Rozmowa z dr Marleną Jankowską, adiunkt w Katedrze Prawa Cywilnego i Prawa Prywatnego Międzynarodowego na Wydziale Prawa i Administracji UŚ

Kosmos to nowe wyzwania dla prawa i technologii

Pani Doktor, gdybym chciała wymienić wszystkie pani funkcje i zainteresowania naukowe, zabrakłoby miejsca na rozmowę. Może więc wymienię kilka najważniejszych: członkostwo w Radzie Polskiej Fundacji Prawa Konkurencji i Regulacji Sektorowej Ius Publicum w Warszawie, w zarządzie Stowarzyszenia SILGIS zajmującego się wspieraniem budowy społeczeństwa informacyjnego, udziela się Pani także w pracach międzynarodowych stowarzyszeń, m.in.: w British and Irish Law, Education and Technology Association (BILETA) i International Association for the Advancement of Teaching and Research of Intellectual Property (ATRIP)… Prowadziła Pani badania w centrum prawa kosmicznego na Uniwersytecie w Nebrasce – Lincoln College of Law, a od ubiegłego roku jest Pani członkiem grupy roboczej Licensing Working Group przy OpenStreetMap; w sierpniu tego roku została Pani konsultantem Polskiej Agencji Kosmicznej, gdzieś po drodze wygłasza Pani wykłady w siedzibie ONZ… Może więc zacznijmy od pytania – w tak młodym wieku osiągnęła Pani tyle sukcesów naukowych, jak to się zaczęło?

Dr Marlena Jankowska
Dr Marlena Jankowska

– Jednym z najważniejszych wydarzeń w moim życiu, które wywarło decydujący wpływ na wszystkie późniejsze wybory i konkretyzację zainteresowań, było liceum, X LO im. I.J. Paderewskiego w Katowicach. Podkreślam ten fakt, ponieważ szkoła średnia w rozwoju każdego młodego człowieka odgrywa niezwykle ważną rolę, często niedocenianą przez nauczycieli. Najistotniejszym elementem edukacji, oprócz przekazywania wiedzy, powinna być pomoc w rozwijaniu pasji, umiejętne ich ukierunkowywanie, ale przede wszystkim dostrzeganie indywidualności i dyskretne wsparcie w rozwijaniu zamiłowań uczniów, a także ich dowartościowywanie i wspieranie w poszukiwaniu własnej drogi. Moja szkoła ukierunkowana była na rozwijanie umiejętności językowych – pozwoliła mi rozwinąć skrzydła i dosłownie „wyfrunąć”. Uczestniczyliśmy na przykład w symulacjach Zgromadzenia Ogólnego ONZ, podczas których my, licealiści, zmagaliśmy się z rozwiązywaniem poważnych problemów w skali światowej. To była znakomita pomoc w poszukiwaniu przyszłego zawodu. Umiejętne podpatrywanie przez nauczycieli moich zainteresowań i ich rozwijanie sprawiły, że wybór prawa jako kierunku studiów był decyzją, której byłam pewna. Kontakty licealistów ze studentami Uniwersytetu Śląskiego także umocniły mnie w przekonaniu, że chcę studiować tylko i wyłącznie na tej uczelni i to było bardzo trafny wybór. Jestem przekonana, że żadna inna uczelnia nie dałaby mi takich możliwości rozwoju. Od początku studiów uczestniczyłam w wielu konferencjach specjalistycznych. To było prawdziwe okno na świat skomplikowanych zagadnień prawniczych, a jednocześnie wspaniała zabawa, mnóstwo nowych znajomości.

Gościła Pani Doktor wówczas często na łamach „Gazety Uniwersyteckiej UŚ”, dzieląc się swoimi wrażeniami z podróży.

– Były one niezwykle inspirujące, a dzielenie się refleksjami z udziału w różnych sympozjach, zjazdach czy konferencjach na łamach pisma uniwersyteckiego dawało mi możliwość uczestniczenia w życiu akademickim mojej Alma Mater, z którą jestem ogromnie zżyta. Chciałam także zachęcić innych studentów do korzystania z możliwości, jakie daje uczestniczenie w organizacjach studenckich czy konferencjach.

Postęp technologiczny, którym chlubi się pokolenie XXI wieku, to chyba duże wyzwanie dla wszystkich prawników.

Żyjemy na przełomie wieków, doświadczamy zmian na wielu płaszczyznach – od ideologicznych po społeczne. Szczególnie w dziedzinie informatyki obserwujemy wręcz rewolucyjny skok. Pojawił się internet i nowe technologie, jak też różnego typu nowe kanały informacyjne. Przykładowo, jeszcze kilka lat temu nikt nie słyszał o Facebooku. To wszystko dzieje się w błyskawicznym tempie i nierzadko zmusza prawników do odsunięcia na plan dalszy tradycyjnych schematów myślenia. W zagranicznej literaturze naukowej pisze się obecnie, że każdy prawnik traktujący swojego klienta poważnie musi nadążać za postępem w każdej dziedzinie i stale uzupełniać wiedzę, od szeroko rozumianej komparatystyki prawa po znajomość zagadnień społecznych, gospodarczych, informatycznych, a nawet kosmicznych. Przechodzenie z formy przekazu drukowanego do cyfrowego i związane z tym zawirowania w stosowaniu przepisów stanowią jedynie namiastkę naszych wyzwań.

To zapewne wymusza zmiany w systemie kształcenia przyszłych prawników i konieczność stałego uzupełniania wiedzy przez wykonujących ten zawód od wielu lat.

Chociaż w Europie dysponujemy świetnym potencjałem, to Azja, która zasłynęła w ostatnich latach z kopiowania technologii czy podrabiania produktów, starannie przygotowuje się do obrony swoich praw autorskich i własności przemysłowej. W wielu krajach azjatyckich uruchamiane są odrębne, silnie wyspecjalizowane wydziały zajmujące się ochroną poszczególnych jednostkowych dóbr niematerialnych z zakresu własności intelektualnej. Zatrudniani tam sędziowie są specjalnie przygotowywani do zajmowania się wyłącznie nowymi technologiami czy prawami autorskimi. Moja praktyka adwokacka umacnia mnie w przekonaniu, że my także potrzebujemy rzetelnych i znakomicie przygotowanych specjalistów, którzy potrafią stawić czoło nowym wyzwaniom, dotyczy to zwłaszcza sądów okręgowych, które rozpatrują sprawy z zakresu własności intelektualnej w pierwszej instancji.

Prawo autorskie, któremu poświęciła Pani pracę magisterską i dysertację doktorską, jest jednym z najgoręcej dyskutowanych tematów, problem szczególnie dotyczy krążących w internecie prac, artykułów. Czy posiadamy odpowiednie narzędzia, aby chronić własność intelektualną?

Już od końca ubiegłego wieku przetoczyło się mnóstwo dyskusji na temat wprowadzania bądź niewprowadzania zmian regulacji prawnej w odniesieniu do nowych technologii. Najwybitniejsi profesorowie prawa stwierdzili, że działanie takie jest bezcelowe, ponieważ zanim proponowana zmiana przejdzie cały proces legislacyjny, pojawiają się kolejne modyfikacje. To stawiałoby prawników na nierównej pozycji w pogoni za technologią.

Sytuacja patowa?

Nie. To oczywiste, że pojawiły się problemy, których w XIX czy XX wieku ustawodawca nie mógł przewidzieć. Wiele wątpliwości budzą dzieła o charakterze multimedialnym i nowe formy twórczości rozwijane w środowisku cyfrowym. Wystarczy wspomnieć nową postać autorstwa widoczną na przykładzie takich projektów, jak Wikipedia czy OpenStreetMap lub zjawisko fanfiction. Wydaje mi się, że zmiany legislacyjne powinny stanowić ostateczność. W pierwszej kolejności zastanawia, czy dynamiczna i elastyczna wykładnia przepisów prawa nie mogłaby stanowić wystarczającego remedium. Uważam także, że jednym z najskuteczniejszych instrumentów jest właściwe budowanie świadomości prawnej i dogłębne zrozumienie pojęcia własności intelektualnej.

Uczestniczy Pani w projektach badawczych poświęconych geoinformacji, która otwiera nowe możliwości interpretacyjne.

To efekt badań realizowanych w ścisłej współpracy z dr. hab. prof. UŚ Mirosławem Pawełczykiem z Katedry Publicznego Prawa Gospodarczego. Nasze zainteresowania naukowe skierowaliśmy na geoinformację, jedną z najmłodszych dziedzin nauki, której powstanie wymusił galopujący rozwój technologii i nauk powiązanych z informacją geoprzestrzenną. Aby rzetelnie podjąć ten temat badawczy, postanowiliśmy zaprosić do współpracy specjalistów z uczelni technicznych, dzięki którym mogliśmy poznać przebieg poszczególnych procesów i przełożyć tę wiedzę na poziom dyskursu prawniczego. Tak powstała w 2014 roku nasza pierwsza publikacja zbiorowa pt. Geoinformation. Law and Practice, która zapoczątkowała serię wydawniczą „Geo & IP Series”. Później kolejno ukazały się: Geoinformacja. Prawo i praktyka oraz w 2015 roku AI: Law, Philosophy & Geoinformatics, która dotyczyła sztucznej inteligencji. Obecnie przygotowujemy następną publikację, tym razem na temat obserwacji Ziemi i nawigacji. Książka ma ukazać tę tematykę w perspektywie filozoficznej, technicznej i prawniczej. Ja przygotowuję rozdział na temat ochrony danych satelitarnych.

W tym roku dołączyła Pani Doktor do prestiżowego grona ekspertów Polskiej Agencji Kosmicznej.

To duże wyróżnienie, a jednocześnie potwierdzenie, że wybór tego obszaru badawczego okazał się słuszny, skoro efekty naszej pracy są dostrzegane. Interesuję się zagadnieniami praw autorskich związanych z mapami cyfrowymi, nawigacją satelitarną i jej aspektami prawnymi, a także prawem kosmicznym. To sektor bardzo specyficzny. Co ważne, ochrony prawnej wymagają szczególnie mniejsze podmioty działające w biznesie związanym z dostarczaniem i opracowywaniem danych pozyskiwanych w przestrzeni kosmicznej (tzw. downstream market). Wydaje się równocześnie, że rozwija się on tak szybko, że prawnicze wsparcie przychodzi ze znacznym opóźnieniem. Kosmos niesie nowe wyzwania dla prawa i technologii.

Jak Pani Doktor organizuje swoją pracę, aby sprostać wszystkim zadaniom?

Wyznaję zasadę: człowiek potrafi. To przekonanie rzeczywiście dodaje mi sił i motywuje do działania. Gdyby przed laty ktoś powiedział mi, że będę się zajmowała mapami i kosmosem, na pewno nie uwierzyłabym. Uwielbiam pracować, żyć w biegu, czuć się zmęczona. Zajęcia ze studentami to wielka przyjemność, czerpię z tych spotkań nie tylko satysfakcję, ale są one niezwykle inspirujące. Młodzi ludzie tryskają pomysłami. Przede wszystkim jednak jestem niepoprawną optymistką i nie boję się wyzwań. Działam w myśl amerykańskiej maksymy mojego znajomego z Lincoln (NE), Stevena Dee Howertona: I don’t believe in pretending. Realizacja marzeń może wówczas okazać się łatwiejsza, niż sądzimy.

Dziękuję za rozmowę

Autorzy: Maria Sztuka
Fotografie: Przemysław Bratkowski