Zaprosić studenta do wyboru

Rok akademicki 2023/2024 będzie na Uniwersytecie Śląskim okresem stopniowego wdrażania tzw. Nowej Koncepcji Studiów (NKS), w ramach której kształcenie kierunkowe zostanie wzbogacone o moduły z innych dyscyplin naukowych. O założeniach koncepcji, przygotowaniach do jej wdrożenia i związanych z tym wyzwaniach mówi prof. dr hab. Ryszard Koziołek, rektor Uniwersytetu Śląskiego.

Prof. dr hab. Ryszard Koziołek
Prof. dr hab. Ryszard Koziołek

Wyniki badań wskazują, że najwięcej uczniów szkół średnich, wybierając studia, kieruje się zainteresowaniami, a nie perspektywami zawodowymi. Na jakie zajęcia spoza swojego kształcenia kierunkowego chodziłby Pan jako nastolatek zaczynający studia polonistyczne?

Wyniki tych badań są krzepiące. Dają nadzieję, że ciekawość i pragnienie poznania nadal są istotnymi czynnikami wpływającymi na to, w jaki sposób młody człowiek podejmuje decyzję o wyższych studiach.

Poszedłem na polonistykę, bo czytanie literatury było moją namiętnością, ale intrygowała mnie też nowoczesna fizyka, którą poznawałem dzięki esejom Heisenberga czy Capry. Gdybym miał wówczas możliwość, chodziłbym na zajęcia z fizyki kwantowej. Ciągnęło mnie też do sztuk plastycznych, historii, muzyki, filmów i architektury. Później, gdy zacząłem się poważnie zajmować drugą połową XIX wieku, istotną rolę zaczęło odgrywać przyrodoznawstwo, przede wszystkim za sprawą teorii ewolucji, która sprzęga się z humanistyką drugiej połowy XIX wieku i jest dla niej bardzo ważna. Chętnie wybrałbym więc i tego rodzaju zajęcia.

Czy w ramach NKS student polonistyki będzie mógł uczestniczyć zarówno w zajęciach z fizyki kwantowej, jak i z przyrody?

Tworząc założenia tego projektu, chcieliśmy, żeby student nie poległ na pierwszych zajęciach, kiedy okaże się, że jego nieprzygotowanie w zakresie np. biologii nie pozwala mu z tej wiedzy skorzystać. Zajęcia, które będą w ofercie dla kierunków innych niż właściwe danemu problemowi, mają być prowadzone w taki sposób, aby mogły z pożytkiem zostać wykorzystane przez studentów innego kierunku niż ten, do którego nominalnie należą. To jest sedno tego podejścia. Każdy z tych obszarów – jak świat cyfrowy czy społeczeństwo obywatelskie – powinien wzmacniać kształcenie kierunkowe, a nie tylko być czymś dodatkowym. Możemy wyobrazić sobie np. studenta fizyki, który widzi, że jego zagadnienie ma konsekwencje etyczne, że innowacje naukowe zmieniają świat nie tylko w obrębie jednej dyscypliny, lecz przeobrażają całe życie człowieka.

NKS to duże przedsięwzięcie organizacyjne. Czy Uniwersytet Śląski w Katowicach jest przygotowany na jej wdrożenie od początku nowego roku akademickiego?

Pracujemy nad tym projektem od ponad dwóch lat, będzie wdrażany stopniowo. Jego rozmach jest rzeczywiście duży: zaangażowanych na różnych etapach pracy było kilkaset osób. Jednym z głównych wyzwań jest logistyka. Trzeba zacząć działania, które pozwolą korzystać z tej propozycji w sposób swobodny, ale uporządkowany. Zaczynamy od formuły wspólnej dla wszystkich studentów. Ci, którzy rozpoczną studia w przyszłym roku, pod koniec pierwszego semestru wybiorą dwa dodatkowe przedmioty spośród modułów tzw. kształcenia obszarowego, wykraczające poza ich kierunek studiów. Będą je realizować w semestrze letnim w formie hybrydowej. Pierwsze 10 godzin zajęć to wykład, na który można przyjść lub zobaczyć go w formie transmisji, zostanie też udostępniony jako nagranie. Będzie się kończył sformułowaniem problemów, które będą kontynuowane w formie warsztatu, seminarium lub konwersatorium. Druga część modułu obszarowego będzie się odbywać w kontakcie rzeczywistym. Spróbujemy nowej formuły: przez jeden tydzień w maju wyłączymy studentów pierwszego roku z zajęć. Będą wówczas w grupach przez 20 godzin zajmować się tylko tym przedmiotem, który wybrali. To sygnał, że w ramach NKS mamy zamiar testować rozmaite formy organizacji zajęć dydaktycznych.

Jednym z elementów pracy był benchmarking, czyli przyjrzenie się systemom edukacji na świecie. Z czyich doświadczeń powinniśmy czerpać szczególnie?

Poruszaliśmy się między systemem liberalnym, który reprezentują np. uczelnie amerykańskie, a systemem raczej sztywnym, do którego należy m.in. Polska. Pierwszy zakłada wolność studenta w kreowaniu programu studiów i łączenie ze sobą bloków zajęć z różnych dyscyplin. Jest to bardzo popularne zwłaszcza w systemie anglosaskim, gdzie np. prawo, historia i ekonomia tworzą korpus programowy, układający się w logicznie uzasadnioną całość. W tym drugim systemie uczelnia przygotowuje program dla studenta, który go realizuje, z niewielkimi możliwościami modyfikacji.

Te dwa bieguny wyznaczały nasze myślenie. Przyglądaliśmy się uczelniom, z którymi współpracujemy. Jedną z inspiracji był Columbia University ze swoją ideą core curriculum, czyli programem, w którym do kształcenia kierunkowego dołączane są kursy czy obszary poszerzające kontekstową wiedzę studenta. Zaczynali od komponentu humanistycznego, który był dodawany do każdego kierunku studiów, jak prawo, medycyna czy fizyka. W tej chwili mają pięć obszarów tworzących konstelację wiedzy uzupełniającej, wspierającej kształcenie kierunkowe. Jest to obligatoryjne. Przyglądaliśmy się m.in. uniwersytetom w Oslo i Lejdzie, a także uczelniom polskim, które mają zróżnicowany sposób kształcenia, jak Politechnika Warszawska. Wyłoniła się koncepcja stworzenia modelu, w którym uczelnia i student wspólnie mają wpływ na program studiów. Uczelnia definiuje zakres niezbędny, aby w sposób zgodny z prawem i merytorycznie odpowiedzialny dać studentowi dyplom z danego kierunku. W ramach prac nad NKS większość kierunków przemyślała na nowo zestaw modułów, które stanowią sedno i rdzeń ich kształcenia. Drugim elementem tego modelu jest stworzenie warunków, w których student będzie mógł uzupełnić swoje kształcenie, przy założeniu, że wie, czego chce się uczyć. Perspektywa ta jest mi bliska: uważam, że studiowanie powinno być w dużej mierze oparte na decyzjach studenta, tym powinno się różnić kształcenie wyższe od ponadpodstawowego.

Czego powinniśmy się obawiać, a na co zwrócić uwagę, wdrażając NKS?

Trzeba uważać, żeby całe przedsięwzięcie nie spowodowało perturbacji w przebiegu studiów. Musimy mieć odpowiednio przygotowane sale dydaktyczne oraz uwzględnić to, co jest kształceniem zasadniczym na kierunkach. Wyzwaniem jest przygotowanie studenta do dokonywania świadomych wyborów w zakresie konstruowania części programu swoich studiów. W tym celu semestr zimowy poświęcimy na akcję informacyjną i spotkania ze studentami na wydziałach. Chcemy im pokazać, że funkcjonują w zróżnicowanym i ciekawym środowisku wiedzy, mogą zatem korzystać z całego uniwersytetu, a nie tylko swojego kierunku. Ważne będzie wsłuchiwanie się w reakcje samych studentów. Przedmioty uzupełniające i wspierające kształcenie kierunkowe muszą być przez nich postrzegane jako ciekawe i pożyteczne. Oferując zajęcia z zakresu bezpieczeństwa cyfrowego i sztucznej inteligencji, opieramy się na założeniu, że te zagadnienia są ważne dla każdego, bez względu na to, jaki kierunek studiuje. Staraliśmy się przedmioty do wyboru budować tak, aby wynikały z tego, co podpowiada nam rzeczywistość. Jeśli pojawiają się nowe problemy, które nas angażują, to chcemy, żeby Uniwersytet opracował je dydaktycznie i przygotował studentów na to, co ich spotka. Do tej pory wykształcenie miało stworzyć korpus wiedzy uniwersalnej w danej dyscyplinie. Przygotować fizyka tak, żeby był fizykiem uniwersalnym, a dopiero kiedy trafi na rynek pracy, zapoznał się z bieżącymi rzeczami. Dzięki temu, że mamy ponad 2 000 naukowców i nauczycieli akademickich oraz ponad 3 000 pracowników, często z unikalnymi kompetencjami, możemy dać studentom wiedzę świeżą, być może jeszcze nieskonceptualizowaną naukowo, ale taką, która ich pochłonie. Da im poczucie, że stoją na dwóch nogach: mają wiedzę podstawową w danej dyscyplinie, a jednocześnie wsłuchują się w rzeczywistość i próbują swoimi metodami na nią odpowiedzieć lub ją objaśnić.

Częścią procesu przygotowywania NKS były spotkania z przedstawicielami wydziałów. Jakie obawy towarzyszyły jednostkom, które będą odpowiedzialne za wprowadzenie koncepcji?

Rozmowy były trudne, aczkolwiek fascynujące, gdyż zadaliśmy sobie pytanie o system kształcenia akademickiego: czym ma być w Uniwersytecie Śląskim? Czym ma się różnić od kształcenia ekonomicznego czy medycznego? Co to znaczy, że kształcimy prawnika czy historyka? Odpowiedzieliśmy, że chcemy, aby wiedza uniwersytecka nasyciła kształcenie kierunkowe nie tylko nazwą, ale także treściami, które w uniwersytecie są tworzone. Żeby student mógł w większym stopniu skorzystać ze środowiska nauki i edukacji uniwersyteckiej, w którym jest ulokowane jego kształcenie kierunkowe i powstaje jego wiedza specjalistyczna. Potem myśleliśmy szczegółowo o tym, jak to zrobić. Wiedzieliśmy, że taka zmiana będzie budzić opór. Rodziły się pytania o to, czy wprowadzenie treści spoza rodzimej dyscypliny nie uszczupli kształcenia eksperckiego. Pojawiły się wątpliwości związane z pensum pracowników, którzy pracują na danym kierunku. Jednym z istotnych czynników, które braliśmy pod uwagę, była próba zrównoważenia deficytów w poszczególnych dyscyplinach. Psychologia, prawo czy reżyseria zawsze cieszą się popularnością, zainteresowanie wieloma innymi kierunkami jest natomiast zmienne. Pamiętam czasy, kiedy mieliśmy 200 studentów na filologii polskiej – dziś ta liczba jest zdecydowanie niższa. Chodziło nam więc również o system wzajemnej pomocy, żebyśmy byli w stanie kompensować kryzysy naboru wykorzystaniem pracowników w innych miejscach uniwersytetu. Jeśli mamy filologa, który reprezentuje wysoki poziom wiedzy eksperckiej, o której może interesujący sposób opowiedzieć prawnikowi z punktu widzenia jego zainteresowań, to powinniśmy z tego skorzystać. To wewnętrzne kryterium opiera się na prostej i klarownej zasadzie: dając uniwersytetowi to, co masz najlepszego na swoim kierunku, weź dla swoich studentów to, co jest najlepszego w uniwersytecie.

Czy polonista, który więcej czasu poświęci na przyrodę, nie będzie miał mniej czasu na zajęcia polonistyczne, a w związku z tym nie będzie gorzej przygotowany do tego, żeby zostać wybitnym polonistą?

Większość kwestii, którymi zajmujemy się jako naukowcy , to problemy niejednorodne, które wkraczają w pola innych dyscyplin. Nie jesteśmy w stanie być specjalistami w więcej niż jednej dziedzinie, może dwóch, a zarazem dobrze, abyśmy poznali metody i pojęcia, jakimi posługują się naukowcy z innych dyscyplin, którzy zajmują się tym samym przedmiotem co my. Skoro nie możemy przezwyciężyć nieuniknionego dyletantyzmu, spróbujmy pomyśleć o tym jak o rozmowie. To trochę tak jak być biegłym w jednym języku, a jednocześnie znać zestaw słów i rozumieć gramatykę innego języka, co pozwala na komunikację z przedstawicielami tej wspólnoty językowej.

Większość z nas ma do czynienia ze specjalistami w różnych dziedzinach, klientami biznesowymi lub partnerami zawodowymi. Zrozumienie ich pracy jest pożyteczne, a często wręcz niezbędne. Pracodawcy zwracają nam uwagę, że jednym z walorów absolwentów studiów jest umiejętność pracy zespołowej, przez co rozumieją komunikowanie się i negocjowanie swojej wiedzy z wiedzą innych w celu wypracowania wspólnego stanowiska. Chcielibyśmy, aby student wychodził poza własną dyscyplinę i próbował prowadzić dialog z przedstawicielami innych dyscyplin. To pozwala na trening, który dobrze przygotowuje do życia zawodowego.

Na polskich uczelniach występuje duży problem ze zjawiskiem tzw. dropoutu, czyli masowej rezygnacji ze studiów. Czy NKS ma stanowić odpowiedź na to wyzwanie?

Zdecydowanie braliśmy to pod uwagę. System boloński, wprowadzając podział na studia licencjackie i magisterskie, sprawił, że kontynuacja studiów magisterskich po licencjacie nie jest już oczywistością. Sprzyja temu rynek pracy, który chętnie sięga po absolwentów studiów licencjackich. Wielu młodym ludziom 5 lat studiowania wydaje się już okresem długim, skoro mogą trafić wcześniej na rynek pracy i tam uzupełnić swoje kompetencje. Interesowała nas też inna sytuacja – gdy student po pierwszym roku orientuje się, że to nie są studia, o których myślał. Okazało się, że chciał czytać literaturę światową i dyskutować o niej, tymczasem musi chodzić na gramatykę opisową i język staro-cerkiewno- słowiański. Ten model kształcenia pozwala na wypróbowanie innych gałęzi wiedzy w trakcie studiów albo na wzbogacenie tym, co naprawdę mnie interesuje, tego, co interesuje mnie mniej, ale należy do mojego wykształcenia kierunkowego.

Czy mocno ryzykujemy, oddając młodym ludziom tak dużą możliwość wyboru?

Na razie ten wybór jest ostrożny i na pewno nie prowadzi do anarchii: proporcje między obowiązkiem a wolnością sytuują się mniej więcej między 70% a 30%. Trzeba myśleć o świecie, który nas otacza, a przede wszystkim próbować zrozumieć nowego kandydata. Uczenie to fantastyczna rzecz, bo mamy do czynienia z kolejnymi pokoleniami studentów wnoszących ze sobą nową rzeczywistość, która nie jest już do końca naszą. Kiedy patrzę na dzisiejszych studentów, widzę przede wszystkim podmioty, które nieustannie wybierają. Technologia zmusza nas do oceniania, wyrażania opinii, porównywania towarów, usług itd. Staliśmy się ludźmi wybierającymi i należy to uwzględnić w myśleniu o uniwersytecie przyszłości: zaprosić studenta do wyboru drogi kształcenia na jasnych zasadach. Być może ta furtka, którą uchyliliśmy, otworzy się kiedyś szerzej – czy to decyzją moich następców i następczyń, czy samych studentów, którzy będą chcieli mieć możliwość jeszcze większego wpływu na to, co studiują.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Autorzy: Tomasz Grząślewicz
Fotografie: Agnieszka Szymala