Czy finansowanie nauki w Polsce to zbędny luksus?

Od wielu lat ogólnopolskie forum akademickie rozmawia na temat niedostatecznego poziomu finansowania nauki. My, ludzie nauki, wiemy, że tak właśnie jest, ponieważ na co dzień doświadczamy tego skutków. Wyczerpująca dyskusja w różnych gremiach trwa, rządy i rektorzy się zmieniają, a bieda na uczelniach postępuje. Niestety wraz z nią pogłębia się kryzys wartości akademickich oraz maleją motywacja i aspiracje naukowe. Ponadto opinia publiczna coraz częściej widzi w nas, naukowcach, ekscentryków o niejasno zdefiniowanym zawodzie, co w połączeniu z wynagrodzeniami oferowanymi na uczelniach nie daje wiele nadziei na utrzymanie i budowanie potencjału kadrowego.

Prof. dr hab. Michał Daszykowski, prorektor ds. nauki
i finansów
Prof. dr hab. Michał Daszykowski, prorektor ds. nauki i finansów

Naukowcy są małą i jedną z wielu grup interesariuszy utrzymywanych z budżetu państwa, która stara się robić to, czego nikt inny nie może – naukę. Ku naszemu zaskoczeniu niektóre działania i zapisy obowiązującego prawa są przeciwskuteczne, wprowadzają niepotrzebny chaos administracyjny i sprawozdawczy, ale, co gorsza, można odnieść wrażenie, że tworzą klimat sprzyjający powątpiewaniu w zasadność finansowania nauki w Polsce. Konsumowanie przez uczelnie publicznych środków rodzi coraz większe oczekiwania, w tym oczekiwanie rozwiązania złożonego zagadnienia finansowania nauki przez zainteresowane tym uczelnie w ramach racjonalnego gospodarowania powierzonymi środkami. Choć część oczekiwań faktycznie wspiera rozwój dobrej nauki, której wyniki doceniają także ośrodki zagraniczne, to przy oferowanym poziomie finansowania uczelni w Polsce i w naszej rzeczywistości formalno-prawnej ich spełnienie pozostaje raczej w sferze marzeń. Oczywiście, bierzemy udział w swojej olimpiadzie i rywalizujemy z innymi na miarę własnych możliwości. Na szczęście konkurujemy w ściśle określonych dyscyplinach. Tę korzystną regulację zawdzięczamy ostatniej reformie sektora szkolnictwa wyższego i nauki, ale szkoda, że zasady poszczególnych konkurencji zmieniają się bardzo dynamicznie w trakcie gry.

Niestety trzeba przyznać, że to właśnie tylko subwencja od lat pozostaje głównym i najbardziej stabilnym źródłem finansowym uczelni i jej pracowników. Stąd żywo interesujemy się algorytmem, który pozwala ministrowi rozdzielić na poszczególne uczelnie powierzone mu środki publiczne. Ów algorytm, będący obiektywnym matematycznym zapisem stawianych nam przez nasze państwo celów, wprost definiuje, co jest ważne i w jakim stopniu niby się to wszystko opłaca. Niemniej jednak zrozumienie, w jaki sposób algorytm naprawdę działa, wymaga od nas oswojenia się z jego redystrybucyjną formułą. Jeśli pula środków dla poszczególnych grup uczelni jest stała, to wzrostu wysokości subwencji w kolejnym roku należy wypatrywać, jeśli w roku poprzednim uzyskamy większe wartości wskaźników algorytmu. Co do zasady to prawda, ale jego redystrybucyjna formuła „pilnuje”, aby stało się tak wyłącznie, gdy jednocześnie innym uczelniom powiedzie się gorzej. Nasze lokalne patriotyczne poczucie przynależności do wspólnoty ludzi polskiej nauki i wartości etyczne pielęgnowane przez społeczności akademickie, wbrew jasnemu przesłaniu algorytmu, nie pozwalają nam komfortowo myśleć o rozwoju uczelni kosztem niepowodzenia naszych przyjaciół z innych ośrodków, których „on” nazywa eufemistycznie uczelniami publicznymi, niepublicznymi uczelniami akademickimi, instytutami PAN, instytutami badawczymi, międzynarodowymi instytutami naukowymi oraz Polską Akademią Umiejętności.

Łatwo możemy dojść do wniosku, że przy rosnących oczekiwaniach, z roku na rok większych kosztach utrzymania nakręcanych postępującą inflacją, jedynym słusznym rozwiązaniem jest zwiększenie budżetu polskiej nauki, by mogła konkurować na arenie międzynarodowej. Czy społeczeństwo powinno wierzyć, że w polskiej rzeczywistości nauka to faktycznie zbędny luksus?

W okresie wakacji do dyskusji o finansowaniu nauki ciekawe wątki wniósł raport pt. Nauka i szkolnictwo wyższe a PKB, którego twórcami są członkowie zespołu pięciu publicznych uczelni ekonomicznych w Polsce skupionych wokół Konferencji Rektorów Uczelni Ekonomicznych. Choć poruszanie we wspólnotach naszych uczelni w ramach rozmów o nauce również kwestii jej kosztu wywołuje przeważnie duże emocje, autorzy raportu jednogłośnie lansują pozytywny w odbiorze termin inwestycja. Tak, nauka to inwestycja, finansowanie uczelni to inwestycja, ale w odróżnieniu od akcji spółek czy innych instrumentów lokowania środków to solidna polisa z pewną stopą zwrotu. Na podstawie obserwacji i analiz zauważają wyraźny wzrost udziału sektora nauki i szkolnictwa wyższego w kształtowanie PKB i bardzo pozytywny wpływ naszych działań na rozwój miast. Okazuje się bowiem, że każda złotówka zainwestowania w naukę i szkolnictwo wyższe daje wymierny i policzalny efekt wart od ośmiu do trzynastu złotych. Z kolei miasta akademickie rozkwitają nawet o 30% szybciej niż zwykłe miasta, czemu towarzyszy wzrost PKB o ok. 2–4 tys. zł na głowę. A zatem miasto Katowice, w którym Uniwersytet Śląski ma siedzibę, ma wielkie szczęście, bo w swych granicach ma nie jedną, ale kilka dużych i znaczących w kraju uczelni akademickich.

Dla przedstawicieli nauki, po nieco głębszym namyśle, te wnioski wydają się oczywiste, ale ich empiryczne potwierdzenie i merytoryczne oszacowanie, dodatkowo wsparte autorytetami autorów raportu, ma teraz zupełnie inny wymiar, wagę i potencjalne oddziaływanie.

Od jakiegoś czasu drażni nas poczucie, które nie uszło uwadze autorów raportu, że nasza efektywność naukowa raczej uległa saturacji. Wraz z tą niepokojącą obserwacją rodzi się naturalna refleksja – czy saturacja efektywności naukowej pracowników uczelni publicznych pomimo przekazywanych nakładów finansowych nie jest aby nazbyt wczesna? Także w tej kwestii autorzy raportu nie tylko nas uspokajają, ale wręcz chwalą. Okazuje się, że nasze naukometryczne wskaźniki są bardzo dobrze, jeśli uwzględnimy w ocenie poziom finansowania nauki i prac rozwojowych w Europie. W naszym europejskim świecie pod względem nakładów na naukę wyprzedzamy tylko Rumunię, Bułgarię, Litwę i Łotwę. Choć wszyscy mamy dużą świadomość niskich zarobków na uczelniach, osobiście nie sądziłem, że względny poziom wynagrodzeń nauczycieli akademickich jest aż tak niepokojąco niski, biorąc pod uwagę przeciętne wynagrodzenia w gospodarce. W raporcie znajdujemy informację, że jest on najniższy od 18 lat, a przywrócenie realnego poziomu wynagrodzeń brutto z 2014 roku wymaga zwiększenia finansowania o ok. 30–50%. Z tego powodu żadna polska uczelnia nie jest w stanie naprawić wieloletnich zaległości w regulacjach wynagrodzeń w ramach własnych środków, które oprócz wynagrodzeń muszą także zabezpieczyć stałe zobowiązania, w tym umożliwić prowadzenie badań i kształcenie studentów oraz zapewnić bieżącą działalność.

Upubliczniony raport może niektórych odstraszać obszernością czy technicznymi kwestiami, jednakże wnioski zawarte na wstępie w bardzo zwięzłym podsumowaniu nie pozostawiają wątpliwości, że polska nauka to naprawdę dobra inwestycja, a odwlekanie decyzji o zwiększeniu poziomu jej finansowania odbywa się ze szkodą dla kraju i jest wręcz niebezpieczne. Nie chodzi tu jedynie o komfort finansowy lokalnych społeczności uczelni i ich dobre samopoczucie. Warto zauważyć, że uczelnie odgrywają niezwykle istotną rolę społeczną ze względu na swój niespotykany w innych miejscach potencjał intelektualny. Stąd mogą podejmować różnorodne wyzwania. Wśród nich są nie tylko te, które potrafimy sobie tu i teraz wyobrazić, ale i te, o których w dobrych czasach boimy się myśleć, a z którymi nie poradzą sobie żadne inne instytucje. Wszystkim wątpiącym w sens inwestowania w naukę musimy uporczywie przypominać, że środowiska naukowe to cenne i unikatowe dobro kraju oraz lokalnych społeczności. To także kapitał intelektualny, budowany latami, będący polisą naszego kraju i darem dla przyszłych pokoleń. Dlatego obowiązkiem wszystkich grup społecznych, w tym rządzących, jest go wspierać, szanować, rozwijać, pielęgnować i racjonalnie nim gospodarować.

Wnioski raportu były przedmiotem debaty na tegorocznym Forum Ekonomicznym w Karpaczu, będą także przywołane w trakcie obchodów Europejskiego Miasta Nauki Katowice 2024. Kompletny raport znajduje się na stronie: https://www.sbc.org.pl/dlibra/publication/755861.

Autorzy: Michał Daszykowski
Fotografie: Agnieszka Szymala