Co z tą Ziemią?

Jak degradujemy przyszłość naszą i naszych dzieci

Pod koniec lat 60. XX wieku amerykański psycholog Walter Mischel przeprowadził interesujący eksperyment. Przed dzieckiem postawił ulubiony smakołyk, który mogło zjeść od razu lub poczekać kilkanaście minut i otrzymać podwójną porcję słodkości. Okazało się, że dzieci, które potrafiły odroczyć przyjemność, w różnych sytuacjach życiowych lepiej dawały sobie radę – otrzymywały lepsze oceny w szkole, dobrze radziły sobie z emocjami, a w życiu dorosłym rzadziej ulegały nałogom, budowały trwalsze związki czy miały niższy współczynnik masy ciała BMI.

Dzisiaj w dobie katastrofy środowiskowej stoimy przed podobnym dylematem, jak dzieci w eksperymencie Mischela. Tyle tylko, że gra nie toczy się o dodatkowy cukierek, ale o przetrwanie nas wszystkich. Możemy rzucić się w wir szaleńczej konsumpcji, ale wtedy nasza przyszłość staje pod znakiem zapytania. Możemy też odroczyć przyjemność i dzięki temu przynajmniej zmniejszyć prawdopodobieństwo katastrofy.

Już od długiego czasu słabo radzimy sobie z testem cukierka. Cały system ekonomiczny ufundowany jest na pragnieniu natychmiastowej maksymalizacji profitów i odsuwaniu kosztów. Największe gospodarki świata są jednocześnie najbardziej zadłużone. Dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego mówią o tym, że najbardziej zadłużonym krajem są Stany Zjednoczone, które odpowiadają za 31% globalnego długu. Na kolejnych miejscach są: Japonia (17%), Chiny (9,8%) i Włochy (4%). Jeśli przeanalizujemy relację długu do PKB, to najbardziej zadłużona jest Japonia z wynikiem 237% PKB.

Coraz bardziej zadłużamy się też jako zwykli ludzie. W ciągu ostatnich 5 lat zadłużenie Polaków zwiększyło się niemal trzykrotnie i wynosi obecnie średnio 19 tys. zł na osobę, co stanowi 61% PKB. Ale i tak na tle Europy jest to niski wynik. Najbardziej zadłużeni są Duńczycy (270%), Holendrzy (222%) czy mieszkańcy Luksemburga (183%). Można by pomyśleć, że ludzie w bogatych społeczeństwach mają już zaspokojone podstawowe potrzeby i mogą teraz najzwyczajniej cieszyć się życiem. Okazuje się jednak, że im jesteśmy bogatsi (na kredyt), tym bardziej rosną nasze potrzeby, a raczej zachcianki.

Innym obszarem, gdzie możemy zauważyć epidemię zadłużania się, jest… biosfera. Mamy obecnie dobrą miarę pozwalającą na ocenę naszego długu wobec przyrody. Jest nią ślad ekologiczny, czyli to, ile bierzemy ze środowiska, wobec tego, ile Ziemia jest nam w stanie dać. Ostatni Living Planet Report donosi, że jako ludzkość przekraczamy możliwości biosfery o 75%. Ale podobnie jak w przypadku pieniędzy, z punktu widzenia ekologii najbardziej zadłużone są bogate kraje: Katar (920%), Luksemburg (799%), Zjednoczone Emiraty Arabskie (559%) czy USA (502%). Polska zadłużona jest „zaledwie” na 294%.

Innym przejawem zadłużania się jest to, co dzieje się z naszymi ciałami. One rosną, czyli stają się coraz cięższe. Epidemia otyłości jest niczym innym, jak przejawem gromadzenia zapasów, które są najzwyczajniej zbędne, a nawet szkodliwe. Zjadamy więcej, niż to jest konieczne, a dodatkowo to, co jemy, w znacznym zakresie jest dla nas szkodliwe. Liderem w tym niechlubnym rankingu są, jak można się łatwo domyślić, kraje najbogatsze, w tym Stany Zjednoczone, gdzie aż dwie trzecie populacji ma nadwagę. W Polsce jest to ponad połowa obywateli.

Wiele wskazuje, że jako ludzie dorośli i jako społeczeństwo w większości słabo zdajemy test cukierka. Ekonomiczne lekarstwa na recesję, długa historia szaleńczego zadłużania się, rosnący deficyt ekologiczny czy epidemia otyłości pokazują, że nie potrafimy odraczać gratyfikacji i już teraz, natychmiast chcemy zjeść cukierka, choć po prawdzie nie stać nas na niego. Jesteśmy nienasyceni i nieustannie głodni, pożeramy siebie, przyrodę i swoją przyszłość. Goniąc za złudnym dobrostanem, odraczamy tylko konieczność spłaty zaciągniętego długu. A spłata upomni się o swoje w postaci inflacji, niższego poziomu życia, zmian klimatycznych i środowiskowych czy problemów zdrowotnych. To wszystko fundujemy też naszym dzieciom i wnukom, którym przecież powinniśmy zostawić lepszy świat niż ten, w którym sami żyjemy. Ale właśnie degradujemy ich przyszłość.

Autorzy: Ryszard Kulik
Fotografie: Wirestock, Freepik.com