SPORTOWE ŻYCIE NA UŚ

Już w marcu będzie można potańczyć w rytmach latynoamerykańskich oraz poznać tajniki wschodniej sztuki walki - kendo. Nowe sekcje AZS-u zapraszają wszystkich chętnych. Piorunujące wrażenia zapewnione!

Magiczne przyciąganie ciał...

Młoda, zgrabna, pełna życia instruktorka. Pół-Polka, pół-Włoszka, zakochana w tańcu, uśmiechnięta Giusy Inglese zdradzi tajniki salsy. Muzyka i gorące rytmy wciągną do tańca każdego! Oto jej historia... Poznajcie ją.

Bożena Biczkowska: Kiedy rozpoczęła się Twoja przygoda z salsą?

Giusy Inglese w objęciach partnera
Giusy Inglese w objęciach partnera
Giusy Inglese: Moja przygoda z tym tańcem zaczęła się dwa i pół roku temu w Londynie. Poznałam tam czarnego Brazylijczyka o imieniu Xavier, który zaprowadził mnie do klubu, gdzie tańczy się salsę. Nie było tam w ogóle stolików, nikt nie stał przy barze, nie palił papierosów i nie pił, wszyscy tańczyli w parach. Kobiety w dekoltach, w krótkich spódniczkach nie zwracały uwagi na spadające ramiączka, która odkrywały fragmenty ciała. Ta chora pasja w tańcu, którą ludzie odnajdują, to nie tylko przyjemność ciał. Taniec jest całym życiem - powiedział kiedyś Eliot.

Czym jest w ogóle salsa, czy wszyscy mogą poruszać się w jej rytma?

- Żeby tańczyć salsę trzeba "mieć na nią ochotę" i posiadać żywiołowy temperament. Salsę tańczy się w parze. Można osobno, ale jest to taniec, który łączy dwoje ludzi - mężczyznę i kobietę. Trochę erotyczny, ale pozwala zachować powściągliwość. Cieszy całą swoją różnorodnością, wolnością ruchów. Salsa powstała na Kubie. Wszyscy Kubańczycy tańczą salsę - to ich tradycja, mają to we krwi. Ten taniec odmładza ludzi - osiemdziesięciolatek, tańcząc salsę, będzie się czuł jak osiemnastolatek. Muzyka i taniec odpręża, pozwala zapomnieć o kłopotach dnia codziennego, likwiduje pokłady stresu. Wystarczy potańczyć pięć minut, aby poprawić sobie nastrój. To jest lek na depresję, na wszelkie porażki życiowe, praktycznie na wszystko!

Skąd u Ciebie ta pasja?

- Urodziłam się we Włoszech, mój ojciec jest Włochem. Przyjechałam do Polski, kiedy miałam sześć lat. Wszyscy w mojej rodzinie tańczą. Może dlatego ja też odziedziczyłam zapał do tańca?! Wcześniej zajmowałam się długo tańcem towarzyskim, ale nie odnajdywałam w nim jakiejś szczególnej pasji. Było to dla mnie troszkę monotonne, osadzone w zbyt ścisłych ramach. Taniec towarzyski jest traktowany jako sport, nie jako przyjemność. Natomiast salsa daje wolną rękę w kreowaniu własnej indywidualności, daje wolny wybór. Można samemu budować kroki, tworzyć choreografię, ważne jest tylko to, by zachować główną bazę kroku.

Co czujesz, kiedy tańczysz salsę?

Salsa sprawia, że świat staje na głowie
Salsa sprawia,
że świat staje na głowie
- Rytm salsy jest tak intensywny, że o wszystkim się zapomina. Wpada się w szał tańca, w nieopisany trans, w obłęd. Salsa jest jak nałóg, bardzo szybko wciąga. Można w okamgnieniu zarazić nią wiele ludzi. Wystarczy przebywać w towarzystwie tańczących. Salsa jest przede wszystkim po to, żeby się bawić. To nie tylko taniec, ale sposób na życie! Nowa idea myślenia, patrzenia, kreowania siebie. W czasie tańca nie dostrzega się wyłącznie pięknych obrotów kobiety, ruchów bioder czy kolorowych i połyskujących sukienek, tylko widzi się ogromną energię życia. Salsa napawa człowieka optymizmem, pozytywnym myśleniem. Należy również zwrócić uwagę na to, co może ci dać salsa. Czy pomoże ci odsłonić jakąś prawdę o sobie, której nie znasz. Salsa ma to coś, czego szukałam przez dwadzieścia lat. I w końcu znalazłam, i mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa. To ona wyciągnęła mnie z monotonii życia i dostarcza ciągle rozrywki. Jest dla mnie wszystkim, całym życiem!

Gdzie najczęściej tańczysz?

- Wyjeżdżam na warsztaty taneczne do Austrii, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Włoch. W Polsce jest bardzo mało miejsc, gdzie można potańczyć salsę, Od czasu do czasu chodzę na imprezy organizowane przez Jose Torresa, ale to kropla w morzu potrzeb. Moim marzeniem jest otwarcie małej knajpki karaibskiej, gdzie salsa będzie znakiem rozpoznawczym. Chciałabym znaleźć odpowiednich ludzi, którzy potrafią się bawić i chcą swój wolny czas poświęcić salsie. Mam nadzieję, że właśnie odnajdę ich na moich zajęciach.

Jak będzie wyglądała sekcja salsy?

- Zajęcia będą odbywać się dwa razy w tygodniu. Mam nadzieję, że zgłoszą się kobiety i mężczyźni. Najlepiej uczy się w parze. Potem będę rozmawiać z ludźmi, czy salsa ich kręci. To trzeba od razu pokochać, nie wolno zmuszać się do tańca. Na początku zajęcia będę prowadziła sama, ale potem dołączy do mnie mój kolega Filip. Będę zapraszała znakomitych gości, którzy urozmaicą nasz czas gorącymi pokazami. Sprawdźcie sami!!!

* * *

Szable bambusowe, hełmy z kratą na twarz, rękawice. Japońska sztuka walki mieczem tylko na Uniwersytecie Śląskim! To jedyna sekcja w tym województwie! Michał Młot uprawia ten sport od dziesięciu lat! Trzy razy był w Japonii, gdzie się dokształcał. Będzie Waszym instruktorem... Planowane są pokazy walk! Szkoda czasu na nudę!

Kendo - czyli "droga miecza"

Bożena Biczkowska: Co możesz powiedzieć o tej dyscyplinie?

Michał Młot: Kendo w Japonii było obecne wszędzie: w policji, w wojsku, w szkole. Do niedawna niemal wszyscy uprawiali ten sport. W tej chwili nowoczesne sztuki walki i nowoczesne sporty wyparły nieco kendo, ale pomimo tego nadal cieszy się popularnością. W Polsce kendo uprawiane jest od 1973 roku. Japoński student, który tu studiował, założył pierwsze dwie sekcje w Łodzi i w Warszawie. Ja uprawiam tę dyscyplinę mniej więcej dziesięć lat z niewielkimi przerwami. Najbliższa sekcja, która szybko upadła, była w Bielsku-Białej. Jeździłem więc do Krakowa. Jednak ze względu na dojazdy, trudności z załatwieniem sprzętu, musiałem zarzucić treningi. W Japonii studiowałem przez jakiś czas i, widząc kendoków na treningu, zrobiło mi się trochę żal, i stwierdziłem, że warto do tego wrócić.

Kendo to specyficzna kultura, możesz ją przybliżyć?

Michał Młot w pełnym rynsztunku bojowym
Michał Młot w pełnym rynsztunku bojowym
- Japończycy, zwłaszcza starzy, dalej to traktują jako element kulturowy i bezpośrednie dziedzictwo z czasów samurajskich. Starsi kendocy często wywodzą się z samurajskich rodów i dla nich jest to coś więcej, niż sport. To całe ich życie. Natomiast tylko pewne elementy udało się zaszczepić w Polsce. Wiadomo, to inny kraj, inna kultura. Ludzie, którzy zaczynają uprawiać kendo w Polsce, są przeważnie zafascynowani kulturą japońską, albo też przeciwnie, mieli coś wspólnego z bractwami rycerskimi.

Kto może ćwiczyć kendo?

Nie ma ograniczeń wiekowych, ani co do płci. Każdy się do tego nadaje. Kendo jest sportem technicznym, nie siłowym. Różne osoby ćwiczyły w prawie trzydziestoletniej historii kendo w Polsce. Coraz więcej kobiet uprawia tę dyscyplinę i doskonale sobie radzi. Dla nich są organizowane osobne zgrupowania. Trening tylko dla kobiet jest nieco inny, choćby ze względu na odmienną budowę ciała. Co jakiś czas odwiedzają nas mistrzowie z Japonii, bądź z zachodniej Europy. W tej chwili w Polsce (we Wrocławiu) przebywa wolontariuszka japońska z organizacji rządowej, która rozsyła swoich wolontariuszy z różnych dziedzin do różnych krajów.

Dlaczego zacząłeś ćwiczyć kendo, skąd pojawiła się ta fascynacja?

Samo tylko nałożenie stroju kendoki to odrębna i czasochłonna ceremonia
Samo tylko nałożenie stroju kendoki
to odrębna i czasochłonna ceremonia
- Lubiłem kulturę japońską, dużo czytałem. Miałem ulubionego autora japońskiego - Yukio Mishima. Nie zdobył nagrody Nobla, ale wsławił się tym, że popełnił harakiri. Usiłował zrobić przewrót wojskowy w roku siedemdziesiątym, co w tamtych czasach było nie lada sensacją. On także uprawiał kendo, więc żeby zrozumieć więcej, musiałem sam zacząć ćwiczyć. No i tak się to zrodziło. Dosyć długo szukałem osób zajmujących się tą dyscypliną. Jeździłem tu i tam, wytrwałem do dziś i już najprawdopodobniej nie zrezygnuję.

Jaką masz koncepcję prowadzenia zajęć?

- Przede wszystkim, pragnę zaszczepić tę moją fascynację innym. Chciałbym wychować dobrych kendoków, przekazać im to, czego sam się nauczyłem.