Sprawa ksiegozbioru polonistycznego w bibliotece Wydzialu Filologicznego Uniwersytetu Slaskiego w Katowicach przy Placu Sejmu Slaskiego.
(Wyjasnienie dla redakcji : " Trybuny Slaskiej ", " Dziennika Zachodniego", "Gazety Katowickiej", "Radia Katowice" i "Telewizji Katowice").
Rektor Uniwersytetu Slaskiego powolal komisje pod przewodnictwem prorektora prof. dr hab. Marka Zralka do oceny sytuacji w bibliotece polonistycznej. 27 stycznia br. komisja po ogledzinach magazynow biblioteki i ksiegozbioru a takze po przyjeciu wyjasnien pracownikow wlasciwych sluzb uniwersyteckich ustalila:
1. W magazynach biblioteki znajdujacych sie w piwnicach budynku zgromadzonych jest ponad 100 tys. ksiazek (caly ksiegozbior liczy 115 tys. vol. ). Plesn zaatakowala grzbiety i okladki ksiazek w czesci pomieszczen magazynowych i wedle wstepnego szacunku dotyczy to okolo 2000-3000 ksiazek, czyli - 2-4 proc. zasobu biblioteki.
2. Bezposrednia przyczyna pojawienia sie plesni (plesn stwierdzono w pierwszych dniach listopada) bylo zamkniecie przepustnic regulujacych doplyw powietrza, co w oczywisty sposob musialo doprowadzic do podwyzszenia wilgotnosci w magazynach. Fakt zamkniecia przepustnic ustalono natychmiast po wykryciu plesni. Pracujace nieustannie silniki napedowe dmuchaw systemu wentylacyjnego sprawialy wrazenie, iz system dziala poprawnie. W tej sytuacji wilgotnosc powietrza - jak stwierdzono rowniez bezposrednio po wykryciu plesni - osiagnela poziom ok 80 proc. (norma dla pomieszczen bibliotecznych wynosi 50-60 proc. ). W kilka dni po otwarciu przepustnic wilgotnosc powietrza w pomieszczeniach spadla do poziomu 50-55 proc. a na poczatku grudnia ub. r. wahala sie miedzy 42-50 proc.
3. Obecnie - tzn. od otwarcia przepustnic w listopadzie - wentylacja magazynow dziala sprawnie pozwalajac utrzymac wilgotnosc powietrza ponizej jej dopuszczalnego poziomu.
4. Ogrzewanie pomieszczen magazynowych (niestety wylacznie poprzez nadmuchiwanie cieplym powietrzem) uzaleznione jest od systemu ogrzewania calego budynku i w zwiazku z tym ma charakter sezonowy. Nie ma wiec - przy istniejacym stanie technicznym - mozliwosci utrzymania stalej temperatury niezaleznie od temperatury zewnetrznej.
Pomieszczeniom magazynowym biblioteki polonistycznej US daleko do idealnych warunkow w jakich powinno sie przechowywac ksiazki. Wprawdzie w piwnicach zlokalizowane sa magazyny bibliotek uniwersyteckich np. w Stuttgararcie, M nster, Edynburgu, Bostonie, Melbourne, AGH w Krakowie czy w Toruniu (i pewnie w wielu jaszcze innych regionach Polski i swiata) jednakze w naszych magazynach nad regalami z ksiazkami przebiegaja nader liczne rury kanalizacyjne i wodociagowe. Sa to instalacje stare, ktorym zdarza sie przeciekac na zlaczach - najczesciej po wszystkich silniejszych tapnieciach. Wszelkie proby uszczelnienia okazuja sie skuteczne jedynie do nastepnych wstrzasow.
Gdy ponad poltora roku temu wladze Wydzialu i uczelni podejmowaly ostateczna decyzje o lokalizacji magazynow biblioteki, mialy swiadomosc tych zagrozen. Gmach po bylym KW PZPR, mimo pozorow, nie okazal sie tak przestronny aby zaspokoic wszystkie potrzeby lokalowe Wydzialu Filologicznego - filologie obce, jak wiadomo, musialy pozostac w Sosnowcu. A i dla samej polonistyki, bibliotekoznawstwa i kulturoznawstwa zabraklo wystarczajacej przestrzeni na kondygnacjach powyzej poziomu Placu Sejmu Slaskiego. Tylko ze stolowka i magazynami biblioteki mozna bylo zejsc do piwnic. Budynek nadal nie posiada np. auli czy sali wykladowej na wiecej niz 100 miejsc.
O zlokalizowaniu magazynow biblioteki w piwnicach (przy pelnej swiadomosci, iz nie jest to rozwiazanie najlepsze) przesadzilo orzeczenie Wojewodzkiej Panstwowej Inspekcji Sanitarnej w Katowicach datowane 14. XII 1990r. Z dokumentu wynika, ze pomieszczenia piwniczne spelniaja podstawowe warunki do przechowywania ksiegozbioru i przebywania w nich personelu - przy zainstalowaniu i prawidlowym dzialaniu wentylacji. Wentylacja zostala zalozona i wszystko wskazuje, iz dzialala prawidlowo - do czasu, az ktos niefrasobliwy badz niezorientowany zmknal otwory wentylacyjne. Kto tego dokonal - komisja nie ustalila.
Z przedstawionej w pierwszej czesci niniejszego tekstu chronologii zdarzen wynika, iz wladze Wydzialu i uczelni natychmiast po ujawnieniu "epidemii plesni" w ksiegozbiorze podjely stosowne dzialania: przywrocono "wydolnosc wentylacyjna" systemu, zlecono ekspertyze dla okreslenia rodzaju plesni i sposobu jej usuniecia, wylaczono z uzytku czesc ksiegozbioru. Wszystko to dokonalo sie zanim prasa, radio i tv podjely ow niewatpliwie atrakcyjny w odbiorze temat. Komisja uczelniania, o ktorej pisze na wstepie, postanowila ponadto zlecic druga ekspertyze Instytutowi Medycyny Pracy w Sosnowcu oraz zalecic instalacje w pomieszczeniach magazynowych biblioteki wskaznikow wilgotnosci powietrza sprzezonych i automatycznie uruchamiajacych system wentylacyjny. Nikt i nigdy nie rozwazal na Wydziale czy uczelni "rozwiazania" problemu poprzez spalenie zaatakowanych plesnia ksiazek. Natomiast wariant ow z upodobaniem wartym lepszej sprawy podejmowaly informacje prasowe, radiowe i telewizyjne.
Wladze Wydzialu i Uniwersytetu z wielka troska traktuja to, co zdarzylo sie w ksiegozbiorze polonistycznym. Podejmuja starania o naprawienie powstalej szkody, ktora na szczescie nie jest nieodwracalna, choc z pewnoscia wymagac to bedzie czasu i znacznego nakladu pracy. Liczymy, ze zdarzenie w sposob bardziej trwaly skieruje zainteresowanie regionalnych srodkow spolecznego przekazu - a tym samym calego spoleczenstwa regionu - na warunki w jakich dziala Uniwesytet Slaski. Oto, chocby na taki drobny incydent z grudnia ub. roku, kiedy w wyniku kolejnego tapniecia pekl dzwigar stropow budynku Instytutu Chemii przy ul. Szkolnej - pod pomieszczeniem laboratoryjnym, w ktorym znajduje sie tzw. bomba kobaltowa.
Licze, ze ewentualnie powracajac do sprawy biblioteki polonistycznej przy Placu Sejmu Slaskiego redakcja wasza zechce uwzglednic tresc niniejszego pisma.
Z wyrazami szacunku Franciszek Szpor, rzecznik prasowy US
Katowice 4.02.1994