Korzystając z okazji, że to właśnie mnie przypadł zaszczyt zamykania roku muzycznym felietonem, zapraszam na krótki przegląd płyt, które uczyniły mijający rok nieco bardziej znośnym. To mocno skondensowane zestawienie będzie również kolejnym dowodem na to, że dobrą muzykę nadal się robi.
Algiers Shook
Więcej na temat jednego z najwspanialszych zespołów ostatniego piętnastolecia przeczytacie w moim tekście „Muzyka na miarę niespokojnych czasów” z czerwca 2022 roku. Ostatnie jak dotąd dokonanie kwartetu z Atlanty wydaje się zwieńczeniem ich dotychczasowej twórczej drogi. Słuchając albumu Shook, odnosi się wrażenie, że to właśnie tutaj prowadziły ich muzyczne, ale też liryczne poszukiwania. Po raz kolejny dostajemy mieszankę stylów, a więc gniewny post punk, bolesny gospel, ale też po raz pierwszy sporo jakościowego hip-hopu. Wyjątkowo dla tego zespołu na płycie pojawiło się sporo gości, z Zackiem De La Rochą (ex Rage Against The Machine) na czele. Shook jest albumem na tyle niezwykłym, że trudno znaleźć na muzycznym rynku coś podobnego.
Depeche Mode Memento Mori
Już sam fakt wydania tej płyty można traktować jako swego rodzaju cud. Nagła i przedwczesna śmierć Andy’ego Fletchera w maju 2022 roku postawiła pod znakiem zapytania dalsze istnienie tej potężnej marki. Na szczęście panowie Gahan i Gore zebrali siły, by upamiętnić swojego zmarłego przyjaciela wyjątkowym muzycznym projektem, jakim bez wątpienia jest album Memento Mori. W wielu recenzjach przewija się opinia, że jest to ich najmocniejszy materiał od lat. Pełna zgoda!
The Cult Under the Midnight Sun
The Cult to załoga, która lata największej sławy ma dawno za sobą, co nie przeszkadza jej, a może nawet pomaga w nagrywaniu równych, zawsze świetnych albumów. Kluczem do sukcesu może być nierychliwość w wypuszczaniu kolejnych wydawnictw, choć zapewne chodzi również o to, że Billy Duffy i Ian Astbury nie muszą na siłę udowadniać światu, że wciąż mogą. Średnio raz na pięć lat wydają rewelacyjny album, który zawsze znajduje się w zestawieniach najlepszych płyt roku. Zasłużenie.
Vince Clarke Songs of Silence
To dopiero zaskoczenie! Jak diabeł z pudełka wyskakuje Vince Clarke (ex Depeche Mode, ex Yazoo, ex Erasure) z płytą, która sprawia, że nie za bardzo wiem, co mówić, a tym bardziej pisać. Jedyne, czego jestem w stu procentach pewien, to potrzeba ponownego założenia słuchawek i kliknięcia „play”. Jest to muzyka piękna, bez reszty pochłaniająca – taka, o której łatwiej się milczy, niż mówi, a co dopiero pisze. Z jednej strony filmowy rozmach, z drugiej elektroniczne, ambientowe pejzaże, a nawet celne odwołania do klasyki.
Grian Chatten Chaos for the Fly
W ubiegłym roku Chatten zaliczał szczyty podsumowań z albumem Skinty Fia swojego macierzystego zespołu, Fontaines DC, a dziś zbiera najwyższe noty za pierwszy solowy skok w bok. Zasłużenie! Chaos For the Fly jest potwierdzeniem niezwykłej twórczej potencji tego młodego Irlandczyka i dowodem na to, że świat nadal potrzebuje dobrze napisanych piosenek. Chciałbym powiedzieć, że ten gość będzie kiedyś wielki, ale chyba już jest.
King Gizzard & the Lizard Wizard PetroDragonic Apocalypse; or, Dawn of Eternal Night: An Annihilation of Planet Earth and the Beginning of Merciless Damnation
Zespół niezwykły. Nagrywają jakieś sto płyt rocznie i nigdy nie wiadomo, czego można się po nich spodziewać. Czasem są muzycznymi dziećmi Franka Zappy, innym razem sięgają po kwasową elektronikę, pop lub prog rock. Kiedy jednak Gizzardzi zabierają się za metal, robią to, jakby nigdy nie grali niczego innego. PetroDragonic Apocalypse to ich druga wycieczka w skórzano-dżinsowe rejony. Dostajemy okultystyczno-kosmiczny odjazd mogący się kojarzyć z obłąkańczą metalurgią reprezentowaną przez grupę Voivod. Mocne, a przy tym diabelsko błyskotliwe!
Roku 2023 nie można zakończyć, nie znając również następujących albumów: The Waeve THE WAEVE, Duran Duran Danse Macabre, Manbryne Interregnum: O próbie wiary i jarzmie zwątpienia, Gruzja Koniec wakacji; Stella Rose Eyes of Glass, Izzy and the Black Trees Shutdown City, Mulk Dwa, Iggy Pop Every Loser, Las Trumien Głód zabijania, Cat Power Cat Power Sings Dylan: The 1966 Royal Albert Hall Concert, Robbie Robertson Killers of The Flower Moon (OST).