Rośliny stanowią zasadniczą część życia na Ziemi, to aż 80% całkowitej biomasy. Ich różnorodność gatunkowa też jest imponująca. Spośród 1,9 miliona gatunków do tej pory poznanych 350 tysięcy to rośliny naczyniowe. Potrzebujemy roślin do przetrwania; na nasz pokarm składają się rośliny lub zwierzęta, które z kolei zależą od roślin w łańcuchu pokarmowym. Rośliny wytwarzają tlen, co roku pochłaniają ponad 30% całego dwutlenku węgla emitowanego przez nas.
Niestety, wieści jakie dochodzą ostatnio na temat sytuacji w świecie roślin, są coraz bardziej niepokojące. Jeszcze niedawno wydawało się, że najbardziej zagrożone są płazy. Według najnowszych szacunków zagłada zagraża blisko 41% gatunków. Z nowego raportu Królewskiego Ogrodu Botanicznego w Kew pt. „State of the World’s Plants and Fungi” wynika, że 45% wszystkich znanych gatunków roślin kwiatowych jest potencjalnie zagrożonych wyginięciem. Liczba zagrożonych roślin „szokująco” wzrosła w ostatnich latach. Współczesne tempo wymierania roślin jest 500 razy większe w porównaniu z tempem wymierania tła, czyli wymierania bez ingerencji człowieka. Dyrektor naukowy ogrodu w Kew, profesor Alexandre Antonelli, tak komentował wyniki tych analiz: „Jestem absolutnie poruszony. Uważam, że to katastrofa i naprawdę niezwykle poważna sytuacja. Jednak mimo to wiemy, że istnieją rozwiązania i jesteśmy całkowicie pewni, że możemy odwrócić tę sytuację”.
Konsekwencje podnoszącej się globalnej temperatury i zmian klimatu stają się jednym z głównych powodów naszych zmartwień o przyszłość świata roślin. To z pewnością zaskoczenie, ale okazuje się, że im cieplej się robi na Ziemi, tym mniej wydajnie pracują drzewa. Przy pewnym wzroście temperatury wydajność fotosyntezy spada, a drzewa zaczynają rosnąć wolniej. Lasy deszczowe w Ameryce Łacińskiej, Afryce i Azji Południowej mogą przestać spełniać swoją kluczową rolę dla systemu ziemskiego, jeśli średnia temperatura na Ziemi wzrośnie o więcej niż o dwa stopnie. Taki wzrost do końca wieku to plan minimum w świetle postanowień szczytu klimatycznego COP21 w Paryżu w 2015 roku.
Na łamach prestiżowego czasopisma „Nature” grupa naukowców określiła graniczną wartość temperatury dla lasów tropikalnych. Eksperyment przeprowadzony na 147 gatunkach roślin tropikalnych wykazał, że przy temperaturze 46,7 st. C fotosynteza uległa zahamowaniu. Gdy taka temperatura utrzymuje się w koronach drzew przez bardzo krótki czas, dochodzi do obumarcia liści w ciągu zaledwie ośmiu minut. Już obecnie taka sytuacja ma miejsce. Na razie dotyczy to 0,01 procent liści w tropikach. Przy wzroście o 2 st. C (w stosunku do czasów sprzed rewolucji przemysłowej) takich liści byłoby już 10 razy więcej. Przy najgorszym scenariuszu emisji gazów cieplarnianych do apokalipsy w lasach tropikalnych doszłoby za 130 lat. Ale już przy temperaturze powyżej 29 st. C tempo fotosyntezy spada, a dżungla w tropikach już jest bliska osiągnięcia tego pułapu.
Pozostaje nadzieja, że w naszej strefie klimatycznej, w Polsce, zmiany będą wolniejsze i nie tak drastyczne. Niestety, przewidywania naukowców nie dają takiej nadziei. Dowodzi tego dramatyczny apel naukowców z Polskiej Akademii Nauk z 2019 roku. Zwrócili w nim uwagę, że jedną z prawdopodobnych konsekwencji globalnego ocieplenia będzie zmiana geograficznych zasięgów gatunków drzew, nie tylko tych rzadkich, ale i dominujących w naszym krajobrazie. Przewidują, że w ciągu kilkunastu, najdalej kilkudziesięciu lat w wyniku zmian klimatu z terenu Polski mogą zniknąć takie gatunki drzew, jak sosna zwyczajna, świerk pospolity, modrzew europejski czy brzoza brodawkowata. To tylko cztery gatunki drzew, ale stanowią one główny składnik naszych drzewostanów, rosną na blisko 75% powierzchni lasów. Pamiętajmy, że z tymi drzewami są związane setki gatunków roślin, zwierząt, grzybów i mikroorganizmów. Dla nich to także oznacza zagładę.