Nie opowiadaj głupot – oto Sex Pistols

Przyznam, że nigdy nie interesował mnie zespół Sex Pistols. Właściwie nigdy nie interesował mnie punk rock. Może dlatego, że na pierwszym etapie mojej muzycznej edukacji kształtował mnie rock progresywny, a właściwie art rock spod znaku Pink Floyd (za pełnoprawnego „progresywniaka” uznać się nie mogę, bo na przykład klasyczne dokonania grupy Yes zupełnie do mnie nie przemawiają). A przecież jeden z bohaterów tego tekstu, niejaki John Lydon vel Johnny Rotten, z lubością paradował w koszulce z napisem „I hate Pink Floyd”, cały punk (przynajmniej ten brytyjski) miał być natomiast antytezą rocka w jego postaci z końca lat 70. Postaci, do jakiej doprowadzili go „progresywni koturniarze”, jak to był łaskaw kiedyś określić redaktor Adam Bała.

Okładka albumu Never Mind the Bollocks Here’s the Sex Pistols
Okładka albumu Never Mind the Bollocks Here’s the Sex Pistols

I pewnie punk rock nie zajmowałby mnie dalej ani jako bezkompromisowy nurt w muzyce (upraszczam), ani jako rodzaj sprzeciwu społecznego, ani jako filozofia życia, gdybym nie natrafił na platformie Disney+ na miniserial Pistol opowiadający historię „najniebezpieczniejszego zespołu świata”. Oczywiście znałem wcześniej postaci, takie jak wspomniany Rotten, Malcolm McLaren czy Sid Vicious (o jego tragicznym związku z Nancy Ćpungen – przepraszam: Spungen – „opowiadał” Robert Gawliński w zgoła niepunkowym utworze ćwierć wieku temu). Dopiero jednak historia oparta na pamiętnikach gitarzysty Steve’a Jonesa i wyreżyserowana przez Danny’ego Boyle’a (twórcę kultowego Trainspotting, laureata Oscara za Slumdoga. Milionera z ulicy, ale też niedoszłego reżysera ostatniego bonda) sprawiła, że przeżyłem swoją punkową inicjację, która najpewniej powinna przydarzyć mi się ze dwie dekady temu.

Nie sądzę, by główną ambicją tego projektu było jak najwierniejsze odtworzenie „wielkiego rock’n’rollowego szwindlu” z dbałością o przebieg wypadków i realistyczne przedstawienie bohaterów. Nie przejęto się przecież faktem, że Lydon nie pobłogosławił inicjatywie po obejrzeniu fragmentów promocyjnych („Ten serial to najbardziej lekceważące moją osobę g****, jakie musiałem znieść. Nad czym pracuje ten aktor? Bo na pewno nie nad moją postacią”). Chłopcy są więc trochę przystojniejsi, niż byli w rzeczywistości, a dziewczyny – trochę ładniejsze. Ale już fabuła trzeciego odcinka zatytułowanego Bodies (podobnie jak jeden z utworów Pistolsów), najmocniejszego w swoim wydźwięku, choć tak nierealna, oparta jest na prawdziwych doświadczeniach Johnny’ego.

Wierzymy jednak w tę historię, bo wiarygodność zyskują w naszych oczach najważniejsze postacie. Nieprzystępny i często nieprzyjemny dla otoczenia outsider Johnny Rotten (w tej roli Anson Boon) dostrzega z czasem, że im ważniejsze sprawy porusza w swoich tekstach, tym większe krytyka i agresja go spotykają. Współczujemy Steve’owi Jonesowi (Toby Wallace), gdy wracają do niego wspomnienia molestowania seksualnego, którego doświadczył ze strony ojczyma, i bardzo kibicujemy w staraniach o względy Chrissie Hynde (Sydney Chandler). Przyszła założycielka i liderka zespołu The Pretenders na razie jest „tylko” dziewczyną z Ohio walczącą o swoje miejsce w zmaskulinizowanym świecie londyńskiego rocka, ale że z czegoś żyć trzeba, tymczasem pracuje w słynnym butiku „SEX”. Sid Vicious (Louis Partridge) to głupiutki poczciwina o dobrym sercu, ale skażonym przez matkę narkomankę i jej następne stadium, czyli Nancy, choć kompletnie nie potrafi grać na basie, to ma charyzmę i jest serdecznym kumplem Johnny’ego, miejsce w kapeli jakoś się więc dla niego wykombinuje. Natomiast Malcolm McLaren (Thomas Brodie-Sangster), a to roztacza wokół chłopaków z zespołu wręcz ojcowską opiekę (będąc niewiele od nich starszy), a to snuje wizję kompletnego rozwalenia muzycznego i światowego porządku, to znów manipuluje podopiecznymi i napuszcza ich na siebie nawzajem, czego najbardziej świadomy jest Johnny. Pęczniejące animozje muszą prowadzić do określonego finału…

W otoczeniu zespołu funkcjonują m.in. właścicielka butiku SEX, projektantka i życiowa partnerka McLarena Vivienne Westwood (Tatulah Riley, dwukrotna była żona Elona Muska) oraz modelka i aktorka Pamela Rooke (znana z Gry o tron Maisie Williams) – obie zmarły w zeszłym roku.

Ostatnio Johnny Rotten wystartował – bez powodzenia – w irlandzkich eliminacjach do Eurowizji. Samym konkursem pogardza, a Irlandczykiem nigdy się nie czuł, choć oboje jego rodziców urodziło się właśnie na Szmaragdowej Wyspie. Do biografii Lydona wrócimy „następną razą”.

Autorzy: Tomasz Płosa