymś oczekiwanym przez część społeczeństwa, nawet tego świadomego. Dowodem niech będzie przekształcanie podmiejskich terenów zielonych w obszary zabudowy jednorodzinnej czy gospodarczej. To zjawisko nie istnieje w zasadzie tylko tam, gdzie już zaistnieć nie może – nie ma dostępnych terenów zielonych możliwych do zabudowania. Paradoks całej sytuacji polega na tym, że w planach oraz strategiach gmin, miast i powiatów rozwój zrównoważony i oparty na nowych inwestycjach jest artykułowany w podobnych proporcjach. Przyglądając się efektom, można zauważyć coś, co określiłbym jako próby introdukcji rozwoju zrównoważonego tam, gdzie z jakichś powodów nie da się w ogóle wprowadzać rozwoju inwestycyjnego. Dowodem niech będzie chociażby powierzchnia terenów, na których mogłyby powstać lub być powiększone terytorialnie różne formy ochrony przyrody i krajobrazu, a które z tych czy innych względów nie zostały nią objęte. Nie tylko w województwie śląskim.
Paradoks współczesności regionu polega na tym, że wszystko to dzieje się teraz, kiedy populacja województwa kurczy się coraz bardziej. Wyjaśnieniem jest kryzys miasta zwartego, miasta gęsto zaludnionego, miasta wielofunkcyjnego. Duża część społeczeństwa chce mieć takie miasto blisko, ale niekoniecznie w nim mieszkać. Miasto 15-minutowe? Tak, ale najlepiej byłoby zamieszkać na jego krawędzi, gdzieś na 15. minucie. Godzimy wtedy przyjemne z pożytecznym. Tylko kto ma mieszkać – i czy w ogóle – w minutach 0–5? Najczęściej ci, co muszą, a nie chcą.
W rozwoju zrównoważonym na poziomie lokalnym często wskazuje się także na potrzebę harmonii człowieka i przyrody. I tu praktyka oraz potrzeby społeczne są różne. Mam bowiem przed oczami z jednej strony nowe osiedle mieszkaniowe zbudowane na pogórniczym brownfieldzie z interesująco urządzoną zieloną i błękitną infrastrukturą w sąsiedztwie jednego z dużych katowickich szpitali klinicznych. Z drugiej strony w sąsiednim mieście powstało bardzo podobne osiedle, ale wybudowane kosztem wartościowego ekosystemu, który został po prostu zabudowany. Wizualny efekt działań w obu przypadkach jest podobny. Koszty środowiskowe są jednak diametralnie różne. Podejście mieszkańców ma istotne znaczenie w społecznej akceptacji nieurządzonych terenów zielonych. Z badań, w których uczestniczyłem w ostatnich latach, wynika, że podobny udział ma ta część społeczeństwa, która zostawiłaby śródmiejskie lasy czy otoczenie zbiorników wodnych takimi, jakie są (a więc, ogólnie rzecz ujmując, pod rządami przyrody), oraz ci, którzy w większym lub mniejszym stopniu cywilizowaliby te miejsca. Jaki więc ma być tytułowy rozwój zrównoważony? Odpowiem w ten sposób: społecznie akceptowany. Tylko co to oznacza?…