Co ma wspólnego gmach Centrum Informacji Naukowej i Biblioteki Akademickiej (CINiBA) z ikonicznymi, XVI-wiecznymi budowlami w Indiach: Czerwonym Fortem w Delhi i fortem w Agrze? Co łączy siedzibę Instytutu Nauk o Ziemi w Sosnowcu z pierwszą kolumną Zygmunta III Wazy w Warszawie? Odpowiedź brzmi: kamienie dekoracyjne, czyli skały.
„Fort” CINiBA
Betonowa skorupa CINiB-y obłożona jest niezwykle atrakcyjnym kamieniem elewacyjnym o handlowej nazwie piaskowiec Agra Red1, zdradzającej jego proweniencję. Jakieś 700, a może 800 milionów lat temu (dokładnie nie wiadomo) – w każdym razie w erze zwanej przez geologów neoproterozoikiem w miejscu znajdującym się dzisiaj w środkowo-północnych Indiach, na dnie płytkiego morza osadzały się drobne ziarenka kwarcu i jeszcze drobniejsze cząstki iłu. Osad przepojony czerwonym pigmentem tlenku żelaza (hematytu), z czasem scementowany krzemionką, zamienił się w twardy piaskowiec. Jego ciepła czerwona barwa o różnych odcieniach wydobywanych porami dnia w połączeniu z dużą wytrzymałością mechaniczną oraz odpornością na czynniki atmosferyczne uczyniły go pożądanym kamieniem budowlanym i dekoracyjnym, od setek lat wydobywanym w licznych kamieniołomach we wschodnim Radżastanie.
Tłumnie odwiedzany przez turystów Czerwony Fort w Delhi zbudowany w 1546 roku i fort w Agrze z 1573 roku są najsłynniejszymi budowlami spośród wielu wzniesionych w różnych częściach Indii z wykorzystaniem sędziwego piaskowca. Znajdziemy go w imponujących i zachwycających doskonałością architektonicznej formy świątyniach, grobowcach, budynkach rządowych (np. siedzibie prezydenta Indii) czy pomnikach, jak słynna Brama Indii w Nowym Delhi – 42-metrowej wysokości monumencie upamiętniającym indyjskich żołnierzy poległych w czasie I wojny światowej w służbie brytyjskiego imperium. Czerwone piaskowce zdobią elewacje budynków sąsiadujących z bodaj najsłynniejszą perłą architektury indyjskiej – marmurowym mauzoleum Tadź Mahal. Piaskowiec Agra Red wykorzystano do budowy czerwonego kampusu Uniwersytetu Pendżabu w Czandigarh – mieście zaprojektowanym w latach 50. XX wieku przez słynnego architekta Le Corbusiera. Od kiedy czerwony piaskowiec stał się indyjskim towarem eksportowym, można go spotkać w wielu miejscach świata. Szczęśliwie trafił także do nas.
Jest szereg dobrych powodów, aby odwiedzić CINiB-ę, a przy okazji przyjrzeć się z bliska piaskowcowym płytom. Nie są monotonnie jednorodne. Liczne przebarwienia i gradacje czerwieni są przejawem naturalnych procesów zachodzących w czasie powstawania piaskowca. Łupana powierzchnia płyt nadaje elewacji ciekawą, schodkową fakturę nawiązującą do pierwotnego warstwowania skały. Piaskowiec Agra Red, jak większość skał osadowych, jest warstwowany, co zobaczymy na przekroju poprzecznym płyt w postaci naprzemiennych bladoróżowych i czerwonych milimetrowych lamin o niewyraźnych, rozmytych granicach. Każda z warstewek odzwierciedla subtelne różnice w składzie mineralnym skamieniałego osadu i zachowuje „pamięć” o sedymentacji przed setkami milionów lat. Warstwowanie sprzyja łatwiejszemu odspajaniu skalnych płyt w kamieniołomie, lecz z tego samego powodu stanowi wyzwanie dla budowniczych. Nie do końca sprostano mu w czasie montażu elewacji gmachu CINiB-y. Powierzchnie warstewek są najsłabszymi elementami mechanicznej wytrzymałości piaskowcowej płyty. Niewłaściwie nawiercana ma tendencję do pękania zgodnie z powierzchniami warstwowania, a powstałe naprężenia rozładowują się również w kierunkach poprzecznych. Pod wpływem obciążenia i czynników atmosferycznych osłabiona mechanicznie płyta może odpaść, co zresztą zdarzyło się już w rok po oddaniu budynku do użytkowania. Na szczęście władze i służby techniczne uniwersytetu zadziałały sprawnie. Wadliwie zamontowane płyty wymieniono. Dzięki temu możemy bezpiecznie podziwiać nie tylko elegancką bryłę gmachu CINiB-y, lecz także atrakcyjny piaskowiec z odległych czasów i stron świata.
Królewski kamień w Żylecie
W czasach, kiedy król Władysław IV Waza zapragnął upamiętnić swojego ojca Zygmunta III posągiem wzorowanym na starorzymskich pomnikach kolumnowych, centrum wydobycia kamieni budowlanych w Polsce znajdowało się w Górach Świętokrzyskich. Dobywano różnokolorowe odmiany wapieni i piaskowców. Lecz w kamieniołomie półkoliście wciętym w południowo-zachodnie zbocze Czerwonej Góry, nieopodal drogi łączącej Kielce z Chęcinami, eksploatowano inną skałę – niepospolitej urody zlepieniec, w którym różnej wielkości obłe, kanciaste lub nieco zaokrąglone beżowe, różowe, szare w różnych odcieniach i czerwone odłamki wapieni oraz (rzadziej) żółtych dolomitów spojone są wiśniowoczerwonym drobnoziarnistym lepiszczem węglanowoilastym. Ten skalny melanż miejscami jest kontrastowo inkrustowany białym kalcytem, wypełniającym także żyły przecinające zlepieniec. Kolorystyczne i teksturalne zróżnicowanie nadaje zlepieńcowi po wypolerowaniu powabny, pstry wygląd, czyniąc go unikatowym kamieniem dekoracyjnym. Zdobił portale w komnatach Zygmunta III Wazy na Wawelu. Musiał królowi przypaść do gustu, gdyż w 1607 roku władca nakazał wydobycie dwóch zlepieńcowych monolitów z przeznaczeniem na pomniki upamiętniające królewską wiktorię nad rokoszanami. Jeden z monolitów pękł na pół, a obróbki drugiego zaprzestano2. W 1644 roku ów porzucony monolit na rozkaz Władysława IV przekształcono w wypolerowany trzon kolumny zwieńczonej wykonaną z brązu, pozłacaną statuą króla Zygmunta III. Od tej pory zlepieniec zasłużył sobie na przydomek: zygmuntowski3, a nieczynny już dzisiaj kamieniołom nazwano Zygmuntówką.
Zlepieniec zygmuntowski przy całej swojej wizualnej atrakcyjności niezbyt nadaje się do wyeksponowania na panujące u nas warunki atmosferyczne. Nic więc dziwnego, że zlepieńcowa kolumna została zniszczona z powodu mrozu, deszczu, wahań temperatury, czyli uległa wietrzeniu. Straciła poler, łuszczyła się i dziurawiła. A i działania wojenne pozostawiły destrukcyjne ślady na kolumnie. Mimo licznych zabiegów konserwatorskich jej stan był tak zły, że w 1889 roku zastąpiono ją różowym granitem znad jeziora Maggiore we Włoszech. Choć granitowa kolumna była bez porównania odporniejsza na procesy atmosferyczne, nie oparła się zniszczeniu przez Niemców w czasie powstania warszawskiego w 1944 roku. Obie historyczne kolumny wystawione są na widok publiczny obok Zamku Królewskiego od strony Trasy W-Z. Współczesną jasnoszarą kolumnę wykonano z granitowego monolitu wydobytego w 1948 roku w kamieniołomie koło Strzegomia – paradoksalnie z tego samego granitu, z którego zrezygnowano w 1889 roku, uznając go za mało atrakcyjny.
Szczęśliwie dla nas projektanci sosnowieckiej Żylety zadecydowali, aby niektóre pomieszczenia upiększyć wypolerowanymi płytami zlepieńca zygmuntowskiego. Znajdziemy je na posadzce (co akurat nie było najlepszym pomysłem ze względu na jego podatność na ścieranie) i portalach wind w holu wysokiego budynku. Obłożono nimi ścianę na 1. piętrze koło dziekanatu. Tworzy tam mozaikowy wzór na posadzce, współgrając z beżowym wapieniem jurajskim z Gór Świętokrzyskich. Zlepieńcem wyłożono posadzki na kilku piętrach (5, 9, 13 i 17). Szczególnie atrakcyjne są duże płyty dekorujące filary w sali konferencyjnej instytutu. Nawiasem mówiąc, warto do niej zajrzeć również po to, aby podziwiać jedyny w swoim rodzaju drewniany relief przedstawiający artystyczną wizję Parku Jurajskiego – dzieło uczniów słynnego zakopiańskiego liceum sztuk plastycznych imienia Antoniego Kenara, powstałe na długo przed filmem Spielberga.
Aby zobaczyć surowy, tzn. nieobrobiony zlepieniec zygmuntowski, można odwiedzić skalne lapidarium na dziedzińcu kompleksu budynków instytutu. Zgromadzono w nim bloki skał z różnych regionów Polski. Wielki, szarobury głaz zlepieńca zygmuntowskiego nie wygląda atrakcyjnie i zachęcająco. Trzeba było sporej wyobraźni, aby uznać, że skała ta po wypolerowaniu będzie miała walory dekoracyjne godne królewskiego pomnika.
Wypolerowane płyty zlepieńca są nie tylko piękne, ale opowiadają też o interesujących zdarzeniach z geologicznej przeszłości. Zlepieniec zygmuntowski powstał w ostatnim okresie ery paleozoicznej zwanym górnym permem4, w wyniku spływu grawitacyjnego odłamków wapieni i dolomitów u podnóża skalistych łańcuchów górskich. Wszystko odbywało się w klimacie suchym i gorącym, gdy obszar zajmowany obecnie przez Góry Świętokrzyskie znajdował się w pobliżu zwrotnika Raka na superkontynencie Pangea. Wapienie, których odłamki rozmieszczone są chaotycznie w zlepieńcu, powstały znacznie wcześniej, w środkowym i górnym dewonie, czyli od zlepieńca są ponad 100 milionów lat starsze. To one tworzyły wyniosłe masywy pra-Gór Świętokrzyskich. W niektórych wapiennych okruchach zachowane są liczne szczątki dewońskich organizmów rafotwórczych. Wapienne odłamki mają zróżnicowane rozmiary, od kilku milimetrów do 60 centymetrów. Patrząc na wapienne głazy i żwiry zanurzone w brunatnoczerwonym drobnoziarnistym tle skalnym, możemy plastycznie wyobrazić sobie, jak oderwane od skalnych ścian toczyły się z hurkotem ku morskiej zatoce głęboko wciętej w górski krajobraz. Całość wymieszana z drobnookruchowym i żelazistym ilastym materiałem stopniowo pogrążała się w głąb skorupy ziemskiej, ulegając konsolidacji w litą skałę. W międzyczasie gorące roztwory wodne bogate w wapń i rozpuszczony dwutlenek węgla przenikały zlepieniec, wytrącając biały kalcyt. W ten sposób powstała skała uznawana za najbardziej dekoracyjną spośród występujących w Polsce. Zdobi wnętrza wielu obiektów sakralnych i publicznych. Cieszy, że również i my możemy pochwalić się sporą kolekcją królewskiego zlepieńca – tym cenniejszego, że nic nie wskazuje, aby przywrócono jego eksploatację zaniechaną w latach 90. XX wieku.
Czerwony piaskowiec z Indii i pstry zlepieniec zygmuntowski urozmaicają przestrzeń architektoniczną naszego uniwersytetu zdominowaną przez tradycyjne materiały budowlane: beton, cegłę, szkło i aluminium, wnosząc powiew naturalności. W dobie, kiedy nawet inteligencja jest sztuczna, może warto sięgać po naturalne materiały, zachwycające nie tylko estetyką, lecz przekazywanymi historiami sprzed milionów lat.
1 W projekcie CINiB-y widnieje pod nazwą Pustynna Czerwień. W literaturze indyjskiej nazywany też jest Dolphur Red. Żeby nazewnictwo tego piaskowca jeszcze bardziej skomplikować, geolodzy indyjscy wprowadzili generyczny termin piaskowiec Windhjan, od nazwy basenu sedymentacyjnego, w którym ten piaskowiec powstał.
2 M. Wardzyński, Lapidarium Warszawskie. Szlachetne materiały kamieniarskie w XVI i XVII wieku, Fundacja Heridatis, Muzeum Historyczne m.st. Warszawy, Warszawa 2013.
3 Skalnicy nazywali go mniej dostojnie salcesonem.
4 Perm trwał między 299 a 251 milionami lat temu.