W październiku ubiegłego roku dr hab. prof. UŚ Maciej Szpunar został wybrany nowym pierwszym rzecznikiem generalnym Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Gdy do Trybunału wpływa sprawa, to on przydziela ją jednemu z jedenaściorga rzeczników generalnych. Wskazana osoba przygotowuje następnie opinię zawierającą propozycję rozstrzygnięcia sprawy. Opinia ogłaszana jest publicznie. W dalszej kolejności sędziowie, którzy również pracują nad daną sprawą, ustosunkowują się podczas narady do propozycji rzecznika, a następnie podejmują decyzję i przygotowują projekt orzeczenia.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest instytucją, w której stykają się przepisy prawne wydane na podstawie traktatu o Unii Europejskiej oraz te, które obowiązują w poszczególnych państwach członkowskich. Do zadań TSUE należy między innymi dbanie o to, aby kraje wspólnoty właściwie stosowały prawa obowiązujące w unii. Instytucja ta dokonuje w związku z tym wykładni prawa na wniosek krajowych sądów oraz może badać legalność aktów ustanawianych przez różne jednostki unijne, a także rozpatrywać skargi na poszczególne instytucje Unii Europejskiej. Na Trybunale Sprawiedliwości UE ciąży zatem całkiem spora odpowiedzialność...
– Dr hab. prof. UŚ Maciej Szpunar: Zacznijmy od tego, że nie byłoby prawdziwej Unii bez prawnego porządku unijnego. Jej fenomen polega między innymi na tym, że udało się stworzyć autonomiczny system skutecznego egzekwowania prawa we wszystkich państwach członkowskich, przewidzianego w szczególnych umowach międzynarodowych, jakimi są traktaty europejskie. Jej instytucją sądowniczą jest właśnie Trybunał Sprawiedliwości UE, o którym rozmawiamy.
Jakiego typu sprawy najczęściej są kierowane do TSUE?
– Są to przede wszystkim pytania kierowane przez sądy krajowe poszczególnych państw członkowskich. Sędziowie oraz rzecznicy generalni TSUE dokonują wówczas wykładni prawa unijnego, aby prawo Unii było stosowane jednolicie we wszystkich państwach członkowskich. Innymi słowy, w tego typu sprawach udzielamy wiążących odpowiedzi na pytanie, jak należy stosować prawo Unii. Następnie na tej podstawie sąd krajowy dokonuje rozstrzygnięcia. Zdarza się również, że Komisja Europejska pozywa państwo członkowskie z tytułu naruszenia prawa wspólnotowego...
W ostatnim czasie słyszeliśmy o takich przypadkach w odniesieniu do Polski. Komisja Europejska pozwała nasz kraj m.in. za ustawę o Sądzie Najwyższym, w tym za zmianę przepisów dotyczących wieku emerytalnego sędziów sądów powszechnych czy legalności Krajowej Rady Sądowniczej.
– Wydaje się, że rzeczywiście w Polsce, przynajmniej ostatnio, Trybunał stał się instytucją rozpoznawalną. Wiele osób dowiedziało się, głównie z mediów, że w Luksemburgu znajduje się organ sądowy o dosyć dużych kompetencjach i znaczeniu.
Wiemy także, że role mogą się odwrócić i to państwa członkowskie mają prawo zwrócić się o pomoc do Trybunału Sprawiedliwości UE.
– To prawda. Nie tylko Komisja Europejska może wnieść skargę na poszczególne państwa członkowskie, podejrzewając naruszenie prawa Unii. Kilka dni temu Polska złożyła skargę do Trybunału w sprawie dyrektywy o prawach autorskich, argumentując, że przepisy tej dyrektywy naruszają prawo do wolności wypowiedzi.
Czyżby nasz kraj zdominował Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej?
– Niesłusznie byłoby myśleć, iż Trybunał Sprawiedliwości UE niejako „żyje” polskimi kwestiami. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku przekroczymy liczbę tysiąca spraw kierowanych do tej instytucji i dotyczących w różnych zakresach każdego z państw członkowskich. Trudno więc mówić o dominacji naszego kraju...
Kto jest członkiem TSUE?
– W skład TSUE wchodzi obecnie dwadzieścioro ośmioro sędziów wskazanych przez każde państwo członkowskie oraz jedenaścioro rzeczników generalnych.
Dlaczego rzeczników generalnych jest tylko jedenaścioro?
– System ten może się wydawać nieco skomplikowany. Przede wszystkim zespół tworzy sześcioro tzw. stałych rzeczników generalnych oraz pięcioro rotacyjnych. Stali rzecznicy wywodzą się z największych pod względem powierzchni i liczby ludności państw Unii Europejskiej, to jest z Francji, Włoch, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Polski, która w tym gronie znalazła się w 2013 roku. Na marginesie dodam, że było to pokłosiem rozmów negocjacyjnych prowadzonych jeszcze podczas tworzenia zapisów traktatu lizbońskiego. Pozostałych pięcioro rzeczników generalnych powoływanych jest w systemie rotacyjnym. Zmieniają się po zakończeniu trwającej sześć lat kadencji, zgodnie z alfabetyczną listą pozostałych państw członkowskich.
Kogo reprezentuje rzecznik generalny?
– Właściwe pytanie powinno brzmieć: co reprezentuje rzecznik generalny? Otóż, mówiąc najogólniej, rzecznik generalny reprezentuje sprawiedliwość. Tłumaczenie zaproponowane w języku polskim nie do końca trafnie oddaje charakter pełnionej przez nas funkcji. Anglicy używają określenia Advocate General, Francuzi – Avocat général, Słowacy – generálny advokát, a u nas zamiast o adwokacie mówi się właśnie o rzeczniku. Takie nazewnictwo może wprowadzać w błąd, tym bardziej, że w większości państw członkowskich, w tym w Polsce, nie ma podobnej instytucji.
W trybunale pracują więc zarówno sędziowie, jak i rzecznicy generalni. Na czym polega różnica pełnionych przez nich funkcji?
– Status sędziów i rzeczników generalnych w Trybunale jest taki sam. Przede wszystkim trzeba spełnić podobne kryteria, aby móc pełnić jedną z tych dwóch funkcji, obowiązuje ta sama procedura wybierania członków TSUE i powoływani są na sześcioletnią kadencję, która może być odnawiana. Różnica polega jednak na tym, że rzecznicy generalni nie biorą udziału w naradach sędziowskich i nie rozstrzygają spraw toczących się przed Trybunałem. Przygotowują natomiast opinie, wspomagając tym samym pracę sędziów. Gdy do TSUE kierowana jest określona sprawa, zostaje ona przydzielona jednemu z rzeczników generalnych, przy czym ważne jest, aby rzecznik nie pochodził z państwa członkowskiego, którego sprawa dotyczy. Następnie, opierając się na swojej prawniczej wiedzy, kompetencjach, doświadczeniu, jak również kierując się określonymi metodami wykładni prawa i własną wrażliwością, rzecznik sporządza opinię, którą ogłasza i przekazuje sędziom. Sprawy kierowane do TSUE określiłbym jako szczególnie ciekawe i stanowiące olbrzymie wyzwanie. Na pewno wymagają otwartości umysłu i chęci zmierzenia się z czymś nowym, niejednokrotnie zaskakującym.
Wykładnie prawa mogą się różnić w zależności od państwa. Warto wspomnieć także o kulturze prawnej charakteryzującej każdy z krajów członkowskich. Włochów, Niemców, Polaków czy Szwedów różni stosunek do prawa, a wiemy przecież, że rzecznicy generalni nie wywodzą się z tego samego państwa członkowskiego. Każdy z nich wskazywany jest przez inny kraj.
– W tym właśnie dostrzegam ogromną szansę. Rozmawiamy o Unii, o pewnym wspólnym przedsięwzięciu, w którym, jak już wspomniałem wcześniej, udało się stworzyć realnie funkcjonujący, ponadpaństwowy system prawny. Spojrzenie na daną sprawę z perspektywy człowieka zakorzenionego w pewnej kulturze prawnej może nas ubogacić. Wprowadzamy w ten sposób do Trybunału perspektywę poszczególnych państw członkowskich. W związku z tym opinie przygotowywane przez rzeczników generalnych nie mają jednego z góry określonego formularza, który należałoby każdorazowo wypełnić. Rzecznicy samodzielnie podejmują decyzję, w jaki sposób taką opinię przygotować. Mogą brać pod uwagę różne stanowiska w danej kwestii, powoływać się na teoretycznoprawne uzasadnienia, praktykę prawną, doświadczenie, potencjalne konsekwencje danego rozstrzygnięcia itd. Jest to bezsprzeczny znak naszej autonomii. Można by powiedzieć, że otrzymujemy tyle stylów pisania opinii, ilu jest rzeczników generalnych.
W takim trybie pracy można zatem mówić nie tylko o autonomii, ale też o związanej z nią wolności…
– Wysoko cenię sobie tę wolność. Nie muszę z nikim uzgadniać tego, co chcę powiedzieć w danej sprawie.
Wspominał pan profesor o tym, jak różne są przygotowywane opinie. Czy tym, co je łączy, jest język? Przypomnijmy, że w Trybunale Sprawiedliwości UE większość dokumentów przygotowywana jest po francusku.
– Opinie łączy to, że muszą zakończyć się propozycją rozstrzygnięcia danej sprawy, mogą być natomiast sporządzone w dowolnym oficjalnym języku Unii Europejskiej. Ja często przygotowuję opinie po polsku – to jeden z naszych przywilejów. Najbliższa jest mi też polska doktryna prawa, bo z niej się wywodzę. Powiem więcej: przynależę do kultury prawnej Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego, którego jestem absolwentem. Nie zapominam o tym. Tu kształtowało się moje doświadczenie zawodowe i do tych doświadczeń także sięgam, pracując w TSUE.
Rozmawiamy o różnych kulturach prawnych, ale wspomniał pan również o znaczeniu wrażliwości rzeczników generalnych. O jakiej wrażliwości mowa?
– Z jednej strony każdy ma pewne własne doświadczenia życiowe, które go kształtują. Z drugiej – nie da się całkowicie zdystansować od przeszłości własnego kraju. Polska przeszła trudną drogę od totalitaryzmu do demokracji, w związku z czym pewne kwestie zawsze będą dla nas bardziej istotne niż dla pozostałych państw Unii Europejskiej, niedzielących z nami tego doświadczenia. Historia każdego kraju odbija się więc we wrażliwości pojedynczego człowieka, bez względu na to, czy pełni rolę sędziego, czy rzecznika generalnego. Widać to potem w przygotowywanych opiniach.
Załóżmy więc, że dysponujemy sporządzoną opinią danej sprawie. Jakie są dalsze kroki postępowania prawnego?
– Po wydaniu opinii przez rzecznika generalnego sprawa rozpatrywana jest przez sędziów w ustalonym wcześniej składzie – trzyosobowym, pięcioosobowym, wielkiej izby bądź w pełnym składzie. Przy czym zawsze na początku narady sędziowie pytani są, czy zgadzają się z opinią wydaną przez rzecznika generalnego, który, przypomnijmy, w tej naradzie nie bierze już udziału. Zazwyczaj rozstrzygnięcie sędziów zgodne jest z propozycją sformułowaną przez rzecznika generalnego. W moim odczuciu za ostatecznie podejmowane decyzje odpowiedzialni są więc zarówno sędziowie, jak i rzecznicy.
Pełni pan funkcję rzecznika generalnego od 2013 roku, czyli od momentu, w którym Polska zyskała prawo do wskazania swojego stałego rzecznika w TSUE.
– Decyzja z 2013 roku, o której pani wspomniała, była istotna z punktu widzenia naszego kraju, ponieważ znaleźliśmy się w gronie dużych państw członkowskich. W pewnym stopniu przekładało się to na nasze znaczenie we wspólnocie. Co więcej, zyskujemy pewność, że polska kultura prawna będzie zawsze reprezentowana w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Prezes TSUE wybierany jest przez sędziów, rzecznicy generalni natomiast od kilku lat wybierają spośród siebie pierwszego rzecznika generalnego TSUE. W ubiegłym roku to stanowisko zostało przyznane panu profesorowi. Co dla pana oznacza ten wybór i jak bardzo zmieniła się pełniona przez pana funkcja w trybunale?
– Zostałem wybrany na to stanowisko w niejawnym głosowaniu przez pozostałych rzeczników generalnych, z którymi współpracuję od wielu lat. Jest to ogromne wyróżnienie dla mnie i dla Polski, ale też wyraz zaufania do mojej osoby. O tym jeszcze nie rozmawialiśmy, ale to właśnie pierwszy rzecznik generalny odpowiedzialny jest za przydzielanie spraw poszczególnym rzecznikom generalnym. To ode mnie więc zależy, jakiego typu kwestie badać będą pozostali rzecznicy. Co więcej, ciąży na mnie odpowiedzialność szczególnie w odniesieniu do przydzielania spraw dotyczących naszego kraju. Niemniej podjąłem to wyzwanie.
Pełniona przez pana funkcja oznacza również przywilej przydzielania spraw, które pan będzie opiniował. Czym się pan kieruje, podejmując tego typu decyzje?
– Jedyne ograniczenie jest takie, że nie mogę opiniować spraw dotyczących Polski. Jakie więc sprawy sobie przydzielam? Najciekawsze (śmiech)… Oczywiście z mojego punktu widzenia. Muszę na wstępie zastrzec, że najciekawsze sprawy, które dotychczas rozpatrywałem, to sprawy przydzielone mi jeszcze przez poprzedniego pierwszego rzecznika generalnego. Jako jednemu z najmłodszych rzeczników generalnych powierzono mi przede wszystkim sprawy związane z nowymi technologiami. Opiniowałem między innymi kwestie dotyczące statusu platformy Airbnb. Wypowiadałem się także na temat przedsiębiorstwa Uber, które zgodnie z moją opinią powinno być traktowane jako usługa przewozowa. Proponowałem rozstrzygnięcia dotyczące ochrony danych osobowych w Internecie. Niedawno wydałem opinię dotyczącą Facebooka. Dużą satysfakcję sprawiło mi opiniowanie sprawy kostki Rubika. Zasugerowałem, iż trójwymiarowy znak towarowy powinien zostać unieważniony. Sędziowie zgodzili się z moją opinią. Dzięki temu inni producenci mogą dziś wprowadzać na rynek kształty będące realizacją tego samego, jak w przypadku kostki Rubika, rozwiązania technologicznego. Łącznie wydałem ponad 200 opinii i pewnie mógłbym o nich mówić bez końca…
Zaledwie kilka podanych przykładów pokazuje, jak szeroki jest to zakres tematyczny. Wydaje się, że sprawy kierowane do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej mogą dotyczyć właściwie każdej kwestii, nie mówiąc już o różnych dziedzinach prawa. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak życzyć panu kolejnych pasjonujących tematów i liczyć na to, że będziemy mogli o nich porozmawiać w niedalekiej przyszłości. Dziękuję za rozmowę.