Choć blask Michaela Jacksona w ostatnich kilkunastu latach znacznie przygasł, nie da się zaprzeczyć, że artysta wywarł kolosalny wpływ na popkulturę. Historia jego kariery to barwna, ale też niezwykle smutna opowieść o samotności i zranieniu.
Mam świadomość, że dziś znacznie mniej osób niż kiedyś z dumą powiedziałoby: „Z przyjemnością słucham Króla Popu”. Wokół Jacksona już w latach 90. zaczęły gromadzić się ciemne chmury i praktycznie nieprzemijająca atmosfera skandalu. Śmierć piosenkarza w 2009 roku, choć rozpaliła na pewien czas dawne podniecenie jego twórczością, szybko przyćmiona została przez wspomnienie jego dziwactw oraz zagadkowych relacji z dziećmi, szczególnie chłopcami.
Nie potrafię jednak wyzbyć się podziwu dla Michaela Jacksona, gdy chodzi o jego artystyczne dokonania. To tym trudniejsze, że był on moim pierwszym muzycznym idolem (bardzo się ucieszyłam, kiedy odkryłam, że obchodzimy urodziny tego samego dnia!). Już jako kilkulatka urzeczona wpatrywałam się w niesamowicie starannie nakręcone teledyski, zwłaszcza z ery Dangerous (1991) i HIStory (1995). Gdy po latach zapoznałam się z tekstami utworów Jacksona, odsłonił się przede mną jeszcze bardziej emocjonalny, delikatny i społecznie zaangażowany człowiek.
Klip do Black or White (1991) wpłynął na moją wrażliwość, zachwycił mnie eklektycznym podejściem do kultur i tradycji, bo widzimy tam osoby z różnych narodów świata, wykonujące choreografie swoich tradycyjnych tańców. W pewnym momencie dostrzegamy liczne twarze płynnie przechodzące jedna w drugą na ekranie, a na kuli ziemskiej bawią się obok siebie białe i czarne niemowlęta. W późniejszych latach często powracały do mnie te obrazki, gdy ze zdziwieniem i rozczarowaniem słuchałam rasistowskich i ksenofobicznych komentarzy w mediach lub we własnym otoczeniu. Czy naprawdę kolor skóry ma znaczenie?
Niestety sam Michael Jackson stał się obiektem zażartych dyskusji z powodu – długo uznawanej za „ściemę” – swojej choroby, którą było bielactwo nabyte. Z biegiem czasu artysta tak bardzo się zmienił, że złośliwcy naśmiewali się z transformacji czarnego chłopaka, zaczynającego w rodzinnym zespole The Jackson 5, w białą kobietę z odpadającym nosem. Podważanie męskości i tożsamości – Michael cały czas podkreślał, że czuje się częścią społeczności czarnoskórych, z której przecież pochodził – nie mogło nie pozostawić śladu na jego psychice. W wywiadach i utworach Króla Popu widać zresztą ten narastający ból, wywoływany przez ciągłe próby wykluczania i atakowania go na różne sposoby.
Na samym początku Tabloid Junkie (1995) słyszymy nałożone na siebie wypowiedzi dziennikarzy powielających plotki z życia muzyka, który później w refrenie wykrzykuje, że „swoim piórem torturują człowieka” i upomina: „Przeczytanie o czymś w gazecie czy zobaczenie czegoś w telewizji nie czyni tego prawdziwym”. Zresztą we wcześniejszym jeszcze Leave Me Alone (1989) dawał odpór natrętnym mediom, które prosił o pozostawienie go w spokoju.
Michael wielokrotnie próbował okazać swoją bezbronność na te ataki, dawał wyraz palącej wręcz potrzebie zrozumienia i wysłuchania. Mocno wybrzmiewa to w Will You Be There (1991), gdzie pada: „Każdy przejmuje nade mną kontrolę, wydaje się, że świat ma dla mnie jakąś rolę”. Pod koniec prawie ośmiominutowej piosenki słyszymy artystę, który łamiącym się głosem rozważa, czy ktoś przy nim pozostanie w jego bólu, strachu, smutku. To pytanie jeszcze silniej powraca w Childhood (1995): „Czy widziałeś moje dzieciństwo, którego sam nigdy nie zaznałem?”, „Postrzegają to jako dziwactwa, bo wygłupiam się jak dziecko (…), bo kocham tak podstawowe rzeczy”. Artysta prosi jedynie o to, by przed osądzaniem spróbować go „mocno pokochać”.
Wiem, że Michael Jackson nie był kryształowy i plam z jego biografii nie da się usunąć, ale dla mnie na zawsze pozostanie przede wszystkim poranionym, samotnym i zagubionym człowiekiem, którego przygniotła sława, jakiej w gruncie rzeczy nie był w stanie udźwignąć. Próbował nam to wszystko wyśpiewać. Od dziecka znajdując się w świetle reflektorów, utknął w świecie, który go przerażał. Jednocześnie sam piosenkarz tak mocno go kochał, że cały czas starał się naprawiać poprzez sztukę (m.in. przez apele takie jak Earth Song, Heal the World). Bardzo przykro, że jego historia nie doczekała się szczęśliwego zakończenia.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.