Pożegnanie księdza Jana Twardowskiego

Można odejść na zawsze, by stale być blisko

Ostatnie pożegnanie

"Ksiądz-poeta Jan Twardowski żył dla Boga, sławił Go swoją poezją i umarł dla Boga" - oznajmił w homilii podczas nabożeństwa żałobnego w bazylice św. Krzyża metropolita lubelski, abp Józef Życiński. "Jan od Biedronki" - bo tak nazywano go w szkicach literackich - odszedł do Pana z wielką ufnością kapłana oraz wrażliwego poety, dyktując przyjaciołom tuż przed śmiercią swój ostatni wiersz:

Foto: Magda Jaworska

Módlcie się o miłosierdzie
dla mnie i dla wszystkich
Jezu, ufam Tobie
Zamiast śmierci
racz z uśmiechem
przyjąć Panie
pod Twe stopy
życie moje
jak różaniec

Warszawa, szpital przy ul. Banacha,
18 stycznia 2006

Tłumy wiernych czytelników, przyjaciół, uczniów, wierzących i tych, którzy nie wierzą, młodych i starszych zgromadziły się w warszawskiej bazylice już na dwie godziny przed pogrzebem. Zgodnie z ostatnią wolą ks. Jana Twardowskiego homilię w czasie mszy wygłosił metropolita lubelski. Arcybiskup przemawiał pogodnie, z dowcipem. Zacytował anegdotę, którą sam Twardowski napisał do kwartalnika "Pastorem": "Jestem księdzem szczęśliwym. Miałem dobrych proboszczów, jakoś wytrwałem. Nie miałem romansów, żadnych ucieczek. Mam, za co Bogu dziękować".

Zdumiewa zbieżność wizji, jaką nakreślił na wiele lat przed śmiercią ks. Twardowski w wierszu Kochanowskiego przekład psalmów z rzeczywistym przebiegiem pogrzebu księdza:

Ten śnieg co mi na oczy spadł,
i to com szeptał bezrozumny -
a potem jak najcięższy mszał
postaw z kielichem mi na trumnie.

Ksiądz Jan Twardowski został pochowany w katakumbach Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie. Na tablicy nagrobnej księdza-poety umieszczono jeden z jego znanych paradoksalnych aforyzmów: "Można odejść na zawsze, by stale być blisko".

Foto: Magda Jaworska
Foto: Magda Jaworska

Kochamy Go za...

Jest kochany za to, że: "nie chce nawracać, nie znosi świętych kazań i nie posypuje cukrem religii", przyjaźni się z "ważką, mrówką, biedronką i siostrą trawą". Skromnie twierdzi, "że piekło to po prostu życie bez sensu i że więcej jest dowodów na istnienia Pana Boga niż na istnienie człowieka". Wielokrotnie mówił, "że naprawdę można kochać umarłych, bo właśnie oni są uparcie obecni" i nawet przezornie ostrzegał żebyśmy "nie byli pewni, że czas mamy, bo pewność jest niepewna". Daleki był od mentorstwa, nie przemawiał z pozycji tego, "który wie lepiej". Raczej zapraszał czytelników do rozmowy, dając tym samym wyraz szacunku dla szeroko rozumianej odmienności. Jan Twardowski nie jawił się jako nieomylny autorytet. Przyznawał się do swoich słabości i rozterek, do tego, że sam nadal poszukuje, "bo w ogóle wszystkiego nie można zrozumieć do końca".

Pisał prosto o skomplikowanych rzeczach, emocjach, uczuciach; zwyczajnie, nie używał naukowych terminów. Przypominał nam o tym, co najważniejsze w życiu:

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostania czy ostatnia pierwszą
"Śpieszmy się"

spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia

["Kiedy mówisz"]

Dzięki takiemu właśnie "skromnemu pisaniu" Twardowski zjednuje sobie zwykłego człowieka i filozofa, dziecko i osobę dorosłą. Pisząc zrozumiale, bez awangardowych niezrozumiałości, "przemycał" głębokie myśli filozoficzno - teologiczne. Jego wiersze nie potrzebują rzeczników, same bowiem się bronią, bo same się tłumaczą i interpretują.

Śmierć Jana Twardowskiego niewątpliwie zamyka pewien etap w literaturze polskiej. Nie ma już drugiego tak popularnego, zrozumiałego i kochanego poety - księdza.

O czym pisał?

Nie jest łatwo pisać o wierszach Jana Twardowskiego, szczególnie, kiedy znaczą tak wiele - jak dla mnie. Wiem, że wymykają się one wszelkim analizom, gdyż każdorazowe ich odczytanie to swoista, bardzo indywidualna podróż czytelnika.

O Bogu...

Ksiądz Twardowski buduje określenia dotyczące Boga w oparciu o paradoks lub niedomówienie. Podejmuje nietypową dla kapłana funkcję społeczną: nie wyjaśnia, nie tłumaczy, ale uczy nas postawy słuchania i jeszcze ważniejszego - zdziwienia. Warto zwrócić uwagę na fakt, że ks. Twardowski pisząc o Bogu używa form codziennych, a nawet kolokwialnych, które nie mają nic wspólnego z patetycznym modelem mówienia o Stwórcy. Poeta, aby przybliżyć naturę Boga, używa nieraz stylu wręcz anegdotycznego, dowcipnego, co jest zaskakujące, zważywszy, że jest duchownym. Taka dysharmonia między treścią a formą wynika zapewne z panteistycznej koncepcji Boga - skoro jest On wszędzie, jest zarówno w słowie wielkim jak i małym. Nie tylko w Kościele, ale w "mrówce, ważce, biedronce". Piękno poezji księdza Jana wynika między innymi właśnie z takiego stylu. Niełatwo jest mówić o Wielkich Rzeczach wielkimi słowami, a co dopiero małymi.

Foto: Internet

Bóg jest tak wielki, że nie ogarnie Go cały
wszechświat, i tak wielki, że może być
bezbronny jak dziecko za panowania Heroda

["Święto człowieka"]

Bóg wszechmogący co prosi o miłość
tak wszechmogący że nie wszystko może

["Co prosi o miłość"]

Wszechmogący gdy kocha najsłabszym być umie

["Co prosi o miłość"]

O wierze...

W twórczości Jana Twardowskiego wiara stoi obok niewiary. Poeta często opisuje drogę od powierzchownego kultu do wiary, traktując ją jako swego rodzaju prawidłowość, drogę do zdobycia wiary prawdziwej.

Foto: Internet

żeby wierzyć naprawdę ktoś nie wierzyć zaczął

["Ręce"]

(...) z niewiary
powstaje nowa wiara

["Bezdzietny Anioł"]

Jak często trzeba tracić wiarę (...)
żeby odnaleźć tę jedyną (...)
tę która jest po prostu
spotkaniem po ciemku

["O wierze"]

O miłości...

Poeta potrafił pisać o miłości w sposób przemawiający do każdego. Istota miłości według księdza Twardowskiego to wielki trud, poświęcenie się i walka z egoizmem, a także odpowiedzialność wobec ukochanego człowieka. Twardowski pokazuje miłość jako uczucie złożone, niedające się zdefiniować jednoznacznie. Miłość opiera się o wewnętrzne napięcie, przebiegające pomiędzy "jasną" i "ciemną" stroną uczucia:

Foto: Internet

ryczał na cztery strony świata że miłość odeszła

miała być zawsze a była za krótko
miała była jak Mercedes a była jak Moskwicz

["Ryczał"]

(...) trudniej kochać bliźnich niż małego fiata

["Rana"]

bliscy boją się być blisko żeby nie być dalej (...)
są i tacy co się na zawsze kochają
i dopiero dlatego nie mogą być razem

["Bliscy i oddaleni"]

O świecie...

"Gdyby święty Franciszek był współczesnym poetą, pisałby tak jak Jan Twardowski" - napisała poetka Anna Kamieńska. U Twardowskiego świat jest wyrazicielem Boga. Im bliżej będziemy świata, tym bliżej będziemy jego Stwórcy. Dlatego rośliny, zwierzęta, ludzie, ukazani są takimi, jakimi są, bez ubarwiania, retuszowania, upiększania:

Dziękuję ci że nie jest wszystko tylko białe albo czarne
za to że są krowy łaciate
bladożółta psia trawka
kijanki od spodu oliwkowozielone
dzięcioły pstre z czerwoną plamą pod ogonem
pstrągi szaroniebieskie
brunatnofioletowa wilcza jagoda
złoto co się godzi z każdym kolorem i nie przyjmuje cienia
policzki piegowate
dzioby nie tylko krótkie albo długie
przecież gile mają grube a dudki krzywe

["Podziękowanie"]

Foto: Internet
  Piękne są góry i lasy
I róże zawsze ciekawe
Lecz z wszystkich cudów natury
Jedynie poważam trawę

Bo ona deptana niziutko
Bez żadnych owoców, bez kłosa
Trawo - siostrzyczko moja
Karmelitanko bosa.

[*** " Święty Franciszku z Asyżu"]

Bóg jest dosłownie wszędzie, czyli w "mrówce, ważce, biedronce". Wystarczy tylko Mu zaufać, słuchać Jego głosu pośród zgiełku codzienności, dostrzegać Go w naturze i w drugim człowieku. Oczy szeroko otwarte - to klucz do poezji Jana Twardowskiego. Przede wszystkim w przyrodzie odbija się pierwiastek boskości, bo jak pisał Jan Kochanowski "Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie".

O śmierci...

Ksiądz Jan Twardowski przedstawia umarłych jako tych, którzy tylko odeszli ze świata fizycznego. Zniknęli, choć dalej można czuć ich obecność i troskę. Zatem kategoria odejścia jest dla poety pojęciem związanym z materialnością. Śmierć nie zrywa bliskości duchowej między ludźmi, a nawet może ją paradoksalnie umocnić:

Foto: Internet

można odejść na zawsze
by stale być blisko

["Na Powązkach warszawskich"]

(...) naprawdę można kochać umarłych
bo właśnie oni są uparcie obecni

["O stale obecnych"]

i chyba dlatego umieramy
żeby nas było widać i nie widać

["Żeby się obudzić"]

W poezji Twardowskiego śmierć nie jest dramatem, nie jest też krzywdą i niesprawiedliwością, to raczej wskazówka, "że trzeba iść dalej".

Jaki był?

Kilka razy miałam możliwość uczestniczyć w wieczorkach poetyckich księdza Jana Twardowskiego. Szczególnie utkwił mi w pamięci jeden, ten w Bibliotece Śląskiej w 2000 roku. Ksiądz Twardowski mówił wtedy, że nie "uprawia sztuki" i nie lubił słowa sztuka, bo kryje się w nim sztuczność, a On chciał być prawdziwy. Mimo zmęczenia podpisał wszystkim uczestnikom książki. Ludzie przynosili mu róże, listy, swoją poezję, a on tylko się uśmiechał z niedowierzaniem, że jest tak kochany i błogosławił z serca.

Foto: Internet

Drugie indywidualne spotkanie z księdzem Janem Twardowskim odbyło w październiku 2005 roku. Było to dla mnie szczególne przeżycie. Przyjechałam na Krakowskie Przedmieście do Warszawy. Szłam w wzdłuż kościoła Wizytek wreszcie zobaczyłam, zielone drzwi, czarnego kota, obok modrzew z ławeczką i dużo złoto-pomarańczowych liści. Już wiedziałam, że tu mieszka Jan Twardowski, widok był bajkowy. Otworzyła mi Pani Basia - osoba, która opiekowała się księdzem oraz Jego gromadką kotów, między innymi ulubionym kotem Skarpetką. Weszłam na górę na piętro księdza Jana z koszem słoneczników, liści, jarzębiny i margaretek, taki specjalny kosz ulubionych kwiatów dla księdza, a na liściach poprzypinałam biedroneczki i motyle. Ksiądz Twardowski pochwalił przyniesiony przeze mnie bukiet. Poprosił, żebym postawiła go pod oknem, koło osiołka i klęcznika, czyli ulubionych klamotów, które często pojawiały się na zdjęciach poety. Przywiozłam księdzu świeży miód, pracę magisterską na temat Jego twórczości, opublikowany artykuł o paradoksach Twardowskiego w "Zeszytach Filologicznych". Był zdziwiony tym, że z Jego poezji powstała praca magisterska. Wspominał Katowice z czasów, kiedy tam mieszkał: rondo im. gen. Ziętka, cmentarz przy ul. Francuskiej, centrum, dworzec, archikatedrę Chrystusa Króla. Pytał o studia, zdumiał się, że czytam Jego poezję, a jeszcze bardziej zdziwił się, że można kupić wszystkie Jego tomiki. Rozmawialiśmy ponad godzinę, ksiądz bardziej słuchał niż mówił.

Ksiądz Jan Twardowski był bardzo skromną osobą, przekonałam się, że to niezwykły, bo przecież zwykły człowiek, że kochał Boga, ludzi, przyrodę i prostotę.

MAGDALENA JAWORSKA

Ks. Jan Twardowski

Jan Twardowski - urodził się w roku 1915 w Warszawie. Studiował polonistykę w Uniwersytecie Warszawskim. Podczas wojny był żołnierzem AK, walczył w powstaniu warszawskim. W 1948 roku przyjął święcenia kapłańskie. Był duszpasterz w szkołach specjalnych, rektorem kościoła Sióstr Wizytek w Warszawie. Zmarł 18 stycznia 2006 w Warszawie. Jego najsłynniejsze tomiki to: Znaki ufności, Niebieskie okulary, Rachunek dla dorosłego, Który stwarzasz jagody, Nie przyszedłem pana nawracać, Zeszyt w kratkę oraz Patyki i patyczki. Ksiądz Twardowski był laureatem wielu nagród, między innymi Medalu im. Janusza Korczaka, Nagrody Fundacji Alfreda Jurzykowskiego. W 1996 roku dzieci wyróżniły księdza Jana Twardowskiego Orderem Uśmiechu.

Ten artykuł pochodzi z wydania:
Spis treści wydania
Bez przypisówKronika UŚNiesklasyfikowaneStopnie i tytuły naukoweW sosie własnymWydawnictwo Uniwersytetu ŚląskiegoZaproszenia
Zobacz stronę wydania...