A więc jest śmieciem moja pierwsza, duża, ciężka, nieporęczna komórka z lat 90. – wtedy jeszcze nazywana oficjalnie telefonem komórkowym? Przecież oznaczała rewolucję w komunikacji, nie tylko w moim życiu. Czy mój słonik z kości słoniowej (od lat wiem, że wyroby z niej to przejaw barbarzyństwa i okrucieństwa ludzkości), od dawna już bez kłów, którego dostałam w pierwszym dniu nauki w liceum – miał przynosić szczęście i przynosił je – ma zostać wyrzucony? Tak, to już śmieci, ale śmieci sentymentalne! Nie trafią do śmietniczki, do śmietnika, na śmietnisko, do sortowni śmieci, spalarni śmieci… Rodzajów miejsc przeznaczonych do ich gromadzenia i obróbki jest sporo. Niektóre nawet nazwy mają stylowe, a i wyglądają designersko – altana śmietnikowa brzmi lepiej niż prozaiczny śmietnik. Kopenhaska spalarnia odpadów Amager Bakke służy również jako... stok narciarski, a osoby niejeżdżące na nartach mogą skorzystać z baru na dachu, podziwiając panoramę miasta z punktu widokowego na zielonym dachu o powierzchni 10 000 m2.
Definicja słownikowa śmieci jest jednoznaczna i okrutna.
Okrutna jest finałowa scena jednego z najważniejszych filmów polskich, ekranizacji powieści Popiół i diament Jerzego Andrzejewskiego (1948) w reżyserii Andrzeja Wajdy (1958). Maciek Chełmicki, akowiec, ginie od kul na bezkresnym śmietnisku – ikoniczny obraz ma wymiar głęboko tragiczny, nawiązuje do noweli Stefana Żeromskiego Rozdzióbią nas kruki, wrony… (1895). Reżyser mówił o tej symbolicznej scenerii: „Kręciliśmy ją we Wrocławiu. Zobaczyłem ogromne śmietnisko i pomyślałem sobie, że jak by w tych śmieciach poszukać, to można by tam znaleźć jakichś bohaterów. Tam jest wszystko, trzeba tylko pogrzebać”.
Śmietniki, śmietniska „od zawsze” towarzyszą ludzkim siedzibom. Ich odkrycia cieszą badaczy zamierzchłej przeszłości, bo pozwalają rekonstruować życie materialne i duchowe dawnych społeczności. To również bezcenne skarby, choć takie, jakich poszukuje Indiana Jones, są bardziej spektakularne.
W świecie antropocenu składowiska śmieci przybierają gigantyczne rozmiary. Indyjskie wysypisko Ghazipur zajmuje powierzchnię 40 boisk piłkarskich, mieści ponad 8,4 miliona ton odpadów. Ma prawie 70 m wysokości, a co roku podnosi się o blisko 10 metrów. Wkrótce przerośnie mauzoleum Tadż Mahal (73 m).
Pod koniec lat. 90 XX wieku amerykański oceanograf Charles Moore natknął się podczas podróży z Hawajów do Kalifornii na niewyobrażalnie wielki obszar Oceanu Spokojnego pokryty plastikowymi odpadami. Obecnie Wielka Pacyficzna Plama Śmieci pod względem powierzchni zajmuje drugie miejsce, ustępując jedynie Grenlandii.
Skąd te śmieci? No cóż, ja – jako przeciętna Polka – wytwarzam średnio ok. 355 kg odpadów komunalnych. Ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka.
Śmieci widać wszędzie: na ulicach miasta, w środkach komunikacji, miejscach rozrywki, w lesie, nad wodą, w górach. Spacerujące psy załatwiają się na chodnikach, w parkach, miejscach zabaw dzieci. I odchody tam pozostają. Częstym polskim nawykiem jest spluwanie na ulicę lub w innych miejscach publicznych.
Przykład zaśmiecenia? Kilka dni po otwarciu w Kato uroczego parku Malownik na jego mokradłach widać już było dziesiątki zużytych plastikowych butelek i metalowych puszek oraz opakowań po nieustannie reklamowanych przekąskach. Porzuciły je tam żaby?
W kalendarzu mamy Międzynarodowy Dzień Ziemi i akcję Sprzątania Świata oraz multum lokalnych akcji robienia porządków w lasach, parkach, rzekach… W tym roku miało miejsce w Katowicach wydarzenie kulturalno-ekologiczne „Chcemy rzeki. Sprzątanie Rawy”, z inicjatywy Akademii Sztuk Pięknych i Uniwersytetu Śląskiego. Ani codzienne sprzątanie przestrzeni publicznych przez odpowiednie służby, ani ich społeczne, okazjonalne porządkowanie nie wystarczą. Skuteczniejsze byłoby przestrzeganie zasady: nie śmieć! Czy chłopczyk z internetowego memu zapamięta rozmowę z tatą, celowo modyfikującym znaczenie wyrazu: „– Tato, spójrz, śmieciarze! – Nie, synu, to są ludzie, którzy po nas sprzątają. Śmieciarze to my”?