Z Katowic do Ołomuńca

Nazywa się Agata Tarnawska. Jest niewysoką, wiecznie uśmiechniętą studentką bohemistyki na Wydziale Filologicznym UŚ w Sosnowcu. Po trzecim roku wyjechała do Czech w ramach programu Socrates-Erasmus. Obecnie studiuje na czwartym roku bohemistyki na Uniwersytecie Palackiego w Ołomuńcu. Bardzo polubiła studia w Czechach, choć twierdzi, że Czesi nie są tak otwarci jak Polacy. Wpadła do Katowic na kilka dni, by złożyć wyniki semestralne w dziekanacie. O specyfice studiów za naszą południową granicą, programie Socrates/Erasmus i czeskim życiu studenckim z Agatą Tarnawską rozmawiał Filip Koprowski.

Filip Koprowski: Jak się studiuje w Czechach?

Agata Tarnawska: Trochę bardziej po europejsku niż w Polsce. Godziny konsultacji kadry naukowej, wszelkie zmiany w grafiku zajęć są na bieżąco umieszczane na stronach uczelni. Dostęp do internetu jest na uniwersytecie powszechny. Nie ma zeszytów, w które trzeba się wiecznie wpisywać i pracowni, gdzie jest tylko kilka ciągle zajętych komputerów. Każdy wykładowca umieszcza swój adres e-mailowy na uczelnianej witrynie i o dziwo odpisuje studentom.

Studiowałaś w Polsce, teraz studiujesz w Czechach, więc masz porównanie. Co zatem możesz powiedzieć o kadrze naukowej i stosunku czeskich wykładowców do Ciebie?

Agata Tarnawska
Agata Tarnawska

Są mili, przyjaźni i wykazują bardzo dużo dobrej woli. Gdy przedstawiam się i mówię, że pochodzę z Polski, to często uśmiechnięty profesor mówi, że w zeszłym tygodniu był tam na konferencji naukowej, albo niedługo się na taką wybiera. Mogę powiedzieć, że jestem tam lubiana.

Wiem, że aby wyjechać za granicę w ramach programu Socrates/Erasmus trzeba spełnić szereg warunków, ale także załatwić masę spraw formalnych. Jak Ty sobie z tym dałaś radę?

Załatwianie wszelkich formalności nie sprawiło mi większego kłopotu. Wystarczyło udokumentować średnią ze studiów, znajomość języka, parę wymaganych formularzy i oczywiście odwiedzić biuro programu Socrates-Erasmus, które mieści się na ul. Bankowej 14 w Katowicach. W ramach tego programu można studiować za granicą maksymalnie rok. Po powrocie taki pobyt traktowany jest jak rok studiów na naszej Uczelni.

A jak dałaś sobie radę ze sprawami finansowymi? Podobno studenci tego programu otrzymują jakieś stypendium?

Tak, wysokość zależy od kraju, w jakim się studiuje. W Czechach wynosi to niecałe 200 euro miesięcznie. To kwota jednak jest wystarczająco duża na zapłacenie akademika i studenckie życie, które jest sporo tańsze niż w Polsce.

No właśnie. Jak wygląda studenckie życie w Czechach? Różni się czymś od naszego?

Kluby studenckie w naszym rozumieniu, takie jak te w ligockim miasteczku to rzadkość. Gdy w Polsce "idziemy na imprezę" oznacza to, że brać studencka będzie tańczyć (lepiej lub gorzej) i ochłonie przy piwku. Co innego nasi czescy koledzy. Wśród nich bardzo popularne są typowe czeskie "hospody", gdzie można przesiedzieć cały wieczór jedząc i pijąc. Piwo kosztuje tam grosze.

Impreza powitalna Socratesowców
Impreza powitalna Socratesowców

Na początku dziwiło mnie także to, że mieszkańcy akademików nie organizują imprez na swoich piętrach, ani w pokojach. Kiedyś zebrałyśmy się w kilka znajomych w moim pokoju na karaoke - ot Polki chcące pośpiewać. Sąsiadki Czeszki poszły na skargę do recepcji, chociaż nie zachowywałyśmy się bardzo głośno i do wieczora było jeszcze daleko. Czesi zatem nie "imprezują" w naszym sensie, ale istniej coś takiego, jak życie studenckie czy kultura studencka. Jest sporo kawiarni, gdzie wystawia się prace plastyczne studentów. Często na uniwersytetach organizowane są wyjścia na wieczorki poetyckie, gdzie nasi rówieśnicy prezentują swą twórczość. Ciekawe, że na tego typu spotkaniach zawsze są tłumy, mimo iż często odbywają się one w środku tygodnia wieczorem, a obecność oczywiście nie jest sprawdzana. Nie podtrzymuje się tam "tradycji" niektórych polskich studentów - "nie będzie listy, więc nie idę". Podobnie podchodzą do zajęć. Czescy studenci są zawsze przygotowani czy to do referatu, czy do dyskusji na zajęciach. Wiedzą, że studiują dla siebie. Poważnie traktują studia i są poważnie traktowani przez wykładowców.

Jak wygląda tok Twojej edukacji w Czechach?

Zupełnie inaczej niż w Polsce. Mogę wybierać przedmioty, które mi odpowiadają. Chodziłam na zajęcia i z pierwszym rokiem, i z piątym. Uczęszczałam na rosyjski, wiedzę o teatrze, dramat absurdu, przekład z czeskiego na polski i wiele innych ciekawych przedmiotów.

Po czesku, czyli za stołem. Agata w środku
Po czesku, czyli za stołem. Agata w środku

Tęsknisz czasem za Polską?

Na początku tęskniłam bardzo. Wracałam do domu nawet dwa razy w miesiącu. Teraz może już tak strasznie samotność mi nie dokucza. Mam wielu czeskich znajomych i przyjaciół. Cieszę się bardzo, że nie zamknęłam się w grupie tylko Polaków, których na Uniwersytecie Palackiego studiuje kilkanaścioro, ale zaprzyjaźniłam się także z Czechami. W ten sposób człowiek szybciej uczy się języka i poznaje kulturę narodu.

Życzę zatem powodzenia na dalszych studiach i dziękuję za rozmowę.

FILIP KOPROWSKI

Ten artykuł pochodzi z wydania:
Spis treści wydania
Bez przypisówKronika UŚNiesklasyfikowaneStopnie i tytuły naukoweW sosie własnymWydawnictwo Uniwersytetu ŚląskiegoZaproszenia
Zobacz stronę wydania...