Przeczytajmy tę książkę

To książka o nieobecnych ojcach i ciężko doświadczonych matkach. Historia jest okrutna; kto czyta Homera, wie, że ostra włócznia nie przestaje poszukiwać kawałka odsłoniętej, nagiej skóry, a przeznaczeniem miecza jest krew. Zmieniają się kraje – była Troja i Grecja, jest Ukraina i Strefa Gazy; nie ma miecza i włóczni, jest czołg i rakieta dalekiego zasięgu – ale istota rzeczy jest ta sama: ludzkie ciało jest miękkie, a przemoc wciąż upomina się o swoje ofiary, które często pozbawiane są głosu.

Ale książka Jakuba Gałęziowskiego jest szczególna: dotyczy głównie ludzi, którzy nie są przedstawicielami wojennego rzemiosła – przeciwnie, są uosobieniem życia, które wymaga pokoju i opiekuńczości. Są źródłem życia i synonimem troski o nie. To książka o wojennym doświadczeniu kobiet, wręcz o – jak pisze autor – „pewnym wzorze kobiecego doświadczenia wojny”, wzorze, w który wpisują się także ich dzieci, dźwigające w kolejnych pokoleniach ciężar niezawinionego przez siebie losu. Były to dzieci niemieckich okupantów, dzieci jeńców wojennych oraz dzieci robotnic przymusowych, więźniarek i dipisek. Lecz grupą najliczniejszą były dzieci żołnierzy Armii Czerwonej, dzieci z gwałtów dokonywanych najczęściej w trakcie powrotu wojsk do Rosji.

W pewnym sensie autor „przepisuje” i „uzupełnia” słynny fragment Heraklita: wojna nie jest ojcem wszystkiego, wojna jest także wszystkiego matką. Rzecz dotyczy bowiem kobiet będących ofiarą przemocy seksualnej; kobiet nie tylko głęboko skrzywdzonych przez mężczyzn i mechanikę urządzonego przez nich świata, ale często stygmatyzowanych, czasem nawet karanych przez lokalne społeczności. Co więcej, kobiet zamkniętych – to podwójnie – w sferze milczenia; raz: przez otoczenie tabuizujące gwałt, a zwłaszcza gwałt wojenny, dwa: przez własny wstyd wynikający zapewne również z troski o narodzone w wyniku gwałtu dziecko. Trzeba było milczeć, aby nie pomnażać cierpienia niewinnym. Jakub Gałęziowski przełamuje „pakt milczenia” i chce wprowadzić ten temat do debaty publicznej, by traumatyczne doświadczenia ofiar uczynić częścią pamięci zbiorowej.

A więc to książka również o konieczności wy-powiadania krzywdy; książka przeciwko zmowie milczenia, nawet jeśli ta zmowa nosi stempel akademii, bo – jak pisze autor – poważnych badań na temat dzieci zrodzonych z wojny, children born of war, właściwie się w Polsce nie prowadziło. Czytając, dokonujemy redefinicji wstydu: wstydem nie jest bycie ofiarą przemocy, wstydem jest brak możliwości, sposobności i wreszcie języka, by owo głębokie zranienie wy-powiedzieć. Nieobecność tych, którzy opowieści takiej chcieliby wysłuchać; niechęć innych do samego pomysłu, że ktoś mógłby sięgać po „tego rodzaju” historie. A jest to konieczne dla zdrowia samych poszkodowanych, jak i całego społeczeństwa. Zacytujmy: „proces ten, choć pozornie może szkodzić publicznemu wizerunkowi jednostki czy społeczności, ostatecznie prowadzi do uzdrowienia relacji na różnych poziomach egzystencji”, wszak częścią naszego społeczeństwa „są osoby urodzone w wyniku radzieckich gwałtów albo poczęte na skutek kontaktów seksualnych z niemieckim okupantem”.

Pytanie dotyczy więc życia i odpowiedzialności za nie; ale kobieta znajdowała się tu w szczególnie dramatycznej sytuacji: zraniona w swej najgłębszej istocie, stawała teraz nie tylko wobec wspomnianych już społecznych reakcji, ale także wobec prawa (w tym przypadku aborcyjnego) i presji biopolityk społecznych: po II wojnie światowej zarówno Kościół katolicki, jak i państwo zgodnie zwracały uwagę na konieczność demograficznego wzmocnienia Polski, a zatem „nawoływały do reprodukcji”, niezależnie od okoliczności towarzyszących poczęciu dziecka. Kobieta samotna wobec seksualnego agresora samotnie musiała stawiać czoła machinie państwa. To książka o samotności kobiet i dzieci, które nie mogą liczyć na specjalne wsparcie, o samotności samotnych matek i o dzieciach, które najpierw były wojennymi sierotami lub półsierotami, a potem, gdy dorosły, borykały się z tematem „nieobecnych ojców” i otaczającej ich tajemnicy.

Strona po stronie przewijają się przed nami cienie nieobecnych i losy tych, którzy owych nieobecnych próbują jakoś w swym życiu zlokalizować. Bo jedną z nauk tej książki jest przypomnienie znaczenia rozmowy, pod warunkiem że rozmowa ta jest szczera, a chęć wysłuchania prawdziwa. Może w ogóle powołaniem humanistyki jest stworzenie otoczenia sprzyjającego wypowiadaniu i uważnemu wysłuchaniu wszelkiego rodzaju krzywdy. Niespiesznie, z namysłem, z czułością, pamiętając, że „ludzie ci wciąż myślą, czują i zmagają się z przeszłością pełną niedopowiedzeń i domysłów”. Może humanista to ten, kto jest gotowy wysłuchać. Ci, którzy odprawiają w sobie pokutę za niepopełnione grzechy, tułają się, szukając ucha gotowego wysłuchać ich opowieści. To o nich jest ta książka.

Jakub Gałęziowski, Niedopowiedziane biografie. Polskie dzieci urodzone z powodu wojny. Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2022, ss. 458.