Pocieszałem się, słuchając radia, w szczególności Programu Drugiego Polskiego Radia. „Dwójka” nadaje przez cały rok o tej samej porze (12:45 od poniedziałku do piątku) wypowiedzi bardzo znanych i trochę mniej znanych ludzi. Jeśli bohater przeszedł już do wieczności, to program nazywa się „Głosy z przeszłości”, jeśli jednak pozostaje wśród żywych, to audycja nosi tytuł „Zapiski ze współczesności”.
We wrześniu w cyklu „Zapiski ze współczesności” wystąpił p. prof. Julian Gembalski, kompozytor, wirtuoz organów, były rektor Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego, laureat nagrody Lux ex Silesia. Profesor Gembalski opowiadał o swojej drodze na szczyty; o latach wytrwałej pracy i perypetiach związanych z uprawianiem gry na organach. Jak wiadomo, organy można znaleźć głównie w kościołach, więc osoba poświęcająca się tego rodzaju działalności stawiała się w kręgu zainteresowania wszelkich służb nastawionych na tropienie wpływów eklezjalnych. Oczywiście było to dawno, kiedy prof. Gembalski był jeszcze młodzieńcem, ale nie ułatwiło kariery. Skomplikowane starania o paszport mogły spowodować zniechęcenie u młodego artysty, na szczęście tak się nie stało.
To ważne, że ogólnopolski program radiowy przypomina sylwetkę profesora ze Śląska. Audycja zawierała ponadto szereg rozmaitych anegdot, jak choćby tę o „współpracy” SB i ówczesnego katowickiego ordynariusza bpa Herberta Bednorza. Otóż bp Bednorz, dowiedziawszy się o problemach z uzyskaniem paszportu na wyjazd do Francji przez młodego adepta gry na organach, zapowiedział, że ze wzgórza piekarskiego ogłosi wszem wobec, jak władze dyskryminują młodych artystów. Zdaje się, że powiedział o tym tow. Grudniowi, wówczas I sekretarzowi KW PZPR. Ta zapowiedź wystarczyła: Gembalski został wezwany na komendę, gdzie wręczono mu upragniony dokument. W „Zapiskach ze współczesności” prof. Gembalski wspomina swoje lata szkolne i akademickie. Często mówi o różnych szkołach, w których się kształcił, jedna z nich mieściła się w budynku obecnego Wyższego Seminarium Duchownego. Był to prawdziwy „kombajn”, w którym mieściły się różne instytucje, w tym również Uniwersytet Śląski przez kilka lat na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Prof. Gembalski w jednym z odcinków wspomina też swoje zdolności manualne, które później doprowadziły do działalności „ciesielskiej”, która przydała się podczas zakładania muzeum organów w katowickiej Akademii. Prof. Gembalski „odbudowywał” tam organy odzyskane ze strychów i składzików przyparafialnych.
Duże znaczenie ma reprezentowana przez Juliana Gembalskiego dyscyplina: muzyka. Oczywiście śląscy muzycy stosunkowo często goszczą na stronach polskich pism i zażywają zasłużonej sławy. Wspomnijmy choćby Wojciecha Kilara, Henryka Góreckiego, Krystiana Zimmermana, Andrzeja Jasińskiego, Józefa Stompla, Piotra Palecznego, Józefa Świdra, Jana Wincentego Hawela, Witolda Szalonka, Eugeniusza Knapika czy Andrzeja Lasonia. Już nie wspominam o takich przedstawicielach muzyki, jak Józef Skrzek, Artur Rojek lub Ireneusz Dudek.
Nic dziwnego, że Katowice cieszą się tytułem „Miasta Muzyki UNESCO”, przy czym jest to tytuł przyznany Katowicom jako reprezentantowi Śląska i Zagłębia; regionu nader umuzykalnionego. Jednym słowem, co do muzyki, to region się sprawdza.
W nadchodzącym 2024 roku Katowice mają zostać Europejskim Miastem Nauki. Z tego, co słyszę, fakt ten wywołuje prawdziwą falę oczekiwań ze strony: uczonych, studentów, władz miast okolicznych, mieszkańców tychże, a także mediów. Mam nadzieję, że media będą przedstawiać naukę interesująco i z pasją, tak jak swoje rzemiosło przedstawił prof. Julian Gembalski w Polskim Radiu.