Europejski Akt o Dostępności wymusza zmiany w wielu sektorach – od bankowości po e-commerce. Wciąż jednak wiele firm nie radzi sobie z podstawami dostępności cyfrowej. O przygotowaniu firm do wprowadzenia nowych przepisów, najczęściej popełnianych błędach podczas tworzenia stron internetowych i aplikacji, a także o tym, jak sztuczna inteligencja może nie tylko poprawić dostępność, ale też zrewolucjonizować technologie asystujące, opowiada Rafał Charłampowicz – tester, konsultant i instruktor zajmujący się zawodowo technologiami asystującymi i dostępnością cyfrową. Pracował m.in. na Uniwersytecie Gdańskim, w Amazon Development Center (Ivona Software) i Transition Technologies. Obecnie dzieli czas pomiędzy australijską firmę AccessibilityOz i Credit Agricole Bank Polska. Był gościem 8. Śląskiego Festiwalu Nauki.
W kwietniu 2019 roku ustanowiono Europejski Akt o Dostępności, którego celem jest zapewnienie dostępności produktów i usług dla użytkowników, niezależnie od poziomu ich sprawności. Dotychczas zapewnienie dostępności cyfrowej było wymagane przez podmioty publiczne, teraz jednak przepisy obejmą również sektor prywatny. Kraje członkowskie Unii Europejskiej mają czas do 28 czerwca 2025 roku na wdrożenie ustaw niezbędnych do wykonania dyrektywy. To właśnie tego dnia w naszym kraju wejdzie w życie tzw. Polski Akt o Dostępności. Jakie zmiany wprowadza ten dokument i czy firmy są przygotowane na nowe wymogi?
Ustawa dotyczy kilku sektorów. Są to usługi bankowe, telekomunikacja, transport, e-booki oraz e-commerce. Zgodnie z tą ustawą zarówno usługi, jak i produkty w ramach tych sektorów mają być dostępne dla osób z niepełnosprawnościami. Niestety regulacje dotyczą wyłącznie klientów indywidualnych, a nie biznesowych. Istnieje też sporo wyjątków w przypadku transportu – wyłączony został transport miejski, gminny i metropolitalny, czyli właśnie tam, gdzie problemy z dostępnością są najbardziej dotkliwe. W praktyce zostaje transport lotniczy i międzymiastowy transport kolejowy.
Na wprowadzenie nowych przepisów najlepiej przygotowany jest sektor bankowy, który już od dawna podejmował różne działania na rzecz dostępności. Sam od kilku lat pracuję dla jednego z banków, dlatego wiem, że sytuacja, choć nieidealna, jest tam najlepsza. Na średnim poziomie przygotowania jest telekomunikacja. Gorzej jest z innymi sektorami, np. e-commerce. Wciąż w wielu sklepach internetowych trudno zrobić zakupy. Nie najlepiej jest też w przypadku transportu, który do tej pory skupiał się bardziej na dostępności pojazdów, np. dla wózkowiczów, a nie na dostępie do informacji. Niewiele firm myślało też o dostępnych biletomatach. Najgorzej jest w branży e-booków, zwłaszcza w przypadku publikacji naukowych. Potrzeba sporo specjalistycznej wiedzy, żeby takie materiały były dostępne dla technologii asystujących.
Czy ustawa przewiduje jeszcze okres przejściowy, czy może zmiany powinny zostać wprowadzone natychmiast? Jakie kary przewidziane są za niedostosowanie się do przepisów?
Okresy przejściowe dotyczą produktów wprowadzonych do obrotu przed wejściem w życie ustawy oraz usług, które takie produkty wykorzystują. Większość usług cyfrowych nie wykorzystuje żadnych produktów w rozumieniu ustawy i te dla nowych klientów powinny być dostępne od 28 czerwca 2025 roku. Co ważne, od tego dnia każdy ma prawo się skarżyć i zgłaszać problemy; przygotowano do tego specjalne procedury. Nikt natomiast się nie łudzi, że wszystkie serwisy będą od razu dostępne, to zawsze jest proces. Do tego czasu firmy powinny rozwiązać najważniejsze problemy, inne rzeczy po prostu będą stopniowo naprawiane.
Co do kar, to w Polsce są one nieduże – do 10-krotności średniego wynagrodzenia w poprzednim roku, ale nie więcej niż 10% obrotu. Istnieją kraje, gdzie za brak dostępności można pójść do więzienia. Wysokie kary finansowe są na przykład w Niemczech. U nas najbardziej dotkliwą karą może być nałożenie zakazu wprowadzenia jakiegoś produktu na rynek.
Przejdźmy może do bardziej technicznych kwestii, czyli projektowania dostępnych stron internetowych i aplikacji mobilnych. Jakie są najczęstsze błędy popełniane w dostępności cyfrowej?
To długa lista. Przede wszystkim są to niepodpisane obrazki. Do każdej grafiki na stronie można przypisać tekst alternatywny, który nie jest widoczny w normalnych warunkach, natomiast widzi go czytnik ekranu (ang. screen reader) lub inna technologia asystująca wykorzystywana przez osoby z niepełnosprawnościami wzroku. Zapominamy, że niewidomi nie mogą zobaczyć tego, co znajduje się na obrazku.
W jaki sposób powinny być opisywane grafiki? Czy lepiej, żeby to był bardziej ogólny opis czy raczej szczegółowy?
Sam lubię szczegółowe opisy, ale to zależy od ilustracji i sytuacji, w jakiej została ona użyta. Patrząc na obrazek, trzeba się zastanowić, po co znajduje się on w danym miejscu, jaką treść chcemy przekazać użytkownikowi za pomocą tej grafiki. Na przykład jeżeli mamy przycisk ze słuchawką telefoniczną, który oznacza „Skontaktuj się z nami”, to oczywiście opis alternatywny nie powinien brzmieć „Słuchawka telefoniczna”. Powinniśmy podejść do tego praktycznie. Tekstem alternatywnym mogłoby być na przykład hasło: „Zadzwoń do nas”, „Skontaktuj się z nami” albo „Kontakt”. Natomiast w przypadku obrazka, który sam w sobie niesie jakąś treść i jest ważne, żeby użytkownik wiedział, co jest na tej grafice, trzeba go opisać. Co do długości, to oczywiście są różne szkoły, np. Facebook ostrzega, gdy opis jest za długi. Ja, jak wspominałem, wolę długie opisy.
Inne częste błędy to: niedostępne formularze, brak możliwości obsługi strony lub aplikacji za pomocą klawiatury, a także zbyt niski kontrast kolorów. Wiele osób uważa, że jeżeli damy przycisk „Zwiększ kontrast”, to rozwiążemy problem. Dobrze zaprojektowana strona nie wymaga takich narzędzi. Kontrast powinien być zgodny z wytycznymi WCAG (Web Content Accessibility Guidelines) opracowanymi przez organizację W3C (World Wide Web Consortium). Z dodatkowych błędów można wymienić brak audiodeskrypcji, czyli werbalnego opisu treści wizualnych oraz niewłaściwego oznaczania linków.
To często spotykany błąd: w tekście pojawiają się np. cztery linki i każdy z nich jest podpisany jako „Tutaj” lub „Zobacz więcej”. Osoby niewidome nie wiedzą, dokąd prowadzą te hiperłącza. Jakie dobre praktyki powinny stosować firmy, które tworzą strony internetowe lub aplikacje?
Dostępność należy uwzględnić już na etapie projektowania. Zaoszczędzi to nam późniejszej pracy związanej z dostosowaniem gotowego produktu. Powinno zatrudniać się osoby, które wiedzą, czym jest dostępność lub są chętne nauczyć się tego, dzięki czemu będą mogły programować dostępne narzędzia. Ważne jest też szkolenie testerów oraz angażowanie osób z niepełnosprawnościami, które na co dzień korzystają z technologii asystujących i mogą wykryć błędy niedostrzegane w standardowych testach. Często firmy organizują testy użyteczności (ang. user testing) i wśród testowych użytkowników nie ma osób z niepełnosprawnościami. Firma dowiaduje się, że ma problemy z dostępnością dopiero, gdy klienci zaczynają się skarżyć. Lepiej zapobiegać, niż potem poprawiać wszystkie błędy.
Czy dostępność cyfrowa jest trudna do wdrożenia?
To zależy od konkretnej strony czy aplikacji. Pewne rzeczy nie są trudne do wdrożenia i można je szybko wytłumaczyć np. deweloperom. Ale zdarzają się sytuacje, kiedy trzeba się trochę namęczyć, żeby znaleźć odpowiednie rozwiązanie. Można wyróżnić dwa podstawowe problemy. Pierwszy leży po stronie kodu danej strony internetowej czy aplikacji. Drugi jest związany z tym, jak działają technologie asystujące, a one potrafią się czasem bardzo różnie zachowywać. Niektóre czytniki ekranu lepiej coś interpretują, a inne gorzej, i nierzadko uzyskanie odpowiedniego, uniwersalnego efektu może zająć dużo czasu. Ostatnio miałem taką sytuację na swojej stronie. Jeden czytnik ekranu interpretował znacznik języka dla tekstu nagłówka, drugi natomiast niepotrzebnie rozszerzał go też na tekst alternatywny do obrazka, który był w innym języku. Dobrze to pokazuje, jak ważne jest testowanie różnych technologii asystujących i na różnych platformach.
Sztuczna inteligencja coraz bardziej się rozwija. Jakie rozwiązania oparte na AI już dzisiaj mogą realnie pomagać osobom niewidomym i słabowidzącym?
Sztuczna inteligencja robi obecnie rewolucję w technologiach asystujących, szczególnie dla niewidomych. Przede wszystkim pomaga w opisywaniu obrazów. Rozmawialiśmy wcześniej o tym, czy teksty alternatywne powinny być krótkie czy długie. Jeśli opis jest niewystarczający, to włączam w czytniku rozpoznawanie obrazu i dostaję o wiele dłuższy opis wygenerowany przez AI, który jest bardziej szczegółowy i dobrze oddaje rzeczywistość. Na przykład kiedyś opis mógł brzmieć: „Mężczyzna, okulary i broda”, a obecnie: „Mężczyzna z brodą i w okularach, ubrany w niebieską koszulę z drobnym wzorem. Stoi z założonymi rękami i spogląda w lewo, jakby coś go zaciekawiło lub nad czymś się zastanawiał. Tło jest jasne, jednolite”. Widzimy zatem różnicę jakościową.
Istnieją też narzędzia pozwalające rozpoznawać kadry z fi lmów, np. na YouTubie. Oprócz tego już od kilku lat na rynku można znaleźć inteligentne okulary, które początkowo miały tylko takie funkcje, jak rozpoznawanie tekstu oraz prostych obiektów. Teraz natomiast mogę dostać opis tego, co jest przede mną, np. pracy artystycznej w muzeum sztuki współczesnej. Deskrypcja jest rzeczywiście dobra, często lepsza, niż gdyby mi ten obiekt opisała jakaś przypadkowa osoba. Okularów można używać do wszystkiego – idąc ulicą, rozpoznaję rzeczy dookoła, dzięki czemu wiem, jak wygląda miasto. We Frankfurcie nad Menem co roku odbywają się targi technologii asystujących (SightCity), dla niewidomych i słabowidzących. Już rok temu właściwie trudno było znaleźć urządzenie, które nie miałoby zaimplementowanego np. ChatuGPT lub innej AI. Ciekawym rozwiązaniem jest biała laska, w której ChatGPT jest sprzężony z mechanizmami do wyszukiwania i komunikacją głosową, dzięki czemu możemy np. dowiedzieć się, ile czasu zajmie pokonanie danej drogi albo jak duży jest dany plac. Wiosną 2026 roku ma zostać wprowadzony na rynek robot przewodnik, który ma m.in. rozpoznawać obiekty. To jest naprawdę niesamowite.
Przyszłość technologii asystujących wygląda obiecująco. Rzeczy, które do tej pory były dużymi problemami, staną się mniej uciążliwe. Owszem, tracę czas na wygenerowanie opisów alternatywnych, ale nie jestem w tak beznadziejnej sytuacji jak kiedyś, gdy nie miałem żadnej metody sprawdzenia, co znajduje się na danym obrazku. Myślę, że w przyszłości technologia pomoże lepiej rozumieć strukturę skomplikowanych dokumentów oraz relację pomiędzy poszczególnymi elementami na stronach internetowych, czyli co z czym się łączy. Niedawno robiłem stronę i musiałem sprawdzać, czy obrazki nie nachodzą na teksty. Kiedyś musiałbym poprosić o pomoc kogoś widzącego. Teraz dzięki odpowiednim narzędziom jestem w stanie sam to zweryfi kować.
W grudniu 2024 roku był Pan gościem 8. Śląskiego Festiwalu Nauki. Jak ocenia Pan jego dostępność ?
Na wydarzeniu byłem z żoną, więc uniknąłem wielu problemów, które zwykle napotykam na takich imprezach. Poruszanie się w przestrzeni festiwalowej, gdzie znajduje się bardzo dużo osób, jest wymagające. Najlepiej, jeśli w takich sytuacjach ma się asystenta do pomocy. Nawet przyszłe roboty przewodnicy mogą mieć trudności w takim tłumie. Jeśli chodzi o stronę internetową festiwalu, na którą zaglądałem, to natknąłem się na pewne problemy dostępnościowe i nie wszystko było przejrzyste.
Przygotowanie dostępnej imprezy to spory wysiłek i koszt. Powinno zapewniać się m.in. tłumaczenie na język migowy, audiodeskrypcję oraz napisy na żywo, tak aby każdy, kto ma problemy ze słuchem, widział, co jest mówione, ponieważ nie wszyscy znają język migowy. Uważam, że dostępność jest fajna i warto się nią interesować. Trzeba jednak o niej myśleć całościowo jako o dostępności cyfrowej, architektonicznej i informacyjnej.
Dziękuję za rozmowę.