Samuel P. Huntington - Końca historii jak nie było, tak nie ma być i oby nie było

Świat nie jest, nie był i nie będzie jednolity pod względem gospodarczym, politycznym, kulturowym – tak uważa Samuel P. Huntington, autor książki pod tytułem „Zderzenie cywilizacji”. Krytykuje błędne przekonanie, reprezentowane m.in. przez Francisa Fukuyamę, iż cały świat staje się jednolity kulturowo, a ostatecznie funkcjonowały w nim będą uniwersalne, najlepsze dla wszystkich systemy społeczne, umożliwiające współpracę ludziom w skali całego globu i sprzyjające zachowaniu pokoju. Dla Huntingtona świat obecny nie ujednolica się, lecz przeciwnie – coraz istotniejsze stają się w jego ramach różnice kulturowe, które przez ostatnie kilkaset lat pozostawały ukryte w związku z siłą cywilizacji Zachodu wobec reszty świata i faktem, iż zasadniczym źródłem pomiędzyludzkich konfliktów były różnice pozakulturowe – głównie ideologiczne. Obecnie Zachód ujednolica się, dotychczasowe różnice ideologiczne i konflikty na ich tle zanikają (powszechnie dominuje liberalna demokracja i kapitalizm) – w wyniku tego uwidaczniają się różnice kulturowe pomiędzy społecznościami funkcjonującymi w ramach Zachodu, które wcześniej nie miały znaczenia. Jednocześnie słabnie siła Zachodu w stosunku do innych cywilizacji, co sprawia, iż coraz bardziej dostrzec można odrębność kulturową Zachodu i “reszty świata”. Zachód nie był, nie jest i nigdy nie będzie uniwersalny – u podłoża takich zachodnich systemów społecznych jak kapitalizm i liberalna demokracja leżą bowiem przesłanki kulturowe, których nieobecność w innych cywilizacjach uniemożliwia wykształcenie się tam zachodnich systemów społecznych w analogicznej formie. Z tego względu trzeba na nowo zastanowić się nad przyszłością ludzkości, rezygnując z przekonania o dominacji i wyższości euroamerykańskich wzorców. Według Huntingtona Zachód musi nareszcie pochylić głowę! Inaczej nastąpić może krwawa wojna pomiędzy cywilizacjami i rzeczywisty koniec historii – wszystkie cywilizacje po prostu znikną z powierzchni ziemi.

Cywilizacja… Czym jest? Nie jest czymś, co obejmuje lub objąć może cały świat, jak uważano przez wieki. Cechą wspólną wszystkich ludzi jest przynależność do gatunku ludzkiego – to z pewnością łączy całą ludzkość. Jednak przynależność do gatunku ludzkiego nie decyduje o tożsamości poszczególnych ludzi i grup społecznych. Wyznacznikiem tożsamości jest przynależność do cywilizacji. Cywilizacja to jednostka kulturowa, obejmująca państwa, grupy ludzkie i jednostki, w ramach której wyznaje się pewne wspólne, bazowe i bardzo ogólne systemy wartości, na których oparte są wszystkie formacje społeczne, wykształcane w jej ramach. Powyższe cywilizacyjne systemy wartości są odmienne i często sprzeczne z systemami innych cywilizacji. Wiążą się zazwyczaj z religią, językiem, rasą, tradycją – tymi elementami, które w ramach każdej cywilizacji przyjmują swoją postać i przypisuje się im różne znaczenie. Cywilizacja jest więc kulturą w szerokim tego słowa znaczeniu. W jej ramach wykształcać się mogą zróżnicowane systemy podkulturowe, wpływające na charakter powstających w niej systemów politycznych, gospodarczych, organizacji społecznej.

Ze względu na bazowe różnice pomiędzy cywilizacjami niemożliwa jest trwała współpraca i pokój pomiędzy nimi, i to we wszystkich płaszczyznach życia społecznego – również gospodarczej. Cywilizacji jest, było i będzie wiele, a globalny pokój, jeśli zapanuje, nie będzie wynikał z ujednolicenia całego świata – będzie tylko wyciszoną wojną pomiędzy cywilizacjami, która nie będzie przyjmowała form agresywnych ze względu na fakt, iż nie będą one nawzajem ingerowały w swoje działania. Natomiast pokój wewnątrz poszczególnych cywilizacji panował będzie wtedy, gdy same nauczą się one rozwiązywać pojawiające się w nich problemy – niemożliwe jest rozwiązanie wewnątrzcywilizacyjnych sporów w ramach jednej cywilizacji przez cywilizacje inne. Wynika to z faktu, iż konflikty pojawiające się wewnątrz każdej cywilizacji mogą być właściwie zrozumiane i rozwiązane tylko w jej ramach i przez jej własnych członków – grupy społeczne lub państwa działające w jej ramach. Wszelkie zewnętrzne interwencje mające na celu wprowadzenie pokoju w danej cywilizacji mogą przyczynić się tylko do wybuchu globalnej wojny, a nie do zachowania pokoju. Dlatego – przestańmy się wtrącać w nie swoje sprawy! (to uwaga skierowana zwłaszcza w kierunku cywilizacji Zachodu)

A co z końcem historii, końcem ewolucji ludzkości i zapanowaniem państwa uniwersalnego, pokoju w świecie i powszechnej szczęśliwości? To utopia, niemożliwa do zrealizowania. Każda cywilizacja ma swoją własną historię. Powstaje, rośnie w siłę, często zdobywa na jakiś czas panowanie w świecie (samodzielnie lub wraz z inną cywilizacją) i następnie upada. Po takim upadku albo znika w ogóle, albo też odradza się na nowo, rozpoczynając po raz kolejny własną historię. W ramach każdej z cywilizacji w pewnym okresie wykształca się przekonanie o tym, iż systemy społeczne wytworzone w jej ramach są uniwersalne, najlepsze z możliwych i powinny zapanować powszechnie. Stan taki jest jednak złudzeniem, mrzonką – zapomina się o bazowych systemach wartości danej cywilizacji, tkwiących u podłoża wszelkich zjawisk społecznych, które ze względu na owo podłoże nie mogą być „zaszczepione” w cywilizacjach innych. Uniwersalizmowi często towarzyszy imperializm – w przypadku silnych cywilizacji pojawia się w ich ramach dążenie do narzucania swych form społecznych wszystkim innym cywilizacjom, dobrocią lub siłą. Zresztą, jeśli pozornie uniwersalna cywilizacja posiada władzę twardą (ma siłę polityczną i ekonomiczną, dzięki której narzucać może światu swoje reguły), w przekonaniu innych cywilizacji staje się atrakcyjna. Źródła jej siły upatruje się w jej wyjątkowej kulturze. Cywilizacja taka zdobywa wtedy również siłę miękką – nie musi innym narzucać własnej kultury, gdyż inne cywilizacje same dążą do jej przejmowania, przyczyniając się przez to do dalszego wzrostu jej potęgi.

Przykładem cywilizacji uniwersalistycznej i imperialistycznej jest Zachód. Zachód to cywilizacja, która współistnieje obok cywilizacji, które Huntington określa jako: Islam, Azja Południowa, Afryka, Prawosławie, Ameryka Łacińska, Hinduizm, Chiny. Dzięki wyjątkowemu podłożu kulturowemu w ramach Zachodu wykształciły się takie systemy społeczne jak liberalna demokracja i kapitalizm, które umożliwiły tej cywilizacji szybkie zmodernizowanie się. Zachód stał się cywilizacją nowoczesną jako pierwszy i dzięki nowoczesności (a nie dzięki panowaniu kapitalizmu czy liberalnej demokracji) zdobył siłę twardą – władzę polityczną i ekonomiczną. Wtedy pojawiło się błędne przekonanie o związku modernizacji i westernizacji. Zaczęto uważać, iż warunkiem unowocześniania się jest przyjmowanie kultury Zachodu – jej systemów społecznych. W rzeczywistości wcale tak nie jest.

Modernizacja obejmuje takie zjawiska jak przyjęcie nowoczesnych technologii produkcyjnych, industrializacja, urbanizacja, rozwój komunikacji, zmiana organizacji społecznej, które zachodzić mogą w ramach każdej z cywilizacji, bez zmieniania jej kultury bazowej. Co więcej, próby odrzucania własnej kultury i wprowadzanie systemów społecznych przejętych z cywilizacji Zachodu nie wspomagają procesu modernizowania się w ramach niezachodnich cywilizacji. Kapitalizm i liberalna demokracja nie mogą sprawnie działać bez swojego kulturowego podłoża – zachodniego systemu wartości – a działając niesprawnie utrudniają innym cywilizacjom osiąganie sukcesów gospodarczych i modernizowanie się. Jeśli jakaś cywilizacja chce stać się nowoczesna i dorównywać siłą cywilizacji Zachodu, musi oprzeć się na własnej kulturze i wytworzyć własne systemy polityczno-gospodarcze, w ramach których stanie się nowoczesna. Przyjęcie pewnych elementów zachodniej kultury może przyspieszyć lub wspomóc ten proces, jednak każda cywilizacja musi ostatecznie oprzeć się na własnej kulturze, powrócić do „źródła”.

Gospodarki azjatyckie najpierw zwesternizowały się, a gdy to pozwoliło im na zmodernizowanie się, odrzuciły kulturę Zachodu na rzecz kultury własnej. Dzięki temu zdobyły rzeczywistą potęgę gospodarczą i dorównują obecnie siłą gospodarkom Zachodu, choć ich funkcjonowanie oparte jest na zupełnie innych zasadach. W Azji coraz częstsze są wprawdzie kryzysy związane z przypisywaniem naczelnej roli grupie i ogromnym szacunkiem dla starszych, typowymi wartościami tej cywilizacji, jednak gospodarka zachodnia też nie jest wolna od wad. Rozpad społeczeństwa i zanik poczucia wspólnoty między ludźmi w ramach cywilizacji Zachodu niekoniecznie są czymś mniej szkodliwym niż nieracjonalne z punktu widzenia ludzi Zachodu działania Azjatów. Siła gospodarki pociągnęła za sobą wzrost znaczenia azjatyckiej kultury w życiu ludzi, dzięki gospodarczej potędze kultura Azji zdobywa też ogólnoświatowe uznanie – nawet Zachód darzy ją coraz większym szacunkiem i nie rozpatruje jej już jako „wybrakowanej” wobec swojej własnej. Modernizacja niekoniecznie wymaga więc westernizacji, a raczej sprzyja jej tylko w ramach kultury Zachodu, w innych staje się przyczyną wzrostu siły kultur niezachodnich.

Modernizowanie się nie jest też jedynym sposobem na zdobywanie cywilizacyjnej siły, jak uważano dotychczas. Widać to z kolei na przykładzie cywilizacji Islamu, o którego władzy twardej decyduje ogromny przyrost naturalny, naczelna rola wartości religijnych w życiu ludzi i posiadanie rozległych baz energetycznych. Do wzrostu potęgi tej cywilizacji przyczynił się w tym wypadku nie proces modernizacji w jej ramach, ale proces modernizacji innych cywilizacji – głównie Zachodniej i Azjatyckiej, w wyniku którego stały się one zależne od baz energetycznych w dużym stopniu znajdujących się na terytorium Islamu. Dzięki tej zależności Islam wraz ze swoją kulturą zdolny jest do narzucania innym cywilizacjom swoich warunków. Dysponując siłą energetyczną, a teraz także demograficzną, mając ugruntowaną i wysoko cenioną własną kulturę, może spokojnie modernizować się, nie rezygnując przy tym z własnej wyjątkowości. Westernizacja nie jest tu potrzebna.

Skończył się okres dominacji Zachodu, wynikający z faktu, iż przez długi czas był on jedyną nowoczesną cywilizacją i dysponował w związku z tym siłą twardą i miękką. Atak na Amerykę 11 września 2001 roku, a raczej atak na całą cywilizację Zachodu – było to bowiem uderzenie w centrum zachodniego systemu gospodarczego – dobitnie ukazał światu ten fakt. Obecnie inne cywilizacje rosną w potęgę i widoczna staje się ich kultura, odmienna od zachodniej. Cywilizacje, kultury w szerokim tego słowa znaczeniu, stają się zasadniczym źródłem konfliktów i sojuszy zawieranych w świecie. Zachód, stale przekonany o swojej uniwersalności, któremu to przekonaniu towarzyszy podejmowanie działań imperialistycznych, często przyczynia się do zaburzania światowego ładu, a jego kultura coraz częściej zaczyna być kwestionowana. Nowy porządek świata pozostawiać musi miejsce wielu współistniejącym i silnym cywilizacjom. W ich ramach podejmowana będzie współpraca polityczna i gospodarcza, rozwiązywane będą spory i łagodzone konflikty, natomiast pomiędzy nimi panować powinien układ o wzajemnej nieagresji. Rozpatrując obecną sytuację świata w aspekcie koncepcji Huntingtona, Zachód (reprezentowany przez Amerykę) powinien powstrzymać się od demonstrowania innym cywilizacjom swojej potęgi, powstrzymać się od ataków, bo może okazać się, iż nie ma już wystarczającej siły, by panować nad resztą świata, a jedynym efektem jego działań będzie wybuch międzycywilizacyjnej wojny. Wojny, której wynik wcale nie jest oczywisty.

Jeżeli Zachód nie zrezygnuje z narzucania całemu światu swojego porządku, nie tylko przyczynić się może do wybuchu globalnego konfliktu, ale też uniemożliwić może rozprzestrzenienie się w całym świecie tych elementów swojej kultury, które mogą być w pewnym stopniu przyjęte w każdej cywilizacji i które same w sobie sprzyjają panowaniu światowego pokoju. System liberalnej demokracji i kapitalizm zachodni, a zwłaszcza pierwszy z tych systemów, który w niezmienionej formie funkcjonować może tylko w ramach Zachodu, po przekształceniu mogą być wprowadzane również w innych cywilizacjach, sprzyjając zaspokojeniu potrzeb ludzi całego świata i zachowaniu pokoju. Narzucane siłą zostaną odrzucone, gdyż rosnące w potęgę cywilizacje nie pozwolą na kształtowanie przemocą systemów społecznych w ich ramach. Nie przyjmą wtedy nawet tych elementów kultury zachodu, których przyjęcie w perspektywie czasu mogłoby poprawić globalną sytuację ludzkości. Szanujmy demokrację, promujmy demokrację, ale nie narzucajmy jej siłą nikomu, a wtedy być może przyczynimy się do jej rozprzestrzenienia, jeśli inne cywilizacje włączą ją w całości lub częściowo w swoje struktury funkcjonowania.

Koniec historii? Nie! Tylko rozpoczęcie jej nowego etapu. Zachód musi przedefiniować swoją pozycję w ramach nowego światowego ładu. Jeśli będzie postępował rozważnie, być może nie upadnie całkowicie, choć jego rola na pewno zmaleje w stosunku do innych cywilizacji, których potęga rośnie. Kultura będzie nadawać sens działaniom ludzi w najbliższej przyszłości, polityka i gospodarka zejdą na dalszy plan. Od umiejętnych działań podejmowanych w ramach każdej z cywilizacji zależy, czy ludzkość przetrwa – niewiele trzeba bowiem, aby wybuchł konflikt na skalę globu (a może już wybuchł? wtedy rozważania te są trochę spóźnione). Tak uważa Huntington. Natomiast kolejny futurolog, którego poglądy przedstawię za miesiąc, zdecydowanie bardziej optymistycznie spogląda w przyszłość (niestety, w obliczu ostatnich wydarzeń optymizm ten trudny jest do zaakceptowania). Jest nim Alvin Toffler, dla którego zachodzące w świecie przemiany, podobnie jak w koncepcji Huntingtona, mają cywilizacyjne podłoże. Jednak zupełnie inaczej rozumie pojęcie „cywilizacja” i innego rodzaju zjawiska wiąże z ich istnieniem. Jakie? Zapraszam do lektury za miesiąc!

Ten artykuł pochodzi z wydania:
Spis treści wydania
Kronika UŚNiesklasyfikowaneNowe książkiOgłoszeniaStopnie i tytuły naukoweW sosie własnym
Zobacz stronę wydania...