Ameryka to manifestacja pewnej ideowej, a może raczej wręcz ideologicznej postawy, która zaczyna się od deklaracji polityczno- społecznych (rewolucja amerykańska), by szybko przenieść się na sferę kultury, proponując pewien modelowy porządek życia. W tym sensie Ameryka nie jest tożsama ze Stanami Zjednoczonymi, które to pojęcie należy odczytywać na poziomie prawno-administracyjno- militarnym. Ta dychotomia objaśnia tytuł książki, w którym pojawiają się obydwa pojęcia. Od samego początku Ameryka była konstruktem geograficzno-kulturowym wytworzonym przez Europejczyków, a sam Krzysztof Kolumb nigdy faktycznie nie był w Ameryce rozumianej jako ląd stały. „Ameryka została wymyślona przez Europejczyków, zanim ją na dobre odkryto w wyniku anachronicznego rzutowania owego określenia na położoną na zachód od Europy wyobrażoną krainę” (s. 17). Ameryka to „miejsce fikcji”, „scena życia przyszłości”, ekran, na który Europa wyprojektowuje swoje obawy i nadzieje. Stąd, jak przyjmuje Autor, psychoanaliza dobrze nadaje się do badania tak pojmowanej Ameryki, zwłaszcza jeśli przyjąć jej Lacanowską odmianę, w której pojęcie „wyobrażonego” odgrywa znaczącą rolę.
To w micie Dzikiego Zachodu Ameryka znalazła dla siebie właściwy model ikonograficzny.
Gdy zaś mówimy o Wild West, nieuchronnie musi pojawić się pojęcie frontier jako jedno z naczelnych zjawisk kształtujących mentalność amerykańską aż do połowy XX wieku: „frontier było i jest mityczną przestrzenią amerykańskiej historii, realnym miejscem poszerzonym o projektowane nań fantazje […]. W istocie, każda część Ameryki w pewnym momencie historii ich powstawania była Zachodem” (s. 260). Wiek XIX był okresem, w którym dokonywały się bogate w konsekwencje zmiany geograficzne (przesuwanie się frontier w stronę Kalifornii), ekonomiczne (rozpędzanie się kapitalistycznej gospodarki rynkowej), społeczne (brutalne wywłaszczanie rdzennej ludności) i kulturowe (wyswabadzanie się sztuki amerykańskiej z wzorców europejskich). Stąd: „19-wieczne malarstwo pejzażowe Ameryki to miejsce wyłaniania się formuł patosu amerykańskiej, skonfliktowanej przeszłości, miejsce traumatycznej wzniosłości” (s. 546).
Wiele zjawisk kultury wizualnej nawiązuje do tradycyjnych motywów Dzikiego Zachodu, ale przekształca je, by stawały się komentarzem do bieżących wydarzeń i postaci z życia politycznego. Tak jest na przykład z dziełem Juliana Rosefeldta Amerykańska noc z 2009 roku, pięciokanałowej instalacji wideo posługującej się cytatami ze znanych westernów po to, aby dokonać krytyki współczesnej sceny politycznej: „ta groteskowa i zabawna scena jest w istocie niezwykle pesymistyczna: nie polaryzuje polityki demokratów i republikanów, liberałów i konserwatystów, ale pokazuje przede wszystkim, że amerykański mit, w różnych swych odsłonach, gdzie idealizm splata się z przemocą i imperializmem, leży u podstaw retoryki obu obozów i nie przestaje się wyłaniać jako niezbywalny punkt odniesienia, trwała i aktywna sieć amerykańskiego mitu kulturowego” (s. 335).
Filip Lipiński, Ameryka. Rewizje wizualnej mitologii Stanów Zjednoczonych. Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2021, ss. 624.