W dniach 1-26 sierpnia b.r. w Cieszynie odbyła się wyjątkowa, bo jubileuszowa X letnia szkoła języka literatury i kultury polskiej.
Letnia szkoła rozpoczęła się tradycyjnie już uroczystą inauguracją, na którą przybyło wielu znakomitych gości. Mieliśmy ogromny zaszczyt gościć przedstawicieli władz Uniwersytetu Śląskiego: Rektora prof. dr. hab. Tadeusza Sławka, Prodziekan Wydziału Filologicznego prof. dr hab. Elżbietę Gondek oraz Dziekan Wydziału Pedagogiczno-Artystycznego prof. dr hab. Helenę Danel-Bobrzyk. Wśród zaproszonych nie zabrakło również przedstawicieli władz samorządowych województwa oraz miasta Cieszyna, który już po raz dziesiąty okazuje szkole niezwykłą gościnność. Na uroczystość przybył Wicewojewoda Zygmunt Kucharczyk oraz Burmistrz Cieszyna Bogdan Ficek. Na gorące zaproszenie dyrekcji szkoły przybył Dyrektor Górnośląskiego Oddziału Stowarzyszenia Wspólnota Polska Stefan Gajda, z którym szkoła współpracuje od początku swej działalności.
Uroczystość uświetnił wykład inauguracyjny p.t.: "Tekst literacki w edukacji literackiej i językowej cudzoziemców", który został wygłoszony przez samego dyrektora Szkoły Języka i Kultury Polskiej dr Romualda Cudaka.
Podczas inauguracji nie omieszkano wspomnieć o początkach działalności Szkoły, przypomniano i podziękowano wszystkim pierwszym organizatorom szkoły: prof. Ewie Kosowskiej, prof. Alinie Kowalskiej, prof. Włodzimierzowi Wójcikowi, dr Jolancie Tambor, dr Romualdowi Cudakowi. Inauguracja była doskonałą okazją, aby przypomnieć historię założenia szkoły, która przeszła już do legendy. Jak opowiadał pan dyrektor Romuald Cudak wszystko zaczęło się od listu Aleksandra Alischa z Niemiec, który chciał przyjechać do Katowic na kurs języka polskiego. Szkoły jednak nie było, wiec prof. T. Sławek - ówczesny Prodziekan Wydziału Filologicznego zaproponował, żeby ją zorganizować. Pomysł spotkał się z entuzjazmem wielu pracowników Uniwersytetu Śląskiego i kilka miesięcy później odbyła się pierwsza letnia szkoła, na która przybyło 30 uczestników.
W czasie inauguracji tradycyjnie już przedstawiono wszystkich studentów szkoły. Na tegoroczną letnią szkołę przyjechały 93 osoby z 27 krajów min. z Japonii, Portugalii, z Norwegii, Turcji. Wśród nich byli również Polacy z Zaolzia, Ukrainy, Litwy, Białorusi i Kanady. Warto tu zaznaczyć, iż w ciągu dziesięciu lat przez cieszyńską filię przewinęło się ponad 2 tysiące młodych i trochę starszych ludzi z całego świata.
Niektórzy studenci tak bardzo polubili naszą szkołę, że wracają wielokrotnie. Maria Contreiras z dalekiej Portugalii, Irena Górka z Ukrainy, John Riddel z Ameryki przyjechali do szkoły już po raz trzeci. Krzysztof Saby z Francji, Helen Czerski z Wielkiej Brytanii, Honorata Szocik z Litwy, Kasia Kotlareska z Macedonii przyjechali po raz drugi.
Wiele jest powodów, dla których studenci rokrocznie przyjeżdżają do Cieszyna. Zapewne istnieje tyle powodów, ilu jest studentów. Niektórzy studenci mają przyjaciół w Polsce, innym podoba się nasz język, są zafascynowani kulturą polską. Wiele osób chce związać swoja przyszłość z językiem polskim i pracować w jakiejś firmie współpracującej z Polską. Colin McGourty z Wielkiej Brytanii na pytanie, dlaczego uczy się języka polskiego odpowiedział: "bo jestem szalony".
Program tegorocznej letniej szkoły był niezwykle bogaty. Na każdym kroku czuło się wyjątkowość tego jubileuszowego kursu.
W ramach szkoły studenci uczestniczyli przede wszystkim w zajęciach językowych. W tym roku utworzono aż dziewięć grup od początkującej poprzez średniozaawansowaną, do grupy, w której znajdowali się studenci posługujący się językiem polskim niemal tak jak Polacy. Ponadto uczestnicy kursu mieli możliwość zapoznania się z historią, literaturą i kulturą polską na wykładach przygotowanych w ramach dwóch programów - popularnego i akademickiego. Kultura w Polsce szlacheckiej XVI-XVIII w., Polska droga do niepodległości, 1795-1918, Teatr polski, Życie religijne w Polsce - dawniej i dziś, Współczesny język polski i jego historyczne korzenie. Współczesne polskie kino, arcydzieła polskiej muzyki klasyczne, Staropolskie tradycje, Językowy obraz świata w języku polskim, Język prasy i reklamy, itd. - to tytuły tylko niektórych wykładów, które zostały przygotowane specjalnie dla studentów letniej szkoły.
Ale letnia szkoła to nie tylko nauka i praca. Celem szkoły jest połączenie nauki z rekreacją. Letnia szkoła organizuje także wiele interesujących imprez towarzyszących: projekcje filmów, koncerty, wycieczki, spotkania z ciekawymi ludźmi.
W tym roku studenci mogli zapoznać się przede wszystkim z twórczością Andrzeja Wajdy. Podczas kursu pokazano następujące filmy tego reżysera: "Ziemia obiecana", "Kanał", "Brzezina", "Dyrygent" oraz Pan Tadeusz". Obok filmów Andrzeja Wajdy pokazano także film Kazimierza Kutza "Perła w koronie", który wywołał ogromny aplauz publiczności i długo niemilknące brawa.. Po projekcji filmu studenci mieli okazję zadać kilka pytań reżyserowi, który zaprzyjaźniony jest ze szkołą już od wielu lat.
Koncerty zespołu pieśni i tańca "Silesianie" oraz zespołu "Karlik" były doskonałą okazją do zapoznania się z polskim folklorem. Studenci z zapałem uczyli się tańczyć ludowe tańce, śpiewać ludowe piosenki. Prawdziwymi hitami wieczorów były oczywiście "Szła dzieweczka..." i "Sokoły". Wiele braw i entuzjastycznych pochwał zebrał także koncert Renaty Przemyk. Renata może być dumna - jej przeboje: "Babę zesłał Bóg", "Kochaj mnie jak wariat" wielu obcokrajowców śpiewało z pamięci.
Wielką atrakcją letniego kursu były trzy wycieczki: do Tarnowskich Gór, w Beskidy oraz do Krakowa. Największe zainteresowanie wywołały: kopalnia w Tarnowskich Górach oraz Kraków oraz spotkanie z pisarzem Stanisławem Lemem, w domu którego mieliśmy zaszczyt gościć. O tym jakie wrażenie wywarło spotkanie z Lemem może świadczyć duży artykuł Martiny Kuhnert z Niemiec zamieszczony w czwartym numerze "Wiadomości Letniej Szkoły, z którego pochodzi fragment:"[... ]Spotkaliśmy starszego krzepkiego człowieka, który nas przyjął serdecznie. Od razu czuliśmy się jak w domu, panowała tam atmosfera rodzinna, choć w pokoju było chłodno. Bez długiej przedmowy i nie czekając na jakieś pytania z naszej strony, Lem zaczął opowiadać o swoim życiu, a przede wszystkim o swoich poglądach, dotyczących dzisiejszego społeczeństwa. Od razu zauważyłam, że przede mną siedzi człowiek, który po prostu nie gada, lecz który ma swoje poglądy, swoje zasady i wyraża je bezpośrednio. Jego język jest prosty i wyraźny, mówi spokojnie, bardzo zrozumiale dla cudzoziemców. Mimo, że byliśmy bardzo zmęczeni dyskoteką z poprzedniego dnia, Lem potrafił zafascynować swoimi słowami i pobudzał nas do myślenia. Mówił nam przede wszystkim o swoich poglądach na temat wartości w naszym codziennym życiu i o zagrożeniach. [...] Czas minął bardzo szybko i mimo że nie zadaliśmy żadnego pytania, miałam wrażenie, że wszystko zostało powiedziane. Bardzo byliśmy zadowoleni z tego spotkania. Na pamiątkę zrobiliśmy zdjęcia. Chyba po powrocie do Niemiec przeczytam inne jego książki. Bardzo dziękujemy."
Nie sposób opisać tu wszystkich imprez dodatkowych, jakie odbywały się w Cieszynie, teatrzyki, Randka w ciemno, wieczór poezji miłosnej, wieczór piosenki polskiej, Milionerzy, itd. Zwłaszcza ta ostatnia impreza wywołała wielkie emocje. Dzięki pomocy współpracującego ze szkołą informatyka Pawła Buchacza mieliśmy profesjonalną, komputerową wersje Milionerów, którą na projektorze mogli oglądać wszyscy uczestnicy. Po zaciętym pojedynku ostatecznie wygrał Predrag Običina z Jugosławii. W trakcie gry Predrag zapytany ponownie przez prowadzącego ten wieczór Przemka o to, czy jest pewny, że pingwiny są zwierzętami, które nie występują w Polsce, odpowiedział ubranemu w elegancką czarną marynarkę i białą koszulę Przemkowi: "oprócz pana nie widziałem żadnego".
W tym miejscu wspomnieć należy o dwóch bardzo ważnych dla Szkoły wydarzeniach kulturalnych. Pierwsza to Wieczór Narodów niezwykłe spotkanie przedstawicieli państw przybyłych do Cieszyna i prezentacja tego, co dla ich kraju jest najciekawsze, charakterystyczne. Wieczór Narodów poprowadziła brawurowo mgr Aleksandra Achelik.
Prezentacje rozpoczęła oczywiście Polska, witając wszystkich przybyłych zgodnie ze staropolskim zwyczajem chlebem i solą. Co się działo potem! Sala stołówki rozbrzmiewała piosenkami z różnych stron świata. Próbowaliśmy rozmaitych narodowych potraw i napojów. Jedne kraje uczyły tańczyć, inne prezentowały historię swoich krajów. Belgia przygotowywała pyszny majonez do frytek, Francja, na pięknie wymalowanej mapie pokazywała, gdzie mieszkają Asterix i Obelix, Austriacy przygotowali test z wiedzy o ich kraju, Czechy i Słowacja podczas tego szczególnego wieczoru ponownie stała się Czechosłowacją. W czasie Wieczoru Narodów obcokrajowcy nauczyli się gotować typową polską potrawę - bigos. Przedstawiciele każdego kraju musieli dodać jakiś składnik do bigosu. Któż mógł dodać wino jak nie Luigi Campanile z ze słonecznego Neapolu. Powierzenie Włochowi wina nie było chyba dobrym pomysłem. Kiedy Luigi dotarł do kuchni, a droga do bigosu prowadziła przez rozmaite zakamarki uczelnianej stołówki, butelka była do połowy opróżniona. Niektórzy tak bardzo zaangażowali się w gotowanie i mieszanie, że nie chcieli opuścić kuchni. Wspólnymi siłami ugotowaliśmy przepyszny bigos, który na zakończenie wieczoru został zjedzony z apetytem.
Luigi Campanile zamieścił w wiadomościach Letniej Szkoły ogłoszenie matrymonialne następującej treści:
Jestem Włochem i mam dwadzieścia lat. Mam czarne włosy a moje oczy są w środku kasztanowe, a na zewnątrz zielone. Mam 183 cm wzrostu i ktoś mówi tez, że jestem "egzotyczny".
Szukam dziewczyny, która lubi mówić, dlatego, że ja bardzo lubię słuchać (jak wszystkie chłopaki). Kto nie lubi słuchać jak dziewczyna mówi o kolorach butów lub która spódnica była modna wczoraj, a która dzisiaj?
Inna ważna sprawa: nie musi być piękna, dlatego, że piękne dziewczyny są zawsze bardzo głupie. Kto tego nie wie? Chcę najbrzydszą i najszpetniejszą dziewczynę świata! Na pewno nie będzie ona podła i antypatyczna.
Drugim ważnym wydarzeniem X letniej szkoły był "Sprawdzian z polskiego", o którym dzięki Radiu Katowice, Telewizji Polskiej i Telewizji Regionalnej dowiedziała się cała Polska. Nad sprawną organizacją całości czuwali mgr Agnieszka Szol-Łebkowska i mgr Przemysław Marciniak. Poza umiejętnościami ortograficznymi, studenci musieli wykazać się wiedzą gramatyczną oraz zdolnościami oratorskimi. sprawdzian miał dwa stopnie trudności. Osobne zadania mieli początkujący, a osobne zaawansowani. Najpierw uczestnicy pisali dyktando zatytułowane: Niejubileuszowa rozmowa euroentuzjasty z eurosceptykiem. Autorką dyktanda była dr Aldona Skudrzykowa. W drugim etapie finaliści rozwiązywali problemy z zakresu fleksji, słowotwórstwa i frazeologii. W jednym z zadań należało ułożyć zdanie z podanych wyrazów. Oto zdanie ułożone przez Helen Czerski z Wielkiej Brytanii: "Obrzydliwa kobieta z długimi nogami ma książki, w których charakter świeci". W ostatnim etapie studenci mieli popisać się zdolnościami oratorskimi i przekonać publiczność, że mają rację. np. Helena Kazancewa chcąc przekonać uczestników, że lepiej jest być człowiekiem niewykształconym zaczęła: 'ten, który nie jest wykształcony, lepiej śpi". Jej opis oratorski ostatecznie przekonał wszystkich, że to jej należy się tytuł Mistrza.
W tak sympatycznej i gorącej atmosferze spędziliśmy dwadzieścia sześć wspaniałych dni, z których jeden, ten najbardziej nietypowy został opisany przez Christine Dietel z Niemiec:
Mój nietypowy dzień.
"Leżę na łóżku, śpię, jestem szczęśliwa - ale nie! To jest budzik. Jak codziennie w "Uśce" za 10 ósma. Nie chcę wstawać, ale muszę. Teraz jest śniadanie i potem jest lekcja. Dobrze wstaję. Ale co to jest? nie ma nikogo w łazience, Ekateriny nie ma nigdzie, nie ma nikogo w pokoju. Niezwykłe. może nie jestem w "Uśce"? Może jeszcze śpię. Ale tak to jest "Uśka" w Cieszynie Idę do okna i oglądam niebo przez okno, a tam bardzo dziwny ruch chmur. Bardzo szybko obracają się spirale chmur. Zafascynowana patrzę na niebo. Jestem jak zahipnotyzowana.
Nagle coś zielonego i czerwonego, i żółtego na środku chmur. Szybko ta rzecz leci na mnie. Co to jest? Ja nie wiem A musze patrzeć na nią i teraz widzę co to jest. to jest kolorowy pies matki Susanny. pies leci do mnie, chwyta mnie, sadza na swoich plecach i leci do nieba. Bardzo długi czas lecimy i w końcu kolorowy pies ląduje w lesie. On mówi do mnie "Dzisiaj nie uczysz się języka polskiego. Dzisiaj uczysz się ziać ogniem". Jestem bardzo zdziwiona, ale słucham bardzo ciekawa. I prawda - pies uczy mnie ziać ogniem. Wieczorem pies leci ze mną do "Uśki" i idę do łóżka. To nie był typowy dzień - nie jadłam ziemniaków."
Ku zmartwieniu studentów ziemniaki królowały w tym roku na stołówce w Cieszynie. Żaden obcokrajowiec nie miał chyba pojęcia, że Polacy mogą je jeść na tak wiele sposobów.
Kiedy nieodwołalnie nadszedł koniec, żal było wyjeżdżać. Pożegnaniom i płaczom nie było końca. Wszyscy zgodnie obiecali że za rok powrócą do Cieszyna, na XI letnią szkołę języka i kultury.